Marta i Ewa część druga

Marta i Ewa część drugaZ dedykacją  dla  agnes1709
  
Uwaga  : opowiadanie o BDSM  i przemocy.  
Przerwała wspomnienia, podnosząc się z łóżka. Pora zająć się suką, żeby nie pomyślała, że przebywa na urlopie. Aż uśmiechnęła się do siebie na tą myśl. Dobrze, że nie ma tu Andrzeja, który często hamował jej zapędy. Weszła do łazienki, gdzie Ewa, na kolanach, wspierając się dodatkowo lewą dłonią i nisko pochylona, szorowała szmatą podłogę. Aby utrudnić jej zadanie, Marta zabroniła używania mopa. Lubiła widzieć tę małą dziwkę poniżoną. Kierowana impulsem, stanęła obcasem na dłoni niewolnicy. Ewa jęknęła z bólu. Szybko zdała sobie sprawę, że Pani zrobiła to celowo i łatwo nie odpuści. Pochyliła jeszcze niżej głowę i zaczęła całować elegancki pantofelek na koturnie

- Błagam Panią o litość. To bardzo boli. - Wypowiedziała te słowa ze szlochem, gorączkowo obsypując pocałunkami stopę dręczycielki.

- Ależ ty jesteś głupia. Wiesz, jak cieszy mnie twoje cierpienie, dlaczego więc liczysz na to, że się zlituję?

Marta, uśmiechając się szyderczo, zwiększyła nacisk nogi i zaczęła dodatkowo poruszać obcasem. Szloch przerodził się w gwałtowny płacz. Niewolnica bała się krzyczeć, co dręczycielka odnotowała z satysfakcją. Oblewając stopę Pani gorącymi łzami i rozpaczliwie ją całując, nadal prosiła o litość.

- Pani Marto, zrobię wszystko, co Pani rozkaże, tylko proszę przestać.

Zadowolona oprawczyni, nadal wprawdzie depcząc dłoń niewolnicy, zmniejszyła jednak nieco nacisk.

- Naprawdę wszystko?

- Tak Pani, wszystko.

- To poproś Pana, żeby pozwolił ci jechać ze mną na działkę. Trzeba tam porządek zrobić.

- Dobrze, Pani, na pewno poproszę.

Marta zdjęła stopę z opuchniętej i sinej dłoni niewolnicy.

- I pamiętaj, gdy będziesz opowiadać Panu o dzisiejszej wizycie, że niedługo znowu się spotkamy. A teraz kończ wreszcie to sprzątanie i przyjdź do sypialni. Tylko jak przystało na sukę, nago i na czworakach!

Marta udała się tam pierwsza i zaczęła krótkie przygotowania do kolejne części wieczoru. Odszukała pejcz, wibrator i korek analny. Były to jej stare zabawki, w sam raz dla niewolnicy. Nie wiedziała jeszcze, czy i w jaki sposób je wykorzysta, ale chciała mieć wszystkie pod ręką. Na nocnym stoliku, na którym stała mała lampka i fotografia jej psa z aportem w pysku, postawiła butelkę wina, kieliszek, owoce i wodę mineralną. Te łzy i pokora bardzo ją podnieciły. Dodatkowo uzyskała jeszcze to, że Andrzej nie będzie bez potrzeby jej  marudził o zbytnie maltretowanie tej dziwki. Służąca z pewnością nie odważy się żalić.

Taka władza sprawiała jej autentyczną przyjemność. A wieczór się jeszcze nie skończył. Zastanawiała się, jak potraktować niewolnicę, żeby maksymalnie ją upokorzyć, a samej uzyskać jak największą satysfakcję.

"Na pewno musi mnie zaspokoić liżąc. Ale co jeszcze?" - Mogła ją ponownie wychłostać albo skopać, ale nie chciała przesadzać. Poza tym, większą satysfakcję niż samo sprawianie bólu dawało jej zawsze poniżanie i upokarzanie. Przypomniała sobie, jak chodziła z psem na tresurę. Uznała to za dobry pomysł. Będzie ją tresowała jak sukę. A w razie nieposłuszeństwa, surowo ukarze.

Usłyszała skrzypnięcie podłogi i uniosła głowę. NIewolnica wchodziła tak, jak jej poleciła.

- Wytresuję cię jak sukę, którą jesteś. Zaczniesz od nauki czołgania się. Kładź się płasko na podłodze, całe ciało ma do niej przywierać. Przyczołgaj się do mnie, tylko nie waż unieść się choćby na centymetr. Masz pełznąć jak ślimak.

Ewa zaczęła z trudem poruszać się w nakazany sposób. Nieprzyzwyczajona, robiła to nieporadnie i wolno. Pani, ubawiona tym widokiem, wybuchnęła głośnym śmiechem.

- Ale ty jesteś niezdarna. Potrzebujesz częstszej nauki.

Po dłuższym czasie suce udało się dopełznąć do stóp Marty .

- Porządny pies umie aportować. Podaj mi pantofelek. Nie ręką, głupia dziwko! W ustach! Psy aportują pyskiem. Teraz uważaj. Będę rzucała pantofel do aportowania, a ty masz go przynosić, biegając na czworakach. Tylko rób to szybko, bo dostaniesz lanie pejczem. Popatrz na zdjęcie, jak masz trzymać. Zrozumiałaś ?

- Tak, Pani.

- Źle! Psy nie mówią. Psy szczekają! Jeszcze raz. Aport!

Mówiąc to, rzuciła pantofelek w kąt. Suka szczeknęła i pobiegła w tamtym kierunku. Ponieważ nie umiała chodzić na czworakach potykała się, ale ostatecznie chwyciła bucik w zęby i doniosła do Pani. Naśladując zwierzaka z fotografii, przyjęła postawę siedzącego psa. Obserwując zachowanie suki, Marta odczuła podniecenie. To było właśnie to. Odczłowieczenie, zamiana kobiety w zwierzę. Zadowolona, podsunęła jej pantofelek pod nos i nakazała

- Wąchaj!

Suka posłusznie wciągnęła powietrze nosem.

- Jesteś podniecona, bo Pani chce się z tobą bawić. Okaż to jak pies. Kręć dupą, jakbyś merdała ogonem.

Ewa zaczęła poruszać biodrami, naśladując cieszącego się psiaka. Pomimo poczucia totalnego poniżenia, nie odważyła się okazać niezadowolenia. Bała się okrucieństwa właścicielki. Wiedziała, że bezlitosna Pani tylko czeka na pretekst, by użyć pejcza. Pejcza, który znacząco trzymała pod ręką.

- Hau - szczeknęła.

- Aport! - Pani ponownie rzuciła pantofelkiem.

Ewa pobiegła i przyniosła go w ustach. Marta kontynuowała tresurę, ciskając bucik w różne kąty pomieszczenia i bawiła się przy tym w najlepsze. Nie zwracała uwagi na to, że suka ciężko dyszy i muszą ją boleć kolana. Wreszcie, po kilkunastu aportach, znudziła się. Odebrała bucik po raz ostatni i wydała nowy rozkaz.

- Pod obcas!

