Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Gra w rozbieranego

Gra w rozbieranego"Opowiadanie utworzone w 2010 roku, mojego autorstwa. Poprawione i podszlifowane. "

Pomysł moich rodziców, by zabrać mnie na wakacje, od samego początku wydawał mi się nietrafiony. Ukończyłem pierwszą klasę liceum i miałem wrażenie, że jestem już za stary, by jeździć z nimi. Niestety, nie potrafiłem im tego wytłumaczyć. Znalazłem nawet ofertę kolonii, ale nic nie przekonało ich do zmiany zdania. Chcąc nie chcąc, musiałem podporządkować się ich woli i w sierpniu wylądowałem z nimi w ośrodku FWP nad morzem. Zorganizowanie takich wczasów, częściowo sponsorowanych przez zakład pracy ojca, było w latach osiemdziesiątych nie lada wyczynem. Ośrodek znajdował się stosunkowo blisko morza, a my dostaliśmy domek dla trzech osób. Cały kompleks składał się z domków o różnej wielkości, murowanej jadalni, miejsc parkingowych oraz placu zabaw dla dzieci. No właśnie… dla dzieci. Moje przypuszczenia sprawdziły się niemal w stu procentach. Małżeństwa, które tam przebywały, albo nie miały jeszcze dzieci, albo ich pociechy nie przekraczały wieku 11 lat.
Był jednak wyjątek. Już drugiego dnia zauważyłem w jednym z większych domków dwa małżeństwa, które, podobnie jak moi rodzice, wpadły na genialny pomysł zabrania ze sobą dorastających dzieci. Były to dwie dziewczyny – Ola i Ania, obie w moim wieku. Miałem do wyboru zabawę z młodszymi chłopakami lub spędzenie czasu z rówieśniczkami, więc wybrałem tę drugą opcję. Po trzech dniach poznaliśmy się i zaczęliśmy wspólnie spędzać czas zarówno w ośrodku, jak i na pobliskiej plaży.
To zbliżenie spowodowało, że moi rodzice poznali rodziców dziewczyn. Jak stwierdziła moja matka, byli to porządni ludzie, a dzięki nam nawiązała się między nimi nić towarzyskiej znajomości. Dziewczyny, podobnie jak ich rodzice, pochodziły z drugiego końca Polski – one z Wrocławia, ja z południa. Niewątpliwą zaletą ośrodków FWP było to, że przebywały w nich rodziny z całej Polski, co sprzyjało nawiązywaniu nowych znajomości. W ciągu dwóch tygodni można było rozmawiać do woli, a tematy nigdy się nie wyczerpywały. Z dziewczynami rozmawiało mi się świetnie, sam byłem zaskoczony, jak dobrze spędzam czas.
Ola była dorosła pannicą. Długie brązowe włosy opadały na plecy, a jej przyjemna twarzyczka i odpowiednie, wykształcone krągłości przyciągały uwagę. Na plaży, w kostiumie kąpielowym, wyglądała naprawdę imponująco. Całości dopełniały zgrabne nogi. Lubiła ubierać się odważnie, ale zawsze z klasą. Ania natomiast była nieco bardziej nieśmiała, choć starała się brać przykład z starszej kuzynki. Miała blond włosy sięgające do piersi, szczupłą sylwetkę i miłą twarzyczkę. Jej piersi były mniejsze niż Oli, a ona sama była bardziej skryta, w przeciwieństwie do Oli, która często miała szalone pomysły. Obie były świetne i wzajemnie się uzupełniały. Doszedłem do wniosku, że gdyby nie one, ten wyjazd byłby całkowitą porażką. O dziwo, dziewczyny miały podobne zdanie na temat wyjazdu z rodzicami w naszym wieku.
Dni mijały, a turnus dobiegał końca. Dyrekcja Ośrodka organizowała podczas pobytu różne imprezy i jak na początku turnusu zorganizowała dancing zapoznawczy tak na koniec planowała podobną imprezę kończącą pobyt. Impreza miała być majstersztykiem, mającym na celu zapewnienie gościom jak najlepszego zdania o ośrodku i promowanie go na przyszłość. Turnus kończył się w niedzielę, a impreza zaplanowana była z piątku na sobotę, aby w razie, gdyby ktoś przesadził z alkoholem, miał czas na dojście do siebie.
— Idziemy z rodzicami na miasto kupić jakieś ciuchy na imprezę, będziesz chyba na niej – oznajmiła mi w piątek po obiedzie Ola.
— Oczywiście, to ostatnia impreza. Na pewno będę – odpowiedziałem.
Dziewczyny chciały pokazać się jak najlepiej na koniec i nie zamierzały wyglądać byle jak. Pogoda, jak to w końcówce sierpnia, była nieciekawa. Słońce próbowało przebić się przez chmury, ale w końcu zaczęło kropić, więc z wyjścia na plażę nic nie wyszło. Zrobiło się chłodno, więc popołudnie spędziłem w sali telewizyjnej w jadalni, przyglądając się, jak personel ośrodka przystraja ją na zbliżającą się imprezę. Wróciłem do domku i zacząłem zastanawiać się, w co się ubrać, by nie wyglądać przy dziewczynach jak prostak. Po przemyśleniach doszedłem do wniosku, że biała koszula z długim rękawem, czarne spodnie i buty w identycznym kolorze będą odpowiednie.
— No, dla was zabawa zaczyna się o siedemnastej, a kończy o 19.30 – oznajmił mi ojciec.
— Ale chyba będę mógł zostać dłużej? – zapytałem.
— Nie ma mowy, to jest zabawa dla dorosłych i dzieci nie mogą – odparł stanowczo.
— Ale tato – próbowałem go przekonać, nie mając zamiaru spędzać pozostałego czasu w domku.
— Nie ma mowy, to jest zabawa dla dorosłych i dzieci nie mogą – odparł stanowczo.
Nie miałem pojęcia, dlaczego tak się upiera. Wcześniej pozwalał mi zostawać dłużej. Postanowiłem, że spróbuję jeszcze później, gdy zabawa dla dzieci się zakończy. Przed siedemnastą byłem gotowy. Spokojnym krokiem zmierzałem w kierunku sali jadalnej, zamienionej teraz na salę balową. Dyrekcja rzeczywiście się postarała. Balony, ogromne kolumny, wieża stereofoniczna i instruktorka K-O, mająca za zadanie organizować zabawę dla najmłodszych. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Rozglądnąłem się za dziewczętami. Jeszcze ich nie było. Po sali szalały dzieciaki, wpadając jedno na drugie. Klimat ten mi nie odpowiadał. Usiadłem na krześle ustawionym pod ścianą. Spojrzałem na zegarek – dochodziła siedemnasta. Oprócz szalejących dzieciaków byli jeszcze ich rodzice, pstrykający zdjęcia swoim pociechom. Słowem – kinderbal.
Sięgnąłem po paluszki ułożone na stoliku obok w szklance, gdy nagle weszły obie dziewczyny. Wyglądały cudownie, ale Ola w szczególności. W czarnym obcisłym topie, przykrytym białym sweterkiem, oraz w przecudnej szarej minispódniczce z satyny, ozdobionej falbankami z tiulu, przykuwała uwagę. Dopełniały to czarne koronkowe legginsy, które fantazyjnie podkreślały jej zgrabne nogi. Odkryte buty na niewysokim obcasie bez palców sugerowały, że ma pod legginsami rajstopy w naturalnym kolorze. Słowem bomba. Ania również była elegancko ubrana, choć nie tak ekstrawagancko jak Ola. Miała białą bluzkę z długim rękawem, asymetryczną niebieską spódniczkę z drobnymi kolorowymi kropeczkami, a całość dopełniały rajstopki w cielistym kolorze i buciki na niewysokim obcasie. Spódniczka składała się z dwóch części, krótszej, wewnętrznej, nieprzeźroczystej i dłuższej, prześwitującej, wykonanej z cieniutkiego jak mgiełka materiału. Całość wieńczyły rajstopki w cielistym kolorze i buciki –paseczki na niewysokim obcasie. Ten widok mnie zaskoczył.
Dziewczyny zobaczyły mnie i uśmiechnęły się, ruszając w moim kierunku. Instruktorka K-O włączyła muzykę i zapraszała dzieci do zabawy w kółeczku. Nie miałem zamiaru uczestniczyć w tym. Dziewczyny z trudem przedarły się przez hordę dzieci.
— Cześć i jak? – zapytała Ola.
— Wy wyglądacie rewelacyjnie, ale ta zabawa chyba nie jest na naszym poziomie – odpowiedziałem.
— Naprawdę podobają ci się nasze ciuchy? Rodzice wydali majątek – zapytała Ola.
— Wyglądacie szałowo – odpowiedziałem.
Uśmiechnęły się obie. Przysiadły na krzesłach. Zabawa powoli się rozkręcała, ale jej poziom nie odpowiadał naszym wymaganiom. Po zabawie w kółeczku nastąpiły jakieś głupawe quizy. Siedzieliśmy, czekając, co wydarzy się dalej. Gdzieś po osiemnastej wreszcie puszczono muzykę i można było potańczyć. Z początku były to nieśmiertelne kaczuchy, potem coś konkretniejszego. Nie byłem mistrzem tańca i bardziej preferowałem wolne kawałki, w których można było przytulić partnerkę. Obdzielałem dziewczyny tańcami sprawiedliwie, choć muszę przyznać, że Ola tańczyła o wiele lepiej. Kolejne konkursy z nagrodami darowaliśmy sobie, dając szansę na zwycięstwo rozbrykanym dzieciakom. Doszliśmy do wniosku, że mimo starań dyrekcji ośrodka ta zabawa nie była dostosowana do naszego wieku.
. Po dziewiętnastej zaczęli się schodzić dorośli i igraszki dzieci powoli dobiegały końca. Personel ośrodka delikatnie dał do zrozumienia, że dzieci mają opuścić salę, gdyż potrzebowano czasu na lekkie przemeblowanie na potrzeby dorosłych.
— I co teraz? – zapytała Ania.
— No chyba nie pójdziemy spać – odparła Ola.
— Nie to wykluczone, a może spróbujemy przekonać rodziców, żeby zostać – zaproponowałem.
Dziewczyny popatrzyły na mnie dziwnym wzrokiem.
— To ty nic nie wiesz? – zapytały.
— A o czym – odparłem zdziwiony.
Uśmiechnęły się obie.
— Nie pozwolą nam zostać, bo zafundowano dorosły pokaz striptizu na godzinę dwudziestą trzecią – oznajmiła mi Ola.
Teraz zrozumiałem, dlaczego ojciec nie wyraził zgody, bym pozostał na sali dłużej. Wszystko stało się jasne. Nie było sensu nalegać, gdyż było to skazane na niepowodzenie.
— Słuchajcie, pójdziemy do nas i coś wymyślimy – zaproponowała Ola.
— Tak, to dobry pomysł – dodała Ania.
