Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Gorące sekrety szesnastolatek – Wspomnienia Darii cz.1

Gorące sekrety szesnastolatek – Wspomnienia Darii cz.1To ja, Daria. Siedzę w swoim nowym pokoju w akademiku, otoczona kartonami pełnymi książek i ubrań, które jeszcze nie znalazły swojego miejsca. Mam dwadzieścia lat, pierwszy rok studiów na wydziale psychologii, a miasto, w którym teraz mieszkam, jest większe i głośniejsze niż to, które znałam z liceum. Moje okno wychodzi na ruchliwą ulicę, a hałas samochodów i ludzi poniżej przypomina mi, jak daleko jestem od tamtych dni. Ale to nie studia czy nowe otoczenie zajmują moje myśli – to Amelia. Minął rok od naszego rozstania, a ja wciąż czuję pustkę, jakby część mnie została z nią.

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Amelia stała w drzwiach swojego mieszkania, z walizką u stóp, gotowa na wyjazd. Jej ciemne włosy lśniły w słońcu, a oczy, te same, które kiedyś patrzyły na mnie z taką namiętnością, teraz były pełne smutku.

– Daria, to nie koniec – powiedziała wtedy, chwytając moje dłonie. Jej dotyk był ciepły, znajomy, budzący wspomnienia naszych nocy pełnych rozkoszy.

– Ale wyjeżdżasz na drugi koniec świata – odparłam, a mój głos drżał. Czułam łzy w oczach, ale też złość. – Jak to ma nie być koniec? Będziemy pisać, dzwonić, ale… to nie to samo.

Amelia przyciągnęła mnie bliżej, a jej usta musnęły moje w delikatnym pocałunku, który smakował jak pożegnanie.
  
– Wiem, Myszko – szepnęła, a jej palce wplotły się w moje kasztanowe włosy. – Ale to tylko studia. Potem wrócę, a wtedy… wtedy wszystko będzie jak dawniej. Pocałunki, dotyk, nasze zabawy. Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek w szatni? Albo ten dziki wieczór w moim domu? – Zaśmiała się cicho, a jej śmiech, melodyjny i zadziorny, sprawił, że moje serce drżało.

– Pamiętam – przyznałam, a moje policzki zapłonęły na wspomnienie. – Ale co jeśli tam poznasz kogoś… kogoś lepszego?

– Lepszy od ciebie? – Amelia uniosła brew, a jej dłoń zsunęła się na moją talię, ściskając lekko. – Myszko, nikt nie zastąpi naszych chwil. Wiesz, że jesteś moją małą niegrzeczną suczką i kocham cię ponad życie. – Pocałowała mnie znów, tym razem głębiej, a jej język wśliznął się do moich ust, budząc dreszcz, który przebiegł po moim ciele. – Obiecaj, że poczekasz.

– Obiecuję – wyszeptałam, choć w środku czułam, że to koniec. I rzeczywiście, po jej wyjeździe listy i wiadomości stawały się coraz rzadsze, aż w końcu przestały przychodzić. Amelia znalazła nowy świat, nowe przygody, a ja zostałam z pustką, która bolała, ale też budziła nostalgię. Te wspomnienia, tak pikantne i zakazane, wracały każdej nocy, gdy leżałam sama, dotykając się i myśląc o jej ustach, dłoniach, o tym, jak mnie prowadziła przez świat rozkoszy.

Miałam do niej żal, ale z drugiej strony trzymałam za nią kciuki. Za to, żeby jej się udało w życiu. Te studia w USA były dla niej ogromną szansą. Zawsze o tym marzyła, ale nie sądziła, że to się ziści. A kiedy okazało się, że jest taka możliwość z zamieszkaniem u krewnych, zgodziła się. Nie mogłam jej za to winić, choć płakałam tygodniami.

Pustka po Amelii była jak rana, która nie chciała się zagoić. A mi pozostały tylko wspomnienia, które przypominają mi nasze wspólne chwile. A było ich dużo. Ale szczególnie utkwił mi w pamięci pewien tajemniczy dzień. Jak się później okazało, był początkiem wydarzeń, które nie powinny mieć miejsca. Ale kto decyduje o tym, co powinno się wydarzyć, a co nie? Mimo że to było tak cholernie nieprzyzwoite, to jednak wracam do tamtych dni z nostalgią.

