Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Erotyczne przygody Michała AKT 2 Rozdział 11: - Mała przygoda trzech sióstr

Erotyczne przygody Michała AKT 2 Rozdział 11: - Mała przygoda trzech sióstrElsa Jean - Młoda Agnieszka(18 lat)
Alexa Grace - Młoda Oliwia(20 lat)
Emma Hix - Młoda Zuzia(23 lata)

Po namiętnym seksie z siostrzeńcem Michałem i partnerką Anitą, Zuzia leżała w łóżku, gdy oni byli przytuleni do jej piersi. Czuła się zadowolona, że jej plan się powiódł. Spoglądając w stronę okna, wracała myślami do dnia, w którym poznała prawdę o „Wybrańcu”. Było to 14 lipca 2001 roku – dzień, gdy ona i jej siostry wybrały się na babski wieczór, wędrując do kawiarni.

Zuzia siedziała w kawiarni, popijając kolorowego drinka z małą parasolką. Naprzeciwko niej Agnieszka, wciąż rozpromieniona po wczorajszych osiemnastych urodzinach, gestykulowała żywiołowo, opowiadając o imprezie. Obok Oliwia, z łokciami opartymi o stolik, chichotała, mieszając słomką w swoim mojito.  
– No, kurwa, Aga, to były urodziny! – rzuciła Zuzia, odchylając się na krześle i przeczesując palcami długie włosy. – Ta dyskoteka to był sztos, nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się najebałam tańcem.
Agnieszka parsknęła śmiechem, niemal rozlewając swojego drinka. – No, mówię ci, jak Franek zaczął wywijać na parkiecie, to myślałam, że się posram ze śmiechu! – odparła, wycierając kącik ust. – On, kurde, wyglądał, jakby mu ktoś prąd w dupę podłączył!  
Oliwia pokiwała głową, wciąż się śmiejąc. – Franek to w ogóle jest dobry wariat. Pamiętacie, jak próbował robić ten swój „taniec robota”? – Zrobiła cudzysłów w powietrzu. – Wyglądał, jakby mu się oprogramowanie zjebało.  
Zuzia uśmiechnęła się szeroko, wspominając wczorajszy wieczór. Klub pulsował światłami, muzyka dudniła w uszach, a Franek, chłopak Agnieszki, rzeczywiście dawał popis, który przyciągał spojrzenia.  – No, ale trzeba mu oddać, że ma jaja, żeby tak się wygłupiać – dodała, sącząc drinka.  
– Aga, ty to masz szczęście, że trafił ci się taki świr. Nie każdy facet ma w dupie, co inni o nim myślą.
– Oj, nie pierdol – Agnieszka machnęła ręką, ale jej oczy błyszczały z dumy. – Franek jest spoko, ale czasem mnie wkurwia, jak za dużo wypije. Wczoraj, jak wracaliśmy, to się, kurwa, potknął o krawężnik i poleciał na ryj. Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu.
Oliwia zakrztusiła się drinkiem, prychając. – Serio? Boże, szkoda, że tego nie widziałam! – powiedziała, ocierając brodę serwetką. – Ale wiesz co, Aga? Franek może i jest czasem debilem, ale widać, że cię kocha. Jak na ciebie patrzy, to mu się, kurwa, oczy świecą.  
Zuzia pokiwała głową, zgadzając się w duchu. Atmosfera w kawiarni była lekka, pachniało kawą i cytrusowymi nutami drinków. Rozmowa płynęła dalej, a dziewczyny śmiały się, wspominając kolejne momenty z imprezy – od nieudanych podrygów jakichś randomów na dyskotece po to, jak Franek próbował przekonać DJ-a, żeby puścił „jakiś normalny kawałek, a nie to techno gówno”. Zuzia czuła ciepło w sercu, słuchając sióstr. Takie wieczory, pełne śmiechu i głupich żartów, były tym, co sprawiało, że życie miało smak.

Zuzia odstawiła pustego drinka na stolik, kręcąc głową z rozbawieniem, gdy rozmowa sióstr zeszła na bardziej pikantne tory. Kawiarnia wciąż była pełna szumu rozmów i brzęku filiżanek, ale ich stolik stał się epicentrum chichotów i bezpardonowych uwag. Oliwia, odchylona na krześle, z błyskiem w oku, wzięła kolejny łyk mojito i rzuciła – No dobra, baby, powiedzcie szczerze, rozmiar ma znaczenie czy nie? Bo ja, kurwa, nie będę ściemniać – lubię, jak jest konkretny kutas. Taki, co to czujesz, że żyjesz. – Uśmiechnęła się szeroko, unosząc brew. Agnieszka parsknęła, zakrywając usta dłonią. – Oliwka, ty to zawsze prosto z mostu! – rzuciła, ale zaraz dodała z zadziornym uśmieszkiem: – Ale wiesz co? Ja też wolę, jak jest większy. Franek, no, powiedzmy, że ma średniaka, ale, kurde, daje radę. Nie narzekam, bo chłop umie to ogarnąć. – Puściła oko, a Zuzia zachichotała, przewracając oczami.– No, Aga, szacun dla Franka, że nadrabia techniką – odparła Zuzia, mieszając resztki lodu w swoim kieliszku. – Ale serio, ja tam nie przepadam za jakimiś wielkimi sprzętami. Za duży, kurwa, kłopot. Wolę coś w sam raz, żeby nie czuć się jak na rodeo. – Machnęła ręką, a jej ton był półżartobliwy, półpoważny. Oliwia uniosła ręce w geście udawanego oburzenia. – Rodeo?! Zuzka, ty to mówisz, jakbyś nigdy nie miała ochoty na porządną jazdę! – Roześmiała się głośno, aż kilka osób przy sąsiednich stolikach zerknęło w ich stronę. – Dajcie spokój, duży kutas to jest to. Czuć moc, czuć władzę! – dodała, teatralnie zaciskając pięść. Agnieszka pokiwała głową, jakby rozważała argumenty. – No, Oliwka ma trochę racji, ale Franek, wiecie, on może i nie ma jakiegoś monstrum, ale, kurwa, wie, co robić. To nie tylko o rozmiar chodzi. – Wzruszyła ramionami, popijając drinka. – Chociaż, nie powiem, czasem sobie myślę, jakby to było z jakimś większym kalibrem. – Parsknęła śmiechem, a Zuzia zakryła twarz dłońmi, udając zażenowanie.– O Boże, Aga, Franek by cię chyba zabił, jakby to słyszał – rzuciła Zuzia, ale jej oczy lśniły od śmiechu. – Ja tam wolę, jak jest wygodnie. Duży to czasem, kurwa, boli, a ja nie jestem fanką cierpienia dla sportu. Oliwia przewróciła oczami, ale jej uśmiech nie znikał. – Zuzka, ty to jesteś za delikatna. Daj mi porządnego byka, a ja już sobie z nim poradzę. – Mrugnęła, a potem wszystkie trzy wybuchły śmiechem, nie zważając na spojrzenia innych gości kawiarni. Rozmowa toczyła się dalej, a drinki powoli znikały z kieliszków. Zuzia patrzyła na siostry, czując, jak ciepła atmosfera ich babskiego wieczoru otula ją jak koc. Nawet jeśli temat był absurdalnie wulgarny, to właśnie w takich chwilach – pełnych szczerości, żartów i zero skrępowania – czuła, że są nie tylko siostrami, ale i najlepszymi kumpelkami.