Przystałem na to, bo sam nie miałem lepszego pomysłu. Było to lepsze niż siedzenie samemu w pustym domku i ewentualne słuchanie radia. Pozostawał jeszcze problem, czy rodzice wyrażą zgodę na ten pomysł. Okazało się to bajecznie proste. Ojciec Ani wręczył córce klucze od domu.
— Tylko nie roznieście chałupy – poprosił, uśmiechając się.
Moi rodzice też nie mieli nic przeciwko temu. Poinstruowali jednak abym po dwudziestej drugiej położył się spać i wręczyli mi klucze od domku. Zadowoleni z tej sytuacji ruszyliśmy do domku, gdzie mieszkały dziewczyny. Był większy niż ten, w którym ja mieszkałem. Miał zagospodarowane poddasze. Na dole w dwóch sypialniach spali rodzice Ani i Oli. U góry był nieduży pokoik dziewcząt z dwoma pojedynczymi łóżkami i niezbędnym wyposażeniem. Weszliśmy do niego. Przycupnąłem na łóżku Anny. Z początku mieliśmy tematy do rozmowy. Ukradkiem zerkałem na wspaniale prezentujące się nogi Oli. Powleczone w te koronkowe wzorzyste legginsy przyciągały mój wzrok. Gdzieś po godzinie stało się nudno.
— Może zakradniemy się zobaczyć co robią – zaproponowała Ania.
— Nie, jeszcze nas zobaczą i będzie dopiero afera – odpowiedziała Aleksandra.
— No to, co będziemy robić? – zapytała Ania.
Rzeczywiście tematy do rozmowy jakoś się pokończyły, a siedzenie i patrzenie na siebie jakoś nam nie odpowiadało. Każde z nas zaczęło zastanawiać się co zrobić, aby zabić tę nudę.
— Słuchajcie mam pomysł, ale… nie – pierwsza odezwała się Ola.
— No mów Olka jak już zaczęłaś – zachęciłem ją.
Zastanowiła się chwilę.
— No dobra – odpowiedziała.
Czekaliśmy z niecierpliwością na to, co ma do powiedzenia.
— Myślałam, że może zagramy w karty – zaczęła.
Pomysł może był i dobry.
— Ale, w co? – zapytałem.
— No w jakąś grę, chyba to lepsze, niż tak siedzieć bez sensu – usłyszeliśmy od niej.
Tą odpowiedzią nie błysnęła. Wiadomo było, że w jakąś grę, ale, w jaką?
— Może w pokera – zaproponowałem.
— Ja nie umiem – odpowiedziała Ania.
— Ja też – dodała Ola.
Poker odpadał. Starałem się pomyśleć w co jeszcze.
— W oczko – powiedziałem po chwili namysłu.
Popatrzyły na mnie. Zdałem sobie sprawę, że chyba też nic z tego.
— To chodzi o to, żeby zebrać 21 punktów, tak? – zapytała Ania.
Kiwnąłem głową twierdząco. Jednak coś tam kojarzyły.
— No dobrze, to w oczko – przystała Ania.
— Ale, na co zagramy? – zapytała Ola.
No tu był problem. Można było na pieniądze, punkty, zapałki i na wiele innych rzeczy. Pozostawało określić, o co gramy.
— Na zapałki? – zaproponowałem.
Skrzywiły się obie. Ani one, ani ja nie miały zapałek. Grę o pieniądze też odrzuciliśmy. Nastał impas. Należało coś wymyślić.
— Coś wymyśliłam, ale pewnie się nie zgodzicie – pierwsza zaproponowała Ola.
Ponownie zaczęła jakąś myśl i jej nie kończyła, pozostawiając nutkę niepewności.
— Oj Olka, mów – rzuciła nieco zirytowana Ania.
Dziewczyna nabrała powietrza w płuca.
— Ale obiecajcie, że nie będziecie się śmiać i nie pomyślicie sobie o mnie nie wiadomo, czego – zażądała.
— No dobrze, mów – odpowiedziałem.
— No gadaj wreszcie – ponagliła ją Ania.
Ola nieco się zarumieniła, lecz zachęcona naszymi ponagleniami podniosła wzrok, zawieszając go gdzieś na ścianie.
— Bo ja pomyślałam, że skoro oni tam mają ten striptiz to może my zagramy w rozbieranego – wyszeptała nieśmiało.
Tym śmiałym pomysłem zaskoczyła zarówno mnie, jak i Anię. Ta otworzyła z wrażenia buzie i nie mogła z siebie wydobyć słowa. Pomysł był dość odważny i godny rozpatrzenia. Nastała cisza.
— Wiedziałam, że to głupi pomysł – stwierdziła cicho Ola, rumieniąc się ponownie.
— Nie, wcale nie jest głupi – bąknąłem.
Ania omiotła nas spojrzeniem. Wzrok mój i Oli skupił się na niej. Od jej zgody zależało, czy ten pomysł zostanie przyjęty. Widać było, że tłuką się w niej różne myśli. Czekaliśmy co odpowie.
— A jak przyjdą rodzice? – zapytała Ania.
— Zamkniemy dół na klucz i będziemy tu u góry, ten, kto będzie ubrany, zanim zejdzie w dół i otworzy to pozostali zdążą się ubrać, w razie czego jedno z nas może zamknąć się w łazience i tam ubrać – odpowiedziała Ola.
Widać było, że w Ani coś powoli się przełamuje. Byłem zdecydowany na tak. Na chłodno skalkulowałem, że istnieje prawdopodobieństwo dwóch trzecich, że to któraś z tych dziewcząt będzie wykonywała striptiz. Na moją korzyść przemawiał też fakt, że potrafiłem grać w tę grę, a one dopiero zaczynały.
— No dobra, ale obiecajmy wszyscy, że nikomu o tym nie powiemy – przełamała się Anna.
— Oczywiście, że tak – odparłem.
— I żeby nie było niedomówień, że potem ten, kto przegrywa to nie chce oddać fanta – dodała Ola.
Wszyscy przystali na to. Pozostawało teraz określić warunki gry. Omówiłem pokrótce zasady obowiązujące w oczku.
— Wiesz co, najgorzej to z tymi figurami, ja nie pamiętam, ile ma dama, król i walet – stwierdziła Ania.
— Najlepiej będzie jak wywalimy je z talii i kłopot z głowy – zaproponowała Ola.
Przystałem na to. Ania przyniosła z pokoju rodziców karty i zamknęła na klucz drzwi wejściowe. Byliśmy u góry, więc odpadało, że ktoś nas mógł podglądać przez okno.
— Dobrze, jeszcze raz. Wygrywa ten, kto ma najwięcej punktów, ale nie więcej niż 21 z wyjątkiem sytuacji, gdy są dwa asy wtedy mamy perskie oko i ten, kto je ma zwycięża. W przypadku, gdy ma się więcej, niż 21 punktów to się jest przegranym – omawiałem ponownie zasady.
— Zwycięzca zabiera od przegranego jedną rzecz z garderoby, a ten, kto ma drugi wynik w kartach, nie oddaje nic – dodała Ola.
— A co w przypadku remisu? – zapytała Ania.
Rzeczywiście, należało ustalić zasady dotyczące sytuacji szczególnych w grze. Ustaliliśmy, że jeśli wszyscy mają po równo, odbędzie się jeszcze jedna gra. W przypadku, gdy wszyscy mają powyżej dwudziestu jeden punktów, każdy oddaje swój fant graczowi obok, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Następnie ustaliliśmy, że jeśli dwóch graczy ma równą liczbę punktów, ale większą niż trzeci, odbędzie się dogrywka, a zwycięzca zabierze fant od tego trzeciego. Z kolei jeśli dwóch graczy ma równą liczbę punktów, ale mniejszą od trzeciego, również następuje dogrywka, a przegrany oddaje zwycięzcy fant. Postanowiliśmy szczególnie potraktować sytuacje, w których ktoś uzbierał dwadzieścia jeden punktów lub perskie oczko. W przypadku, gdy zwycięzca miał dwadzieścia jeden punktów, mógł zabrać fant od przegranego lub swój, który przegrany posiadał, i założyć go na siebie. W przypadku perskiego oczka zabierał i jedno, i drugie, i mógł je założyć. W sytuacji, gdyby dwóch zawodników miało pod dwadzieścia jeden każdy z nich zabierał od przegranego bądź to swoją rzecz i zakładał, bądź zabierał od przegranego jego cześć garderoby. Podobnie w przypadku gdyby dwóch graczy miało perskie oczko, co jednak było mało prawdopodobne.
— A co, jeśli przegrany nie ma mojej części garderoby, a ja mam perskie oczko? – zapytała Ania.
— Wtedy możesz zabrać inną rzecz i założyć na siebie – odpowiedziała Ola.
Zasady zostały ustalone. Nie pozostało nic innego, jak zacząć grę. Atmosfera w tym małym pokoiku stawała się gorąca. Czułem nastrój erotyzmu. Nie brałem nawet pod uwagę możliwości przegranej.
— Kiedy koniec gry – zapytała Ania.
— Gdy jeden z zawodników utraci wszystkie swoje rzeczy oraz zdobyte fanty. Innymi słowy, gdy zostanie bez niczego na sobie i z niczym, co wygrał – określiła Ola.
— I co potem? – zapytałem ciekawy.
Obie dziewczyny zarumieniły się i spuściły wzrok na podłogę. Należało jednak to określić.
— No, staje na golasa i pokazuje się wszystkim bez zakrywania niczego – z pewnym zażenowaniem wyszeptała Ania.
— A potem jeszcze musi wykupić swoje fanty – dodała Ola, podkręcając już gorącą atmosferę.
— A jak? – zapytała Anka.
— Oj zobaczymy, coś się wymyśli, musi wykonać za każdy ciuszek jakąś rzecz – zbyła ją odpowiedzią.
To wprowadzało dodatkową aurę niepewności, budując atmosferę erotyzmu. W myślach już widziałem przechadzającą się po pokoiku nagusieńką Olę. Ochłonąłem jednak nieco i postanowiłem przeanalizować swoje szanse. Usiedliśmy w kucki na podłodze pomiędzy łóżkami. Siedziałem tyłem do okna, mając po swojej prawej stronie Aleksandrę, a po lewej Annę.
— Najstarszy zaczyna – zadecydowała Ola.
Była ze stycznia, a ja z lutego, więc wiedziałem, dlaczego tak powiedziała. Miałem być drugi w kolejce do rozdawania. Ola zaczęła tasować karty po wcześniejszym usunięciu króli, dam i waletów. Zaczynałem określać swoje szanse oraz szanse dziewczyn, licząc w myślach fanty, jakie mieliśmy na sobie.
— Skarpetki, spodnie, majtki, koszula i podkoszulek – doliczyłem się u siebie pięciu sztuk garderoby.
Spojrzałem na Olę. Tasowała karty w skupieniu. Erotyczna gra miała za chwilę się rozpocząć.
— Spódniczka, legginsy, rajstopy, majteczki, sweterek, top i z pewnością staniczek – oceniłem z grubsza to, co miała na sobie.
Wychodziło na moją niekorzyść. Ola rozdawała po pierwszej karcie. Podniosłem ją z podłogi. Siódemka kier. Nie było tak źle na początek, należało dobrać drugą. Kiwnąłem głową, że chcę kolejną. Graliśmy w kompletnej ciszy. Ola podał mi drugą. Dziesiątka karo. Branie trzeciej byłoby zbyt ryzykowne. Na razie nie miałem zamiaru szarżować.