Ale może od początku. Przenieśmy się w czasie o trzy lata do tyłu, gdy świat wydawał się dla mnie jeszcze taki nieznany, tajemniczy i pełny gorących chwil z Amelią.

Byłyśmy w ostatnim roku liceum, a nasza relacja była jak płomień, który pożerał każdą resztkę mojej nieśmiałości. W pamięci szczególnie utkwił mi tamten dzień, gdy Amelia zaprosiła mnie do swojego domu po szkole. To było dokładnie w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Pamiętam ten świąteczny klimat, mroźne poranki, śnieg otulający drzewa i ulice. Zwykle spotykałyśmy się z Amelką wtedy, kiedy jej mama była w pracy. A było to możliwe, ponieważ pracowała często do późnych godzin wieczornych. Dzięki temu miałyśmy sposobność do tego, aby bez zahamowani uprawiać seks i wygłupiać się. Cały dom dla dwóch cholernie niegrzecznych nastolatek. Brzmiało jak marzenie. Robiłyśmy to w łóżku Amelki, w łóżku jej mamy, na stole kuchennym, w wannie, pod prysznicem, na dywanie w salonie, na fotelu – jednym słowem wszędzie. Ale wracając do tamtego dnia. Amelka zaprosiła mnie do siebie w drugi dzień świąt, żeby pochwalić się prezentami, które dostała i ogólnie, żebyśmy mogły spędzić trochę czasu ze sobą. Jej mama, elegancka kobieta po czterdziestce z ciemnymi włosami i ciepłym uśmiechem, powitała mnie w progu.

– Cześć, Daria – powiedziała, a jej głos był miękki, ale z nutą pewności. – Miło cię widzieć. Amelia tyle o tobie mówi dobrego.

– Dzień dobry – mruknęłam, czując, jak moje dłonie wilgotnieją od różnicy temperatury po wejściu do ciepłego pomieszczenia. Amelia stała obok, w obcisłej zielonej bluzce z reniferem i krótkiej, czarnej spódniczce. Faktycznie było naprawdę ciepło w ich mieszkaniu, tak że sama najchętniej rozebrałabym się do naga. I pewnie bym to zrobiła, ale nie mogłam z wiadomego względu. Gdy weszłyśmy do jej pokoju, Amelia zamknęła drzwi i od razu przyciągnęła mnie do siebie, muskając ustami moją szyję.

– Myszko, nie mogłam się doczekać – szepnęła, a jej palce zsunęły się na moją pupę, ściskając ją lekko przez materiał. – Chcę się z tobą kochać.

– Przestań, jeszcze nas usłyszy twoja mama – wyszeptałam, ale moje ciało już reagowało, ciepło rozlewało się po brzuchu, a jej dotyk budził dreszcze.

– Nie usłyszy – zaśmiała się cicho. – Jest w kuchni. Zresztą, ona ma swoje sprawy.

Amelka miała zdecydowanie za dużo odwagi. Czasem to mnie aż przerażało. Momentalnie wyskoczyła ze wszystkich swoich ciuchów, nie zostawiając na sobie choćby majtek. Zresztą i tak ich na sobie nie miała, podobnie jak stanika. Okej, pod grubym materiałem bluzy nie dało się zauważyć braku obecności stanika, ale ta krótka spódniczka? Chodziła w niej po domu i nie bała się, że mama coś zauważy? To mnie zastanowiło, ale byłam tak napalona, że nie myślałam o tym długo. Jednak po chwili zszokowało mnie coś innego. Gdy Amelia obróciła się, zauważyłam czerwone ślady na jej pupie – wyraźnie widoczne na obu pośladkach, jak po mocnych klapsach. Zamarłam, a moje oczy rozszerzyły się.

– Amelka… co to jest? – zapytałam, muskając palcami te miejsca, a moje serce zadrgało z niepokoju.

Odwróciła się, a jej uśmiech był nieco nerwowy. – To… nic takiego – mruknęła, odwracając wzrok. – Mama mi to zrobiła.

– Mama? – powtórzyłam, a moje serce zabiło szybciej. – Dlaczego? Co zrobiłaś?

Amelia zaśmiała się, ale tym razem jej śmiech brzmiał jak zasłona dymna. – Oj, myszko, nie ważne, nie drąż – powiedziała, siadając na łóżku i przyciągając mnie do siebie. – Po prostu… mamusia czasem daje mi klapsy. Nic wielkiego. – Jej palce wplotły się w moje włosy, a jej głos stał się bardziej uwodzicielski. – Skup się na mnie, dobra? Moja mama tu nie wejdzie, obiecuję.

