Labirynt Fauna. Wersja dla dorosłych. Cz. IX Przeszłość. Geneza.

Labirynt Fauna. Wersja dla dorosłych. Cz. IX Przeszłość. Geneza.Wyrwa na granicy multiświatów, stanowiąca przejście, zamknęła się tuż za plecami Demona z siłą tysiąca grzmotów. Niewyobrażalny huk rozszedł się falami po piekielnych czeluściach, gdy Przewodnik uderzył w ziemię, wbijając w nią jedną z Poczwar. Skazańcy dowiedzieli się o przybyłym gościu.
Miliony par wrednych oczu zwróciły się w jego stronę, pałając żądzą posilenia się świeżym mięsem. Dusze nieszczęśników nie stanowiły tak łakomego kąska, jak żywe, wciąż ciepłe, pulsujące życiem,  ciało.
Demony pożerały się wzajemnie, by mieć siłę dręczyć niezliczoną ilość dusz, przybywających każdego dnia do Piekła. Akty kanibalizmu były na porządku dziennym. Potężniejsze demony pożywiały się tymi słabszymi, słabsze polowały na demony znajdujące się na samym dole piekielnego łańcucha pokarmowego.
Przewodnik zamknął dzikie oczy, starając się namierzyć duszę dziewczyny. Musiał ją odszukać i zabrać z powrotem do Mrocznej Krainy. Jeszcze ten jeden raz. Ostatni raz przebił się do Piekła. Wszystko, by odkupić swoje winy. Wszystko dla swojej Pani.
Uwięziony pod jego łapą nieszczęśnik,  próbował się oswobodzić, gryząc go w panice. Demon zacisnął pazury,  kończąc dzieło.
Tysiące myśli, należących do nieszczęśników, przebiegały przez jego umysł. Czytał w nich, niczym w otwartej księdze, zupełnie ignorując te należące do Poczwar.
W końcu ją namierzył. Zawył potężnie, kompletnie odstraszając demony znajdujące się na jego drodze. Ruszył przed siebie. Jego dzikie ślepia płonęły krwistą czerwienią. Nikt nie mógł go powstrzymać.

 
- Panie mój, przybył. – odezwał się skrzeczący głos demona niższego rzędu.
Abaddon otworzył swe oczy, uśmiechając się nieznacznie. – Nareszcie. – pomyślał, gładząc dłonią po miejscu, w którym kiedyś znajdowało się jedno z czterech ramion, a teraz jedynie poszarpana, ciemna blizna.
- Wypuścić Ławry. – wydał polecenie.
- Tak, panie. – Poczwara natychmiast spełniła jego rozkaz.
- Dziś się zemszczę, a ty, psie, dziś zginiesz. – zaśmiał się potężnie.

 
- Ukochany mój. – Anemoi zwróciła się w kierunku Fauna
Faun popatrzył na nią, zagłębiając się w jej myślach.
- On wróci, najdroższa. – położył dłoń na jej policzku, ocierając wypływające łzy.
- Mam złe przeczucie. – popatrzyła na niego, nie kryjąc przerażenia w zielonych oczach.
Faun objął swą ukochaną ramieniem, czując, jak z całych sił wali jej serce. Nie był w stanie swych myśli skierować do Piekła. Nawet dla niego było to zbyt wiele. Tylko Demon w ciele Przewodnika był w stanie się przebić do krainy wiecznego cierpienia i nikt poza nim.
- On wróci. – powtórzył, jakby ciszej, ani na chwilę nie zwalniając swego uchwytu.