— Dziękuję – odpowiedziałem, kładąc obie karty na podłodze.
Ania poprosiła o trzecią. Trzecią dobrała sobie też Ola. Patrzyłem na nie uważnie. Grymas na twarzy Olki mówił sam za siebie.
— Sprawdzamy – powiedziała, widząc, że nikt już nie dobiera.
Wyłożyłem swoje siedemnaście. Ustaliliśmy zasadę, że ten, kto rozdaje wykłada ostatni. Twarz Ani rozpromieniła się nieco. Ułożyła swoje trzy karty: szóstkę kier, czwórkę pik i dziewiątkę trefl, co dawało w sumie dziewiętnaście.
— A ja przeholowałam – z żalem w głosie stwierdziła Ola, kładąc swoje trzy karty na podłodze.
Trzeba przyznać, że miała wyjątkowego pecha. Dziewiątka karo, dwójka pik i as trefl dawały w sumie dwadzieścia dwa punkty. Ściągnęła sweterek i podała go zadowolonej z wygranej Ani.
— Dobrze się zaczęło – pomyślałem.
Przegrany decydował, jaką część garderoby oddaje. Ustalono jednak, że musiał ją ściągnąć bezpośrednio, tak by nie musieć ściągać łaszka, w którym pozostawał. Ogólnie rzecz biorąc, nie można było oddać majtek, nie oddawszy wcześniej spodni lub rajstop. Teraz ja tasowałem karty. Rozpocząłem rozdawanie kart od Ani. Sobie rozdałem szóstkę kier. Każdy poprosił o drugą. Doszła dwójka karo. Ania spasowała, Ola poprosiła o kolejną. Dołożyłem i sobie. Doszła czwórka kier. Olka zrezygnowała z kolejnej, ja natomiast zaryzykowałem. Ostrożnie podniosłem czwartą kartę do oczu. Starałem się nie dawać żadnej oznaki zadowolenia, gdyż była tam ósemka kier. Dałem znak, że sprawdzamy. Ania położyła swoje dwie karty – dziesiątkę pik i siódemkę trefl. Byłem już pewny, że nie przegrałem. Ola, patrząc na mnie, wyłożyła swoje trzy – piątka pik, czwórka trefl i szóstka karo. Tę partię wygrałem.
— Nie, no normalnie pech – stwierdziła Ola.
Ania odetchnęła z ulgą. Czekałem na to, co da mi Aleksandra. Wstała z kucek. Spodziewałem się, że wyląduje u mnie jej top. Ta jednak, ku naszemu zaskoczeniu, wsunęła obie dłonie pod spódniczkę, na pośladki, i powoli zaczęła ściągać w dół koronkowe legginsy. Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. Robiła to tak zmysłowo, że poczułem w swoim kroczu rosnącego ptaszka. Podała mi ściągnięte legginsy. Dotknąłem delikatnej koronki materiału. Był przyjemny w dotyku. Położyłem je obok siebie. Miałem pierwsze, jakże seksowne trofeum. Muszę przyznać, że wizja oglądania dziewczyny w moim wieku nago była ogromnie kusząca. Nie był to dla mnie pierwszy raz, gdyż mieszkali wcześniej w naszym domu lokatorzy mający dwie młodsze, niż ja córki i nie sposób było nie zaspokoić ciekawości, bawiąc się w doktora. Nie było to jednak, to samo. Teraz siedziały obok mnie dwie nastoletnie pannice, odpowiednio dojrzałe, i to, jak teraz wyglądają bez ubrań, bardzo mnie interesowało.
Domniemywałem, że i one także są ciekawe, jak wyglądają męskie narządy płciowe. Miałem już włoski na ptaszku i pod pachami, a co najważniejsze, zauważywszy u siebie w majtkach pierwsze polucje, zdałem sobie sprawę, że moje jądra produkują nasienie. Nie omieszkałem tego sprawdzić, onanizując się jak prawie każdy chłopak w tym wieku.
Ania zaczęła tasować talię kart, a ja począłem analizować to, co ma na sobie. Doliczyłem się pięciu fatałaszków. Zaczęła rozdawać. Dostałem ósemkę kier. Dobrałem drugą kartę, którą okazała się piątka pik. Nie zamierzałem przerywać dobrej passy i poprosiłem o trzecią. Ola spasowała po drugiej karcie, Ania zaś, podobnie jak ja, dobrała trzecią. Szczęście mnie na razie nie opuszczało. W dłoni zagościła szóstka trefl. Miałem 19 punktów i raczej niskie szanse na to, że przegram. I wcale się nie pomyliłem. Ola miała dziesiątkę i piątkę, czekałem na to, co wyłoży Ania. Miała szczęście. Uzbierała siedemnaście, kolekcjonując trójkę, dziewiątkę i piątkę. Nie ukrywałem triumfu na swojej twarzy.
— Ola, jak tak dalej pójdzie, to ja wiem, kto tu będzie paradował na golasa – zaśmiała się Ania.
Dziewczyna ponownie wstała. Ponownie ciekawy byłem co dostanę od niej jako zwycięzca tej kolejki. Tak jak poprzednio wsunęła dłonie na pupę pod sukienkę i poczęła ściągać cieliste rajstopy. Poczułem, że ptaszek rośnie jeszcze bardziej chcąc mi rozerwać spodnie. Chciałem go poprawić, lecz trochę się wstydziłem. Wolałem nie grzebać w tym rejonie, by nie wzbudzić zainteresowania dziewczyn. Wyciągnąłem dłoń po rajstopki. Delikatne, przeźroczyste w kolorze naturalnym, powędrowały na zdobyte wcześniej legginsy.
Wyrastałem na lidera. Wszystko szło po mojej myśli. Wystarczyło tylko grać tak jak teraz. Ola rozdawała karty. Podniosłem pierwsza – czwórka trefl. Poprosiłem o drugą. Doszła siódemka pik. Pewnie zażądałem trzeciej wiedząc, że ryzyko otrzymania asa jest minimalne. Z lubością popatrzyłem na dziewiątkę karo. Czekałem, co będzie dalej. Ola zakończyła po trzech Ania zaś dobrała czwartą i po jej minie widać było, że chyba przeholowała. Z dumą wyłożyłem jako pierwszy swoje dwadzieścia, sądząc, że wygram. Ania z niesmakiem pokazało swoje cztery karty. Rzeczywiście przeholowała. Dwie trójki, siódemka i dziewiątka dawały sumę powyżej dwudziestu jeden. Ola powoli odsłoniła swoje trzy karty. Miała dwadzieścia jeden. Dokładnie tyle wyszło jej z piątki szóstki i asa.
— No nareszcie – stwierdziła z ulgą.
— Zabierasz sweter? – zapytała Ania.
Ola popatrzyła na nią i chwilę się zastanowiła.
— Nie, dawaj fant – odparła ku zdziwieniu Ani.
Oczy Anki zrobiły się duże z niedowierzania. Była święcie przekonana, że koleżanka będzie chciała odzyskać część swojej garderoby i założyć ją na siebie. Ta odpowiedź ją całkowicie zaskoczyła.
— No dobra, masz bluzkę – powiedziała nieco zrezygnowanym głosem i poczęła przez głowę ściągać tę część garderoby.
Nastawiłem się, że zobaczę ją teraz tam u góry w samym biustonoszu i zdziwiłem się w momencie, gdy spod białej bluzeczki wyłonił się zarys białej bawełnianej koszulki ozdobionej przy piersiach koronką. Biustonosz najwyraźniej tkwił pod nią. Skorygowałem swoje obliczenia dotyczące liczby rzeczy, jakie miała na sobie. Należało brać pod uwagę, że i Ola może mieć coś podobnego pod topem. W takiej sytuacji miałem najmniejszą ilość garderoby z nas wszystkich. Na razie jednak szło mi dobrze. Tkwiłem we wszystkich swoich ciuchach po tych paru rozdaniach… Na dodatek to zachowanie Oli. Mogła przecież założyć sweter z powrotem na siebie. Prawdopodobnie nie chciała,, by najmłodszy uczestnik gry nadal pozostawał w komplecie ubrań, a to dla mnie dobrze rokowało. Obawiałem się, że dziewczyny razem będą trzymać sztamę, chcąc za wszelką cenę, abym to ja jak najszybciej pozbył się ubrań. Z tego zachowania tak nie wynikało.
Talia kart powędrowała w moje ręce. Potasowałem i rozpocząłem rozdanie. Nie sprawdzałem nawet pierwszej dodając sobie od razu drugą. Miałem szóstkę pik i siódemkę kier. Wszyscy poprosili o trzecią kartę. Podniosłem otrzymany kartonik. Doszła czwórka trefl. Wystarczyło. Na razie intuicja mnie nie zawodziła. Ola wahała się, czy dobrać czwartą. Poprosiła o chwilę zastanowienia.
— A co tam, dawaj – zdecydowała się.
Podałem dziewczynie czwartą kartę. Podniosła do oczu, nie dając nic po sobie poznać. Ania wyłożyła swoje trzy karty. Widząc je odetchnąłem z ulgą. Dwójka, ósemka i piątka sumarycznie dawały piętnaście. Już wiedziałem, że po raz kolejny nie przegram. Ola uśmiechnęła się i wyłożyła swoje cztery karty. Miała o jeden punkt więcej. Dokładnie szesnaście. Nie ukrywałem zadowolenia. Wygrałem. Z dumą zaprezentowałem uzbierane w kartach siedemnaście punktów. Ania westchnęła cicho.
— Co oddajesz? – zapytała ją Ola z zaciekawieniem.
Dziewczyna potrzebowała chwili czasu na zastanowienie. Po chwili odwróciła się do nas tyłem i wsunęła z przodu obie dłonie pod niebieską spódniczkę. Było jasne. Miałem komplet ich rajstop i legginsy jak trofeum. Powoli zrolowała w dół cieliste rajstopy. Podniosła najpierw jedną, a potem drugą stopę i ściągnąwszy je podała mi do ręki. Ptaszek szalał w spodniach. Czułem, że jest sztywny jak nigdy.
W duchu cieszyłem się z takiego obrotu sprawy. Dziewczyny sukcesywnie pozbywały się fatałaszków, a ja tkwiłem nadal kompletnie ubrany. Ania usiadła na podłodze i podniosła talię kart. Poczęła tasować je bez słowa. Po chwili miałem w dłoni piątkę trefl. Normalnym było, że poprosiłem o drugą. Doszła siódemka karo. Wszyscy uczestnicy gry zażądali trzeciej. Z niezadowoleniem powitałem w dłoni dwójkę trefl. Obie dziewczyny nie chciały już kolejnej.
— A ty? – zapytała Ania, czekając na moją decyzję.
— Poproszę – odpowiedziałem po chwili wahania.
Moja szczęśliwa passa została przerwana. Dostałem dziewiątkę pik, a co za tym idzie miałem za dużo. Zwyciężyła Ania, mając szesnaście punktów, Ola uzbierała ledwie trzynaście. Nie zastanawiałem się co oddać. Było jasne, szybkim ruchem ściągnąłem czarne skarpetki i podałem je Ani.
— Ale masz trofeum – zaśmiała się Ola.
— Będę miała i lepsze – odfuknęła ta.
Kolejna tura była równie fatalna jak poprzednia. Dziesiątka trójka i otrzymana na końcu dziesiątka ponownie spowodowały, że byłem zdany na oddanie jakiejś części garderoby.
