Zajęta pieszczeniem brata, a później Oli, nawet nie spostrzegłam, że na plażę przyszli Kostas z Paulem i rozłożyli koc kilka metrów od nas. Gdy spojrzałam w tamtą stronę po zaspokojeniu mojej przyjaciółki, chłopcy przywitali się z nami, ale moją uwagę przykuły fiuty stojące w pełnym wzwodzie. Nie zdziwiła mnie ich gotowość, biorąc pod uwagę fakt, że widzieli jak pieszczę odbyt i penisa mojego brata, a później całuję Olę. Podczas tej operacji moja pupa i wilgotna z podniecenia cipka, były wycelowane wprost w nich. Każdego by taki widok nakręcił, a jak do wzajemnych zabaw przystąpiła pozostała część plażowiczów, to podniecających bodźców wzrokowych i dźwiękowych wokół było mnóstwo. Pomyślałam, że to moja szansa, zwłaszcza, że chłopcom nie towarzyszyła Greczynka, z którą wcześniej się kochali, więc byli skazani tylko na siebie, lub moją pomocną dłoń. Hi, hi – dłoń! Chyba raczej cipkę! Jedyną jeszcze dziś niezaspokojoną. Podeszłam do nich, całując na powitanie oraz dziękując za pomoc w ujarzmieniu i poskromieniu brata. Śmiali się wspominając ten gwałt na niczego niespodziewającym się Piotrku. Spojrzałam na niego – sprawiał wrażenie mocno zmieszanego żartami z tego upokarzającego incydentu.
Wskazałam na stojące w gotowości penisy i zapytałam, czy mogę się odwdzięczyć za pomoc. Uśmiechy na ich twarzach były wystarczającą odpowiedzią. Opadłam na cztery łapki, łapiąc jedną z nich penisa Paula i wsuwając go sobie do ust. Chłopcy dotychczas siedzieli, ale teraz Paul uklęknął ułatwiając mi dostęp do żylastego sztywniaka i przyklejonych do niego w podciągniętym worku jąder. Dłońmi pieścił moje piersi, ale czułam, że i cipką ktoś się zajął. Starałam się robić loda tak jak podpatrzyłam u mistrza, który teraz palcami sprawdzał nawilżenie mojej pochwy, pieszcząc przy tym mój najwrażliwszy guziczek. Już czułam boskie dreszcze, ale to było nic w porównaniu z odczuciami, jakie towarzyszyły wchodzeniu jego ogromnego penisa do pochwy. Nigdy wcześniej nie byłam tak bardzo wypełniona i w myślach dziękowałam Matce Naturze za to, że stworzyła nasze cipki na tyle elastycznymi i nawilżonymi, by poradziły sobie nawet z tak wielką maczugą. Kostas wiedział doskonale, że jego sprzęt jest wyjątkowy, dlatego wprowadził go delikatnie i pierwsze pchnięcia wykonywał bardzo powoli i ostrożnie. Drżałam pod wpływem doznań towarzyszących wsuwaniu i wysuwaniu tego tarana. Moja pochwa była rozciągana we wszystkich kierunkach, a uderzenia wielkiej głowy w szyjkę macicy, dostarczały ogromnej przyjemności. Rżnięta coraz mocniej, nie mogłam już się skupić na obciąganiu Paulowi, więc zaproponowałam zmianę pozycji.
Podczas gdy Kostas kładł się na kocu, spojrzałam na Piotrka – wyraz zdumienia na jego twarzy lekko mnie rozśmieszył. Dotarło do niego, że wcale nie jestem dziewicą i dodatkowo zdumiał go fakt, że na jego oczach ewidentnie i bezczelnie zdradzam Marka. Na pewno żałował, że zawiódł moje zaufanie, bo gdyby nie to, moja cipka mogłaby stanąć dla niego otworem. A tak, mógł tylko patrzeć i oblizywać się z zazdrości, że to nie jego, tylko penis Kostasa właśnie raz po razie wbija się we mnie.
Nadziałam się na niego w pozycji na jeźdźca i ku mojemu zdziwieniu, zmieścił się w rozluźnionej pochwie w całości tak, że łechtaczką poczułam włosy łonowe. Byłam całkowicie bezwstydna i bujając się na tym wielkim konarze, ponownie przyjęłam do ust przyrodzenie Paula, który stanął naprzeciw mnie, dyndając nim przed moimi oczami. Przez pewien czas pieściłam je na wszelkie znane mi sposoby, kiedy nagle przypomniałam sobie, jak mogę dostarczyć mu jeszcze więcej doznań. Naśliniłam palec i powoli wprowadziłam w dziurkę Rudzielca. Przyzwyczajona do przyjmowania penisa Kostasa, nie stawiała żadnego oporu. Zagłębiłam palec maksymalnie poszukując twardego gruczołu prostaty. Paul jęknął z rozkoszy, kiedy go znalazłam. Jego erekcja była teraz pełna i członek twardy jak skała, co tylko podnieciło mnie jeszcze bardziej. Zaczęłam szaleńczo ujeżdżać Kostasa, jednocześnie pochłaniając penisa Paula i masując mu prostatę.