Zuzia odchyliła się na krześle, wciąż śmiejąc się z poprzedniego tematu, ale atmosfera przy stoliku robiła się coraz bardziej swobodna, a drinki rozwiązywały języki. Oliwia, z błyskiem w oku, przechyliła się nad stołem, jakby chciała zdradzić największy sekret. – Dobra, baby, to teraz na serio – rzuciła, ściszając głos, choć jej ton wciąż był zadziorny. – Pierwszy raz. No, opowiadajcie, jak to u was było? Ja zacznę, bo, kurwa, moja historia to jest coś. – Uśmiechnęła się szeroko, sącząc mojito. – Miałam piętnaście lat, wyobraźcie sobie, i to był… mój nauczyciel od geografii. – Parsknęła śmiechem, widząc ich zdumione miny.
– Co?! – Agnieszka niemal przewróciła swój kieliszek, gapiąc się na Oliwię. – Z geografem? Serio? Taki, kurwa, stereotyp, że nauczyciel i uczennica?
– No, mówię ci! – Oliwia wzruszyła ramionami, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. – Był młody, miał ze dwadzieścia osiem lat, niezły z niego był ciacho. Po lekcjach niby pomagał mi z jakimiś mapami, a potem… no, wiecie. – Mrugnęła, a jej ton był półżartobliwy, półnostalgiczny. – Nie żałuję, choć teraz myślę, że to było, kurwa, trochę szalone.
Zuzia pokręciła głową, śmiejąc się pod nosem. – Oliwka, ty to zawsze miałaś jaja, żeby iść na całość. – Wypiła łyk drinka, po czym dodała: – U mnie to było bardziej… zwyczajnie. Szesnaście lat, kolega z klasy, Marek. Taki typowy licealny romansik. – Wzruszyła ramionami. – Nic spektakularnego, trochę nieporadnie, ale, kurwa, było słodko. W jego pokoju, na jakimś starym materacu, z plakatem Nirvany na ścianie. – Zachichotała, wspominając tamten moment.
Agnieszka, wciąż zszokowana historią Oliwii, odchrząknęła i przejęła pałeczkę. – No, u mnie to w sumie prosta sprawa. Franek. – Uśmiechnęła się, a jej policzki lekko się zarumieniły. – Miałam siedemnaście, więc, wiecie. – Zerknęła na siostry, jakby spodziewała się ich reakcji. – Było… spoko. Franek się starał, choć, kurwa, oboje byliśmy zestresowani jak cholera. Ale było w tym coś fajnego, bo to z nim, no wiecie, z kimś, kogo kocham. Oliwia uniosła brew, uśmiechając się zadziornie. – Aga, ty to zawsze taka romantyczka. Ale szacun, że z Frankiem, bo on, kurde, wydaje się spoko gość. – Odstawiła pusty kieliszek i machnęła na kelnera, zamawiając kolejkę. – Ale powiedz, Zuzka, ten twój Marek… to był jednorazowy strzał czy coś więcej?
Zuzia przewróciła oczami, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy. – Jednorazowy, Oliwka. Potem gadaliśmy jeszcze chwilę, ale to nie było to. Chłopak był miły, ale, kurwa, za bardzo się jarał sobą. – Roześmiała się, a Agnieszka dołączyła, kręcąc głową.  
– A ty, Oliwka? – Agnieszka spojrzała na starszą siostrę.  
– Z tym geografem to było coś więcej, czy tylko taki… numerek?Oliwia wzruszyła ramionami, jej oczy błyszczały od wspomnień.  
– Numerek, Aga. Numerek. Ale, kurwa, jaki numerek!  
Wszystkie trzy wybuchły śmiechem, a kelner, przynosząc nowe drinki, spojrzał na nie z lekkim uśmiechem.  

Zuzia, Agnieszka i Oliwia dopiły swoje drinki, wciąż chichocząc nad wspomnieniami pierwszych razów. Kawiarnia powoli pustoszała, a kelner dyskretnie sprzątał sąsiednie stoliki. Oliwia, z rumieńcami na policzkach od alkoholu, machnęła ręką, by przywołać rachunek.  
– Kurwa, dziewczyny, ale się rozgadałyśmy – rzuciła Zuzia, wyciągając portfel. – Ile my tu już siedzimy? Trzy godziny?
– Coś koło tego – odparła Agnieszka, przeciągając się. – Ale było warto, dawno się tak nie uśmiałam.
Oliwia, wyraźnie wstawiona, zachichotała, przewracając oczami. – Dobra, płacimy i spadamy, bo jeszcze chwila, a zacznę śpiewać karaoke. – Kelner przyniósł rachunek, siostry zrzuciły się na rachunek, zostawiając hojny napiwek, i ruszyły do wyjścia, zakładając kurtki. Chłodne wieczorne powietrze uderzyło je w twarze, gdy opuściły ciepłą kawiarnię, a Oliwia, chwiejąc się lekko, złapała Zuzię pod ramię. – Wiecie co… – zaczęła Oliwia, gdy szły w stronę przystanku, a jej głos był nieco bełkotliwy, ale pełen emocji. – Jak już gadamy o takich… dziwnych akcjach, to mi się przypomniało coś, kurwa, chorego. – Zamilkła na moment, jakby zastanawiając się, czy kontynuować. Zuzia i Agnieszka spojrzały na nią z ciekawością, widząc, że jej oczy błyszczą w dziwny sposób.
– No, wal, Oliwka – rzuciła Zuzia, unosząc brew.
Oliwia wzięła głęboki oddech, a jej głos zniżył się do konspiracyjnego szeptu. – To było dwa lata temu, ja miałam osiemnaście lat. Wracam do domu, wchodzę do swojego pokoju, przymykam drzwi, no i się przebieram. Zdejmuję bluzkę, stanik, wszystko, stoję w samych majtkach… i nagle czuję, że ktoś na mnie patrzy. – Zatrzymała się na chodniku, a Zuzia i Agnieszka zwolniły, patrząc na nią z rosnącym niepokojem. – Odwracam się, a tam… tata. Stoi w progu, drzwi lekko uchylone i, kurwa, wali sobie konia, gapiąc się na mnie. Agnieszka aż się zachwiała, otwierając usta ze zdumienia. – Co?! Oliwka, serio? Tata? Masz tata?! – wyszeptała, a jej głos drżał od szoku. Zuzia zmarszczyła brwi, czując, jak żołądek jej się ściska. – Kurwa, Oliwka, to jest… chore. I co zrobiłaś? Oliwia zaśmiała się nerwowo, a jej policzki były jeszcze bardziej czerwone – nie tylko od alkoholu. – No i, wiecie, byłam w szoku, ale… kurwa, to głupie, ale zauważyłam, że ma, no, sporego kutasa. I przez chwilę, serio, przez ułamek sekundy, pomyślałam… może by mu obciągnąć? – Przyznała to z dziwną mieszanką wstydu i podniecenia, a jej głos drżał. – Nie wiem, co mnie napadło, to było jak jakiś pierdolony impuls. Ale zanim cokolwiek zrobiłam, on, no… spuścił się na podłogę i zwiał, jak go przyłapałam. Agnieszka zakryła usta dłońmi, a Zuzia patrzyła na Oliwię z niedowierzaniem. – Oliwka, to jest… – Zuzia urwała, nie znajdując słów. – I co potem?  
Oliwia wzruszyła ramionami, idąc dalej, choć jej kroki były chwiejne. – No, podeszłam do tej plamy na podłodze… i, kurwa, spróbowałam. – Parsknęła śmiechem, ale było w nim coś gorzkiego. – Wiem, że to popieprzone, ale byłam wtedy młoda, głupia i… nie wiem, podniecona tym wszystkim. To było chore, ale… no, stało się.  
Agnieszka wyglądała, jakby miała się rozpłakać albo zwymiotować. – Oliwka, to jest… nie wiem, co powiedzieć. To nasz tata, kurwa.
– Wiem, wiem – mruknęła Oliwia, w jej oczach błyszczały łzy, ale też dziwna ekscytacja, jakby samo wspominanie tego budziło w niej sprzeczne emocje. – Nigdy o tym nie mówiłam, ale jak już jesteśmy przy takich ostrych tematach… no, to mi się przypomniało.
Zuzia złapała ją za ramię, zatrzymując ją. – Oliwka, to nie jest okej. Musisz o tym z kimś pogadać, serio. To… to nie jest normalne. – Jej głos był poważny, ale pełen troski.
Oliwia westchnęła, odgarniając włosy z twarzy. – Wiem, Zuzka. Wiem. Ale to było dwa lata temu, nie wracam do tego. Po prostu… alkohol mi rozwiązał język. – Uśmiechnęła się słabo, a siostry szły dalej w milczeniu, każda pogrążona we własnych myślach. Chłodny wiatr niósł zapach nocy, a Zuzia czuła, że ten wieczór, choć zaczął się od śmiechu, zostawił w niej ciężar, którego nie mogła zignorować.