— Przerżnąłem – oznajmiłem, kładąc karty na podłodze.
— I ja też – dodała Ania, odsłaniając asa, dwójkę i dziewiątkę.
— Nikomu, nie poszło – z nutką żalu w głosie oznajmiła Ola.
Odsłoniła swoje trzy karty. Piątka, ósemka i dziewiątka w sumie dawały również powyżej dwudziestu jeden. Nastąpił przypadek szczególny, który wcześniej był ustalony. Zacząłem rozpinać guziki koszuli. Ania zagłębiła swoje dłonie pod materiał koszulki na wąskich ramiączkach.
— Co robisz? – zapytała ją Ola.
— Przecież tak można, nie zdejmuje innej rzeczy – odpowiedziała, zsuwając na ramiona białe ramiączka biustonosza.
Pomajstrowała chwilę przy zapięciu z tyłu i po chwili podniosła ramię do góry, wysuwając spod koszulki biały staniczek. Spojrzałem na jej białą koszulkę. Teraz widać było dokładnie odznaczające się pod materiałem koszulki sutki jej piersiątek. Wręczyłem jej swoją koszulę i poczułem, że mój ptaszek zaczyna delikatnie wilgotnieć. Ola wręczyła mi swój czarny top. Podobnie jak Ania miała pod nim koszulkę z koronką, jednak w czarnym kolorze.
Atmosfera w pokoju stawała się coraz bardziej gęsta i przesycona erotyzmem. Najwyraźniejszym znakiem tego dla mnie był mój twardy penis. Karty wróciły do moich rąk, a ja długo je tasowałem, analizując sytuację. Mnie pozostały trzy elementy garderoby, podczas gdy Ania miała na sobie spódnicę, majteczki i koszulkę, co sprawiało, że szanse były wyrównane. Najlepiej miała się Ola, która nosiła jeszcze cztery elementy – majteczki, spódniczkę, biustonosz i koszulkę. Można by powiedzieć, że szanse były w miarę równe, a pomimo mojej wcześniejszej euforii, każdy z nas miał takie same szanse na to, by stać się nagim. Rozdałem karty. Ania zakończyła na trzech, Ola na dwóch, a ja miałem dylemat. W dłoni trzymałem siódemkę kier i szóstkę pik. Dobrałem trzecią. Powoli i spokojnie podniosłem ją do oczu. To była czwórka karo. Nie miałem zamiaru ryzykować dalej.
— Piętnaście – oznajmiła Ania, odkrywając szóstkę, siódemkę i dwójkę.
Odetchnąłem z ulgą. Ola skrzywiła się nieco i ułożyła swoje dwie karty: asa i trójkę. Nie mogłem uwierzyć. Dobra passa wracała. Ania z nieukrywaną ulgą przyjęła wynik Oli. Czekały na mnie.
— Dawaj, Olusiu, fancika – zatriumfowałem, odkrywając karty.
Podobnym ruchem dłoni jak wcześniej Ania, Aleksandra sięgnęła pod czarną koszulkę. Pomajstrowała przy zapięciu biustonosza, a po chwili dotknąłem jednej z miseczek. . Czarny biustonosz z koronkowym wykończeniem dołączył do kolekcji rajstopek i legginsów leżących obok mnie. Miałem teraz zarys kobiecych brodawek z prawej i lewej strony. Czułem się podniecony jak nigdy. Ania rozpoczęła tasowanie kart przed kolejnym rozdaniem. Ukradkiem patrzyłem na ukryte pod materiałem czarnej koszulki brodawki Oli. Wyglądały na twarde i sterczące. Widocznie i jej udzielił się nastrój podniecenia. Kolejne rozdania miały go jeszcze bardziej rozniecić. Szanse wszystkich w tym momencie były równe. Ania sprawnie rozdała karty. Dostałem najpierw asa kier. Było dobrze. Należało dobrać kolejną. Ku mojej uciesze doszła dziesiątka pik. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki.
— Która teraz przegra? – przeszło przez myśl.
Bardziej zależało mi, by przegrała Ola. Jednak co by się nie stało, któraś z dziewcząt musiała pozbyć się kolejnego fatałaszka. Skończyły dobieranie i obie miały po trzy karty. Patrzyłem na ich twarze. Żadna nie zdradzała objawów zaniepokojenia ani euforii. Pierwsza odkryła karty Ola. Dwie czwórki i ósemka dawały w sumie szesnaście.
— No to oczko – oznajmiłem z dumą, kładąc swoje karty na podłogę.
— Udało się – z ulgą przyjęła ten wynik Ania, odkrywając piątkę, dziesiątkę i dwójkę.
— Zabierasz coś od niej? – bąknęła bez sensu Ania.
— Chyba twój stanik – odpowiedziała zdenerwowana nieco Ola, wiedząc, że nie posiada żadnej z moich rzeczy.
Rzeczywiście. Skarpety i koszula leżały na kupce trofeów Ani. Ciekawy byłem co teraz dostanę. Przewidywałem, że tę spódniczkę z tiulem.
— Co oddajesz? – zapytała Ania, równie ciekawa jak ja.
— Zobaczysz – odfuknęła Ola i wstała z kucek…
Odwróciła się do nas plecami i ku ogólnemu zaskoczeniu wsunęła obie dłonie pod spódniczkę. Delikatnie zaczęła zsuwać swoje… majteczki.
— Olka – bąknęła Ania, otwierając usta ze zdziwienia.
Zsunęła je do kolan i puściła swobodnie, tak że opadły na jej stopy. Myśl o tym, że pod tą kusą spódniczką już nic nie ma, działała na wyobraźnię jak płachta na byka. Ptaszek stał się jeszcze bardziej mokry i rozsadzał spodnie. Bielutkie figi powędrowały do moich rąk. Starając się ukryć ich drżenie, położyłem je na biustonoszu Oli. Gra naprawdę stawała się emocjonująca. Ola usiadła ponownie w kucki, naciągając spódniczkę jak najbardziej w dół. Nie mogłem oderwać wzroku od tego miejsca. Odkryte częściowo uda, gołe kolana i ta wizja, że pod tym materiałem kryje się jej cipcia, niczym już nieosłonięta, była bardzo ekscytująca. Penis sterczał teraz jak najęty. Czułem, że na moich slipkach powstała wilgotna plamka.
— Skoczę do ubikacji – powiedziałem.
— Dobrze, chwila przerwy – przystała na to Ania.
— Przyniosę coś do picia – zaproponowała Ola.
To była dobra propozycja, bo zaschło mi w gardle z emocji. Zszedłem schodami w dół i znalazłem drzwi do ubikacji. Zamknąłem je za sobą. Stanąłem przy sedesie i zacząłem majstrować przy rozporku. Wydobyłem sterczącego kutasa. Chciałem się wysikać i czułem parcie w pęcherzu, lecz spróbujcie to zrobić, gdy penis jest we wzwodzie. Udało się jakoś, choć nie było to łatwe. Dłonią dociskałem ptaszka do dołu, nie chcąc pochlapać moczem podłogi. Trwało to chwilę.
— No idziesz – usłyszałem zza drzwi głos Oli.
— No już idę – odparłem.
Postanowiłem jeszcze sprawdzić stan moich slipek. Gdy wydobyłem ptaszka, z główki wydobywała się lepka, ciągnąca się substancja. Zsunąłem teraz majtki ze spodniami do kolan i ku swojemu przerażeniu zobaczyłem dość pokaźną plamę na nich.
— A niech to cholera – zakląłem w duchu.
Urwałem kawałek papieru toaletowego i wytarłem nim wewnętrzną część moich majtek. Plama była widoczna na zewnątrz. Ułożyłem ptaszka tak, by mu było wygodnie, i zapiąwszy zamek spodni, wróciłem do pokoju na górze. Dziewczyny siedziały w kucki, a na podłodze obok każdego stała szklanka z napojem. Usiadłem w kucki na swoim miejscu i łapczywie wypiłem z pół szklanki napoju. Ola zaczęła tasować karty i po chwili je rozdawała. Najpierw piątka karo, potem szóstka kier. Poprosiłem o trzecią. Ola pozostała przy dwóch, co sugerowało, że ma dwie wysokie karty. Dostałem dwójkę pik. Ania po trzeciej podziękowała.
— Poproszę czwartą – rzekłem, ryzykując.
W głowie kołatała mi się jedna myśl: wygrywać lub być drugim. Wynik trzynastu punktów raczej tego nie gwarantował. Doszła kolejna dwójka, tym razem trefl. Wyłożyłem swoje piętnaście punktów na podłogę. Ania odkryła swoje. Trójka, czwórka i ósemka dawały identyczną liczbę punktów, jak ja. Oboje popatrzyliśmy na Olę. Uśmiechnęła się.
— No to dogrywka – stwierdziła, kładąc na stół dziesiątkę i siódemkę.
Korciło mnie sprawdzić, co by doszło, gdybym poprosił o jeszcze jedną.
— Mogę sprawdzić, jaką kartę bym dostał? – zapytałem.
— A sprawdź sobie – zezwoliła Ola.
Podniosłem zakrytą kartę z kupki. Była to czwórka pik.
— A niech to cholera – zakląłem w duchu.
— Ale nie zaryzykowałeś, dogrywka – odparła Ola i zebrała karty do ponownego tasowania.
Stwierdziłem, że gram zbyt ostrożnie. Postanowiłem, że od następnej kolejki zagram bardziej ryzykownie i zobaczę, jak na tym wyjdę. Ola rozdała karty spokojnie, przyglądając się, kto przegra w tym pojedynku. Miała komfortową sytuację. Otrzymałem dwie karty – szóstkę i ósemkę. Postanowiłem zaryzykować i wziąłem trzecią. Okazało się, że nie miałem szczęścia. Ania zaprzestała na dwóch. Doszła mi dziesiątka pik. Było po sprawie.
— Chyba przegrałam – stwierdziła, ukazując dziesiątkę i trójkę.
— Chyba jednak nie – odpowiedziałem smutno i położyłem karty na podłodze.
Przeciągnąłem podkoszulek przez głowę i podałem go Oli. Zadowolona odłożyła go na kupkę. Pozostałem w spodniach i majtkach, podczas gdy Ania miała przewagę, nosząc trzy warstwy odzieży. Ola była w spódniczce i koszulce, co stawiało ją w najgorszej sytuacji – w przypadku przegranej musiała odsłonić swoje boskie piersi lub, co było mniej prawdopodobne, ale bardziej podniecające, swoją intymność. Ta myśl działała na wyobraźnię. Karty trafiły do moich dłoni. Tasowałem je długo, spoglądając na dziewczyny. Ich poważne miny, zacięte usta i sterczące pod koszulkami brodawki nie pozwalały mi myśleć o niczym innym. To zaprzątało mi głowę. Powoli rozdawałem karty. Podniosłem pierwszą. Było pysznie. Dodałem drugą, ku mojemu zadowoleniu, również dziesiątkę, tym razem pikową. Miałem dobrą rękę, przynajmniej dla siebie. Dziewczyny poprosiły o trzecią kartę. Rozdałem, a obie podziękowały. Jako pierwsza odkryła swoje karty Ania.
— Oczko – powiedziała z zadowoleniem, pokazując dwie szóstki i dziewiątkę.