Czułam, że wkrótce dojdę, ale Paul inaczej sobie wyobraził zakończenie tej akcji. Uwolnił pieszczące go usta od swojego sprzętu i ujmując moją dłoń, wyjął palec, którym go posuwałam w tyłek. Pomyślałam, że może chce się zamienić z Kostasem, ale gdy poczułam naoliwioną dłoń na moim tylnym wejściu, już nie miałam żadnych wątpliwości, że będę ruchana na dwa baty, tak jak zrobili to poprzednim razem z Greczynką. Nie miałam nic przeciwko temu, bo przecież byłam przygotowana na taką ewentualność, a nawet ucieszyłam się, że będę miała możliwość spełnić marzenie wielu kobiet – seks z dwoma, właściwie nieznajomymi facetami i to w dodatku w miejscu publicznym, na oczach brata, przyjaciółki i pewnie rodziców. Ale nie odważyłam się spojrzeć w ich stronę – mogłoby to zepsuć całą zabawę. Miałam cichą nadzieję, że może niesieni na fali ogólnego podniecenia, zajęli się sobą i nie widzą, co wyprawia ich latorośl.
Mając głowę uwolnioną od penisa Paula, spojrzałam w bok, na Olę i Piotrka. Teraz to ja byłam w szoku! Ola, pomimo niedawno przeżytego orgazmu, podniecona tym, co robię z naszymi nowymi znajomymi, właśnie kopiowała moje zachowanie z przed kilku minut, nadziewając się na znów sztywnego penisa mojego brata. Zrobił wielkie oczy widząc, że i jej dziewictwo było mocno szemrane, ale chyba jeszcze bardziej zaskoczyło go to, że w ogóle chciała się z nim kochać. Wyraz zdziwienia, szybko zastąpił uśmiechem szczęścia i błogości. Ola przylgnęła piersiami do jego torsu, całując usta i wiercąc się dupką na penisie. Nie do końca mu to odpowiadało, więc obrócił ją na plecy i rozszerzając nogi, ponownie wbił się w rozpalona i mokrą od soków cipkę. Był już po dwóch orgazmach, więc jego ruchy były spokojne, rytmiczne i niespieszne. Chciał jak najdłużej cieszyć się dymaniem młodziutkiej, ciasnej norki. Po chwili zarzucił sobie jej nogi na ramiona, dzięki czemu mógł dłońmi sięgnąć do sterczących szpiczastych piersiątek. Pierwszy raz miał możliwość zapuścić swojego mrówkojada w wilgotne wnętrze kobiety. Wprawdzie pieprzył już mnie, ale w mniejszą dziurkę. A to nie to samo!
Przestałam patrzeć na nich, gdy poczułam penisa wciskanego w tyłek. W pierwszym momencie oczy wyszły mi z orbit. Niby nie pierwszy raz moja dupa była penetrowana, ale jednak zawsze to pierwsze wrażenie jest takie, jakby była rozrywana. Potrzeba chwili, by się przyzwyczaić i rozluźnić zwieracz. Paul dobrze o tym wiedział, dlatego poczekał, pozwalając mi przywyknąć do zaganiacza. Nie poruszałam się, czując w sobie dwa korzenie, wypełniające mnie całkowicie. Paula był mniejszy, ale też do mniejszej dziurki trafił. Gdy poczułam, że już mogę, zaczęłam się poruszać, nadziewając się na dwa fiuty jednocześnie. To było niesamowite uczucie! Kostas, chcąc dać mi jak najwięcej rozkoszy, zajął się pieszczeniem piersi zwisających i dyndających w rytm moich ruchów. Paul trzymając mnie za biodra i mając więcej swobody ruchu, dymał coraz szybciej i mocniej. Klaskanie jego bioder o wypiete pośladki, niekontrolowane jęki wydobywające się z moich ust, mieszały się z ich sapaniem i odgłosami innych par pieprzących się wokół, włącznie z Olą i Piotrkiem. W końcu świat zawirował i błogość rozlała się po moim ciele. Stężałam pod wpływem orgazmu, co zupełnie nie przeszkodziło chłopcom w dalszym bzykaniu obu moich dziurek. Jęczałam i wiłam się pod wpływam przeżywanej rozkoszy, a oni wciąż mnie rżnęli, dążąc do jak najszybszego happy endu.