Zuzia, Agnieszka i Oliwia szły w milczeniu, wciąż wstrząśnięte wyznaniem Oliwii. Chłodny wieczór otulał je wilgotnym powietrzem, a ulice miasta były niemal puste, tylko latarnie rzucały blade plamy światła na chodnik. Ciężar rozmowy sprawił, że żadna z nich nie zauważyła cieni poruszających się w bocznej alejce, dopóki nie usłyszały kroków i niskich głosów. Czterech mężczyzn wyłoniło się z mroku, ich sylwetki rysowały się w świetle latarni. Byli młodzi, może po dwudziestce, ubrani w luźne bluzy i dżinsy. Jeden z nich, z kapturem naciągniętym na głowę, uśmiechnął się szeroko i zagadał łagodnym tonem – Hej, dziewczyny, gdzie tak same idziecie? – Jego głos był ciepły, niemal przyjacielski. – Może dacie się zaprosić na drinka? Fajnie wyglądacie.  
Zuzia, wciąż zamyślona, zerknęła na niego z uniesioną brwią. – Dzięki, ale nie, mamy swoje plany – odparła chłodno, przyspieszając kroku. Agnieszka i Oliwia szły tuż za nią, wymieniając spojrzenia. Drugi facet, wyższy, z kolczykiem w uchu, zaśmiał się cicho. – Ej, no co wy, takie ładne i takie sztywne? Chcemy tylko pogadać, poznać was. – Wyciągnął ręce w geście, który miał być uspokajający, ale Zuzia poczuła dreszcz niepokoju.
– Serio, spoko, ale nie jesteśmy zainteresowane – rzuciła Oliwia, jej głos wciąż lekko bełkotliwy od alkoholu, ale z nutą irytacji. – Idźcie sobie gdzie indziej.
Uśmiechy na twarzach mężczyzn zgasły. Ten z kapturem zmrużył oczy, a jego ton stał się ostrzejszy. – Co, kurwa, uważacie się za lepsze czy co? – warknął, robiąc krok bliżej. – My tu grzecznie zagadujemy, a wy takie z was suki?
Agnieszka cofnęła się instynktownie, chwytając Zuzię za rękę. – Odpierdolcie się – syknęła, ale jej głos drżał.
Zuzia próbowała zachować spokój, unosząc ręce. – Słuchajcie, nie chcemy problemów. Po prostu idziemy do domu – powiedziała, starając się brzmieć stanowczo, ale serce biło jej jak oszalałe. Nie zdążyła powiedzieć nic więcej. Facet z kolczykiem złapał ją za nadgarstek, a drugi błyskawicznie zasłonił jej usta dłonią, tłumiąc krzyk. Zuzia szarpnęła się, ale uścisk był za mocny. W tym samym czasie pozostali dwaj rzucili się na Agnieszkę i Oliwię, zaciskając ręce na ich ramionach i ustach. Oliwia, wciąż pijana, próbowała kopnąć jednego z nich, ale zachwiała się, a jej opór tylko rozwścieczył napastnika.– Zamknij ryj, bo będzie gorzej – warknął ten, który trzymał Agnieszkę, ciągnąc ją w stronę ciemnej alejki. Zuzia czuła, jak panika zalewa jej ciało, ale adrenalina zmusiła ją do szarpnięcia się raz jeszcze. Nic to nie dało – mężczyźni byli silniejsi, a ich ruchy szybkie i zdecydowane. Wciągnęli je do pobliskiego pustostanu, starego, opuszczonego budynku z wybitymi oknami i śmierdzącego wilgocią. Drzwi zaskrzypiały, gdy jeden z nich je zamknął, a w środku panowała niemal całkowita ciemność, rozświetlana tylko smugami światła z latarni wpadającymi przez szczeliny. Zuzia słyszała stłumione protesty Agnieszki i wściekłe sapanie Oliwii, która wciąż próbowała się wyrywać.– No, laski, teraz się zabawimy – powiedział ten z kapturem, a jego głos był teraz pozbawiony wszelkiej uprzejmości. – Skoro nie chciałyście po dobroci, to będzie inaczej. Zuzia, z sercem walącym w piersi, spojrzała na siostry. Agnieszka miała łzy w oczach, a Oliwia, choć pijana, patrzyła na napastników z furią. W głowie Zuzii kłębiły się myśli – jak się stąd wydostać, jak ochronić siostry, jak nie pozwolić, by stało się najgorsze. Ale w tej chwili, w ciemności pustostanu, z rękami napastników na ich ciałach, nadzieja wydawała się nikła.
Smród pleśni i brudu drażnił nozdrza, a serce Zuzii waliło jak oszalałe, gdy próbowała wymyślić, jak się wyrwać. Agnieszka dygotała, a Oliwia, mimo pijackiego zamroczenia, rzucała wściekłe spojrzenia, szarpiąc się w uścisku. Ten z kolczykiem w uchu, z wrednym uśmieszkiem, złapał Agnieszkę za szyję, przyciskając ją do zimnej ściany. Jego palce zacisnęły się mocno, a potem, jakby dla zabawy, polizał jej policzek, zostawiając wilgotny ślad. Agnieszka skrzywiła się z obrzydzeniem, próbując odwrócić głowę.  
– Bądźcie grzeczne, suczki, to będzie miło – warknął, a jego głos ociekał pewnością siebie. – Mam takiego kutasa, że wam się spodoba. Takie jak wy lubią porządny sprzęt. – Parsknął śmiechem, a pozostali mężczyźni zawtórowali mu chrapliwymi rechotami, zaciskając uścisk na ramionach Zuzii i Oliwii. Nagle, z jednego z ciemnych pomieszczeń w głębi pustostanu, wyłoniła się drobna, starsza kobieta. Jej sylwetka była zgarbiona, a włosy siwe i rozczochrane, ale jej oczy błyszczały dziwną intensywnością w nikłym świetle. Stanęła w progu, opierając się o krzywą laskę, i przemówiła zaskakująco mocnym głosem – Zostawcie te dziewczyny, gnoje! – warknęła. – Robicie im krzywdę, to czeka was kara. Odejdźcie, póki możecie!Mężczyźni zamarli na moment, zaskoczeni, po czym wybuchli śmiechem. Ten z kapturem machnął ręką w jej stronę. – Spierdalaj, babciu, bo ciebie też załatwimy! – rzucił, a reszta zawtórowała mu rechotem. – Mamy to w dupie, co gadasz! Ale ich śmiech urwał się gwałtownie, gdy facet z kolczykiem, wciąż trzymający Agnieszkę, wydał z siebie zduszony krzyk. Złapał się za kroczę, jego twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. – Kurwa, co to?! – wrzasnął, puszczając Agnieszkę i zataczając się do tyłu. – Pali mnie, kurwa!
Pozostali spojrzeli na niego zdezorientowani, a Zuzia i Oliwia wykorzystały moment, by szarpnąć się w uściskach, choć wciąż były trzymane. Facet z kolczykiem, z paniką w oczach, rozpiął spodnie, ściągnął je razem z bokserkami i zamarł. Tam, gdzie powinien być jego penis, widniała… cipka. Gładka, jakby nigdy nic innego tam nie było. Jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu, a z gardła wydobył się piskliwy wrzask. – Co to, kurwa, jest?! – krzyknął, patrząc na swoich kumpli, którzy cofnęli się, bladzi jak ściana. Jeden z nich, ten z kapturem, wskazał na starszą kobietę drżącą ręką. – Co ty, kurwa, odpierdalasz babo?! – warknął, ale jego głos drżał ze strachu.  
Starsza kobieta, wciąż stojąc w progu, uniosła laskę i wycelowała ją w mężczyzn. Jej głos był teraz zimny jak stal. – Spierdalajcie, gnoje, bo wszystkich was to spotka! – ryknęła. – To wasza kara!Mężczyźni, przerażeni, puścili dziewczyny i rzucili się do ucieczki, potykając się o własne nogi. Ten z kolczykiem, wciąż z opuszczonymi spodniami, biegł ostatni, wrzeszcząc jak opętany. Drzwi pustostanu trzasnęły za nimi, a ich kroki szybko ucichły w oddali.Zuzia, Agnieszka i Oliwia stały oszołomione, dysząc ciężko. Agnieszka drżała, ocierając łzy z twarzy, a Oliwia, wciąż lekko pijana, patrzyła na starszą kobietę z mieszaniną szoku i wdzięczności. Zuzia podeszła do niej, jej głos drżał, gdy mówiła – Kim pani jest? Co… co to, kurwa, było?
Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo, opierając się o laskę. – To nie jest na razie ważne, kim jestem. Ważne, że jesteście bezpieczne. Widać, że jesteście przestraszone. Chodźcie za mną. – Odwróciła się poszła do pogrążonego w ciemności pomieszczenia.  
Siostry, wciąż w szoku, popatrzyły na siebie, po czym, nie mówiąc ani słowa, poszły za starszą kobietą.