— No to Oleńka pozbędzie się teraz czegoś – pomyślałem z nieukrywaną radością.
— Nie tylko ty – odpowiedziała Ola, kładąc na podłogę swoje odkryte karty.
Z niedowierzaniem patrzyłem na rozsunięte karty – as, siódemka i trójka. Trzymałem w dłoniach karty, nie mogąc uwierzyć, co się stało. Miałem rzeczywiście dobrą rękę, ale dla wszystkich.
— No co masz, bo tylko perskie albo oczko Cię ratuje – pospieszyła mnie Ola.
Położyłem zakryte karty na podłodze. Dziewczyny uśmiechnęły się triumfalnie. Ola odwróciła je.
— Dwie dziesiątki – oceniła.
— Przegrał – dodała Ania.
— A my obie wygrałyśmy – dodała Ola.
Teraz zdałem sobie sprawę, że w najgorszym przypadku mogę pozbyć się dwóch rzeczy, które mam na sobie, i pozostać całkowicie nagi. Ta perspektywa była dla mnie niezwykle krępująca. Jednak przystępując do gry, musiałem się z tym liczyć. Istniała nikła nadzieja, że któraś, a może obie zechcą zabrać jakąś swoją część garderoby i pozostanę w czymś jeszcze. Postanowiłem nic nie mówić i nie sugerować niczego. Liczyłem, że tak się stanie i będę chwilowo uratowany.
— Oddawaj rajstopy – usłyszałem głos Ani, jakby to było zbawienie.
— Zwariowałaś, przecież możemy go rozebrać – zareagowała natychmiast Ola.
— Pierwsze słowo się liczy – zaoponowałem stanowczo wiedząc, że w ten sposób będę uratowany.
Nim Ania zdążyła coś powiedzieć, podałem jej rajstopy. Popatrzyłem na Olę. Była niezadowolona z takiego obrotu sprawy. Ania nic nie mówiła, obróciła się tyłem do nas i wciągała na nogi swoje cieliste rajstopki.
— A ja biorę spodnie – powiedziała.
Wstałem i obróciłem się tyłem do dziewczyn. Rozpiąłem rozporek i zauważyłem, że plama na slipkach była większa niż wcześniej. Musiałem coś zrobić. Nie mogłem pokazać im tego. Na dodatek sterczący ptaszek rozsadzał slipki, wychylając przez górną krawędź majteczek swój częściowo odsłonięty wilgotny czubek. Było mi wstyd.
— No ściągaj je – pospieszyła mnie Ola.
Zsunąłem spodnie do kolan, a potem zdjąłem całkowicie. Lewą ręką zasłoniłem się z przodu, dociskając ptaszka do brzucha. Przynajmniej w ten sposób mogłem to jakoś zamaskować. Odwróciłem się i podałem wolną dłonią swoje spodnie Oli. Patrzyła na moje slipki, częściowo zakryte dłonią.
— No, co tak się tam trzymasz? – zapytała.
Nie odpowiedziałem nic i przysiadłem w kucki, mocno przyciskając ptaszka do brzucha. Nic więcej nie mogłem zrobić. Gdyby nie sterczał, mógłbym go wcisnąć pomiędzy uda. Plama na majtkach tkwiła tam, gdzie wcześniej, i zakrywałem ją dłonią cały czas.
— Będziesz tak grał jedną ręką? – zapytała z uśmieszkiem Ania.
— Tak – odpowiedziałem krótko, nie chcąc kontynuować tego tematu.
Było mi już wystarczająco głupio. Ania zabrała karty i zaczęła tasować. Nie pocieszyła się długo odzyskanymi przed chwilą rajstopami, które teraz wygrała Ola. Byłem drugi i na razie było wszystko dobrze. Karty podnosiłem jedną dłonią i kładłem z powrotem, co jeszcze bardziej pobudzało ciekawość dziewcząt, dlaczego tak uparcie trzymam tam dłoń. Ola zaczęła rozdawać karty. Ósemka kier, dwójka pik i siódemka trefl. Nie ryzykowałem dalej. Miałem nadzieję, że wystarczy na drugie miejsce. I tak też się stało. Po raz kolejny przegrała Ania. Mogła sobie na to pozwolić. Zsunęła z bioder niebieską spódniczkę, pozostając na dole w samych, bawełnianych, białych majteczkach. To jeszcze bardziej pobudziło moją wyobraźnię. W głowie tłukły się myśli o tym, by jak najszybciej odegrać jakąś swoją rzecz, a równocześnie to, że teraz to któraś z nich, jeżeli przegra, odkryje bądź to piersi, bądź intymność. Nie mogłem się skupić. Bodźce zarówno z prawej, jak i z lewej strony były silne. Ptaszek za wszelką cenę chciał się wyswobodzić z uścisku. Czułem jego twardość w swej dłoni.
— No teraz ty rozdajesz – wyrwał mnie z zamyślenia głos Oli.
Rzeczywiście nastała moja kolej. Do potasowania potrzebowałem obu dłoni. Chcąc nie chcąc, musiałem zwolnić dociskającą penisa dłoń. Podciągnąłem gumkę slipków najwyżej, jak mogłem, by główka ptaszka nie wychylała się z nich. Dziewczyny na to czekały. Gdy tylko podniosłem stamtąd dłoń, ich wzrok natychmiast tam powędrował. Jak na komendę obie razem uśmiechnęły się i skrzyżowały spojrzenia. Nie patrzyłem nawet w dół. Wiedziałem, że wybrzuszenie jest dostatecznie widoczne. Jak najszybciej chciałem rozdać karty, lecz one teraz jakoś długo się zastanawiały, czy dobierać kolejne. Czułem ich wzrok na tej części ciała. Byłem rozkojarzony, nie mogłem się zbytnio skupić na grze. Karty dochodziły byle jakie. Najpierw czwórka trefl, a potem piątka pik. Dobrałem trzecią – przyszła dwójka karo. Ania spasowała po trzech. Ola poprosiła o czwartą, podobnie postąpiłem i ja. Doszła kolejna dwójka tym razem treflowa. Trzynaście było stanowczo za mało, by liczyć na wygraną. Drugie miejsce również było pod znakiem zapytania.
— Ja, dziękuję – usłyszałem z ust Oli i zauważyłem delikatny uśmieszek.
Dobrałem piątą. Po raz pierwszy ktoś dobierał piątą kartę i obie dziewczyny patrzyły z ciekawością co robię. Podniosłem kartę do oczu i odkryłem. Z przerażeniem stwierdziłem, że był to as pik. Zrobiło mi się nieprzyjemnie w żołądku. Zdałem sobie sprawę, że za chwilę na korzyść którejś z nich pozbędę się ostatniej części garderoby, jaką mam na sobie. Z trudnością pohamowałem emocje.
— Sprawdzamy – wyrzuciłem z siebie.
Naprawdę było mi wszystko jedno, kto zabierze moje slipki. Ania odkryła swoje karty.
— Przesadziłam – stwierdziła z żalem w głosie.
Przerwałem swoje przemyślenia, patrząc na nią. Siódemka, szóstka i dziesiątka dawały dwadzieścia trzy. Zobaczyłem lekkie przerażenie w jej oczach. Zdawała sobie sprawę, że musi teraz oddać swoją koszulkę zakrywającą piersi lub, w co wątpiłem, majteczki. Nie było to wielką pociechą dla mnie, lecz lepsze to niż nic. Miała teraz rozdawać, więc z pewnością mogłem napatrzyć się na jej piersiątka. Ola uśmiechnęła się ponownie. Czuła się pewnie. Nie wiedziała jednak, że to ona wygra. Przynajmniej do chwili, w której karty miałem odsłonić ja. Myliłem się jednak. Dziewczyna z uśmiechem na ustach odkryła swe karty. As, dwie dwójki i szóstka dawały łącznie dwadzieścia jeden. Wyłożyłem swoje karty. Ania odetchnęła z ulgą. Po chwili zdałem sobie sprawę dlaczego.
— Co Ci oddać? – zapytała szybko Olę, nim ta zdołała coś powiedzieć.
O dziwo teraz odkryłem wielką szansę na to, aby nie musieć oddać swych slipek. Ola miała możliwość zabrania swej części garderoby i założenia ją ponownie na siebie, a prócz sweterka, który był u Anki pozostałe jej rzeczy miałem ja. Pięć fatałaszków Oli było jeszcze w moim posiadaniu, a w szczególności majteczki, które miałem nadzieję, że chce odzyskać.
— Dużego wyboru nie masz, dawaj sweterek – rzekła Ola, patrząc na Anię.
Ta zadowolona szybko podała jej sweter. Widać było, że jest uradowana takim rozwiązaniem. Nie dziwiłem się zbytnio. Nie musiała odkrywać swych piersi.
— A ty majteczki – usłyszałem.
Kamień spadł mi z serca. Sięgnąłem zadowolony po jej bawełniane figi. Wyciągnąłem dłoń z nimi, chcąc je jej podać.
— Nie te, oddawaj swoje – powiedziała to z wyraźnym zadowoleniem.
Zatkało mnie. Ania z wrażenia otworzyła usta. Ola nakładała na siebie sweterek i z szelmowskim uśmieszkiem patrzyła na mnie. Nie pozostawało nic innego jak ściągnąć slipki w dół.
— Może jednak weźmiesz swoje – zaproponowałem, chwytając się ostatniej szansy, by się nie obnażyć.
— Nie, biorę twoje – odpowiedziała, uśmiechając się.
Powoli wstałem z kucek i obróciłem się tyłem do dziewczyn. Czułem ich wzrok na moich plecach. Nastała głęboka cisza. Wsunąłem jedną dłoń pod slipki, zakrywając swe przyrodzenie. Palcami tej dłoni uniosłem swą mosznę, gdyż zdawałem sobie sprawę, że zwisając swobodnie będzie z tyłu widoczna. Drugą dłonią nieporadnie począłem zsuwać majtki w dół. Zsunąłem je do kolan, po czym swobodnie opadły one na podłogę. Wysunąłem z nich stopy.
— Ja cię – usłyszałem Anię.
Zasłoniłem kroczę obiema dłońmi i odwróciłem się do nich przodem mocno dociskając sterczącego ptaszka do brzucha. Czułem się zażenowany. Dziewczyny patrzyły na mnie nic nie mówiąc. Ola zadowolona uśmiechała się cały czas. Ania miała delikatne wypieki na twarzy. Stopą przesunąłem swoje majtki w kierunku Oli. Podniosła je z ziemi i zaczęła się im przyglądać. To mnie jeszcze bardziej zawstydziło. Musiała zobaczyć plamkę. Powoli, bez pomocy rąk usiadłem w kucki. Wepchnąłem ptaszka między swe uda, zacisnąłem je i zwarłem ku sobie. Tak uwięziony penis nie miał szans, by się stamtąd wydostać, a co najważniejsze nie był dla dziewcząt widoczny. Ola odłożyła na swoją kupkę trofeów moje slipki. Podniosłem dłonie, kładąc je na kolanach. Czułem jak mój twardy ptaszek próbuje wyzwolić się z objęć mych ud. Zaciskałem je najmocniej, jak umiałem. Siedząc na piętach zasłaniałem w całości swoje organy i sam muszę stwierdzić, że było to uczucie bardziej komfortowe niż wcześniej, gdy byłem w majtkach. Wtedy nie mogłem zrobić tego manewru ze sterczącym penisem, co teraz. W momencie, gdy podniosłem dłonie i ułożyłem je na kolanach wzrok dziewcząt natychmiast powędrował w okolice mojego krocza. Pragnęły wyłuskać, choć kawalątko tej zakrywanej części mojego ciała. Jednak prócz owłosienia nic nie mogły tam zauważyć. Ten ich ciekawski wzrok mnie deprymował.
