Iza cz. 1

Uwielbiam to. Gorąca, pachnąca olejkami woda, mogę sobie pozwolić na pełen relaks – na pogrążenie się w marzeniach albo wspomnieniach miłych chwil. Wszystkie sprawy zaprzątające moją uwagę w ciągu dnia odpływają gdzieś daleko, a ja rozkoszuję się spokojem i ciepłem otulającym ciało ze wszystkich stron, rozgrzewającym szczególnie te najintymniejsze, najbardziej czułe miejsca. Najczęściej wtedy palce bezwiednie szukają dodatkowych doznań, błądząc od ust, poprzez szyję i piersi w kierunku miejsca będącego epicentrum rozkoszy. Nie spieszę się, próbując przeciągnąć w nieskończoność stan błogiego odprężenia, mrowienia rozchodzącego się powoli po wszystkich zakończeniach nerwowych, gorąca rozpływającego się po najdalsze części ciała. Czuję się jak zawieszona w kosmosie, świat rzeczywisty gdzieś znika i liczą się tylko te przyjemne impulsy sprawiające, że piersi unoszą się twardniejąc, napinając sutki, a wewnątrz mnie obficie zaczyna pojawiać się wilgoć. To sygnał dla palców, dotychczas pieszczących jedynie zewnętrzną część mojej intymności, że pełni szczęścia powinny poszukać głębiej. I robią to z coraz większą determinacją. Już przestaję zajmować się piersiami, na to zaczyna brakować mi rąk – jedna pieści okrężnymi ruchami to cudowne miejsce znajdujące się tuż pod krótko przystrzyżonym, wąskim paskiem włosów łonowych, gdy druga wsuwając rytmicznie, przerywanymi seriami dwa, czasem trzy palce w ociekającą sokami pusię, doprowadza do megaekstazy, po której uniesione wysoko biodra opadają powoli na dno wanny, a fala odprężenia rozpływa się po całym ciele. Gdy jestem w domu sama, nie powstrzymuję ani jęków podczas pieszczot, ani okrzyku podczas szczytowania. Jeśli jednak są w domu rodzice, lub młodszy brat, to muszę się mieć na baczności i zaciskając usta tłumić, próbujące wyrwać się na zewnątrz dźwięki. Potem długo jeszcze leżę pozwalając sercu na uspokojenie rytmu i powrót do normalnego tempa oddychania.  

     Nawet nie pamiętam, od kiedy zaczęłam w ten sposób się relaksować – wydaje mi się, że odkąd kąpię się sama, bez pomocy mamy. Teraz mam siedemnaście lat i właśnie przed tygodniem zostałam prawdziwą kobietą. Marka rodziców nie było wtedy w domu – wyjechali na wieś do wujostwa, więc miał wolne mieszkanie - mogliśmy się kochać bez pośpiechu i  strachu, że ktoś nas nakryje. Wcześniej wykorzystywaliśmy wszelkie nadarzające się okazje, aby oddać się pieszczotom, jednak nigdy nie odbywało się to w tak komfortowych warunkach. W lecie korzystaliśmy z dobrodziejstw natury, pieszcząc się w parku lub nad jeziorem, zawsze to jednak krzaki i nie chciałam, by mój pierwszy raz miał miejsce w takich warunkach. W zimie wybieraliśmy w kinie najgorsze filmy, bo na takich bywa najmniej widzów i nikt nie zwracał uwagi na Marka znikającego pomiędzy rzędami foteli (a właściwie pomiędzy moimi udami:) i językiem doprowadzającego mnie do ekstazy. Odwdzięczałam się wsuwając mu rękę w spodnie i pieszcząc twardego, gorącego penisa albo klękając przed jego fotelem i ustnie doprowadzając go do wytrysku. No prawie, bo jakoś nie mogę się przełamać, żeby pozwolić mu na skończenie w moich ustach. Kocham go i wiem, że bardzo by tego chciał, ale wydaje mi się to takie wulgarne i poniżające. Poza tym nie wiem, co miałabym z tym dalej zrobić? Wypluć? Połknąć? Brrrrrr….