Ewa znała tę komendę. Pan również jej używał. Szybko ułożyła się na plecach pod stopami Pani. Ciężko dyszała po wykonaniu poprzedniego zadania. Marta wygodnie wsparła nogi. Jedną na piersiach, drugą na twarzy niewolnicy. Na szczęście dla suki, nie nałożyła butów i pozostała boso. Po chwili uniosła stopę i uderzyła podeszwą w policzek uległej. Zapragnęła jednak większej podniety i temu miało służyć kolejne polecenie.

- Wyliż moje stopy. Tylko dokładnie, centymetr po centymetrze.

Suka zaczęła od podeszwy. Długimi pociągnięciami języka masowała wrażliwą skórę od palców po piętę. Potem wsuwała język w szpary, wreszcie zaczęła po kolei ssać same palce. Podniecona Pani zaczęła drugą nogą maltretować piersi suki, ściskała je i wykręcała. Dla odmiany gniotła również piętą oraz uderzała podeszwą. Niezbyt mocno, ale wystarczająco, żeby samej osiągnąć stan większego podniecenia. Mocno już pobudzona, uniosła się i usiadła na twarzy niewolnicy.

- Liż mnie, suko! Tak długo, aż dostanę orgazmu. Możesz sobie pomagać palcami. Zacznij od rowka i otworu odbytowego. I pamiętaj! Nie chciałabym być w twojej skórze, jeśli mnie nie zaspokoisz!

Aby nie udusić poddanej, część ciężaru ciała wspierała na dotykających podłogi kolanach. Ewa gorliwie zajęła się rowkiem Pani. Lizała, czując gorzkawy smak, pomimo tego, że Marta wzięła niedawno kąpiel. Po chwili to nieprzyjemne uczucie zniknęło. Próbowała wcisnąć koniuszek języka, nie przerywając lizania dołożyła palec. Drugą dłonią masowała łechtaczkę. Pobudzona Marta zaczęła ocierać pośladki o twarz niewolnicy, obficie mocząc ją śluzem. Zgodnie współpracując, szybko osiągnęły pożądany rezultat. Zaspokojona Marta całym ciężarem usiadła na twarzy suki, odcinając jej dostęp powietrza. Po chwili, podduszana Ewa zaczęła się szamotać. Jej Pani powoli dochodziła do siebie. Gdy się ocknęła, wstała i legła na łóżku, zostawiając niewolnicę na podłodze. Po dłuższej chwili szeroko rozłożyła nogi. Zadziwiająco łagodnym głosem powiedziała:

- Chodź tu do mnie .

Unoszącej się na kolana Ewie wskazała ruchem ręki własne krocze.

- Wyczyść to językiem.

Zaskoczona łaskawością Pani, szybko przystąpiła do pracy. Lizała kawałek po kawałku, metodycznie. Marta odczuwała zadowolenie. Pomyślała, że nawet suce należy się nagroda. Ponieważ nie miała ochoty się schylać, rozkazała Ewie, by ta położyła się na łóżku. Zdziwiona i zaintrygowana niewolnica szybko wykonała polecenie. To było coś nowego w zachowaniu Pani. Przestraszyła się, że szykuje jakieś wymyślne, nieznane jej jeszcze tortury. Tymczasem Marta sięgnęła po ukryte w reklamówce "zabawki", prezerwatywy i olejek. Poleciła, by poddana podłożyła sobie pod tyłek ręcznik. Naciągnęła prezerwatywę na korek analny i obficie zwilżyła odbyt suki. Zdecydowanymi, okrężnymi ruchami wepchnęła przyrząd tak głęboko, jak tylko zdołała. Następnie, w taki sam sposób wcisnęła do pochwy wibrator. Po chwili uruchomiła urządzenie. Pochyliła się i zaczęła niezbyt boleśnie uciskać piersi niewolnicy. Zaskoczona Ewa poczuła podniecenie. Spogladając z wdzięcznością, wyszeptała cicho :

- Dziękuję, Pani.

Udobruchana tym zachowaniem, Marta kontynuowała pieszczoty. Wykręcała sutki, szczypała je i uderzała dłonią piersi suki. Gdy podniecona niewolnica zaczęła ciężko dyszeć, sięgnęła do jej krocza. Odszukała łechtaczkę i zaczęła masować. Wrażenia okazały się aż nazbyt mocne. Ewa rzucała się, coraz głośniej jęcząc i szybko osiągnęła orgazm. Zadowolona z efektu Marta nie pozwoliła jej wyjąć zabawek. Przytrzymała sukę za włosy i czekała. Nie odkryła nic nowego, bo widziała, jak robił to Andrzej. Dziwka łatwo się podniecała, tym bardziej, że Pan oszczędnie dawkował jej przyjemności. Ewa od nowa zaczęła odczuwać narastające pobudzenie. Z wdzięczności chwyciła dłoń właścicielki i przytuliła do policzka. Marta poczuła z kolei prawdziwą satysfakcję.. Zależało jej na tym, żeby zabrać niewolnicę na działkę i zatrzeć wspomnienie tego, w jaki sposób ją do tej pory traktowała. Gdyby suka się poskarżyła i opowiedziała wszystko z detalami, to Andrzej mógłby nie pozwolić na ich kolejne, samodzielne spotkania. Ale łatwo można nią manipulować. Trochę luzu i ta dziwka je jej z ręki. Z wyrachowaniem pogłaskała Ewę po policzku. Rozanielona suka gorączkowo całowała dłoń Pani. W tej chwili nie pamętała o wielu godzinach pracy, poniewierki, złego traktowania i bicia. To rozluźnienie zaowocowało kolejnym orgazmem. Marta miała ochotę kontynuować zabawę, ale zwyciężył chłodny rozsądek. Zanajdzie wystarczająco wiele czasu na działce.

Poczuła zmęczenie. Ale cierpliwie poczekała, aż Ewa osiągnie kolejny orgazm. Dała jej chwilę odpocząć i powiedziała, żeby szykowała się na powrót do domu. Przed wyjściem służąca zajrzała jeszcze w każdy kącik, upewniając się, że wszędzie panuje idealny porządek. W tym czasie Pani zamówiła jej taksówkę. Była już pierwsza w nocy, a okolica nie należała do bezpiecznych, zwłaszcza dla samotnej kobiety. Wdzięczna niewolnica przed wyjściem padła na kolana i ucałowała stopy Pani. Usatysfakcjonowana Marta szybko zasnęła.

Obudziła się wyspana, zaspokojona i wypoczęta. Z Andrzejem miała spotkać się dopiero wieczorem, więc nie musiała się spieszyć. Wróciła myślami do wczorajszego dnia. To z kolei przywiodło wspomnienia ich pierwszej, wspólnej niewolnicy.