– Ale… Amelka to ważne, martwię się – naciskałam, choć moje ciało już topniało pod jej dotykiem. – Dlaczego ci to robi?

– Daria, przestań – przerwała, a jej ton był ostrzejszy, choć wciąż ciepły. – To nie twoja sprawa, okej? Mama to mama. – Pochyliła się, całując mnie głęboko, a jej język wśliznął się do moich ust, rozpraszając moje myśli. – Skup się na tym, Myszko. Mamy lepsze rzeczy do robienia.

Jej pocałunek był gorący, zachłanny, a dłonie zaczęły rozpinać moją bluzkę. Ale w mojej głowie wciąż kłębiły się pytania. Te ślady na tyłku Amelii, jej uniki, ton jej głosu. To wszystko budziło we mnie niepokój. Coś w jej relacji z mamą było niedobrego. Chyba pierwszy raz tak mocno się o nią bałam. Ale w tamtej chwili Amelia zadbała o to, aby moje myśli powędrowały gdzieś indziej.

Pamiętam, jak przemknęła cichutko zamek drzwi swojego pokoju, a jej ciemne oczy błyszczały z tą zadziorną pewnością, która zawsze mnie rozbrajała. Jeszcze tylko na moment zatrzymała się przy swoim biurku podgłaśniając świąteczną muzyczkę, która leciała w tle, ale wcześniej prawie jej nie słyszałam.

– Myszko, dość gadania – powiedziała, siadając na łóżku i przyciągając mnie do siebie. – Mamy lepsze rzeczy do robienia niż rozmowy o mojej mamie.

– Ale… – zaczęłam, wciąż zdezorientowana, ale ona przerwała mi, kładąc palec na moich ustach.

– Cicho – szepnęła. – Skup się na mnie. – Pochyliła się, a jej wargi znalazły moje, gorące i zachłanne. Pocałunek był głęboki, jej język wślizgnął się do moich ust, a ja poczułam, jak moje ciało topnieje. Moje pytania o jej mamę, o te klapsy, rozpłynęły się w fali podniecenia, gdy jej dłonie zsunęły się na moją bluzkę, rozpinając guziki. Bez trudu i żadnego oporu z mojej strony, zsunęła moją bluzkę, odsłaniając koronkowy stanik. Chwilę później jej usta znalazły moje piersi, liżąc sutki z taką wprawą, że szybko zrobiłam się mokra.

– Rozluźnij się. Chcę, żebyś zapomniała o wszystkim.

I zapomniałam. Amelia popchnęła mnie na łóżko, a jej dłonie zsunęły moje ciasne legginsy i majtki, zostawiając mnie nagą. Czerwone jak malina usta powędrowały w dół, muskając mój brzuch, aż dotarły do mojej cipki. Wilgotnej i spragnionej. Gdy jej język musnął moją łechtaczkę, krzyknęłam cicho, a moje biodra uniosły się. Lizała mnie powoli, drażniąc, a potem przyspieszyła, ssąc i kręcąc wargami, aż fale rozkoszy zalały moje ciało.

– O Boże, Amelka… – jęknęłam, chwytając pościel. – Nie przestawaj…

– Nie zamierzam – szepnęła, a jej oddech, gorący i wilgotny, tylko podsycał moje podniecenie. – Ale ty też musisz coś dla mnie zrobić. – Odwróciła się, klękając nade mną w pozycji 69, a jej lśniąca i pachnąca cipka, znalazła się nad moją twarzą.

Lizałam ją delikatnie z wyczuciem. Wiedziałam już jak to się robi. W końcu miałam dobrą nauczycielkę. Smakowała słodko, a jej biodra poruszały się delikatnie do przodu i do tyłu. Cała Amelka. Nie pierwszy raz w tej pozycji bezczelnie jeździła cipką po moich ustach. Obie lizałyśmy się nawzajem, nasze ciała drżały, a orgazmy przychodziły jeden po drugim, gorące i obezwładniające. Nie pamiętam, ile razy wtedy doszłam. Przychodziło mi to bardzo łatwo, tak że nawet Amelka często mi zazdrościła. Śmiała się, że nadal jestem wrażliwa jak dziewica, mimo że kochaliśmy się co kilka dni. Gdy w końcu opadłyśmy na łóżko, dysząc i śmiejąc się, świat poza nami przestał istnieć.