    Właściwie, to po co ja to wszystko opowiadam? Ano po to, żebyście wiedzieli, że przed wylotem z rodzicami i moim bratem, z panią Basią, jej mężem Waldkiem, ich córką Olą na wczasy do Grecji, nie byłam taka całkiem zielona w sprawach seksu, że coś już tam liznęłam ;) Jak większość młodzieży, część swojej wiedzy na te tematy czerpałam z rozmów z bardziej doświadczonymi koleżankami. Oczywiście z ciekawości zaglądałam też na odpowiednie (dla niektórych – nieodpowiednie :) strony w necie. Tak nawiasem mówiąc Ola jest moją najlepszą psiapsiółką i bardzo lubimy się wygłupiać. Nie mówię tu oczywiście o żadnych takich rzeczach, które na pewno pojawiły się w waszych myślących tylko o jednym głowach. Mam na myśli zwykłe szaleństwa nastolatek – psikusy, zabawa, tańce, wygłupy itp. Choć przyznaję - wzajemnie uczyłyśmy się całować – żeby nie wyjść na niedojdy, kiedy już nadejdzie czas spotykania sie z chłopcami. Wspominam całkiem miło te pierwsze, nieudolne pocałunki. A śmiechu też było przy tym sporo.  

    Wracając do naszej podróży, ponieważ lekko się spóźniliśmy, więc z Olą spotkałam się dopiero po odprawie. Po wejściu do samolotu usiadłyśmy koło siebie, a obok usadowił sie mój brat Piotrek. Ola oczywiście od razu zobaczyła rogala na mojej buzi i nie omieszkała spytać o powód tej radości.  
- Cieszę się na te wczasy – odpowiedziałam, ale nie dała się zwieść.
- Mów - co się stało? – ponagliła.
- Zrobiłam to – szepnęłam jej do ucha. Jej oczy zrobiły się ogromne, a usta rozciągnęły w uśmiechu.
- O ty zdziro! Musisz mi wszystko opowiedzieć – wyszeptała równie konspiracyjnie.
- Nie zdradzam łóżkowych sekretów – odpowiedziałam cichutko z szelmowskim uśmieszkiem, po czym dostałam od niej kuksańca w bok. Wiedziałam, że mi nie odpuści. Do końca lotu rozmawiałyśmy na różne tematy, ale porozumiewawcze spojrzenia Oli wyraźnie wskazywały, że nie może przestać myśleć o tym, co jej powiedziałam i ciekawość zżera ją od środka. Dlatego nie zdziwiłam się, kiedy zaraz po przybyciu do pensjonatu, wpadła do naszego apartamentu, oznajmiając wszystkim, że zabiera mnie na zapoznanie się z terenem. Nie miałam nawet czasu, żeby się rozpakować i jakoś zainstalować w nowym miejscu.
- Ty wariatko! Nie mogłaś się doczekać, co? – zapytałam po wyjściu na ulicę.
- A czemu cię to dziwi? Ja jeszcze nawet nie całowałam się z chłopakiem, a ty nie tylko widziałaś prawdziwego faceta nago, ale też go dotykałaś, pieściłaś i jeszcze miałaś go w sobie. Ja takie rzeczy oglądałam tylko w necie, a tam się tylko widzi, nie czuje. Jestem strasznie ciekawa jak to jest! Opowiadaj szybko, bo zwariuję!
- Poczekaj, przecież nie mogę opowiadać takich historii na środku ulicy, w tłumie turystów.
- Pójdźmy w jakieś ustronne miejsce, najlepiej poza miasto – zaproponowałam.

    Ruszyłyśmy zatem wzdłuż deptaka, mijając po drodze mnóstwo sklepików, trajkocząc o ciuchach z wystaw, albo o mijanych przystojniakach. Po lewej stronie rozciągał się widok na morze i skaliste wybrzeże - gdzieniegdzie wśród skał świeciły żółtym piaskiem niewielkie plaże, o tej porze dnia zajęte przez turystów. Zauważyłyśmy, że wraz z oddalaniem się od miasteczka rosła liczba kobiet opalających się bez górnej części kostiumu. Nad polskim morzem taki widok należy raczej do rzadkości. Kiedy już całkiem minęłyśmy ostatnie zabudowania podążając ścieżką wspinającą się lekko do góry, Ola upomniała się o relację z utraty mojego wianka. Usiadłyśmy na ławeczce - jednej ze znajdujących się przy ścieżce, osłoniętej z trzech stron skałami, z ładnym widokiem na morze i zaczęłam opowiadać.