Basia była od nich obojga znacznie starsza. Marta przypomniała sobie, jak zareagowała początkowo na zbyt brutalne, jej zdaniem, traktowanie tej suki. Była przerażona śladami oparzeń i bliznam, sądziła, że to dzieło Andrzeja. Przyjęła jego wyjaśnienie, że nie miał z tym nic wspólnego, ale mimo to uważała, że należy traktować ją łagodniej. Wytłumaczył jednak, dlaczego tak postępuje. Oświadczył, że na początku okazywał właśnie delikatnośc i łagodność. Dał Basi czas na adaptację, a potem stopniowo wprowadzał elementy tresury.. Podczas spotkań rzadko używał jako narzędzia kary bata, częściej zapinał klamerki. Do tego wiązał sukę w różnych w niewygodnych pozycjach, krępował sznurami piersi albo polewał roztopionym woskiem. Dawał jej w zamian poczucie bliskości, gdy go masowała lub leżała u stóp Pana. Albo po prostu spała w nogach łóżka. Dośc często kazał jej robić loda, ale nigdy nie doszło między nimi do tradycyjnego seksu. Mówił, że powodowało nim to, iż nie znał poprzednich, przypadkowych partnerów niewolnicy, a sypiała z najgorszymi menelami. Gdy spotkał się z koleżanką psychologiem, ta wyraziła wątpliwości czy takie traktowanie da pożądany skutek. Z jej zawodowych obserwacji wyniało, że tylko bezwzględne, brutalne podejście, wzbudzające w Basi strach, może okazać się skuteczne. Na dowód przedstawiła fakt, że jak dotychczas okazywała posłuszeństwo tylko wobec swojego brutalnego kochanka. Robiła wszystko, co jej kazał i nigdy nie poskarżyła się na złe traktowanie. Pomimo tego, że namawiano ją do porzucenia konkubenta i złożenia obciążających zeznań. Nalegali na to pracownicy socjalni, a także dzielnicowy. Andrzej nadal postępował jednak po swojemu.

Po kilku tygodniach Barbara nie wytrzymała. Urwała się, zapiła i zniknęła. Osoba, która załatwiła jej pracę, poinformowała Andrzeja, że bez uprzedzenia nie stawiła się w urzędzie. Wyrobił suce zwolnienie lekarskie i korzystając z posiadanych znajomości rozpoczął poszukiwania. Znalazł ją w pijackiej melinie, w trzecim dniu ciągu. Półnaga i pijana balowała w towarzystwie meliniarza. Na widok Pana uśmiechnęła się szeroko i wybełkotała:

- Wchodź. Napijesz się z nami ?

Nie dał tego po sobie poznać, ale zagotował się w środku. Zdecydowanym ruchem złapał kobietę za ramię i zmusił do wyjścia. Jeden z pijaków próbował temu przeszkodzić, ale pchnięty silnie przez mężczyznę upadł na podłogę. Drugi okazał się tak pijany, że nie zwrócił na cały incydent najmniejszej uwagi. Na klatce schodowej od razu spokorniała. Starała się iść równym krokiem i dała się bezwolnie prowadzić. Jak gdyby docierało do niej powoli, co właściwie zrobiła. Andrzejem targała wściekłość. Przez całą drogę nie odezwał się ani słowem. W mieszkaniu kazał Basi rozebrać się do naga i zaprowadził pod prysznic. Wziął wąż, odkręcił słuchawkę i zaczął polewać kobietę zimną wodą. Trwało to bardzo długo. Suka szczękała z zimna zębami, ale on nie zwracał na to uwagi. Prysznic przyniósł zamierzony efekt, bo otrzeźwiała. Wyciągnął ją za włosy na środek pokoju i podciągnął na hakach wmontowanych w sufit, na których zazwyczaj wisiały kwiaty w doniczkach. Naprężył linki bardzo mocno, musiała stać na palcach. Chwycił w dłoń wojskowy pas, złożył go na połowę i zaczął bić. Okładał metodycznie plecy, pośladki i uda, raz przy razie. Każde uderzenie zostawiało ślad na mokrej skórze kobiety. Z jej oczu płynęły łzy. Nie odważyła się krzyczeć, stękała tylko i cichutko pojękiwała. Pomimo irytacji, nie stracił panowania nad sobą. Uderzał tylko w te części ciała, które można było łatwo zakryć, oszczędzał też narządy wewnętrzne. Musiała przecież wrócić do pracy, więc nie mogła mieć widocznych śladów. Bijąc, prowadził monolog:

- Ty głupia kurwo! Dałem ci szansę na powrót do dawnego, normalnego życia, a ty tak mi się odpłacasz? Myślisz, że nie mam nic innego do roboty, tylko szukać cię po melinach? Jesteś brudną szmatą, nie wartą, żeby o ciebie buty wycierać. Ale ja nie odpuszczę. Będę cię katował tak długo, aż wybiję ci z głowy takie pomysły. To, że traktowałem cię tej pory łagodnie, wcale nie oznacza, że jestem miękki i nie potrafię użyć pasa.. Twoja psycholog miała rację, że trzeba cię trzymać na krótkiej smyczy i karać za najmniejsze przewinienie, a i bić profilaktycznie.

Po kilkudziesięciu uderzeniach przeszedł na drugą stronę i równie metodycznie okładał piersi, brzuch, uda. Sprawiał w ten sposób znacznie silniejszy ból, bo pojękiwanie przeszło w skowyt. To nie była już chłosta, przeprowadzał egzekucję. Gdy wreszcie przestał bić, zawisła bezwładnie. Nie zwracając uwagi na stan suki odwiązał linki i pozwolił jej upaść na podłogę. Kopnął jeszcze parę razy w brzuch, skutkiem czego ocknęła się z odrętwienia. Złapał kobietę za włosy, podciągnął jej twarz na wysokość własnej i powiedział:

- Zapamiętaj, suko, tę lekcję. Jeżeli nie będziesz chodzić jak w zegarku, dostaniesz taki wycisk codziennie. Albo się podporzadkujesz, albo cię zatłukę!

Puścił włosy niewolnicy i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Oczywiście, badania lekarskie musiała powtarzać od nowa, gdy tylko wygoiły się siniaki.

Ta sroga lekcja najwidoczniej pomogła. Barbara bardzo się odtąd starała. W rzadkich chwilach, gdy pozwalał jej sobie służyć, okazywała pokorę i posłuszeństwo. Nie zawahała się wykonywać najbardziej upokarzających poleceń. A Andrzej celowo ją poniżał. Postępował tak z dwóch powodów: żeby sprawdzić, ile suka wytrzyma, a także dlatego, że sam również odczuwał podniecenie. Ona natomiast była gotowa zrobić dla niego wszystko. Kiedyś zagroził, że wyśle ją na ulicę, żeby zaczęła na siebie zarabiać. Skuliła się i posmutniała ale nie odważyła protestować, czy choćby błagać o litość. Powiedziała, że zrobi, co jej karze. Oczywiście, sprawdzał ją tylko, bo nie zamierzał zostać alfonsem. Inne testy były jednak jak najbardziej realne. Kiedyś kazał jej uklęknąć pod prysznicem. A potem obficie oblał twarz i resztę ciała suki własnym moczem. Przy kolejnej, podobnej okazji polecił otworzyć usta i spijać urynę. Lubił też silnie rozpychać obydwa otwory suki. Ze względu na swoją przeszłość, miała już mocno rozciągnięty odbyt. Testował, jak bardzo rozciągnięty. Poczatkowo wsuwał didola o małych rozmiarach, potem przeszedł do coraz większych. Starał się robić to z wyczuciem i używał oliwki, ale niektóre, szczególnie duże egzemplarze, powodowały ból. Przy takich okazjach powtarzał często:

- Odechce ci się nadstawiać dupy byle komu.