 
Demon przedzierał się przez niegościnne królestwo, zmierzając w kierunku, z którego dochodziły go myśli dziewczyny.
Piekło stanowiło martwą krainę, zbudowaną na fundamencie bólu i cierpienia. Miejsce wciąż spowite gęstą mgłą, wypełnione nieprzejednanym chłodem, przeszywającym na wskroś wszystko na swej drodze. Było brzydszą siostrą Mrocznej Krainy, zamieszkiwanej przez Fauna i resztę bytów. Surowe, cuchnące siarką skały skrywały w swych rozpadlinach rozmaite demony, lubujące się w zadawaniu cierpienia duszom nieszczęśników, skazanych na wieczne tortury. Tortury, będące niekończącym się gwałtem. Gwałcono każdą z dusz. Płeć nie miała żadnego znaczenia.
Miliony na wpół martwych ciał, będących wizualizacjami udręczonych wiecznym cierpieniem dusz, splecionych w gnijących uścisku. Dusze zbyt słabe, by się ruszyć, jednakże wciąż zbyt silne, by ostatecznie przepaść.
Przewodnik musiał się spieszyć i dotrzeć do dziewczyny, nim zostanie skalana demonicznym jadem, uniemożliwiającym powrót do krainy żywych.
Miał jedynie dobę.
Po drodze mijał nieszczęsne dusze, gwałcone w najbardziej bestialski sposób, jaki można sobie wyobrazić. Gwałcone raz za razem. Ciągle. Nieprzerwanie. Ostatecznie. Czuł, jak wzbiera w nim złość, jednak biegł dalej, nie mając ani chwili do stracenia.
W końcu ją namierzył. Wciąż znajdowała się w miejscu będącym poza zasięgiem demonicznych sadystów.
Pierwszy z Ławrów rzucił się na Przewodnika, skacząc mu do gardła, starając się je rozszarpać. Demon wbił swą prawą łapę w otwartą paszczę potwora, przebijając jego wielką czaszkę. Drugą natomiast wbił w trzewia bestii. Szarpnął, odrywając jej głowę wraz z kręgosłupem. Jego krwistoczerwone oczy płonęły gniewem.
Kolejne dwa doskoczyły do niego, atakując naprzemiennie. Szarpały, kąsały, starając się zadać jak najdotkliwsze rany. Wielkie, podobne do psów demony nie mogły się jednak równać z siłą drzemiącą w Przewodniku.
Demon rozprawił się z nimi bez większego problemu.
- Tylko na tyle cię stać, Abaddonie?! – zawył.
Czwarty z Ławrów zeskoczył ze skały, wbijając ostre, niczym brzytwa kły w ramię Demona. W ślad za nim piekielna włócznia przeszyła zatęchłe powietrze, przebijając ciało Przewodnika tuż nad sercem.
Niewyobrażalna siła ciosu cisnęła nim, przybijając je do stojącej za jego plecami skały.
Demon, ani przez sekundę nie okazał strachu. Nie było widać na jego obliczu bólu. Swym spojrzeniem przeczesywał mrok, rzucając wyzwanie Abaddonowi.
Anioł zagłady wyłonił się z otchłani, unosząc się tuż przed przybitym do skały przeciwnikiem, uderzeniem potężnych skrzydeł wywołując burzę.
- Zawiodłem się na tobie. – powiedział, patrząc na krwawiącą Bestię. Spojrzał na jego bezwładną lewą łapę. – Teraz już wiesz, jak to jest być okaleczonym. – zaśmiał się, chwytając Przewodnika za szyję. – Będziesz długo cierpiał, nim rzucę twoje ścierwo jako paszę dla świ…! – nie zdołał dokończyć, kiedy zdrowa łapa Demona chwyciła go za krtań, miażdżąc ją, wbijając długie pazury w jego szyję.
Abaddon z przerażeniem rozszerzył źrenice, patrząc w płonące ślepia Bestii.
Demon odsłonił swe ostre, ociekające krwią kły.
Pan czeluści próbował się wyrywać zaskoczony wielką siłą Demona. Przewodnik zawył po raz ostatni przyciągając cielsko Abaddona, przebijając jego serce drugim końcem piekielnej włóczni, tkwiącej w jego ciele.
- Nie odejdę sam! – warknął, dławiąc się własną krwią, obficie wypływającą z jego pyska.
Abaddon rzęził, kiedy uchodziło z niego sczezłe życie. Jego oczy stawały się metalicznie martwe, zamykając się na wieczność. Rogate oblicze Pana piekieł poszarzało. Głowa osunęła się bez życia.
Przewodnik uśmiechnął się, znów ukazując zakrwawione kły, kolejny raz dławiąc się purpurą.
Abaddon zginął od własnej broni, zabity siłą, której nie był w stanie pojąć. Zlekceważoną siłą najpotężniejszego ze swych przeciwników.
Oczy Przewodnika zaszły mgłą. Powieki stały się ciężkie. Jedynie wola walki, chęć dotrzymania danego swej Pani słowa, wciąż kurczowo trzymały go wśród żywych.
Krople krwi wypływające z rany, uderzały o skały, stając się pożywką dla Poczwar.
Łeb Bestii opadł bezwładnie na prawe ramię. Życie zaczęło go opuszczać.
Dwa wiszące ciała, połączone włócznią, wbitą w szarą skałę.
Poczwary zawyły, ciesząc się z nadchodzącej uczty.