Starsza kobieta, opierając się na lasce, zniknęła w mroku pomieszczenia, a jej słowa – „Chodźcie za mną” – brzmiały w ich uszach jak obietnica bezpieczeństwa w chaosie tej nocy. Zuzia pierwsza ruszyła naprzód, czując, że nie mają innego wyboru. Agnieszka, wciąż drżąca, chwyciła ją za rękę, a Oliwia, mimo pijackiego zamroczenia, szła za nimi, mrucząc pod nosem. – Kurwa, co to za akcja? Gdy przekroczyły próg ciemnego pomieszczenia, świat wokół nich jakby się zamazał. Bezdrzwiowe wejście, które widziały chwilę wcześniej, zmieniło się w ciężkie, rzeźbione drzwi, które zamknęły się za nimi z cichym skrzypnięciem. Zamiast wilgotnego, śmierdzącego pustostanu, znalazły się w miejscu, które wyglądało jak luksusowy pokój VIP w ekskluzywnym klubie. Ściany mieniły się odcieniami fioletu i różu, delikatnie połyskując w świetle kryształowego żyrandola. W rogu stała duża, wygodna sofa pokryta aksamitem, obok niej barek z błyszczącymi kieliszkami i butelkami. Pośrodku pokoju królowało ogromne łóżko z baldachimem, udrapowane satynowymi zasłonami. Wszystko wyglądało surrealistycznie, jakby przeniosły się do innego świata. Starsza kobieta, której zgarbiona sylwetka teraz wydawała się dziwnie dostojna, gestem zaprosiła je, by usiadły. – Napijcie się czegoś, to uspokoi wasze nerwy – powiedziała, podchodząc do barku. – To niegroźne, tylko ziołowy napar. Pomoże wam się rozluźnić. Siostry, wciąż w szoku, usiadły na sofie, ich ciała napięte jak struny. Zuzia spojrzała na kobietę podejrzliwie, ale widząc, jak spokojnie nalewa napój do kryształowych szklanek, skinęła głową. Agnieszka, wciąż ocierając łzy, chwyciła szklankę drżącymi rękami, a Oliwia, choć burknęła coś pod nosem, też przyjęła napój. Napar pachniał miętą i lawendą, a po pierwszym łyku ciepło rozlało się po ich ciałach, rozluźniając mięśnie. Starsza kobieta usiadła naprzeciwko na pluszowym fotelu, opierając laskę o kolano. Jej oczy, błyszczące w świetle żyrandola, zdawały się przenikać siostry na wylot.
– Jesteście ważne – zaczęła, a jej głos był spokojny, ale pełen powagi. – Nie możecie pozwolić, by stała wam się krzywda. To, co się stało tam, na ulicy… to nie powinno mieć miejsca. Ale ja was ochroniłam. I będę chronić, dopóki będzie trzeba.  
Zuzia zmarszczyła brwi, odstawiając szklankę. – Kim pani jest? – zapytała, jej głos wciąż drżał, ale nabierał stanowczości. – I co to za miejsce? To nie jest ten pustostan, prawda?
Kobieta uśmiechnęła się enigmatycznie, kręcąc głową. – Nie, to nie pustostan. To… moje miejsce. Bezpieczna przystań. A kim jestem? Na razie powiedzmy, że kimś, kto czuwa nad takimi jak wy. – Jej wzrok przesunął się po każdej z sióstr. – Jesteście wyjątkowe, choć jeszcze o tym nie wiecie. Dlatego ci gnoje musieli odejść. I dlatego nigdy więcej nie zbliżą się do was.
Oliwia, która wciąż trzymała szklankę, parsknęła cicho, choć jej śmiech był nerwowy. – Kurwa, to brzmi jak jakaś popierdolona bajka. Co, jesteś naszą wróżką chrzestną czy co? I co to było z tym kolesiem? Jego… no, kutas zamienił się w cipkę! – Jej głos podniósł się, a oczy błyszczały od mieszaniny szoku i niedowierzania.
Kobieta zaśmiała się cicho, ale nie odpowiedziała wprost. – Powiedzmy, że znam kilka sztuczek, by odstraszyć takich jak oni – odparła, a jej ton sugerował, że nie zamierza zdradzać szczegółów. – Ważne jest, że jesteście bezpieczne. Ale musicie być ostrożne. Świat nie jest przyjazny dla takich jak wy.
Agnieszka, która do tej pory milczała, w końcu się odezwała, jej głos był cichy i pełen emocji. – Dlaczego my? Co w nas jest takiego… ważnego? – Spojrzała na kobietę, szukając odpowiedzi, ale jednocześnie bojąc się jej. Starsza kobieta pochyliła się lekko, a jej spojrzenie stało się cieplejsze. – Świat się zbliża do upadku, wszystkie wartości znikną i to się stanie za dwadzieścia parę lat. Na razie odpocznijcie.  Napijcie się jeszcze, porozmawiajcie. Jesteście razem, a to wasza siła. – Wstała powoli, opierając się na lasce. – Zostawię was na chwilę. Jak przyjdę, to coś wam powiem. Zuzia chciała zadać więcej pytań, ale kobieta już ruszyła w stronę drzwi, które otworzyły się same, ukazując ciemność. Zanim zniknęła, odwróciła się i dodała: – Trzymajcie się razem, dziewczyny. I nie bójcie się. – Drzwi zamknęły się za nią z cichym trzaskiem. Siostry siedziały na sofie, wpatrując się w puste miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała kobieta. Pokój, choć piękny, wydawał się teraz niemal nierealny. Zuzia odetchnęła głęboko, czując, jak ciepło naparu uspokaja jej nerwy. – Kurwa, co to było? – mruknęła, spoglądając na siostry. Oliwia, wciąż trzymając szklankę, zaśmiała się nerwowo. – Nie wiem, ale czuję się, jakbyśmy wpadły w jakiś pieprzony film fantasy. – Wypiła resztę napoju jednym haustem. Agnieszka, wciąż blada, przytuliła się do Zuzii. – Myślicie, że ona mówiła serio? Że jesteśmy… ważne? – wyszeptała.Zuzia objęła ją mocno, spoglądając na Oliwię. – Nie wiem, Aga. Ale jedno jest pewne – musimy się trzymać razem. – Jej głos był stanowczy, choć w głębi duszy czuła, że ta noc zmieniła wszystko, a odpowiedzi na ich pytania dopiero nadejdą.