— No rozdajemy – rzekłem, chcąc przerwać to patrzenie.
Kolejne rozdanie dało mi drugą lokatę. Dobra passa Oli została przerwana i musiała się ona pożegnać z odzyskanym sweterkiem. Nauczony tym nieszczęśliwym dla mnie rozdaniem postanowiłem grać bardziej ostrożnie i w tym to rozdaniu przyniosło to jakiś efekt. Ugruntowało to moje postanowienie i z tym przekonaniem przystąpiłem do kolejnej gry. Piątka, czwórka i dobrana jako trzecia siódemka dawały dobrą pozycję. Jednak odkrycie kart przez wszystkich graczy rozwiało moje nadzieje. Dwadzieścia Oli i osiemnaście Ani plasowało je o wiele wyżej. Kupka moich trofeów stopniała o jej majteczki.
Skołowany nie wiedziałem już teraz, czy grać ryzykancko, czy też ostrożnie. W ten pierwszy sposób miałem szansę rozebrać je w jakiś sposób, a przy sprzyjających okolicznościach odzyskać swoje rzeczy. Druga opcja dawała możliwość drugiego miejsca i nikłe szanse na odzyskanie części swej garderoby. W obu, jednak sytuacjach szansa, że któraś z dziewczyn będzie siedzieć rozebrana podobnie jak ja teraz było identyczne. Sam nie wiedziałem, na co się zdecydować. Grałem bez wyraźnego planu. Rozdałem karty i byłem w kropce. Dostałem dwie skrajne karty – dwójkę trefl i asa pik. Postanowiłem dobrać trzecią i klops. Doszła dziesiątka karo i byłem ugotowany. Ania miała szesnaście.
— Nie uwierzycie, perskie oko – zatryumfowała Ola, ukazując asa karo i trefl.
Gorzej dla mnie być nie mogło.
— I co teraz robimy? – zapytała Ania, gdyż takiego przypadku nie określiliśmy.
— Zabieram dwie swoje rzeczy i jedną zakładam – odpowiedziała bez zastanowienia Ola.
Patrzyłem na nią nic nie mówiąc. Kupka moich trofeów malała z każdą grą.
— Dawaj top i rajstopy – powiedziała do mnie, nie kryjąc zadowolenia.
Podałem jej to, o co mnie prosiła. Na mojej kupce pozostał już tylko jej biustonosz i koronkowe legginsy. Całkowicie straciłem jakąkolwiek koncepcję. Przegrana zbliżała się dużymi krokami i dobrze zdawałem sobie z tego sprawę. Nie tak to sobie planowałem, siadając do tej gry. Miałem zamiar delektować się widokiem ich młodych piersi i cipek, a tu zanosiło się na to, że będę paradował przed dwoma pannicami nagi ze sterczącym ptaszkiem. Ten natomiast produkował kolejne porcyjki śluzu, który lądował na wewnętrznej części moich ud. Zawstydzony, całkowicie skołowany i cholernie podniecony przystąpiłem do kolejnego rozdania.
Ola założyła na siebie zdobyty top, kładąc rajstopy na kupkę trofeów. Następna gra przyniosła mi po raz kolejny drugie miejsce. Jak na złość przegrała Ola, oddając swój top na korzyść Ani. Czułem, że koniec gry zbliża się nieubłaganie. Miałem cichą nadzieję, że może rodzice wrócą wcześniej i nie będę musiał się pokazywać kompletnie nagi tym pannicom. Prawdopodobieństwo, że tak się stanie było jednak znikome, gdyż dochodziła dopiero dwudziesta pierwsza. Wątpliwe było, aby zrezygnowali ze striptizu, przynajmniej panowie. A ten miał być dopiero o jedenastej. Do tej pory zabawa szła na całego, co wyraźnie było słychać na dworze.
Przeczucie mnie nie myliło i w kolejnym rozdaniu, grając znów zbyt ostrożnie przegrałem kolejną rzecz tym razem na korzyść Ani. Zabrała biustonosz Oli i pozostała mi jedna rzecz, o którą miała toczyć się ta gra. Rozdanie ostatniej szansy, by zobaczyć, choćby piersi jednej z nich, a w przypadku mojej przegranej koniec gry i… nawet nie chciałem myśleć. Postanowiłem zagrać najlepiej, jak się da i nie poddać się tak łatwo. Karty rozdane zostały szybko. Wszyscy czuli chyba, że to rozdanie jest najbardziej fascynujące. Dziewczyny zrezygnowały po dwóch kartach. Dawało to do myślenia. Wywnioskowałem, że muszą mieć wysokie karty, skoro tak jest. Nie mogłem pozwolić sobie na uzbieranie zbyt niskiej liczby punktów. Spojrzałem w swoje kartoniki. W dłoni tkwiły siódemka i ósemka.
— Chwilę się zastanowię – mruknąłem.
Popatrzyły na siebie, a potem na mnie. Ich wyraz twarzy mówił jasno, że nie zamierzały długo czekać.
— A co tam dobiorę, one muszą mieć wysokie karty – przeszło przez myśl.
Jak pomyślałem tak uczyniłem. Doszła dziesiątka pik. Byłem ugotowany. Z wściekłością rzuciłem karty na podłogę.
— Przeholował – pisnęła z radością w głosie Ania i wyłożyła swoją szóstkę i ósemkę.
Gdybym nie dobrał trzeciej byłbym z pewnością drugi, a ona pozbywałaby się koszulki. Ola z dumą wyłożyła swoją dziesiątkę i ósemkę. Gra była zakończona. Zakończona nie tak, jak sobie wyobrażałem. Bez słowa podałem Olce biustonosz. Pozostawała mi jeszcze najmniej przyjemna część programu. Byłem podniecony i zażenowany. Wilgotny penis sterczał ukryty jeszcze między udami. Śluz pokrywał dolną część ud. To dodatkowo potęgowało zażenowanie. Dziewczyny patrzyły na mnie, czekając co uczynię.
— Gra skończona, czas na finał – stwierdziła Ola, uśmiechając się filuternie.
— Czas byś pokazał nam swojego cykusia – dodała z wypiekami na twarzy Ania.
Chciałem tę chwilę odciągnąć jak najdłużej. Postanowiłem grać na zwłokę.
— Dziewczyny, przecież mogą zaraz wrócić – próbowałem odwieść je od tego zamiaru.
Obie omiotły mnie chłodnym spojrzeniem.
— Słuchaj, była umowa i wszyscy na nią przystaliśmy, więc nie próbuj teraz się wycofywać, bo każdy ponosił takie samo ryzyko – poważnie powiedziała Ola.
— A oni do jedenastej nie przyjdą, a to jeszcze kawał czasu – dodała Ania, wspierając koleżankę.
Nie chciałem wyjść na nieuczciwego faceta. Jednak to, co miałem zrobić nie należało do przyjemności. Szczególnie dla mnie. Wzrok obu dziewcząt przewiercał mnie na wylot. Siedziałem w kucki, czekając nie wiadomo, na co. Liczyłem chyba na jakiś cud. Ten, jednak nie miał zamiaru nastąpić tego wieczora.
— No nie przeciągaj, obiecałeś – ponagliła mnie Ania.
— Ale obiecajcie, że nie będziecie się śmiać i nikomu o tym ani słowa – zażądałem.
Popatrzyły na siebie znacząco i obie kiwnęły głowami na znak, że przystają. Wsunąłem dłonie między uda, zakrywając ptaszka i mosznę obiema dłońmi. Powoli bez pomocy rąk wstałem na równe nogi cały czas, zakrywając genitalia.
— Co mam zrobić? – zapytałem.
— Podnieś ręce na kark, postój chwilę, a potem przejdziesz się tak po pokoju – odpowiedziała Ola.
— Ale nie zakrywaj od razu – dodała Ania.
Czułem ten ich spragniony tego widoku wzrok. Patrzyły dokładnie tam, gdzie były ułożone moje dłonie. Nabrałem powietrza w płuca i równocześnie podniosłem obie ręce, zaplatając je na karku. Zwolniony z objęć ptaszek odskoczył od brzucha i sterczał teraz do góry, moszna opadła w dół. Eksponowałem nagie niczym nie zakryte ciało przed dwoma nastolatkami. Pomimo zapewnień obie wybuchły cichym śmiechem.
— Ale dzida – skwitowała ten widok Ania i zakryła usta dłonią.
— On mu stoi – dodała Ola.
Patrzyły, napawając się widokiem męskich narządów płciowych.
— Jaki on mokry – zauważyła Ania.
— To dlatego twoje slipki były tam wilgotne – dodała Ola.
Pragnąłem jak najszybciej zakończyć to i wskoczyć w ubrania. Powoli zacząłem opuszczać dłonie.
— Ej, nie tak szybko, przejdź się po pokoju – zaprotestowała Ola.
Ruszyłem robić kółko wokół dziewcząt. Wiodły wzrokiem za wiadomą częścią ciała.
— Jaki sztywny, stoi cały czas – mruknęła Ania.
— A jak fajnie się kołyszą te jajeczka – zauważyła Ola.
Te ich spostrzeżenia jeszcze bardziej potęgowały u mnie poczucie wstydu. Paradowałem nagi. Opuściłem ręce wzdłuż tułowia, mając zamiar zakończyć ten pokaz.
— Pokaż jeszcze pupcię – poprosiła Ola.
Odwróciłem się tyłem do nich dłońmi, zakrywając swoje genitalia.
— Ma kudełki – usłyszałem głos Ani.
— Zgrabny tyłeczek – dodała z przekąsem Ola.
— Dobra, już koniec, ubieramy się – stwierdziłem sucho odwracając się przodem do nich.
Omiotły mnie chłodnym wzrokiem. Najwyraźniej nie był to koniec zabawy.
— Umawialiśmy się, że przegrany musi wykonać jakieś zadanie, by wykupić swoje ciuszki – przypomniała mi Aleksandra.
Rzeczywiście coś takiego było ustalone, lecz dość mgliście. Nie bardzo zastanawiałem się wcześniej, co to będzie, gdyż byłem święcie przekonany, że nie ja będę przegranym. Teraz to stwierdzenie przyprawiło mnie o ciarki na plecach.