Innym razem fistował cipkę suki stopą. Po wszystkim kazał jej zlizywać śluz. W trakcie spotkania robiła mu loda, na kolanach, a gdy kończyła, policzkował ją i kazał za to dziękować. Pomimo, że nie dawała mu do tego konkretnych powodów, chłostał ją regularnie. Czynił to jednak z większym niż tamtego dnia umiarem.

Ona znosiła to wszystko z pokorą, błagała tylko, żeby jej nie zostawiał. Czasami robił jej dłonią fisting albo męczył kolejnymi orgazmami z użyciem wibratorów. Takie praktyki miały pełnić rolę profilaktyki, mniej więcej raz na miesiąc. Ale spotykał się z nią częściej. Wtedy również prowadził tresurę, ale z umiarem. Zabierał Barbarę na spacery i zakupy. Bywało, że również do kina, teatru i filharmonii. W takich chwilach czuła się jak w siódmym niebie. Skoncentrowała na nim wszystkie uczucia. Bez niego czuła się pusta i wypalona. Dlatego liczyła dni i godziny do kolejnego spotkania. Nic innego nie miało znaczenia. Wiedziała, oczywiście, że nie jest i nigdy nie będzie jedyną. Ale nie miało to dla niej znaczenia. Co prawda, Andrzej zapowiedział, że chce spotkań w większym gronie, na co ona się zgodziła, ale tymczasem na zapowiedziach się kończyło.

Nic nie trwa jednak wiecznie. Pan poznał Martę i zostali kochankami. Dla Basi był to podwójny cios. Po pierwsze, miał dla niej obecnie o wiele mniej czasu. Po drugie, Marta przynależała do innego wymiaru znajomości. Nie kolejna suka, a kochanka, czyli najważniejsza kobieta w życiu nieżonatego Andrzeja. Odwiedzał poddaną coraz rzadziej, często sprawiał przy tym wrażenie rozkojarzonego. Wreszcie zapowiedział, że zaczną spotykać się we trójkę.

Basia zaakceptowała to z dużym trudem, ale poimo obiekcji nie odmówiła. W zamian znienawidziła jednak Martę, zanim jeszcze ją poznała. A ta nie zdawała sobie z tego sprawy i użalała się nad niewolnicą. Gdy biła ją po raz pierwszy, odczuwała wyrzuty sumienia, że krzywdzi ciężko doświadczoną przez los kobietę. Z niedowierzaniem wyłapywała jej pełne złości spojrzenia. Brała to za skutek rozżalenia karą. Dopiero Andrzej wyprowadził ją z błędu.

- Ona cię po prostu nienawidzi. Mnie kocha, a ciebie nie cierpi za to, że znaczysz dla mnie dużo więcej. Jest naładowana emocjami, tymi negatywnymi również. Poobserwuj ją, to sama się przekonasz.

Nie od razu przełamała jednak własne opory. Trwało to kilka miesięcy. Namowy Andrzeja i coraz wyraźniejsze objawy lekceważenia ze strony Basi powodowały, że litość Marty stopniowo zanikała, w zamian rodził się gniew. Podjęła ostatnią próbę zrozumienia tej kobiety. Za wiedzą Andrzeja umówiła się nią na kawę. Barbara początkowo odmówiła, ale rozkaz Andrzeja sprawił, że nie miała wyjścia. Zaciszny barek kawowy stanowił świetne miejsce do odbycia tego typu rozmowy. Rozpoczęła ją Marta:

- Posluchaj, obydwie kochamy tego samego faceta i obydwie chcemy spełniać jego fantazje seksualne. Róbmy to w porozumieniu, to wtedy nie będziesz tak często karana. Mnie też będzie łatwiej, bo Andrzej chce, żebym to ja ciebie biła, a mam wyrzuty sumienia, widząc twoje blizny i inne ślady. Domyślam się, że musiałaś przejść piekło. Jak nie będziesz się tak stawiała, wszystkim nam będzie lżej.

- Nigdy w życiu! Nie lituj się nade mną. Gówno wiesz, przez co przeszłam. Spieprzyłaś nasz układ. Pan miewał oprócz mnie inne suki, ale nigdy nie miał kochanki. A oto ty się zjawiłaś i udajesz wielką damę. Możesz mnie lać, ale i tak nie uznam w tobie pani. I módl się, żeby Pan nie zamienił nas rolami, bo wtedy ja na pewno nie okażę żadnej litości.

Zaskoczona tymi słowami Marta milczała. Barbara podniosła się i powiedziała:

- To wszystko? Jeśli tak, to nie zamierzam przebywać w twoim towarzystwie dłużej, niż to konieczne. I jeszcze jedno. Przyszłam tu tylko dlatego, że Pan mi kazał. - Opuściła lokal.

Marta została nad niedopitymi kawami. Siedziała jak sparaliżowana. Nie zdawała sobie sprawy z sytuacji. I z nastawienia, jakie przejawia wobec niej Basia. - "Ale byłam głupia." - Pomyślała.

Wspomnienia nie chciały odejść. - "Teraz mam inne nastawienie i nie odczuwam takich dylematów. Ale wtedy?”

Gdy tak siedziała samotnie przy stoliku, głowa puchła jej od natłoku myśli. Z jednej strony nie zamierzała zaprzestać spotkań we trójkę. Andrzej również takowych sobie życzył. Z drugiej, nie czuła się na siłach, by znęcać się bezlitośnie nad tą biedną suką. Dochodziła do tego obawa, czy w ogóle zdoła ją złamać.

Czekała ją jeszcze rozmowa z Andrzejem. Nie próbowała ukrywać przed nim przebiegu spotkania. Uśmiechnął się i tylko i powiedział:

- Uprzedzałem cię, ale mnie nie posłuchałaś. Wiem, że to nie przychodzi łatwo znęcać się nad nią po tym, przez co przeszła, ale to jedyny sposób, żeby opanować jej naturę dziwki. Osoby, które traktowały ją dobrze, oszukiwała i lekceważyła. Najlepsze wyniki osiągnął kochanek sadysta, który katował ja niemiłosiernie i nawet wysłał na ulicę. Robiła, co jej kazał i znosiła wszystko. Ja też odczuwałem na początku te same opory co ty. Ale gdy urwała się na metę, odłożyłem skrupuły. I to przyniosło wreszcie skutek. A ty musisz się teraz zastanowić. Albo będziesz dla niej bezwględna, a nawet brutalna, albo się poddasz. Nie podejmuj decyzji w tej chwili. Dobrze to przemyśl. W międzyczasie potrenuj posługiwanie się różnymi przyborami do chłosty. Zrób sobie manekin, czerwonym materiałem zaznacz miejsca, w które nie należy uderzać, zeby nie spowodować trwałej krzywdy i ćwicz.

Marta postąpiła według tych zaleceń. Pożyczył jej kilka rodzajów batów i pas. Trenowała w wolnym czasie, nadal rozmyślając nad sytuacją. Poskromienie Barbary stanowiło nie lada wyzwanie. Dostała w swoim życiu już tyle razy w skórę, że ból chłosty znosiła jak masochistka. Jeśli już zacznie, po prostu musi ją złamać. Inaczej przegra. I na pewno straci w oczach Andrzeja. Powiedział wyraźnie, że wybór ma tylko pomiędzy wejściem w ten układ, albo całkowitą rezygnacją. Wynikało z tego jednoznacznie, że nie dopuszcza myśli o porażce. Gdyby się wycofała, to pewnie poszukałby innej kobiety, która razem z nim będzie dominować nad Barbarą. Miała dużo do przemyślenia, a przede wszystkim czekały ją ćwiczenia w posługiwaniu się batem. Jeżeli opanuje tę sztukę, to zastanowi się, co dalej.