Napar, który piły, uspokoił ich nerwy, ale w powietrzu unosiło się napięcie, jakby czekały na coś, czego nie mogły jeszcze pojąć. Oliwia, wciąż lekko zamroczona alkoholem, kręciła głową, mrucząc pod nosem: – Kurwa, to wszystko jest jak jakiś pojebany sen.
Drzwi, którymi starsza kobieta wyszła, zaskrzypiały cicho, gdy wróciła do pokoju. Jej kroki były powolne, ale pewne, a laska stukała rytmicznie o podłogę. Tym razem usiadła bliżej, na fotelu tuż obok sofy, a jej oczy, błyszczące w świetle żyrandola, spoczęły na każdej z sióstr z osobna. W jej spojrzeniu było coś, co sprawiało, że nie mogły oderwać wzroku – mieszanka mądrości i powagi, która kontrastowała z chaosem, który dopiero co przeżyły.
– Jak przyjdę, to coś wam powiem – przypomniały sobie jej wcześniejsze słowa, a teraz czekały, wstrzymując oddech. Kobieta odchrząknęła, opierając dłonie na lasce, i zaczęła mówić, jej głos był spokojny, ale ciężki od znaczenia – W tym roku stanie się coś rozpocznie odliczanie do końca  świata, który odbędzie się w 2025, poprzedzając kilka wojen w tym wojnę na Ukrainie. 11 września tego roku świat, jaki znacie, się zmieni. W Nowym Jorku wieże runą, samoloty spadną z nieba, a tysiące ludzi straci życie. To będzie dzień, który wstrząśnie ludzkością.  
Agnieszka zamrugała, jej oczy rozszerzyły się ze strachu. – Jak to… wieże runą? – wyszeptała, a jej głos drżał. – To brzmi jak… jak zamach.  
Kobieta skinęła głową, nie odrywając od niej wzroku. – Bo to będzie zamach. Ale to nie tylko ludzka ręka za tym stoi. Jest coś większego, coś… nie z tego świata. – Jej ton stał się mroczniejszy. – Zły niebiański Bóg, istota, która od wieków manipuluje losami ludzi, szykuje się, by zniszczyć ludzkość. On czeka na moment słabości, na chaos, który rozleje się po świecie po tym dniu.  
Zuzia zmarszczyła brwi, czując, jak serce bije jej szybciej. – Niebiański Bóg? – rzuciła, a jej głos był pełen sceptycyzmu. – Kurwa, to brzmi jak bajka dla dorosłych. O czym pani mówi?  
Kobieta uśmiechnęła się lekko, ale nie było w tym ciepła, tylko gorzka wiedza. – Nie bajka, Zuzanno. Prawda. Ten Bóg nie jest taki, jak myślicie. To nie miłosierny stwórca, ale siła, która karmi się cierpieniem. I chce końca wszystkiego. Ale jest nadzieja. – Jej oczy rozbłysły. – Jest „Wybraniec”.  Człowiek, który może go powstrzymać.    Człowiek, który uratuje świat. I wy musicie go znaleźć.  
Oliwia parsknęła, choć jej śmiech był nerwowy. – Wybraniec? Serio? To brzmi jak z pieprzonego filmu fantasy. I co, my mamy być jakimiś, kurwa, łowcami bohaterów? – Wypiła resztkę naparu, jakby chciała utopić w nim swoje niedowierzanie.
– Nie musicie wierzyć od razu – odparła kobieta, a jej głos był spokojny, ale stanowczy. – Ale uwierzcie w to, że jesteście ważne. Wasza rola jest kluczowa. Wybraniec jest blisko, bliżej, niż myślicie. Musicie go rozpoznać, zanim będzie za późno.
Agnieszka, wciąż blada, ścisnęła dłoń Zuzii. – Ale… jak mamy go znaleźć? Skąd będziemy wiedzieć, kto to? – Jej głos był cichy, pełen niepokoju.
Kobieta wstała powoli, opierając się na lasce. – Najlepiej będzie, jeśli wam pokażę, jak wygląda Wybraniec – powiedziała, a jej słowa zawisły w powietrzu jak obietnica. Odwróciła się i ruszyła w stronę ściany, gdzie nagle, jakby z niczego, pojawiły się nowe drzwi – ciemne, rzeźbione, pulsujące dziwną energią. – Czekajcie tutaj. Wrócę.
Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, a kobieta zniknęła w ich mroku, zostawiając siostry same w luksusowym pokoju. Drzwi zamknęły się za nią, a cisza, która zapadła, była niemal ogłuszająca. Oliwia spojrzała na siostry, jej umysł szalał od pytań. – Kurwa, co to wszystko ma znaczyć? – mruknęła, przeczesując włosy palcami. – Wieżowce, niebiański Bóg, Wybraniec… to brzmi jak pierdolony obłęd. Zuzia odstawiła pustą szklankę na stolik, jej oczy błyszczały od mieszaniny adrenaliny i alkoholu. – Nie wiem, Oliwka, ale ta baba… ona coś wie. I, kurwa, po tym, co zrobiła tym kolesiom na ulicy, ja jej wierzę. – Wzruszyła ramionami, choć jej głos zdradzał niepokój.  
Agnieszka, skulona na sofie, spojrzała na drzwi, za którymi zniknęła kobieta. – A jeśli to prawda? – wyszeptała. – Jeśli naprawdę coś się stanie we wrześniu? I jeśli… jeśli my mamy znaleźć tego Wybrańca? Co wtedy?Zuzia westchnęła, obejmując młodszą siostrę. – Będziemy musieli za wszelką cenę go znaleźć, Aga. Razem ,kurwa, musimy być gotowe. – Spojrzała na drzwi, które wciąż pulsowały dziwną energią, a w jej głowie kłębiły się myśli o tym, co czeka je po powrocie tajemniczej kobiety. Czuła, że ta noc, która zaczęła się od zwykłego babskiego wieczoru, stała się początkiem czegoś znacznie większego.