Na skutek ostrego dymania przez mojego brata, Ola też już dochodziła, głośno obwieszczając światu swój orgazm. Po dłuższej chwili rzuciłam okiem w ich stronę i zobaczyłam, że Piotrek szepcze Oli do ucha coś, co wywołuje szeroki uśmiech na jej buzi. Wróciłam do całowania się z Kostasem, w oczekiwaniu aż chłopcy dojdą. Paul na moment przerwał rżnięcie mojego tyłka, a gdy ponowił, jego pchnięcia stały się jakby delikatniejsze. Poczułam w cipce pulsowanie potężnego penisa i Kostas odrywając usta od moich warg, ryknął jak lew, pompując we mnie niezliczone serie spermy, uderzające w tylną ściankę pochwy. Paul szczytujący niemal tuż po nim, jęcząc z rozkoszy, napełnił z kolei gorącym nasieniem mój odbyt. Jego penis wysunął się ze mnie, ale wciąż na pośladkach czułam wyraźne pchnięcia. Odwróciłam się, żeby zobaczyć, o co chodzi i dobrze, że leżałam na Kostasie, a nie stałam, bo chyba upadłabym ze śmiechu. Piotrkowi wydawało się, że waląc Paula w tyłek, właśnie dokonywał na nim zemsty za to, że ten go wczoraj wydupcył. Biedny, nie wiedział, że Paul jest biseksualny i lubi takie rzeczy, więc zamiast zemsty, tak naprawdę sprawiał mu tym samą przyjemność. Ola też się uśmiechała, patrząc na nieudany rewanż Piotrka, ale nie śmiała się tak jak ja. Odniosłam wrażenie, że nawet pochwala go za ambicję. Zwiotczały penis Kostasa wysunął się ze mnie, a tuż za nim wyciekł strumień spermy, przyozdabiając bielą jego czarne włosy łonowe. Piotrek kończył swoją wendettę, wyjmując gotowego do strzału penisa z tyłka Paula i kierując strugi spermy wprost na twarz Kostasa. Ten zaś, wygłupiając się, otworzył usta i próbował łapać kolejne strugi, jak podrzucane w górę orzeszki. Chłopcy przyjęli to ze śmiechem, traktując jak wyciągnięcie ręki na zgodę i już wszyscy razem, wygłupiając się i żartując, pobiegliśmy do morza, opłukać nasze ociekające spermą i potem ciała.
W wodzie pozwoliłam Piotrkowi wyjąć z tyłka, tkwiącego w nim od rana, srebrzystego dostarczyciela rozkoszy. Uznałam, że już wystarczy, skoro Ola przebaczyła mu na tyle, że udostępniła swoją szparkę. A tak przy okazji, przypomniałam sobie, że muszę ją przywołać do porządku. Fajnie, że stała się prawdziwą kobietą, tracąc cnotkę z moim bratem, ale musi wiedzieć, że to ja mam być dla niej zawsze na pierwszym miejscu. Jemu też wyjaśniłam, że nie ma wyłączności na seks z Olą, a nawet jest dopiero na drugim miejscu. I tak był szczęśliwy! Nie odstępował jej ani na krok. Po jej minie widziałam, że też jest zadowolona z takiego obrotu sprawy – w końcu miała chłopaka i w dodatku doświadczonego w sprawach seksu. Wyszliśmy z wody, rozprowadziliśmy po naszych nagich ciałach olejek do opalania i do obiadu już tylko wystawialiśmy ciała na działanie promieni słonecznych.
Podczas jedzenia, rodzice w żaden sposób nie skomentowali dzisiejszych wydarzeń, uznając widocznie, iż jesteśmy już na tyle dojrzali, że wiemy, co robimy. Poza tym, co innego mogli zrobić w sytuacji, gdy też byli widziani podczas bzyków? Rozmawialiśmy o wszystkim, ale nikt nie poruszył tak śliskiego tematu, jak wydarzenia z orgiastycznej plaży. Po obiedzie przyszła kolej na pakowanie walizek, bo wieczorem o 21.05 odlatywał nasz samolot, a jeszcze trzeba było dojechać na lotnisko na dwie godziny przed startem. Podczas oczekiwania na hali odpraw, w jednej z kolejek zobaczyliśmy Kostasa i Paula. W pierwszej chwili zwątpiłam, czy to na pewno oni, bo dotychczas zawsze widziałam ich bez ubrań, tymczasem teraz mieli na sobie swoje służbowe „mundury” z charakterystycznymi koloratkami. Ja pierdolę! Duchowni! Noooo, po tym jak dwaj księża pokropili mnie swoimi kropidłami i to nie powierzchownie, tylko wprost do wnętrza mego, chyba pójdę prosto do nieba! Piotrek zresztą też! Wszyscy troje zaczęliśmy się brechtać, tylko nasi starzy nie mogli załapać, co nas tak ubawiło. Kostas z poważną miną pobłogosławił nas, po czym już razem z Paulem, uśmiechnięci pomachali nam na pożegnanie. Do Polski przylecieliśmy na tyle późno, że po przyjeździe do domu, tylko się umyliśmy i poszliśmy spać.
Na dole po prawej stronie są łapki do wyrażania swojej oceny opowiadania. Korzystajcie z nich. Komentarze także mile widziane.
Pozdrawiam.
0bi1
Dodaj komentarz