- Wiesz - kiedy się dowiedziałam, że Marek będzie miał wolną chatę, postanowiłam to wykorzystać i  przeżyć swój pierwszy raz u niego w domu. Oczywiście zaczęłam od przygotowań – wykąpałam się, ogoliłam wszystko, co powinno być bez włosków – pod pachami, nogi, okolice bikini – zresztą przecież wiesz, wtarłam balsam w ciało, żeby skóra była aksamitna, założyłam nową, jeszcze nienoszoną bieliznę, podkreśliłam lekko oczy i usta, ubrałam się w tę czarną krótką sukienkę bez ramion, jeszcze trochę perfum tu i ówdzie i byłam gotowa. Wchodząc do Marka nie spodziewałam się, że przygotuje coś specjalnego na tę okazję, bo wiesz jak to z chłopcami – jak im krew odpływa w stronę penisa, to w głowie już niewiele zostaje. Ale zaskoczył mnie – na stole stał półmisek z sałatką z rukoli, talerze, butelka czerwonego wina i kieliszki. Dekoracji dopełniały świece i miska z owocami.  
- No to rzeczywiście się postarał. I co dalej. Mów, bo umieram z ciekawości! – ponagliła Ola.

- Była sałatka, potem wino, a po nim zaczęliśmy się całować. Najpierw spokojnie, ale namiętność nie pozwoliła nad sobą długo panować. Całowaliśmy się coraz łapczywiej, w końcu Marek prawie zerwał ze mnie sukienkę i pozostałam tylko w bieliźnie. Podciągnęłam jego koszulę, ale nie pozwolił mi kontynuować – sam ją zrzucił odsłaniając tors. Ten widok dodatkowo mnie nakręcił. Rzuciłam się do rozpinania guzików w jego spodniach, po czym zsunęłam je w dół razem z bokserkami. Jego penis już całkowicie sztywny wyskoczył tuż przed moimi oczami. Nie wytrzymałam - wzięłam go do ust nie mogąc się nacieszyć tym, że Marek tak bardzo mnie pragnął. Przez kilka chwil pieściłam go, od czasu do czasu liżąc także worek z klejnotami.  
- Ty wyuzdana zdziro! – skomentowała moją opowieść Ola. Spojrzałam na nią. Jej oczy błyszczały, a twarz pokrywał rumieniec. Znałam te objawy – wyraźnie się podnieciła!  
- Marek przerwał to, uniósł mnie i odwrócił tyłem do siebie. Czułam jego penisa na pupie, kiedy odpinał mi stanik. Po zdjęciu góry zrobił to samo z dołem, pozbawiając mnie już ostatniej części garderoby. Przez chwilę staliśmy przed sobą jak Adam i Ewa, którzy za chwilę zerwą owoc z zakazanego drzewa :)
- Nie wygłupiaj się! –fuknęła Ola.

- Znów zaczęliśmy się całować, przesuwając się jednocześnie w kierunku wersalki. Tam ułożyłam się na wznak oczekując, że przed samą penetracją Marek trochę mnie zwilży i nie zawiodłam się. Ułożył się na mnie całując namiętnie najpierw usta, oczy, szyję, by na dłużej zatrzymać się przy piersiach, które już zesztywniały maksymalnie z nadmiaru doznań. Nasze podniecenie było tak wielkie, że oddechy stały się urywane, ale Marek twardo podążał w kierunku cipki. Zadrżałam, kiedy jego język odnalazł najczulszy punkt, drażniąc go na przemian ruchami kolistymi i wzdłuż. Czasem przerywał, by całować wewnętrzną stronę ud lub szarpać ustami wargi – wiesz, te dolne - po czym wracał do lizania. Byłam w siódmym niebie, a moja cipka ociekała już sokami, co nie uszło uwagi Marka. Wstał i podłożył mi pod biodra poduszkę, na chwilę jeszcze włożył penisa w moje usta, by jego też nawilżyć, po czym ułożył się na mnie całując i jednocześnie wprowadzając swoją męskość w oczekującą na nią wilgotną, gorącą norkę. Miałam do Marka pełne zaufanie, więc nie bałam się bólu aż tak bardzo. I miałam rację – to było jak lekkie ukłucie. Wszedł we mnie gładziutko – poczekał, pozwalając przyzwyczaić się do swojej obecności wewnątrz mnie. Przerwał całowanie, obserwując moją reakcję – lecz nie widząc nic niepokojącego, zaczął poruszać się powoli.Jednak jego podniecenie było tak wielkie, że po kilku ruchach jęknął, poczułam tylko pulsowanie w środku i zostałam zalana nasieniem.  