Napar, który wypiły, wciąż rozlewał ciepło po ich ciałach, ale teraz uczucie to stawało się intensywniejsze – jakby gorączka, która nie tylko uspokajała, ale i budziła w nich dziwną, narastającą ekscytację. Ich oddechy stały się głębsze, a skóra mrowiła, jakby elektryzowana niewidzialną energią. Zuzia przeczesała włosy palcami, czując, jak serce bije jej szybciej, a Oliwia, wciąż z lekkim zamroczeniem alkoholem, uśmiechnęła się zadziornie, jakby napar obudził w niej coś pierwotnego. Agnieszka, choć wciąż niespokojna, wierciła się na sofie, a jej policzki płonęły. – Kurwa, co jest w tym napoju? – mruknęła Oliwia, przeciągając się, a jej głos był niski, niemal zmysłowy. – Czuję się, jakby mnie zaraz miało rozerwać.  
Zuzia zaśmiała się nerwowo, ale nie mogła zaprzeczyć – coś w tym pokoju, w tym naparze, sprawiało, że ich ciała były dziwnie ożywione. – Może to ta cała magia tej babki – odparła, próbując żartować, choć jej myśli były rozproszone.  
Nagle drzwi, które pojawiły się w ścianie, otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Z mroku wyłonił się młody chłopak, chudy, ale z wyraźnym zarysem mięśni na brzuchu – lekkim kaloryferem, który przyciągał wzrok. Miał krótkie, ciemne blond włosy i był ubrany tylko w czarne białe bokserki, które ciasno opinały jego biodra. Jego ruchy były pewne, ale jakby nieśmiałe, a oczy, błyszczące w świetle żyrandola, spoczęły na siostrach z dziwną intensywnością. Żadna z nich nie rozpoznała w nim Michała – najmłodszego syna Agnieszki, który jeszcze nie przyszedł na świat. Dla nich był po prostu nieznajomym, choć coś w jego obecności wydawało się… znajome. Zuzia zmrużyła oczy, czując, jak ciepło w jej ciele narasta. – Kim jesteś? – zapytała, jej głos był lekko zachrypnięty, a spojrzenie wędrowało po jego sylwetce.
Zanim chłopak zdążył odpowiedzieć, w ich głowach rozległ się głos starszej kobiety – czysty, wyraźny, jakby mówiła bezpośrednio do ich umysłów – „To jest Wybraniec. Tak wygląda ten, który może uratować świat. Ale jego moc nie jest jeszcze pełna. Jedynym sposobem, by ją uwolnić, jest… bliskość z wami. Musicie mu się oddać. Tylko przez waszą więź jego siła wzrośnie.”
Oliwia parsknęła cicho, ale jej śmiech był bardziej podniecony niż sceptyczny.  
– Serio? Seks z nim ma uratować świat? – rzuciła, unosząc brew, a jej spojrzenie przesunęło się po ciele chłopaka. – Kurwa, brzmi jak mokry sen, ale… nie powiem, żeby mi się to nie podobało.
Agnieszka, choć wciąż zszokowana, poczuła, jak jej ciało reaguje na słowa w głowie i na widok chłopaka.  
– To… to nie może być prawda, no nie? – wyszeptała, ale jej głos drżał, a oczy zdradzały, że napar i atmosfera pokoju robiły swoje. – Ale jeśli to prawda…
Zuzia, choć zazwyczaj najbardziej opanowana, poczuła, jak jej opory topnieją. Napar, słowa kobiety, a może coś w aurze tego chłopaka sprawiało, że czuła nieodpartą chęć zbliżenia się do niego.  
– Jeśli to ma uratować świat… – mruknęła, a jej usta wygięły się w lekki uśmiech. – To, kurwa, chyba warto spróbować.
Chłopak, wciąż milczący, stał w miejscu, patrząc na nie z mieszaniną nieśmiałości i czegoś, co przypominało pragnienie. Nie powiedział ani słowa, ale jego obecność wypełniała pokój, jakby samą swoją energią przyciągał je bliżej. Oliwia wstała pierwsza, jej ruchy były płynne, niemal kocie, gdy podeszła do niego, kładąc dłoń na jego ramieniu. – No to co, Wybraniec? – szepnęła zadziornie. – Zaczniemy tę misję?Agnieszka, wciąż wahając się, wstała powoli, a jej spojrzenie wędrowało między siostrami a chłopakiem. Zuzia, czując, jak serce bije jej w piersi, również podeszła bliżej, a w jej głowie głos starszej kobiety wciąż rezonował, podsycając pragnienie. Pokój, z jego fioletowo-różowymi ścianami, łóżkiem i pulsującą energią, wydawał się stworzony do tego momentu.  