— No co wy – próbowałem zaprotestować.
— Umowa to umowa, za każdy ciuszek jedno zadanie – odparła sucho Ania.
Najwyraźniej dopingowała w działaniu Olę, przełamując w sobie wstydliwą naturę.
— I ubierasz się po wykupieniu wszystkich – dodała ta druga, rozwiewając moje nadzieję, że zacznę od slipek i po ich włożeniu będzie po sprawie.
— I nie zakrywasz swojego cykusia – kontynuowała wyliczankę Ania.
Nie pozostawało mi nic innego jak przystać na ich warunki. Pragnąłem jak najszybciej odkupić swe ciuchy i poczuć się bardziej komfortowo. Nie za bardzo wiedziałem jednak, jakie to zadania wymyślą, a musiałem ich wykonać, aż pięć. Ania miała moją koszulę i skarpetki. Pozostałe trzy części garderoby miała Ola.
— No dobra, co mam zrobić – przystałem.
— Anka ty pierwsza, ja się muszę zastanowić – mruknęła Ola.
— Dobrze, ale odsłoń rękami cykusia – przystała Ania i zwróciła się do mnie.
Ponownie ku radości obu pannic odsłoniłem swoje genitalia, spuszczając ręce swobodnie wzdłuż ciała. Ania sięgnęła po moje skarpetki i patrząc na penisa myślała nad zadaniem.
— No – popędziłem ją.
— No już za skarpetki przejdziesz się na czworaka po pokoju – zażądała.
— Aleś wymyśliła – skwitowała pomysł Ola.
Nie brzmiało to dobrze. Starsza z dziewczyn obmyśliwała jakieś bardziej wymyślne zadanie.
— Dwa kółeczka – uściśliła swe zadanie Ania.
Przyjąłem pozycję na czworaka i ruszyłem wokół nich. Starałem się zrobić to jak najszybciej.
— Zobacz nawet teraz jest sztywny – zauważyła Ania.
— Ale jak torebka mu się fajnie kołysze – dodała z uśmieszkiem Ola, lustrując mój zadek.
Wstałem i czekałem na kolejne zadanie. Ola podniosła z kupki mój podkoszulek.
— Za to założysz na siebie staniczek – zachichotała.
Zdębiałem. Nie spodziewałem się tak wymyślnego zadania.
— I przejdziesz się w nim po całym domu – dodała.
— No co ty – zaoponowałem
Spojrzała na mnie poważnie.
— To taka przebieranka – wyjaśniła.
— Ale ktoś mnie może zauważyć przez okno tam na dole – odparłem.
— Ja idę i sprawdzę – ubiegła Olę w odpowiedzi Ania i wstała z kucek.
Myśl, że mam paradować w babskim staniku mnie przerażała. Rzeczywiście wymyśliła niezłe zadanie. Aż bałem się pomyśleć, co będzie następnym, a pozostały jej jeszcze dwa. Na dodatek dawała pole do popisu koleżance. Ania wróciła po chwili z dołu.
— Nikogo nie ma wokół domu, wszyscy na imprezie – oznajmiła.
Nie było sensu czekać dalej. Pochyliłem się i sięgnąłem po czarny staniczek Oli. Drżącymi rękoma chwyciłem za miseczki biustonosza. Delikatny materiał był miły w dotyku. Wsunąłem najpierw jedną rękę, a potem drugą pomiędzy miseczki a ramiączka. Nieporadnie począłem grzebać dłońmi na plecach przy zapięciu biustonosza. Drżące palce nie dawały sobie rady. Prawdę powiedziawszy, nie za bardzo miałem doświadczenie w zapinaniu tej części garderoby. Dziewczyny stały i przyglądały się mojej nieporadności.
— Daj to Ci pomogę – powiedziała Ola i zbliżyła się do mnie.
Stanęła za moimi plecami. Blisko, tak, że czułem jej oddech na moich plecach. Poczułem po chwili jej palce majstrujące przy zapięciu stanika. Delikatnie muskała nimi moje plecy.
— No już gotowe – skwitowała swe dzieło.
— Ale wygląda – zachichotała Ania.
— Poczekaj tutaj, my zejdziemy na dół i cię zawołamy – poinstruowała Aleksandra.
Obie zeszły po schodach na parter. Nie wiem, po co, ale chciały chyba lepiej mnie stamtąd widzieć, jak będę schodził. Czułem się jak pajac. Dały znak, że mogę schodzić. Powoli i ostrożnie zacząłem schodzić po schodach.
— Ale wygląda ta nasza dziewczynka – chichotała Ania.
— Ale dalej mu sterczy jak drut – dodała Ola.
Naśmiewały się z mojego widoku, co jeszcze bardziej mnie frapowało. Obszedłem dół mieszkania, a one w tym czasie zdążyły wyjść do góry. Gdy tam dotarłem szeptały coś do siebie, lecz, w chwili gdy mnie zauważyły natychmiast przestały. Oswobodziłem się z biustonosza, ściągając go zapiętego przez głowę. Czekałem co wymyślą dalej. Najwyraźniej dobrze się bawiły, co sugerowało, że zadania mogą być coraz bardziej szalone.
— No co teraz? – zapytałem, chcąc jak najszybciej odkupić swe fatałachy.
— Poczekaj – ostudziła mnie Ania.
Ola pochyliła się i szeptała jej coś do ucha. Nie zapowiadało to niczego dobrego. Ania kilkakrotnie kiwnęła twierdzącą głową i uśmiechała się słuchając koleżanki.
— Dobra, niech tak będzie – stwierdziła na koniec i zarumieniła się.
Czekałem, co też teraz wymyślą. Pozostawały jeszcze trzy zadania do wykonania.
— No – pospieszyłem je.
— Ty powiedz – bąknęła ponownie onieśmielona Ania.
Ola popatrzyła mi prosto w oczy. Widać w nich było jakiś dziwny blask.
— Postanowiłyśmy, że możesz odzyskać wszystkie rzeczy za jedno duże zadanie – rozpoczęła.
Propozycja była godna rozpatrzenia. Czekałem z niecierpliwością na dalszą część.
— I tak wymyśliłyśmy razem, że za te pozostałe rzeczy to chcemy, żebyś dał nam podotykać swojego ptaszka – dokończyła.
Oniemiałem. Miały zamiar mnie macać. W pierwszej chwili mnie zamurowało.
— No dać się nim nam trochę pobawić – dodała Ania.
Pobawić. Niezły pomysł. Pod tym stwierdzeniem kryć się mogło prawie wszystko. Ochłonąłem nieco po wcześniejszej dawce informacji.
— No co wy dziewczyny – bąknąłem.
Patrzyły na mnie cały czas. Wzrokiem lustrowały okolice mojego krocza. Najwyraźniej jednak już samo patrzenie było dla nich niewystarczające. Rozochocone potrzebowały mocniejszych wrażeń.
— Jedno zadanie i masz wszystkie swoje rzeczy – zachęcała mnie do wyrażenia zgody Ola.
— Ale to przecież… – zacząłem, lecz straciłem wątek.
— Inaczej będziesz musiał zrobić jeszcze trzy rzeczy dla nas – zawtórowała jej Ania.
Czułem lekki ból w okolicach moszny. Nie wiedziałem, czemu, ale podejrzewałem, że przez to, że tak długo stoi mi penis. Ten coraz bardziej wilgotniał z podniecenia.
— Jakie? – zapytałem.
Chciałem wiedzieć, jaki mam wybór. Być może te zadania były mniej krępujące.
— Za spodnie musisz na golasa zrobić trzy kółka wokół domku – usłyszałem od Oli.
Opcja latania nago wokół domu nie była zachęcająca. Pomimo tego, że prawie wszyscy byli na imprezie ktoś mógł mnie zobaczyć i wtedy dopiero byłby problem. Nawet nie chciałem wiedzieć, jakie mogły być kolejne zadania. Stanąłem przed trudnym wyborem. Obie dziewuszki czekały na moją decyzję z niecierpliwością. Czułem się ogromnie podniecony, a wizja, że będą majstrować przy moich narządach potęgowała jeszcze to uczucie. Nastała cisza. Wewnętrznie biłem się z myślami.
— Za koszulę będziesz musiał obejść na czworakach dom wokół trzy razy, ale w biustonoszu i mojej spódniczce – usłyszałem od Ani.
Pomysły były coraz bardziej perwersyjne. O ile obiegnięcie domu można było zrobić szybko to człapanie na czworakach zajmowało o wiele więcej czasu. No i jeszcze w tych fatałaszkach. Wybór stawał się coraz bardziej jasny.
— Ale co macie zamiar mi robić? – zapytałem.
Dziewczęta przyjęły to stwierdzenie z nieukrywaną radością. Zdały sobie sprawę, że dopięły swego.
— No pomacamy sobie twojego ptaszka i jajeczka, jak panie doktorki – odpowiedziała Ola.
— Posprawdzamy, jaki jest – dodała Ania.
Przemogłem się wewnętrznie. Czułem, że to bardziej bezpieczne niż paradowanie na golasa wokół domku, i to do tego ze sterczącym i wilgotnym kutasem.
— No dobrze – zgodziłem się.
— Ale nie tak, że dotkniemy i już zrobione, za trzy rzeczy mamy prawo dotykać sobie długo, a ty nie będziesz nam przeszkadzał i zabraniał – uściśliła Ola.
— No i nam odpowiesz jak o coś zapytamy – dodała Anna.
Przystałem i na to. Nie miałem zbyt dużego wyboru. Obie dziewczyny zbliżyły się do mnie. Dokładnie widziałem ich sterczące pod materiałem koszulek maleńkie sutki. Były najwyraźniej podniecone, podobnie jak ja. Miałem tak stać biernie i zezwalać na dotykanie moich narządów. Stałem przed nimi z wyprężonym ptaszkiem. Obie kucnęły tak, że miały go na wysokości swoich twarzyczek.
— Ale sztywny – szepnęła Ania.
— I nabrzmiały – dodała Aleksandra.
Kciukiem i palcem wskazującym Ola objęła sterczącego penisa tuż przy nasadzie. Dotyk jej paluszków spowodował ciarki na moich plecach. Lekko nacisnęła go palcami.
— Normalnie twardy jak drut – oznajmiła.
— Daj teraz ja – powiedziała Ania i teraz ona delikatnie badała twardość członka.
Dłoń Oli powędrowała na moje jądra. Delikatnie przesuwała palcami po mojej mosznie.
— Jedno jest wyżej, a drugie niżej – zauważyła.
— Wiesz, pierwszy raz widzę takiego drągala, kiedyś przez przypadek tacie wysunął się, ze slipek, ale tak nie sterczał. Był mniejszy i taki giętki – powiedziała Ania, przesuwając swą dłoń na moją mosznę.