 
Anemoi wyjąc z bólu, padła na kolana. Czuła, jak niewidzialna dłoń ściska jej serce, chcąc je wyrwać z piersi. Pani Absolutu nie mogła złapać oddechu, walcząc z potworną wizją, której stała się niemym świadkiem.
Faun objął ją ramieniem.
- Najdroższa, co ci jest? – spytał, na próżno czekając na odpowiedź.
Bogini patrzyła przed siebie, z przerażeniem zdobiącym głębię jej zielonych oczu. Nie wypowiedziała więcej ani słowa, nie była w stanie, rozpaczliwie próbując złapać oddech.
Łzy płynęły po jej policzkach, kiedy osunęła się na podłogę.

 
Trzy tysiące lat wcześniej. Drugi rok po Mrocznej Szarży.
Wielka wilczyca przedzierała się przez gęsty, ciemny las, zmierzając do miejsca, w którym zostawiła swoje małe szczenię. Z jej prawego boku sączyła się krew, wypływając obficie z rany zadanej przez Czarnego Przewodnika.
Uciekając przed pościgiem, zmuszona do zabicia kilku mieszkańców Labiryntu, nie miała szans powrotu do Mrocznej Krainy. Zgodnie z prawem Fauna czekała ją jedynie śmierć.
Słyszała ciche pojękiwanie malca, mimo, iż jej kryjówka znajdowała się wciąż w znacznej odległości.
Pogoń była coraz bliżej. Myśliwi tropili ją, zmierzając po krwawych śladach, zamierzając dokończyć to, co zostało rozpoczęte w Labiryncie. Upływająca krew znacznie ją osłabiała, spowalniając zwinne dotąd ruchy.
Zatruta strzała przeszyła niebo, zagłębiając się w jej czarnym grzbiecie. Wilczy Demon zawył przeciągle, spadając z urwiska wprost do rzeki.
Silny nurt porwał jej ciało, wyrzucając je w znacznej odległości od Mrocznego Lasu.
Trucizna zaczęła działać, nadwyrężając jej siły.

 
Setny rok przed Mroczną Szarżą.
- Spójrz, panie. – wiekowy Centaur, ruchem dłoni przywołał Fauna.
Młody władca Mrocznej Krainy popatrzył w kierunku, wskazanym przez starca. Na drzewie rosnącym na skraju Mrocznego Lasu zauważył kobiece ciało. Było przybite do drzewa głową w dół, z szeroko rozpostartymi rękoma i nogami. Jej piersi zostały wyrwane w sposób niezwykle brutalny, przybite w ten sam sposób pomiędzy jej nogami. Wycięte narządy rodne spoczywały w jej na wpół otwartych ustach.
Faun zbliżył się do zwłok dziewczyny, pochylając się nad nimi, kiedy Byt otworzył swe oczy, wypluwając własne wargi sromowe. Jej nienawistny wzrok lustrował władcę.
- Spłoniesz! – syknęła nienaturalnie chrypliwym głosem. – Spłoniesz, ty i ta twoja suka!. Spłoniecie wszyscy, gdy nadejdą piekielne zastępy.
Faun dobył miecza, należącego niegdyś do Pradawnych, pozbawiając dziewczynę życia.
Spojrzał w niebo.
- Anemoi. – wyszeptał.
- Panie, co mamy z nią zrobić? – spytał Centaur.
- Spalić! – rzucił Faun, biegnąc w kierunku swej pani.