Dwa miesiące. Tyle zajęły jej trening i podjęcie decyzji.

W tym czasie Andrzej spotykał się z nimi obiema naprzemiennie. Nie naciskał, powiedział tylko, że Barbara jest pewna, że ona zrezygnowała. Mimo to nie zamierzała podejmować decyzji pochopnie. Gdy opanowała już trudną sztukę batożenia, zapytała Andrzeja o zdanie.

- Szczerze mówiąc, chciałbym, żebyś ją zdominowała. Marzę o wspólnej tresurze. Ale zrozumiem, jeśli zrezygnujesz, bo z nią nie pójdzie ci łatwo. Mówię o jej psychice. Nawet jeśli ustąpi pod moim naciskiem, to i tak ciebie będzie lekceważyła.

- Rozumiem. Podjęłam decyzję. Chcę spróbować.

Błyszczące oczy Andrzeja powiedziały jej, że podjęła słuszną decyzję. Bez słowa zaniósł ją do łóżka. Czuła jego poniedniecenie, sama też nie pozostała obojętną. Szybko zdarli ubrania i przywarli do siebie ustami. On położył ją na wznak i rozpoczął gorączkowe pieszczoty. Całował po szyi, lizał za uszami. Przygryzał płatki uszu i znowu wracał do jej ust. Ona jedną rękę zarzuciła mu na kark, druga bezwstydnie złapała za penisa, dając znak, że jest równie gotowa. Czując ten uchwyt wsunął głęboko język w jej usta. Marta przyciągnęła kochanka wolną ręką. Ich ciała splotły się w jedną całość. Rozsunęła szeroko uda i naprowadziła pulsującego kutasa prosto w gorący, ociekający sokami otwór. Wszedł delikatnie, zatrzymał się na moment, w tym czasie ona przeniosła obie ręce na plecy partnera. Czując jej gotowość, zdecydowanym pchnięciem rozpoczął penetrację. Odpowiedziała silnym wyrzutem bioder. Bardzo szybko dopasowali rytm. Niezbyt spieszny, ale idealnie zgrany. Wypełniał ją do bez reszty. Ona zafundowała mu dodatkowe doznanie zaciskając i rozluźniając mięśnie pochwy. Zatracili się w zmysłowych bodźcach. Przyspieszone oddechy świadczyły o narastającym podnieceniu i nadchodzącym orgaźmie. Czując, że dochodzi, poprosiła przerywanym głosem.

- Tylko nie waż się przerwać, błagam. Wszystko, tylko nie to. Daj mi ten orgazm.

On drażnił się z nią, mówiąc.

- Może jednak przerwiemy i zaczniemy od nowa? Wiesz, taki stosunek przerywany.

- Nie. To najwspanialszy seks jaki miałam. Nie popsuj tego. Kocham cię najbardziej na świecie.

- Ja też cię kocham. To, co przeżywamy, jest niesamowite.

Prestali rozmawiać i skoncentrowali się na doznaniach. Przyniosło to wkrótce efekt. Marta zaczęła się rzucać, pojękiwała. Andrzej przyspieszył. Nic już nie mówili, ciszę przerywały tylko odgłosy uderzających o siebie ciał. Jęki kobiety przerodziły się w krzyk. Mężczyzna ciężko dyszał, ale trzymał tempo. Wreszcie doszli oboje, prawie w jednym czasie. Najpierw ona, co oznajmiła szczególnie głośnym okrzykiem i zwiotczeniem ciała. On kilka pchnięć po niej. Osunął się bezwładnie na rozluźnione ciało kochanki. Po chwili zajrzał w jej oczy, zamglone i nieprzytomne. Powoli wyrównywali oddechy. Zsunął się z jej ciała i przyciągnął bezwolną kobietę. Po kilku minutach przyszła do siebie, uchwyciła jego dłoń i zaczęła ją okrywać pocałunkami. Przewrócił się na plecy i wciągnął partnerkę na górę. Przylgnęła do niego każdym centymetrem ciała. Spletli palce obu rąk, złączyli stopy. Oboje odczuwali, że stali się w tej chwili jednością. Dopełnili tego, złączając usta. Dzielili się oddechem i nieśpiesznie całowali. Jej miękkie wargi smakowały wyjątkowo. Oddawała mu każdy pocałunek. Spoglądając na jej rozpromienioną twarz, widział oczy błyszczące niczym dwie gwiazdy.

Po tej nocy ich więź wzrosła, a uczucie rozkwitało. Odczekali jeszcze kilka tygodni i umówili wspólne spotkanie z niewolnicą. Andrzej dał Marcie takie rady.

- Jeżeli chcesz ją sobie podporządkować, to musisz być bezwzględna i zimna. Broń Boże, nie ujawnij w jakikolwiek sposób, że jej współczujesz. Ona od razu to wykorzysta i nie osiągniesz zamierzonego efektu.

- Rozumiem.

- Rób przerwy, bo mechaniczne razy otępiają. A tak, po chwili oddechu, znowu przychodzi ból. Ponadto, jeśli zaczniesz ją w tym czasie pieścić, stanie się to dla niej kolejną torturą. Uświadomi sobie, że możesz z jej ciałem robić wszystko, co tylko zechcesz. I zacznij od dupy. Oczywiście, bicie w tyłek jej nie złamie, ale da nadzieję, że nie dasz rady. Potem piersi. Najpierw osznurowanie, ciasne i bolesne. Potem klamerki i palcat. Uderzaj w sutki, żeby strącić klamerki i po paru chwilach przypinaj je na nowo. Zwracaj uwagę na kolor cycków. Gdy zrobią się już bardzo sine, zdejmij sznury. Pleców nie warto chłostać. Potem włóż jej wibratory, obydwa równocześnie. I nie pozwalaj wyjąć. Pamiętaj, żeby naciągnąć na nie prezerwatywy. Chłoszcz jej cipkę. Długo i boleśnie. Gdy nadal nie zechce się podporządkować, użyj "tajnej broni". Każ położyć się na brzuchu, nałóż opaski na ręce i nogi. Dłonie przywiąż sztywno. Na szyję załóż pętlę, połącz ją z więzami na maksymalnie ugiętych w kolanach nogach. I zacznij bić po stopach, w podeszwy. To najlepiej unerwiona część ciała, tam ból będzie najsilniejszy. Rób to linijką na kant, trzcinką bambusową albo tym cienkim palcatem. Ja jej tak jeszcze nie biłem, ale kiedyś już to stosowałem z inną osobą. To musi złamać każdego.

- Dobrze. Zrobię tak, jak radzisz.

- To nie wszystko. Do końca sesji tylko ty jej rozkazuj. Ja pozostanę obserwatorem i wkroczę jedynie w ostateczności. Upokarzaj ją i wykorzystuj. Masaż, mycie nóg, wszystkie zniewagi, jakie tylko przyjdą ci do głowy, Wierzę, że dasz sobie radę. I wymierzaj kary z byle powodu. Policzkuj, ciągnij za włosy, kop nogami. Musi czuć, że nad nią panujesz, że potrafisz okazać bezlitosne, sadystyczne okrucieństwo.