— Bo nie był podniecony – odparła Ola, głaszcząc moje uda.
— A pamiętasz Piotrusia z sąsiedztwa jak bawiliśmy się w doktora, jemu zwisał swobodnie – kontynuowała Ania, obmacując moje jądra.
— Anka to był chłopczyk, a tu mamy dorosłego chłopaka – skwitowała to Ola.
— No rzeczywiście, ale czemu tu na końcu jest taki mokry i oślizgły – zauważyła Ania.
Te ich rozmowy mnie deprymowały i wprowadzały w dodatkowe zakłopotanie. Pannice najwyraźniej po raz pierwszy realnie miały przed sobą penisa we wzwodzie.
— Trzeba to wytrzeć, podaj coś – zauważyła Aleksandra.
— Pójdę po papier toaletowy – stwierdziła Ania.
— Nie ma czasu podaj mi rajstopy i tak nadają się do brudów – odparła Ola.
Chciałem zaprotestować, lecz nim zdążyłem coś zrobić dłoń Olki dzierżyła zwinięte rajstopy. Poczułem delikatny dotyk nylonu na penisie. Dziewczyna delikatnie wycierała nimi śluz z koniuszka penisa. Czułem mrowienie na plecach. Odgięła fallusa prawie do pionu, wycierając również okolice pępka. Szczęśliwie napletek zakrywał większą część żołędzia, przez co ten bodziec jakże dla mnie silny nie osiągnął maksimum. Biernie przyglądałem się jej poczynaniom.
— No już jest suchy – stwierdziła i puściła swobodnie odciągniętego penisa.
Ten zwolniony momentalnie odskoczył, uderzając swą powierzchnią o skórę brzucha i powrócił do pionu.
— Ale sprężynuje – jęknęła Aleksandra.
— Pokaż nie widziałam – rzekła Ania.
Nim zdążyłem coś zrobić Ola ponownie odciągnęła mojego fiutka jak tylko się dało i puściła swobodnie. Plask uderzanego ptaszka o brzuch i sterczenie w pionie były wynikiem tego działania.
— Jak katapulta – zauważyła Ania z radością.
— I wraca w poprzednie miejsce – dodała Ola.
— Przestańcie – zaprotestowałem.
— No co ty ja też chcę spróbować – odparła Ania i chwyciła paluszkami mego ptaszka.
Odgięła go i puściła ku własnej uciesze. Drażniony w ten sposób ptaszek ponownie począł produkować lepki i ciągnący śluz.
— Już wystarczy – próbowałem zakończyć tę zabawę.
— A spróbuj na boki – zachęciła Anię Aleksandra.
Ta jednak ponownie odgięła go jak wcześniej i ku uciesze puściła swobodnie. Znów miałem okolice pępka upaćkane swoim śluzem.
— Daj ja spróbuję na bok – powiedziała Ola i odgięła ptaszka w lewo puszczając go swobodnie.
— Wraca na swoje miejsce – zauważyła Anna.
— Daj teraz ja – dodała.
Zabawiały się na całego odginając go we wszelki możliwe strony i puszczając swobodnie.
— Już dość wystarczy – zaprotestowałem, czując, że to może za chwilę doprowadzić mnie do wytrysku.
— Znów jest lepki i wilgotny, upaćkałam sobie rękę – stwierdziła Ania.
Szczęśliwie przestały odginać mojego fallusa.
— To wypływa spod tej skórki – zauważyła Olka.
— Ona się chyba zsuwa – dodała Ania.
Z przerażeniem słuchałem co mówią. Podniecony wcześniejszymi zabawami reagowałem na to, co słyszę z pewnym opóźnieniem.
— Ty zsuń, a ja wytrę tę maź – zawyrokowała Ola, biorąc ponownie swe rajstopy w dłoń.
— Nie róbcie tego, przestańcie – bąknąłem i wysunąłem swą dłoń, by pochwycić rękę Ani.
— Obiecałeś, że nie będziesz przeszkadzał, a my chcemy tylko wytrzeć tę maź, co wydobywa się stamtąd – spokojnie odparła Ania, chwytając swobodną dłonią mój nadgarstek.
— I zobaczyć, co jest pod tą skórką – dodała Ola.
Próbowałem coś zdziałać drugą ręką, lecz w tym momencie uchwycony w paluszki Ani penis począł odkrywać swój łepek. Obnażona z napletka żołądź ukazywała się powoli.
— Tylko delikatnie mu ściągnij – poinstruowała koleżankę Ola, zbliżając uzbrojoną w nylon dłoń.
— Już dość – jęknąłem, czując, że sprawy posuwają się zbyt daleko.
— Ale to czerwone i tu na środku, jakby przecięte – zauważyła Ania, ściągając delikatnie napletek.
— O zobacz, ile tu tego śluzu – dodała Ola.
— I jak dziwnie pachnie – wymieniła kolejne spostrzeżenie Ania.
— Przestańcie, proszę – jęknąłem i w tej chwili poczułem na odkrytej żołędzi dotyk nylonu.
Bodziec był tak silny, a miejsce tak wrażliwe, że ciało przeszył dreszcz przyjemności. Nie byłem w stanie nic zrobić. Uczucie przyjemności paraliżowało. Całkowicie odkryta główka penisa z lubością przyjmowała nylonowe bodźce.
— Zsuń ją z powrotem to koniuszek skórki zbierze resztę tej mazi – usłyszałem głos Oli.
Ta nasuwała teraz napletek na żołędzia. Jęknąłem z rozkoszy. Wiedziałem, że wytrysk zbliża się wielkimi krokami.
— O tak – mimowolnie wyrzuciłem z siebie, mrużąc oczy.
— Co jest? – zapytała Ania.
— Ściągnij jeszcze raz mu skórkę, chyba o to chodzi – odparła Ola.
Teraz znacznie szybciej ściągnęła napletek z penisa. Poczułem przeszywającą ciało falę przyjemności. Ola ponownie dotknęła dłonią uzbrojoną w rajstopy odsłoniętą żołądź. Nie dało rady powstrzymać zbliżającego się wytrysku. Jądra wyprodukowały porcję nasienia, które teraz kanalikami nasieniowodu pędziło w kierunku penisa. Począłem kołysać biodrami.
— Co on robi? – z przerażeniem w głosie zapytała Ania.
— Już – stwierdziłem płytko oddychając.
Ciałem targnął spazm orgazmu. Sperma wylądowała na rajstopach Oli. Uczucie przyjemności ogarnęło całe ciało wyłączając wszystkie inne receptory.
— Anka on miał wytrysk – oznajmiła Ola, trzymając w dłoni upaćkane spermą rajstopy.
— No widzę, że wypływa stąd jakaś biała lepiąca rzecz – odparła tamta.
Stałem, dochodząc do siebie. Ola wypuściła z dłoni trzymane rajstopy i podniosła wzrok ku górze. To samo uczyniła Ania.
— Ale numer – stwierdziła.
— Normalnie się spuścił – dodała Ola.
Teraz poczułem się dopiero głupio. Po fazie przyjemności nastąpił powrót do rzeczywistości. Stałem dalej nagi przed nimi, a z malejącego po wytrysku penisa ku podłodze kapały ostatnie porcyjki nasienia. Dziewczyny z otwartymi ustami patrzyły na to. Czułem się fatalnie i głupio. One zaś miały niezły spektakl tego wieczora.
— Zobacz maleje – zauważyła zmniejszające się rozmiary mojego ptaszka Ania.
— I opada – dodała Ola.
Bez słowa ruszyłem w kierunku swoich ubrań. Począłem wciągać na zadek majtki.
— Trzeba wyrzucić te rajstopy – stwierdziła Ola.
— No pewnie przecież takich lepiących nie założysz – dodała Ania.
Nakładałem na siebie koszulę, gdy usłyszałem głos Oli.
— Ale byłeś podniecony, no nieźle dałeś – oceniła.
Przez głowę przemknął szalony pomysł. Postanowiłem coś uszczknąć z tego wieczora dla siebie.
— No pokazałem wam wszystko, a wy mnie nic – rzuciłem.
Popatrzyły na mnie zdziwione.
— O co Ci chodzi? – zapytała Anna.
— Tego wytrysku nie było w planie. To nie fair, że wy miałyście wszystko, a ja nic – odparłem.
Dalej nie wiedziały, do czego zmierzam. Widać to było po ich minach.
— Powiedz wreszcie, o co chodzi – z nutką zdenerwowania rzekła Ola.
— No też bym sobie Was pomacał – odparłem bez ogródek.
— Niestety przegrałeś – skwitowała Ola moją propozycję.
— Ale za to, co pokazałem chyba mi się coś należy – nie dawałem za wygraną.
Dziewczyny popatrzyły na siebie. Trwało to jakąś chwilę. Ola poczęła szeptać coś do ucha Ani. Ta z początku przecząco kiwała głową, lecz po chwili przystała na propozycję koleżanki.
— Żebyś nas miło wspominał to możemy Ci za to w ramach podziękowania pokazać nasze piersi – oznajmiła Aleksandra.
— Ale tylko na chwilkę – dodała Anna.
Było to lepsze niż nic. Kiwnąłem głową na znak, że przystaję na to. Przynajmniej w ten sposób mogłem zrekompensować sobie wstyd, jaki przeżyłem przed chwilą.
— No dobra – odparłem.
Obie dziewczyny jak na komendę podniosły swe koszulki, ukazując na parę sekund swe jędrne młodziutkie i jakże prześliczne cycuszki z małymi sterczącymi brodawkami. Trwało to chwilę. Jak dla mnie za krótką. Całkowicie ubrany byłem gotowy do wyjścia.
— A o tym nikomu ani słowa – przypomniałem.
— Z wyjątkiem nas, bo gdy się spotkamy będziemy miło wspominać kolegę z wczasów – odpowiedziała Ola.
Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem. Z mieszanymi uczuciami dotarłem do domku, w którym mieszkałem. Dziewczyny spotkałem następnego dnia i po okraszonym pocałunkami pożegnaniu nie spotkałem już nigdy w życiu. W pamięci na zawsze pozostał mi jednak widok ich przecudnych młodych piersi.

Jammer106

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 13335 słów i 75193 znaków. Tagi: #cfnm #soft #rajstopy

2 komentarze

 
  • Użytkownik andkor

    Fajnie opisałeś czytałem kilka opowiadań o grze w rozbieranie, ale to jest ciekawiej napisane. Pozdrawiam Andrzej :cmoczek:

    19 godz. temu

  • Użytkownik Jammer106

    @andkor dziękuję za miły komentarz. Zapraszam do lektury moich pozostałych opowiadań. Pozdrawiam.

    19 godz. temu

  • Użytkownik Jaśko

    Nie wiedziałem, że jestem twoim fanem od bardzo dawna. Czytałem to opowiadanie dawno temu ale miło było wrócić do niego po latach.

    Wczoraj 3:17