 
- Nareszcie jesteś, umiłowany mój. – Anemoi ucałowała Fauna w usta, kiedy tylko przestąpił próg ich komnaty.
Faun odwzajemnił pocałunek swej Bogini, obejmując ją dłońmi w talii.
- Oni wrócili. Znaleźliśmy dziewczynę na skraju Mrocznego Lasu. Była jedną z nas. Demon zawładnął jej ciałem, czyniąc sobie posłuszną. – oblicze Fauna spochmurniało.
- Wiem, najdroższy.
Faun przeczesał jej włosy, biorąc ją w ramiona. Położywszy Anemoi na łożu, zaczął obsypywać jej wspaniałe ciało namiętnymi pocałunkami.
Wiatr zerwał się, pozbawiając kochanków ubrań, pieszcząc ich nagie ciała.
Pani Absolutu westchnęła, kiedy język Fauna dotarł do jej warg, przesuwając się pomiędzy nimi, rozchylając je. Jej nogi spoczęły na plecach kochanka. Pozwalała mu się pieścić bez opamiętania. Zwinny język Pana Mrocznej Krainy dawał jej rozkosz i spełnienie.
Silne dłonie powędrowały w kierunku dorodnych piersi, ugniatając je, podszczypując nabrzmiałe z podniecenia sutki. Lewa dłoń kontynuowała swój taniec, prawa powędrowała w kierunku mniejszej dziurki Absolutu.
Bogini czuła napierający kciuk Fauna. Nie oponowała jednak długo, po chwili goszcząc go w swym wnętrzu.
Rytmiczne ruchy palca, zgrały się z intensywnymi pociągnięciami języka, przy akompaniamencie delikatnych podmuchów wiatru.
Faun podniósł się, przylegając swymi ustami do ust Anemoi. Czuła smak swojej cipki. Soczysty, eteryczny aromat, unoszący się po całej komnacie.
Palec, dotychczas penetrujący odbyt, powędrował do jego ust.
Faun wsunął się ostrożnie w gorącą cipkę swej kochanki, zagłębiając się w tej rozkosznej dziurce.
Ruchy jego bioder z czasem zaczęły przybierać na sile, penetrując Anemoi coraz szybciej, bardziej stanowczo.
Wsunąwszy swe ręce pod plecy Bogini, podniósł ją, kładąc dłonie na jej karku. Anemoi zaplotła nogi na jego plecach. Kutas Fauna uderzał coraz mocniej, rozpychając jej cipkę. Krople rozkoszy wydobywające się z jej wnętrza, zraszały obficie łoże perlistym aromatem.
Pan Mrocznej Krainy w każde z pchnięć wkładał całą swą siłę, obserwując piersi, podskakujące w rytm uderzeń.
Pochyliwszy się, zassał lewy, następnie prawy sutek, potęgując jeszcze bardziej siłę jej doznań. Cipka Anemoi zacisnęła się na jego przyrodzeniu, pulsując z rozkoszy.
Orgazm wstrząsnął jej ciałem, kiedy Faun wypuszczał z siebie porcję lepkiej spermy, całkowicie zalewając jej soczyste wnętrze.
Kochankowie opadli ze zmęczenia ciężko dysząc, po krótkim, jednakże wyjątkowo intensywnym seksie.
Głowa Fauna spoczywała na piersiach Anemoi, delektował się biciem jej silnego serca.
- Kocham cię, najdroższy. – wyszeptała, gładząc go po włosach.
Faun nie odpowiedział, obecnie będąc myślami w zupełnie innym świecie.
- Wróć do mnie. – powiedziała.
- Jestem przy tobie, moja pani. – odpowiedział jej.
Chciała coś powiedzieć, jednak zamknął jej usta pocałunkiem.
Jego dłoń powędrowała w kierunku ociekającej spermą cipki. Nabrał odrobinę na palce, podając Anemoi do skosztowania. Bogini przesunęła językiem po opuszkach palców Fauna, delektując się jego smakiem.
Pchnęła go na plecy, pobudzając jego kutasa do reakcji. Pieściła go naprzemiennie dłonią i językiem, doprowadzając do pełnej erekcji.
Jego dumnie prężący się członek zniknął w jej ustach. Subtelne ruchy głowy doprowadzały go do szaleństwa.
Faun podniósł ją, rozchylając jej pośladki. Jego zwinny język penetrował mniejszą dziurkę Bogini, całkowicie się w niej zagłębiając.
Anemoi wbijała swe paznokcie w posłanie, dając jasny wyraz swej rozkoszy.
Pan Mrocznej Krainy przywarł do jej pośladków, przykładając pulsującego kutasa. Pchnął delikatnie, jednakże z dozą stanowczości. Uległa, wpuszczając go do środka.
Zagłębiał się w jej wnętrzu w całości, penetrując jej kuszący odbyt.
Dłonie powędrowały w kierunku piersi, ugniatając je.
Przywarł do niej, przygniatając jej ciało, ciężarem własnego, do łoża.
Anemoi krzyknęła, uwalniając z siebie wszystkie pokłady rozkoszy. Faun nie wytrzymał. Tryskał spermą, spływającą po ściankach odbytu.
Wysunął się ze swej kochanki, obejmując ją ramieniem.
Po chwili oboje pogrążyli się we śnie.