Gdy weszli do pokoju, gdzie czekała Basia, obecność Marty okazała się dla niewolnicy zaskoczeniem. Andrzej celowo o niczym jej nie uprzedził. Zaim zdążyła ochłonąć, oświadczył, że zgadza się na ich konfrontację. Zaznaczył, że od tej pory poddana ma wykonywać polecenia Marty. Ta spojrzała pogardliwie na konkurentkę i powiedziała:

- Dopóki nie zmusi mnie do uznania swojej wladzy, będę wykonywała tylko te rozkazy, które Pan potwierdzi.

Marta poprosiła Andrzeja o zgodę na te warunki. Nie przypuszczała, że czeka ją najtrudniejsze wyzwanie w życiu, które na zawsze zmieni jej osobowość. Opanowała emocje i uspokoiła się. Wóz albo przewóz.

Pozornie nie zwracając uwagi na stojącą w wyzywającej postawie Barbarę zarzuciła Andrzejowi ręce na kark i zaczęła go namiętnie całować. Przemyślała to posunięcie już wcześniej. Już na starcie podniosła suce ciśnienie, bo niewolnica o takiej czułości i poufałości mogła tylko pomarzyć. W przerwie między pieszczotami rozkazała z udawaną niedbałością:

- Rozbierz się do naga i nałóż opaski na przeguby rąk i nóg. Potem przyszykuj wszystkie baty, wibratory, klamerki, sznury i didola. Wszystko ma leżeć pod ręką, porządnie ułożone. Nie zapomnij o żelu i prezerwatywach. No i knebel, na wypadek, gdybyś za głośno się darła.

Wydawszy te rozkazy wróciła do pieszczot z kochankiem. Suka, zgodnie z zapowiedzią, pytająco spojrzała na Pana. Ten skinienem głowy zatwierdził polecenia Marty. Zrezygnowna, mechanicznie robiła to, co jej nakazano. Gdy skończyła, musiała jeszcze długo czekać, bo oni ani myśleli przerywać swoich miłosnych uniesień.

Przypominając sobie te szczegóły, Marta oceniła, że zrobiła wtedy dobry początek.

Wreszcie oderwali się od siebie. Podeszła do niewolnicy, wzięła do ręki krótki palcat i zaczęła mocno okładać jej tyłek. Poddana zaczerpnęła tylko więcej powietrza i niewzruszenie znosiła razy. Szybko stało się jasne, że w ten sposób uległa nie da się złamać. Po kilkunastu uderzeniach Marta zaprzestała chłosty i naciągnęła na wolną dłoń lateksową rękawiczkę. Spojrzała niewolnej prosto w oczy i ścisnęła mocno jej krocze.

- Andrzeja dotykam gołą ręką, ale ty, szmato miałaś tylu ruchaczy, że wolę zachować ostrożność.

Silny rumieniec na twarzy uległej ujawnił celność tego ciosu. Zachęcona tym, Marta kontynuowała:

- Pamiętasz chociaż ich wszystkich, łącznie z tymi, których obsłużyłaś po pijaku?

Suka milczała. W jej spojrzeniu było jednak tyle nienawiści, że Marta straciła ostatnie skrupuły. Kazała niewolnicy stanąć w rozkroku, nałożyła prezerwatywy na dwa wibratory, dodatkowo posmarowała je żelem i bez wahania wepchnęła w pochwę oraz odbyt tej dziwki. Teraz zwróciła się o pomoc.

- Andrzeju, pomóż mi, proszę, skrępować piersi i zrobić stringi ze sznura. Masz w tym większe doświadczenie, a nie chciałabym uszodzić jej zbyt szybko, skoro ma nam posłużyć na dłużej.

Nie czekając, aż zacisną się ostatnie węzły, włączyła obydwa wibratory na maksymalne obroty. Na sutkach suki zapięła klamerki. Tym samym palcatem co poprzednio zaczęła okładać piersi. Uderzała pod różnymi kątami, a gdy chciała strącić klamerki, zamieniała palcat na szeroką packę. Tym razem dziwka nie zdołała już zachować ciszy. Od czasu do czasu stękała, gryzła też do krwi wargi. A Marta zmieniała packę na palcat, zapinała na nowo klamerki i kontynuowała. Po trzech takich turach piersi niewolnicy zrobiły się sinogranatowe. Marta strąciła klamerki i odłożyła palcat. Odwiązała część sznurów, pozastawiła jednak stringi. Następnie podpięła sukę do haków na doniczki i z pomocą Andrzeja mocno naprężyła naciąg. Torturowana musiała stanąć na palcach. Zauważyła, że praca wibratorów zaczyna przynosić efekty. Niewolnica zaczęła ciężej oddychać, odruchowo zaciskając uda. Stanowiło to wyraźny sygnał podniecenia, którego nie potrafiła ukryć przed ich wzrokiem. Wyglądało na to, że szanse na złamanie oporu rosną. Ręką w rękawiczce Marta zaczęła maltretować dopiero co uwolnione, a przez to najbardziej wrażliwe piersi. Szczypała i wykręcała sutki, uderzała otwartą dłonią. Znowu wróciła do krocza, tym razem jednak delikatnie pieściła łechtaczkę, wzmagając podniecenie ofiary. Oddech dziwki przyspieszył, sznury się napreżyły, zaczęła w nieskoordynowany sposób wić się w swoich więzach. Nawet teraz, wspominając tę chwilę, Marta uśmiechnęła się, widząc przed oczyma tę szczegolną gimnastykę. Linki skrzypiały, a niewolnica jęczała coraz głośniej, Gdy była już bliska orgazmu, oprawczyni odchyliła sznury i wyciągnęła wibratory, pozbawiając dziwkę szansy na dojście. Zaskoczona suka aż się zachłysnęła ze złości, tłumiąc słowa, które cisnęły się jej na usta. W obecności Andrzeja nie mogła sobie pozwolić na protesty albo wyzwiska. Marta poczuła, że ma szansę zdominować tę dziwkę. W szczelnym do tej pory pancerzu obojętności i zawziętości pojawiły się pierwsze rysy. Emocje źle wróżyły suce.

Wzięła do ręki palcat z szeroką końcówką i zaczęła smagać uda i krocze, pobudzone pracą wibratora. Otwór analny zostawiła chwilowo w spokoju. Podwieszenie okazało się dobrym pomysłem. Nie pozwalało ofierze w żaden sposób zasłonić się czy w inny sposób uniknąc razów. Do tego sygnalizowało każde naprężenie i ruch ciała. Jęki niewolnicy stawały się coraz bardziej wyraziste, wciągała spazmatycznie powietrze. Od czasu do czasu z jej piersi wyrywał się krótki szloch, który tymczasem potrafiła jeszcze stłumić. Marta smagała metodycznie i miarowo, przydały się treningi. Chciała udowodnić torturowanej, że stać ją na spokojne, długotrwałe i metodyczne wymierzanie razów. Suka będzie musiała wybierać pomiędzy nieustającym bólem a uległością. Po kilkunastu uderzeniach przerwała. Ujęła silnie podbródek ofiary i powiedziała:

- Wiesz, jak możesz to przerwać. Nazwij mnie swoją Panią i błagaj o litość.