    Nie chciałam, żeby było mu głupio, więc zaczęłam go całować i pieścić rękami jego plecy, pośladki, włosy na głowie i w efekcie penis znowu stał się twardy. Obróciliśmy się tak, aby on był na dole a ja dosiadłam go jak wierzchowca i zaczęłam ujeżdżać. Najpierw trochę nieudolnie kręciłam powoli biodrami, by później zacząć się unosić i opadać na jego członka. Nie miałam w tym żadnej wprawy, więc kilka razy ze mnie wypadał, ale szybko wprowadzaliśmy go powrotem na swoje miejsce. Powoli łapałam, o co chodzi. Zaczęłam odczuwać coraz większą przyjemność rozchodzącą się ze środka, mój oddech znów stał się urywany, serce biło szybko jak u królika, soki zmieszane z jego nasieniem z poprzedniego wytrysku zalewały nasadę penisa i worek z klejnotami. Jęczeliśmy już oboje. Piersi ściśnięte w Marka dłoniach były twarde jak kamienie, a pieszczota jego palców dostarczała dodatkowych wrażeń, które w połączeniu z tymi płynącymi z dołu, doprowadziły mnie prawie do utraty przytomności. Moja ekstaza była tak silna, że bodźce, jakich tym dostarczyłam Markowi doprowadziły go do drugiego szczytowania wkrótce po moim. Opadłam na niego wyczerpana i leżeliśmy tak dobrą chwilę odpoczywając. Zaczęłam się śmiać, kiedy uświadomiłam sobie, że byliśmy tak napaleni, że nawet nie zapaliliśmy świec. Tego wieczoru bzykaliśmy się jeszcze dwa razy, testując różne pozycje i poznając reakcje swoich ciał na nowe doznania.
-Wow! Ja pierdolę! Przez ciebie mam mokre majtki! - rzuciła Ola. To w niej lubię najbardziej. Szczera do bólu. – Obserwuj ścieżkę, muszę coś z tym zrobić – dodała konspiracyjnym szeptem.

    Myślałam, że chce coś zrobić z tymi majtkami, ale kiedy je zdjęła, okazało się, że miała na myśli coś zupełnie innego. Stanęłam więc plecami do niej, rozglądając się w obie strony, by mieć pewność, że nikt nie nadchodzi. Po chwili usłyszałam przyspieszony oddech i cichutkie pojękiwania. Nie wytrzymałam żeby nie spojrzeć, a to co ujrzałam tylko potwierdziło moje przypuszczenia – Ola siedziała na ławce z głową odchyloną do tyłu, lekko rozwartymi ustami, oczy miała przymknięte, policzki zarumienione, lewą ręką pieściła piersi, a prawą wsuniętą pod sukienkę wykonywała koliste ruchy na swojej łechtaczce. Tego się tylko domyśliłam, bo sukienka zasłoniła mi widok. Jej podniecenie było tak duże, że doprowadzenie się do ekstazy nie zajęło zbyt wiele czasu, a ja zamiast pilnować ścieżki, nie mogłam sobie odmówić przyjemności obserwowania najpierw ogromnego napięcia, a później równie wielkiego wyrazu odprężenia na jej twarzy. Widok pieszczącej się Oli, towarzyszące temu odgłosy i świadomość, że ktoś mógłby nadejść sprawiły, że ja też już nie mogłam zapanować nad podnieceniem, fale gorąca zarumieniły mi policzki, przymknęły powieki i z najwyższym trudem powstrzymałam się przed rozpoczęciem pieszczot w miejscu, w którym stałam.  
- Teraz ja – powiedziałam cicho, kiedy Ola uspokoiła trochę oddech i wróciła do rzeczywistości.