 
Dzień przed Mroczną Szarżą.
- Wypowiedzieli nam wojnę! – grzmiał Gryf, zasiadający w Radzie Starszych.
- Powinniśmy na nich uderzyć! – wtórował mu stary Centaur.
Faun zamknął oczy, siedząc oparty o konar drzewa, jakby nieobecny, zupełnie nie słuchając krzyków swych poddanych. W prawej ręce ściskał miecz, lewą przeczesywał włosy Anemoi, wtulonej w jego pierś.
Nie przejmował się krzykami, jednakże czytał w myślach bytów zgromadzonych pod starym dębem. Znał ich lęki. Znał chęć walki. Jego lud, mimo, iż przetrzebiony ciągłymi wojnami z siłami piekieł, wciąż pałał chęcią odwetu.
- Panie? – w jego kierunku zwrócił się dowódca wojsk.
Faun zupełnie nie reagował, pogrążony w letargu, szukając wyjścia z całej sytuacji.
- Panie?! – powtórzył bardziej stanowczo.
Faun otworzył oczy, swój wzrok kierując na starca.
- Panie, musimy wydać im wojnę. – powiedział. – Ten jeden ostatni raz.
- Głupcze! Nie widzisz, że przegrywamy. – wtrącił się jeden z bytów, a głos mu drżał. – Z roku na rok jest nas coraz mniej. A przeciwnik staje się coraz potężniejszy. Wszyscy zginiemy. – lamentował.
Pan Mrocznej Krainy powstał, lustrując przenikliwym spojrzeniem twarze bytów.
- Czyż nie jesteśmy w stanie wojny?! – odezwał się doniośle, tak, by każdy, który został przy życiu, mógł go dobrze usłyszeć. – Od stuleci walczymy z tym potężnym przeciwnikiem. Zabijając i ginąc w obronie tego, co należy do nas! W obronie tego, co otrzymaliśmy po Pradawnych! – wyraz jego twarzy zmienił się. – Co, według ciebie, powinniśmy zrobić? – zwrócił się w stronę Bytu, którego moralne już dawno umarło.
Młody Byt opuścił swój wzrok, unikając spojrzenia swego pana.
- Jutro jest Dzień Walaperii. Jutro oddamy cześć naszym przodkom! Jutro, oddamy im hołd, poświęcając nasze życia! – grzmiał. - Składając je na ołtarzu wolności. Już jutro Siły Piekieł pożałują, że istnieje życie po życiu! Ich krew obficie zmyje Piekielne Królestwo. – wył, ile tylko sił w płucach.
Zgromadzeni wkoło odpowiedzieli mu okrzykiem aprobaty. W ich sercach na nowo budziła się nadzieja. W ich walecznych sercach budził się gniew, budziła się chęć zemsty za doznane krzywdy.
Faun rozejrzał się wkoło, wbijając miecz Pradawnych w ziemię.
- Jutro będziemy walczyć! – rozległ się dźwięk oręża uderzającego o tarcze. – Być może polegniemy. – mówił spokojniej niż jeszcze przed chwilą. Kolejny raz ten sam dźwięk podkreślił jego słowa. – Jedno jest pewne. To będzie najkrwawszy Dzień Walaperii od czasów Pradawnych Wojen! – zawył, unosząc swój miecz ku niebu.
Tysiące gardeł zawyło jak jeden mąż, gotując się do ostatecznej wojny.