Barbara zacisnęła zęby i wycedziła:

- Nie.

- Jak chcesz.

Z rozmachem uderzyła ją w twarz. Ponowiła... I jeszcze raz. Każde uderzenie poprzedzała jednoznacznymi słowami:

- Nie myśl, że odpuszczę.

- Będę biła, aż ulegniesz.

- To tylko początek.

Przerwała chłostę i uśmiechnęła się złośliwie

- Cóż, pora na główne danie.

Odwiązała linki. Obite, zdrętwiałe ciało nie wytrzymało i suka osunęła się na podłogę. Marta przystąpiła do realizacji ostatniego punktu programu. Kazała dziwce położyć się na brzuchu, ugiąć nogi w kolanach i założyć ręce na plecy. Najpierw przy pomocy opasek skrępowała jej dłonie, następnie zrobiła to samo z nogami. Wreszcie założyła pętlę na szyi ofiary i połączyła ze spętanymi stopami, zostawiając tylko tyle luzu ile było potrzeba, by nogi pozostawały zgięte w kolanach pod kątem prostym. Próba ich wyprostowania zaciskała pętlę na szyi. Zauważyła, że Andrzej przygotował ostry nóż i położył go pod ręką. Być może, zbyt mocno zaciśnięty sznur trzeba będzie szybko przeciąć

Wzięła do ręki namoczoną i celowo pozostawioną w wazonie z wodą trzcinkę ratanową. Wolnym krokiem podeszła do leżącej na podłodze suki. Przydeptała jej plecy i z całej siły smagnęła podeszwy stóp. Ból musiał okazac się przejmujący, gdyż Barbara po raz pierwszy głośno krzyknęła. Kolejne razy trafiały regularnie, potęgując cierpienie. Niewolnica próbowała wierzgać nogami, ale każdy ruch powodował zaciśnięcie duszącej pętli. Po kilkunastu uderzeniach suka zaczęła szlochać i widząc, że oprawczyni nie zamierza zrezygnować, wykrztusiła:

- Niech Pani przestanie.

W odpowiedzi Marta smagnęła kolejny raz.

- Czy ja się przesłyszałam? Ty chcesz mi wydawac rozkazy?

- Przepraszam. Proszę Panią o litość.

Marta nie zamierzała jednak tak łatwo odpuszczać i wymierzyła jeszcze jeno uderzenie.

- Wyjaśnijmy to sobie raz na zawsze. Czy to znaczy, że będziesz od teraz słuchać moich poleceń? Deklarujesz to świadomie?

- Tak, Pani. Będę Ci służyć.

W tym momencie włączył się Andrzej.

- Wiesz, że jeżeli się wycofasz, będzie to równoznaczne z odejściem również ode mnie? Chcę, żebyś miała świadomość, że od dziś, suko, służysz Panu i Pani!

- Tak, mój Panie. Mam taką świadomość i godzę się na to.

Marta odczuła olbrzymią satysfakcję, ale również zmęczenie. Emocje okazały się bardzo silne. Pomimo to, zrealizowała przygotowany na taką ewentualnośc scenariusz i podeszła do głowy uległej. Nie rozwiązując jej więzów, podsunęła stopę i rozkazała:

- Całuj i liż, aż do odwołania!

Gdy złamana i upokorzona niewolnica uległe wykonywała polecenie, dorzuciła:

- Widzisz, jaka ty jesteś głupia. Proponowałam ci porozumienie, a ty je odrzuciłaś. I przegrałaś. Tylko pamiętaj, do tamtej oferty nie ma już powrotu.

Nasycona wreszcie z trudem osiągniętym triumfem, cofnęła stopę i rozsupłała więzy. Dziwka została dobrze wytresowana przez Andrzeja. Podziękowała Pani i w pozycji klęczącej czekała na dalsze polecenia.

Podziękowania dla Nefera  korektę. Podziękowania dla  agnes1709 za  okładkę.

AnonimS

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 7168 słów i 40238 znaków, zaktualizował 14 sty 2020.

7 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik agnes1709

    Jest  okładka. Super!

    15 sty 2020

  • Użytkownik AnonimS

    @agnes1709 dzięki Tobie  :bravo:

    15 sty 2020

  • Użytkownik kaszmir

    Uważam, że każda z tych kobiet zasługuje na ciepłą miłość. Jednak to one są sprawczyniami tej kaźni. Marta zniewolona, poprzez strach utraty kochanka pozwala sobie na eksperymenty poniżej ludzkiej wyobraźni. Andrzej pan i władca daje upust swoim fantazjom w rękach tej wyuzdanej kobiety pozbawionej emocji. Jedyna kobieta lekarka stojąca z boku okazuje się też katem. Jej moralność i etyka zawodowa jest poniżej zera. Myślę że tacy ludzie nie powinni wykonywać tego zawodu. Wokół tego wszystkiego krążą  narkotyki i alkohol. Moje zdanie znasz.  
    Pozdrawiam serdecznie.

    4 sty 2020

  • Użytkownik AnonimS

    @kaszmir na szczescie narkotyki i nadużywanie alkoholu dotyczą tylko Barbary. Bo gdyby cala trójka ćpała i piła to.byłby horror do sześcianu. Kompletny bralk.hamulców i.najdziwniejsze pomysły zrealizowane.  Mogłoby się  skonczyć ciężkim uszkodzeniem ciała lub nawet śmiercią. Co do lekarki..dziwna ta terapia ale skuteczna . Barbara ma ostre wędzidło. Nieraz rani ale utrzymuje  ją na powierzchni. Dziękuje  za komentarz.

    4 sty 2020

  • Użytkownik Somebody

    A jak dla mnie każda z tych pań jest na swój sposób słaba i nieco żałosna w tym, co robi. Zero charakteru, zero logiki, zero myślenia. Na miejscu Andrzeja gardziłabym i brzydziła jedną i drugą...

    14 gru 2019

  • Użytkownik AnonimS

    @Somebody dzięki za komentarz. Andrzej ma to o czym fantazjował. Dwie kobiety ktore realizują jego scenariusz. Pozdrawiam

    14 gru 2019

  • Użytkownik agnes1709

    Och, dziękuję :zakochany: Fajnie, tylko trochę za długie. Podoba mi się oczywiście, żeby nie było:P

    12 gru 2019

  • Użytkownik AnonimS

    @agnes1709 .pierwszy raz mi ktoś zwrócił uwagę że za dlugie he,he. Dziękuję za komentarz.