    Usiadłam na jej miejscu i już nie zdejmując majtek, tylko przesuwając je w bok pomiędzy udami, dopadłam do mojej ociekającej sokami cipki, pieszcząc ją lewą ręką a dwa palce prawej wsuwając do środka. Szczytowałam prawie tak samo szybko jak Ola. Nie podejrzewałam, że mogę się aż tak mocno podniecić widokiem zabawiającej się ze sobą przyjaciółki. Ale nie wstydziłam się tego wcale. I Ola chyba też. Dopiero kiedy ochłonęłyśmy, dotarło do nas, że przecież mógł nas widzieć ktoś z łodzi pływających w oddali, ale jakoś nie przejmowałyśmy się tym. W końcu nikt nas tu nie zna.
- No. Ładnie zaczęłyśmy wczasy – zaśmiała się Ola.
- Ja nie narzekam – odpowiedziałam ze śmiechem.
- Nie będę zakładać tych mokrych majtek. Wrzuć je do torebki, bo ja swojej nie wzięłam – poprosiła.
-Dawaj. I wracajmy już – odpowiedziałam.
- A czy to wypada panience z dobrego domu tak miętolić cipkę w miejscu publicznym? – rzuciłam zaczepnie, śmiejąc się tak, jakbym sama nie zrobiła tego samego.
- A czy wypada panience mającej chłopaka tak bardzo się podniecać, widokiem pieszczącej się koleżanki? – odcięła się szybko rechocząc.
- Może lepiej pilnuj swojej kiecki, bo przy tym wietrze twoja blada dupka może zaświecić jaśniej od słońca – odparłam klepiąc ją w tyłek.
- No, no... Gdzie z tymi łapami, lesbo? – rzuciła zanosząc się od śmiechu.

    I tak żartując i śmiejąc się wróciłyśmy do pensjonatu. Brata i rodziców nie było – widocznie też poszli na rekonesans, więc mogłam spokojnie zainstalować się w nowym miejscu. Idąc pod prysznic, przypomniałam sobie o majtkach w mojej torebce, więc zabrałam je ze sobą. Oczywiście nie powstrzymałam się przed ich powąchaniem i muszę przyznać, że to było miłe doznanie – pachniały mieszaniną balsamu do ciała, proszku do prania, kropelkami moczu i soczków, którymi zrosiła je podczas mojego opowiadania. Zapach był bardzo podniecający i moja ręka już zmierzała do cipki, kiedy usłyszałam, że wrócili rodzice. Ze świata rozkoszy wróciłam do rzeczywistości, wzięłam szybki prysznic, przy okazji przepierając majteczki mojej przyjaciółki. Powiesiłam je do wyschnięcia w pokoju, który dzieliłam z młodszym o rok bratem i ubrałam się w inną sukienkę. Wtedy wpadł mi do głowy zwariowany pomysł – jeżeli Ola paradowała po bulwarze nie mając nic pod sukienką, to ja też nic nie włożę. Już oczami wyobraźni widziałam jej minę, kiedy niby przypadkiem rozchylę uda i uchylę rąbka tajemnicy, siedząc naprzeciw niej w tawernie. Kiedy całą gromadą wyszliśmy z pensjonatu zmierzając w kierunku lokali, gdzie można zjeść obiad, czułam się trochę podjarana tym, że nikt nie ma pojęcia o braku bielizny pod moją sukienką, jednocześnie swoboda i ciepły wiatr we włosach (hi, hi, ileż tam tych włosów) były bardzo przyjemne. W tawernie wybrałam miejsce naprzeciw Oli i rozsiadłam się w fotelu uważając, żeby nikt inny przypadkiem nie zobaczył mojej tajemnicy. O ile podczas chodzenia była pełna swoboda, to jednak siedząc w kusej sukience czułam się trochę spięta. Ale nie mogłam się doczekać reakcji mojej psiapsiółki. I nie zawiodłam się! Gdy zobaczyła wygolony równiutko pasek na mojej cipce, jej oczy zrobiły się wielkie, usta rozciągnęły się w uśmiechu od ucha do ucha i bezgłośnie wypowiedziały pełne zachwytu: ty bezwstydna lafiryndo! Uśmiechnęłam się do niej równie szeroko, zadowolona ze swojego żartu. Do końca obiadu uśmiechałyśmy się do siebie porozumiewawczo. To była taka nasza tajemnica - bezmajtkowa solidarność.  