Zuzia, Agnieszka i Oliwia, porwane przez falę podniecenia i tajemnicze słowa starszej kobiety, nie myślały już o tym, co zostawiły za sobą – ani o Franku, ani o koszmarze w pustostanie, ani o absurdalności tej sytuacji. Ich umysły były zamglone, a ciała reagowały instynktownie, jakby kierowane siłą większą niż one same. Agnieszka, zapominając o swoim chłopaku Franku, podeszła do chłopaka – Wybrańca – z oczami błyszczącymi od pragnienia. Jej ruchy były pewne, choć wciąż drgała w niej nuta niepewności. Klęknęła przed nim, a jej dłonie, drżące lekko, sięgnęły do jego czarno białych bokserek. Ściągnęła je powoli, odsłaniając jego penisa – miał jakieś 10 cm, ale dla sióstr, rozpalonych naparem i atmosferą, nie miało to znaczenia. Wręcz przeciwnie – widok ten tylko podsycił ich podniecenie. Agnieszka, nie wahając się, zbliżyła usta i zaczęła obciągać, jej ruchy były powolne, ale zdecydowane, jakby chciała w pełni oddać się temu aktowi. Oliwia, zawsze najbardziej zadziorna, nie traciła czasu. Podeszła bliżej, jej usta wygięły się w zmysłowym uśmiechu, gdy złapała chłopaka za podbródek i zaczęła go całować w usta. Pocałunek był głęboki, niemal dziki, a jej dłonie wędrowały po jego chudej klatce piersiowej, muskając zarys mięśni. – Kurwa, chłopaku, lepiej, żebyś był tego wart – szepnęła między pocałunkami, a jej głos był niski, pełen podniecenia.  
Zuzia, stojąca z boku, poczuła, jak ciepło w jej ciele narasta do granic możliwości. Podeszła do chłopaka, jej usta najpierw musnęły jego szyję, zostawiając wilgotny ślad. Całowała go powoli, smakując jego skórę, a potem zaczęła schodzić niżej, przez jego klatkę piersiową, aż dotarła do jego jąder. Zaczęła je ssać, jej ruchy były delikatne, ale pełne pasji, jakby każdy dotyk miał znaczenie, jakby naprawdę wierzyła, że to, co robią, ma moc zmienić losy świata. Chłopak, wciąż milczący, oddychał ciężko, jego ciało reagowało na dotyk sióstr, ale w jego oczach było coś więcej – jakby świadomość, że to, co się dzieje, jest częścią czegoś większego. Pokój wokół nich zdawał się pulsować w rytm ich oddechów, a fioletowo-różowe ściany migotały, jakby żyły własnym życiem. Siostry, całkowicie pochłonięte chwilą, nie myślały o konsekwencjach ani o tym, kim naprawdę jest ten chłopak.  
Agnieszka, Oliwia i Zuzia działały w harmonii, ich ciała poruszały się niemal instynktownie, jakby kierowane niewidzialną siłą, która splatała ich losy z tym tajemniczym chłopakiem w środku tego surrealistycznego pokoju.

Agnieszka, klęcząc przed chłopakiem, kontynuowała swoje ruchy, jej usta pracowały rytmicznie, aż w końcu chłopak, z cichym westchnieniem, spuścił się, wypełniając jej usta dużą ilością spermy. Nie przerywając, Agnieszka podniosła wzrok, jej oczy błyszczały podnieceniem. Odwróciła się powoli, wciąż z jego nasieniem w ustach, przybliżyła się do Zuzii. Bez słowa pochyliła się i pocałowała ją, dzieląc się spermą w głębokim pocałunku. Zuzia, choć zaskoczona, oddała pocałunek z równą intensywnością, czując, jak ciepło i smak łączą się z jej własnym podnieceniem.
Oliwia, obserwująca to z góry, nie mogła pozostać obojętna. Z zadziornym uśmiechem dołączyła do sióstr, jej usta najpierw musnęły wargi Agnieszki, potem Zuzii. Siostry całowały się nawzajem, ich języki splatały się w gorączkowym tańcu, a smak spermy chłopaka mieszał się z ich oddechami. Pokój zdawał się wibrować w rytm ich ruchów, jakby ściany i meble były świadkami tego, co się działo. Chłopak, wciąż milczący, usiadł na ogromnym łóżku z baldachimem, jego oczy błyszczały w półmroku. Skinął na siostry, zapraszając je gestem, który był jednocześnie nieśmiały i pełen pewności. Agnieszka, wciąż rozpalona, podeszła pierwsza. Bez wahania usiadła na nim, jej biodra uniosły się, gdy naprowadziła jego penisa, który, mimo wcześniejszego wytrysku, znów był gotowy. Zaczęła go ujeżdżać, jej ruchy były powolne, ale głębokie, a ciche jęki wypełniały pokój. Zuzia i Oliwia, nie odrywając wzroku od Agnieszki, podeszły bliżej. Ich dłonie sięgnęły do ubrań młodszej siostry, rozpinając jej bluzkę i zsuwając ją z ramion. Agnieszka, oddając się rytmowi, nie protestowała, gdy jej stanik opadł na podłogę, odsłaniając jej piersi. Zuzia i Oliwia, działając niemal synchronicznie, pochyliły się i zaczęły całować jej cycki, ich usta muskały skórę, a języki drażniły sutki. Agnieszka westchnęła głośniej, jej ciało drżało pod dotykiem sióstr i rytmicznymi ruchami na chłopaku. Chłopak, wciąż milczący, obserwował je z intensywnością, która zdawała się dodawać im energii. Jego dłonie spoczywały na biodrach Agnieszki, kierując jej ruchami, ale jego spojrzenie wędrowało po wszystkich trzech siostrach, jakby widział w nich coś więcej niż tylko ciała.  