    12 gru 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @AnonimS To nie jest na minus, po prostu wole krótsze. Tylko nie za krótkie :F

    12 gru 2019

  • Użytkownik Margerita

    łapka w górę biedna Ewa a Marta to jest zwyczajnie złośliwa

    12 gru 2019

  • Użytkownik AnonimS

    @Margerita zlosliwa i sadystyczna. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam

    12 gru 2019

  • Użytkownik Morfina

    Trzy kobiety:
    Ewa – nie umiem jej zrozumieć – chociaż naprawdę próbuję i im bardziej próbuję tym bardziej się jej dziwię...  
    Barbara – zakochana suka, pragnąca uwagi i zainteresowania, życiowy rozbitek jak kiedyś określił ją Nefer w komentarzu do pierwszej części opowieści...
    Marta – kochanka? Czy na pewno … Czy do końca?  Wmanewrowana w dominowanie przez Andrzeja… zgodziła się w moim odczuciu ze strachu o własną pozycję w związku. Niby kochanka … a jednak mu uległa i zdominowała dla Jego satysfakcji najpierw Barbarę, a potem stała się katem Ewy. Za maską dominy, pani… ukryła własną niepewność i ludzką małość … Zachłysnęła się władzą i jak w oparach narkotyku niszczy bez opamiętania rywalki na drodze do Andrzeja. Strach rządzi …  
    Mężczyzna:
    Andrzej – wytyczył sobie cel… tu poczekam na rozwój sytuacji w kolejnych częściach…  
    Czwarta kobieta – spoza układu – psychiatra, lekarz dusz… zawsze wydawało mi się, że obowiązuje ich kodeks etyki… Jednak się myliłam
    Generalnie nie chciałabym być częścią tej konstelacji, w tym momencie, ale gwiazdy krążą I wszystko się zmienia…
    Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg...

    10 gru 2019

  • Użytkownik AnonimS

    @Morfina dziękuję za komentarz. Lekarka jest z kręgu BDSM choć w tych zdarzeniach nie bierze bezpośrednio udziału .  Wie że system Barbarze nie pomoże. Jedynie co można w systemie to zamknąć ja w zakładzie psychiatrycznym. Gdzie albo zwariuje albo popełni samobójstwo.  Jedyną szansą na jej powrót do w miarę normalnego życia, jest żeby poznała mężczyznę , którego będzie szanować i słuchać. Który potrafi jej pokazać że powrót do normalnego życia jest możliwy ale jednocześnie bezwzględnie ukarze jej próby powrotu do życia na marginesie. Do tej pory był jeden mężczyzna który nad nią niepodzielnie panował. To jej alfons i kryminalista . Ale on ją wykorzystywał , nic dla niego nie znaczyła . Andrzej jest inny ale czy lepszy ? Na pewno nie pozwoli jej pić ani nie zmusi do prostytucji. Ale oddanie ją pod władanie Marty nie  ma na celu jej pomóc , tylko zrealizować jego fantazje. O absolutnej władzy nad Barbarą i uczynienia z kochanki pomocnicy w tresurze uległych kobiet.

    12 gru 2019

  • Użytkownik Morfina

    @AnonimS Oddanie podatnej na uzależnienia Barbary... uzależnionej od alkoholu Barbary w ręce Andrzeja to sprowokowanie, stworzenie warunków do powstania kolejnego uzależnienia… I Barbara w tą pułapkę wpada … jak przysłowiowa śliwka w kompot... Uzależnia się od Dominującego Andrzeja i to dla Niego ulega Marcie... Pozwala się poniżyć, złamać... Chce stanąć na wysokości zadania... dla zaspokojenia Jego potrzeb...
    Andrzej wygrał... ma to czego tak pragnął…  
    A czy jest dumny z tego co osiągnął ?  
    Dla konkubenta Barbara nic nie znaczyła...
    A dla Andrzeja znaczy coś...? Chyba jednak niewiele...  
    Bawi się nią i jej uczuciami... uczuciami, które podsycają ogień w żyłach... pompują ego...

    14 gru 2019

  • Użytkownik nefer

    Dla mnie postacią zdecydowanie najciekawszą, prawdziwą bohaterką tej części cyklu (a może całego?) jawi się Barbara. Uprzednio przedstawiona jako rozbitek życiowy i osoba wykolejona (czego kolejne dowody otrzymujemy i w tym odcinku), obecnie wykazuje się jednak zarazem wyjątkową siłą ducha, przez długi czas wytrzymując męczarnie zadawane przez Martę. To, że ulega ostatecznie okrutnemu połączeniu tortur fizycznych i psychicznych (szczególny rodzaj więzów musi oddziaływać również na psychikę ofiary, no i do tego obecność Andrzeja) nie moze dziwić. I tak wytrzymała długo. Na tym tle pozostałe postacie wypadają trochę nijako. Andrzej enigmatyczny, zimny i odległy. Marta pogrąża się w oczach czytelnika (takie mam wrażenie), utwierdzając wrażenie z części pierwszej - to osoba słaba, wbrew własnym chęciom postawiona w roli fałszywej "królowej", której to roli dobrze odegrać nie potrafi (nawet konkretne tortury wykonuje po uprzednim instruktażu Andrzeja, sama nic specjalnie twórczego wymyslić nie umie, czego dowodzi nijaka zabawa z Ewą). Straciła natomiast Ewa. Uprzednio uznałem ją za osobę silną wewnętrznie, po której upokorzenia i ból zadawane przez prostacką Martę "spływają". Niestety, okazała na koniec żałosne zadowolenie z zaserwowanego jej przez "panią" pobudzenia erotycznego, spadając w ten sposób do zdecydowanie niższej ligi.
    Pozdrawiam.

    10 gru 2019

  • Użytkownik AnonimS

    @nefer bardzo ciekawy i wnikliwy komentarz. Andrzej celowo jest trzymany w cieniu. Nie  o nim to.jest opowiadanie.  Występuje jako spoiwo dzięki , któremu panie się  spotykają. Marta faktycznie nie jest rasową dominą. Sama nie szuka uległych bo.jako kobieta moglaby mieć niewolników.  Odgrywa jedynie rolę , jakiej oczekuje od niej Andrzej i robi to głównie dla niego. O braku cech dominy , utwierdza nas epizod spotkania w kawiarni, gdzie proponuje  dogadanie się w celu reallizacji fantazji Andrzeja. Rasowa dpmina postawiłaby ultimatum , Marta proponuje układ czyli bardziej  zabawę czy sesyjne odgrywanie z góry  załozonych ról. Dopiero odmowa zmusza ją do podjęcia radykalnych działań.  Litość zastępuje okrucienstwem i determinacją , dzięki którym udaje jej się  złamać  Basię. I tu wnikliwy obsewator zauważy różnicę w traktowaniu obu niewolnic. O ile w pierwszym przypadku to raczej sytuacja  zmusiła Martę do.bezlitosnych działań, to w drugim okrutne traktowanie Ewy sprawia jej wyraźnie satysfakcję. Albo nastąpily takie zmiany w jej psychice albo to.jest szczególnie złe  nastawienie do tej suki.  Odnośnie Ewy . Tutaj wyraźnie widać jakby początki  syndromu sztokholmskiego. Jedno z określeń tego zjawiska " Mianem syndromu sztokholmskiego określa się mechanizm przetrwania, który pojawia się w relacji kat – ofiara. Polega on na tym, że ofiara zaczyna mieć pozytywne uczucia do swojego oprawcy." W tym przypadku Ewa zeby uniknąć nieuchronnego bólu , godzi się  na warunki Marty , które  najprawdopodobniej  będą skutkowały kolejnym etapem znecania się i to bez kontroli Andrzeja. Jaka puenta? Niech każdy z nas , zada  sobie pytanie do.jakich działań  moze byc zdolny mając zapewnione akceptację otoczenia i poczucie bezkarności.  Dziękuję  za komentarz  i pozdrawiam.

    10 gru 2019