PS. Rysunek dzięki uprzejmości i cierpliwości, ale przede wszystkim dzięki talentowi Paulinki. Wiem, że nie chciałaś, ale... nie pyskuj.

GokuBadBoy

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3025 słów i 17578 znaków, zaktualizował 7 cze 2015.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Nikol

    Przewodnik zostaje!

    3 cze 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    @Nikol, zostaje gdzie? W piekle?

    3 cze 2015

  • Użytkownik PK95

    @GokuBadBoy, w opowiadaniu:)

    8 cze 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    @PK95, zastanowię się.

    10 cze 2015

  • Użytkownik fanka

    Jesteś po prostu genialny!

    3 cze 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    @fanka, dziękuję. Jednak chyba odrobinę przesadzasz ;) pozdrawiam

    3 cze 2015

  • Użytkownik PK95

    Mi również nie podoba się fakt że on możesz pozbawić tego opowiadania takiej postaci. Mam nadzieję że przeżyje. Opowiadanie jest świetne. Czytałam wszystkie części ale nigdy nie dodawałam żadnego komentarza bo wszystko co mogłabym powiedzieć było napisane. Plus znaczne więcej. :)

    30 maj 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    @PK95, czy już nikt nie lubi dramatyzmu? :( czy przeżyje, czy nie okaże się w przyszłości ;) dziękuję, że zechciałaś poświęcić swój czas, by przeczytać moje wypociny ;) ps. Wezmę po uwagę Twoją prośbę popartą prośbą Agnieszki. Może będziecie zadowolone ;)

    30 maj 2015

  • Użytkownik PK95

    @GokuBadBoy czekam na ciąg dalszy. Do dobrych wypocin zawsze miałam słabość, więc czytanie ich nie sprawia mi trudności :D. Zresztą nie masz wyjścia jak tylko uratować przewodnika. ;)

    30 maj 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    @PK95, zastanowię się.

    30 maj 2015

  • Użytkownik nienasycona

    Przemku, jeśli on umarł, to już się nigdy, przenigdy do Ciebie nie odezwę...A tekst, jak zawsze znakomity, bardzo plastyczny. Brawo:) I kilka słów do Autorki ilustracji- świetnie oddałaś tekst. Powiem Ci jednak szczerze, że bardziej podoba mi się to, co dla mnie stworzyłaś:P Twoja, szalona Psychotka:*

    28 maj 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    @nienasycona, Agnieszko dogorywa jeszcze. Wiesz przecież, że najlepsze historie to te, w których główny bohater ginie na końcu. Co prawda, nie jest to ani koniec, ani główny bohater, jednakże to chyba dobra śmierć, prawda? Godna wojownika.

    28 maj 2015

  • Użytkownik nienasycona

    @GokuBadBoy, mało moich łez widziałeś? Mało? Nie chcę dla niego żadnej śmierci

    28 maj 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    @nienasycona, jeszcze nie postanowiłem.  Odnośnie pytania. Zbyt wiele.

    28 maj 2015

  • Użytkownik PK95

    @nienasycona, miałam nie odpowiadać ale dziękuję ze miłe słowa. Starałam się jak mogłam. Cieszę się że podoba ci się. Czasami nawet myślę że widzisz więcej niż ja w tym moim malowaniu:D.

    30 maj 2015

  • Użytkownik nienasycona

    @PK95, bo ja chodziłam na zajęcia z historii sztuki i tam mi palcem pokazano, jak się na obraz patrzy:P

    30 maj 2015

  • Użytkownik PK95

    @nienasycona, też uważam historię sztuki za ciekawe zajęcia. Co prawda sama ja czasami studiuje, ale to jest naprawdę fajne.;)

    30 maj 2015

  • Użytkownik Tomasz

    Nareszcie kolejna część. Ja niestety już zapominałam o tym opowiadaniu. Cóż spowodowało tak długą przerwę? Jeśli oczywiście mogę zapytać.

    28 maj 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    @Tomasz, przez miesiąc nie pisałem niczego z powodu braku czasu. Później napisałem coś innego. A teraz wróciłem do Fauna. Teraz powinno być nieco częściej.

    28 maj 2015