    Reszta dnia minęła na zwiedzaniu miejscowości, kolacji, spacerze po plaży, moczeniu nóg w ciepłym morzu, kolejnym prysznicu i szykowaniu do snu. Nie brałam ze sobą pidżamy, bo noce w Grecji są gorące – zamierzałam spać tylko w majtkach i koszulce. Jakby mało mi było wrażeń w tym pierwszym dniu wczasów, postanowiłam skorzystać z okazji i do snu założyłam majtki Oli, które już wyschły i aż się prosiły żeby je włożyć. Ułożyłam się do snu, przykryta tylko prześcieradłem (nie używa się tu kołder ani pierzyn z powodu ciepłych nocy). Ten jednak nie nadchodził. Ciągle przed oczami miałam szczytująca Olę, jej ciało wstrząsane spazmami rozkoszy i na wspomnienie tak podniecających pojękiwań, znów poczułam mrowienie w podbrzuszu. Powoli moja ręka odnalazła drogę do gotowej już na przyjęcie palców szparki. Wśliznęły się od razu trzy, jednak w porę sobie przypomniałam, że na moje nieszczęście w tym samym pokoju śpi jeszcze młodszy brat. Musiałam zachować szczególną ostrożność, żeby się nie zorientował. Odwróciłam się na brzuch, wtulając twarz w poduszkę, aby stłumić wszelkie dźwięki. Przez chwilę jeszcze nasłuchiwałam, ale oddychał równo, miarowo, wiec chyba już zasnął. Pieściłam się powoli, mając przed oczami, o dziwo obraz przeżywającej orgazm Oli, a nie mojego Marka. Kiedy zbliżałam się do finału, nie potrafiłam już zapanować nad oddechem i może nawet jęknęłam szczytując. Potem nadeszło błogie rozluźnienie.

     Postanowiłam jeszcze zdjąć przemoczone, tym razem moimi sokami majtki i rzuciłam je niedbale na ramę łóżka za moją głową. Odpływałam już w sen, gdy nagle moja uwagę przykuły odgłosy dochodzące z łóżka, na którym spał Piotrek. A jednak nie spał! Pewnie nie tylko słyszał, ale także mógł widzieć, w świetle ulicznej latarni padającym przez okno, jak wiercę się pod wpływem pieszczot i tężeję pod cienkim prześcieradłem w momencie orgazmu. Zrobiło mi się trochę głupio, ale uświadomiłam sobie, że przecież on w tej chwili robi to samo, dobrze słyszałam jak się onanizuje, ale jeszcze spojrzałam w jego stronę, by się upewnić. Tak, nawet odrzucił prześcieradło, które mu przeszkadzało i dobrze widziałam jak przesuwa dłonią w górę i w dół penisa. Drugą miętolił sobie worek z klejnotami na przemian z miejscem znajdującym się tuż pod nim. Wiedział, że jeszcze nie śpię i chyba go to jeszcze bardziej nakręcało, że leżę tuż obok, sama dopiero co ukończywszy szczęśliwie tarmoszenie cipki, słuchając jego pojękiwań, z którymi się specjalnie nie krył. Przymknęłam oczy i zza rzęs obserwowałam, jak zmieniając tempo, rękę trzymającą berło i sposób pieszczenia, doprowadził do potężnej serii strzałów, która zalała jego tors i brzuch strumieniami gorącej spermy. Część doleciała nawet do jego napiętej w ekstazie twarzy. Krople błyszczały odbijając światło ulicznej lampy. Ma braciszek pojemny zasobnik na ten płyn – przemknęło mi przez głowę. Zamknęłam oczy i pomyślałam, że nigdy nie spodziewałabym się tak wielu wrażeń w ciągu jednego dnia. Jeśli tak będą wyglądały całe wczasy, to w życiu nie będzie lepszych. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Na dole po prawej stronie są łapki do wyrażania swojej opinii. Korzystajcie z nich.
                                                                      Pozdrawiam.
                                                                      0bi1

0bi1

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3929 słów i 21639 znaków.

Dodaj komentarz