Czas przeleciał nam szybko. Musiałam wracać do domu o osiemnastej, tak jak obiecałam swojej mamie. Ubrałyśmy się, a Amelia odprowadziła mnie do drzwi. W korytarzu stała jej mama. Elegancka jak zawsze, z kubkiem herbaty w dłoni. Miała długie, ciemne włosy i oczy, podobne do Amelii. Miała na sobie długą spódnicę z miękkiego materiału. Czerń tkaniny lśniła subtelnie w świetle lamp. Górę stroju stanowiła dopasowana bluzka z głębokim dekoltem, odważnym, lecz nie wulgarnym, ale wystarczającym by ocenić wielkość jej piersi. Co najmniej D, a może i więcej. Przesunęła po mnie wzrok z dziwnym, przenikliwym spojrzeniem, które sprawiło, że poczułam zakłopotanie.

– Daria, już wychodzisz? – zapytała. Jej głos był ciepły, ale w jej wzroku było coś, co wzbudziło we mnie niepokój. Stała oparta o framugę kuchni, mierząc mnie od stóp do głów, jakby wiedziała więcej, niż powinna. Bałam się, że wie o naszym związku i potajemnych schadzkach, choć Amelia stanowczo zaprzeczała. Przez myśl przeszło mi nawet, że może nas podglądała przed chwilą? Ale jak? Drzwi były zamknięte na klucz, a w tle leciała głośna muzyka. Poza tym nie szalałyśmy tak bardzo.

– Tak, proszę pani… – mruknęłam, spuszczając wzrok. – Muszę wracać do domu.

– Szkoda – odparła, a jej uśmiech był miły, ale oczy wciąż mnie lustrowały. – Amelia tyle o tobie mówi. Jesteście takie bliskie, prawda? – Jej ton był neutralny, ale coś w nim sprawiło, że moje serce zabiło szybciej. Czy ona coś wie? – zastanawiałam się.
  
– Wiesz, Amelia jest moją ukochaną córeczką. Jedyną córeczką. I zawsze dbam, by była szczęśliwa. A ty… masz na nią taki dobry wpływ, bo widzę, jaka jest szczęśliwa.

Ukochana córeczka, powiadasz? – pomyślałam, przypominając sobie w myślach obraz czerwonej od klapsów pupy Amelki. Tak o nią dbasz, że pierzesz ją po tyłku – cisnęło mi się na usta, ale musiałam się powstrzymać. Amelia chyba by mnie zabiła.

– Ja… dziękuję – wydukałam, udając szczery uśmiech.

– Uważaj na siebie, Daria – dodała, a jej dłoń musnęła moje ramię, gdy mijałam ją w korytarzu. Dotyk był lekki, ale wprawił mnie w zakłopotanie.

– Dobrze, proszę pani – powiedziałam, nakładając ciepłą czapkę z pomponem na swoją głowę.

– Możesz mi mówić Teresa – odparła. – I wracaj do nas częściej. – dodała.

– Dobrze, pani Tereso – powiedziałam, a moje policzki płonęły, bo czułam się niezręcznie i chciałam jak najszybciej wyjść.

Przez drogę rozmyślałam o tej kobiecie. Miałam wrażenie, że coś ukrywa. Czułam, że obie przede mną coś ukrywają. Ale Amelia nie chciała nic powiedzieć. Przez głowę przechodziły mi różne myśli. Nawet takie, że matka Amelii jest w stosunku do niej agresywna i bije ją regularnie. W końcu nie pierwszy raz zdarzyło się, że miała zaczerwienione pośladki. Może nie aż tak bardzo, jak ostatnio, ale jednak. Tłumaczyła to zawsze tym, że ma tak jak długo siedzi przed komputerem albo w szkole. Brzmiało to dla mnie wtedy wystarczająco wiarygodnie. Ale cholera, znałam przecież każdy centymetr jej ciała i nigdy nie zauważyłam, żeby miała jakieś siniaki. Klapsy to chyba nie zbrodnia? Chociaż moja mama nigdy nie podniosła na mnie ręki. Gonitwa myśli w mojej głowie nie ustępowała.

Dotarłam do domu i tamtego dnia już o tym nie myślałam. Przyjechał do nas wujek z ciocią i wspólnie spędziliśmy resztę wieczoru.

Cdn.

Dodaj komentarz