Oliwia, pochylona nad Agnieszką, przesunęła językiem po jej szyi, smakując słoną skórę. Jej ruchy były powolne, zmysłowe, a ciche westchnienia Agnieszki tylko ją zachęcały. Oliwia lizała delikatnie, czasem przerywając, by musnąć ustami kark siostry, a jej dłonie wędrowały po jej ramionach, jakby chciała zapamiętać każdy centymetr jej ciała. Zuzia, stojąca po drugiej stronie, pochyliła się i złapała Agnieszkę za podbródek, kierując jej twarz ku sobie. Ich usta się spotkały, a pocałunek był głęboki, pełen pasji. Języki sióstr splatały się, a Zuzia czuła, jak ciepło Agnieszki miesza się z jej własnym pragnieniem. Agnieszka, ujeżdżając chłopaka, oddawała się temu w pełni, jej oddech przyspieszał, a ciche jęki wibrowały w pocałunku z Zuzią. Chłopak, wciąż milczący, zacisnął dłonie na biodrach Agnieszki, jego ruchy stały się szybsze, bardziej intensywne. Jego oczy, błyszczące w fioletowo różowym świetle, wpatrywały się w siostry z dziwną mieszanką skupienia i oddania. Nagle, z niskim pomrukiem, spuścił się w środku cipki Agnieszki, a jego ciało zadrgało, gdy fala przyjemności przeszła przez niego. Agnieszka westchnęła głośno, jej biodra zwolniły, ale nie przestały się poruszać, jakby chciała przedłużyć tę chwilę. Oliwia oderwała się od szyi Agnieszki, spoglądając na nią z zadziornym uśmiechem. – Kurwa, Aga, to było… intensywne – mruknęła, a jej głos był lekko zachrypnięty. Zuzia, wciąż blisko, odsunęła się od ust siostry, jej własne wargi błyszczały od pocałunku. Spojrzała na chłopaka, który opadł lekko na łóżko, dysząc, ale jego spojrzenie wciąż było intensywne, jakby czekał na coś więcej. Pokój wokół nich wydawał się pulsować jeszcze mocniej, jakby energia, którą wyzwolili, wpływała na samo powietrze. Fioletowo-różowe ściany migotały, a baldachim nad łóżkiem zdawał się falować, jakby żył własnym życiem. Siostry, wciąż rozgrzane naparem i atmosferą, wymieniły spojrzenia, ich ciała wciąż drżały od podniecenia. W ich głowach wciąż brzmiał głos starszej kobiety: „Tylko przez waszą więź jego siła wzrośnie”. I choć nie rozumiały w pełni, co to oznacza, czuły, że ta chwila była dopiero początkiem czegoś większego. Agnieszka, wciąż siedząc na chłopaku, odetchnęła głęboko, jej dłonie spoczywały na jego klatce piersiowej.  
– Kurwa… to było… – urwała, nie znajdując słów, ale jej oczy błyszczały.
Oliwia zaśmiała się cicho, siadając obok na łóżku, a Zuzia, wciąż stojąc, przeczesała włosy palcami, próbując zebrać myśli.– Myślicie, że to… naprawdę działa? – zapytała Zuzia, spoglądając na siostry i chłopaka. – Ta cała moc Wybrańca?
Oliwia wzruszyła ramionami, jej uśmiech był półżartobliwy, półpoważny. – Nie wiem, Zuzka, ale jeśli ratowanie świata wygląda tak, to ja, kurwa, mogę to robić codziennie. – Parsknęła śmiechem, a Agnieszka, choć wciąż lekko oszołomiona, uśmiechnęła się słabo.
Chłopak, wciąż milczący, spojrzał na nie, jego oczy zdawały się widzieć więcej, niż mówił.  

Chłopak, wciąż milczący, ale z oczami pełnymi intensywności, pochylił się ku Zuzii, która leżała na łóżku, jej ciało drżało od podniecenia. Jego usta przybliżyły do jej cipki, a język zaczął ją lizać z wprawą, powoli, ale zdecydowanie. Zuzia westchnęła głośno, jej dłonie zacisnęły się na satynowej pościeli, a głowa odchyliła się do tyłu. Oliwia, nie tracąc czasu, z zadziornym uśmiechem podeszła do leżącej Zuzii i usiadła na jej twarzy, jej biodra zaczęły poruszać się w rytmicznym ujeżdżaniu.  
– Kurwa, Zuzka, dawaj, pokaż, co potrafisz – szepnęła, jej głos był zachrypnięty od podniecenia, gdy czuła język siostry na swojej skórze. Jej ruchy były płynne, niemal taneczne, a pokój zdawał się pulsować w takt jej bioder. Agnieszka, wciąż rozpalona po wcześniejszym akcie, dołączyła do chłopaka, klękając obok niego. Jej usta przybliżyły się do cipki Zuzii, lizając ją razem z nim. Ich języki czasem się spotykały, a wtedy całowali się, ich pocałunki były mokre, gorączkowe, przepełnione smakiem Zuzii i ich własnym pragnieniem. Zuzia, otoczona ich dotykiem, czuła, jak jej ciało zbliża się do orgazmu, jej oddech stawał się coraz bardziej urywany. Po kilku minutach, gdy napięcie w pokoju osiągnęło punkt kulminacyjny, Zuzia i Oliwia jednocześnie dostały do orgazmu. Zuzia wydała z siebie zduszony krzyk, jej ciało wygięło się w łuk, a dłonie zacisnęły się jeszcze mocniej na pościeli. Oliwia, ujeżdżając jej twarz, westchnęła głośno, jej biodra zadrgały, gdy fala przyjemności przeszła przez jej ciało. Pokój zdawał się eksplodować energią – fioletowo-różowe ściany zamigotały intensywniej, a baldachim nad łóżkiem zafalował, jakby w odpowiedzi na ich ekstazę. Chłopak i Agnieszka odsunęli się powoli, ich oddechy były ciężkie, a twarze błyszczały od potu i wilgoci. Zuzia leżała przez chwilę, próbując złapać oddech, jej klatka piersiowa unosiła się szybko. Oliwia zsunęła się z jej twarzy, siadając obok na łóżku, a jej zadziorny uśmiech wrócił, choć był teraz bardziej zmęczony. – Kurwa, to było… coś – mruknęła, przeczesując włosy palcami.

Chłopak, z błyskiem w oczach, złapał Zuzię za biodra i odwrócił ją tyłem do siebie. Położył się plecami na łóżku, a Zuzia, klęcząc nad nim, poczuła, jak jego penis, wciąż twardy, wchodzi w jej cipkę. Westchnęła cicho, jej dłonie oparły się o jego klatkę piersiową, gdy zaczęła poruszać biodrami, dopasowując się do jego rytmu. Agnieszka, nie czekając, wspięła się na łóżko i usiadła na twarzy Zuzii, jej biodra zaczęły ujeżdżać jej usta z powolną, ale zdecydowaną intensywnością.  
– Kurwa, Zuzka… – szepnęła, jej głos drżał od podniecenia, gdy czuła język siostry. Chłopak, wciąż poruszając się w Zuzii, pochylił się lekko i dołączył do lizania cipki Agnieszki, jego język splatał się z językiem Zuzii, tworząc mokry, gorączkowy rytm. Oliwia, zawsze najbardziej zadziorna, klęknęła między nogami Zuzii i chłopaka. Jej usta najpierw znalazły cipkę Zuzii, liząc ją tam, gdzie penis chłopaka wchodził i wychodził, a potem przesunęła się niżej, muskając językiem jego jądra. Jej język wędrował dalej, drażniąc penisa, który wciąż poruszał się w Zuzii.  
– Kurwa, to jest… – mruknęła Oliwia między liźnięciami, jej głos był zachrypnięty, a ruchy pełne pasji.  
Ich oddechy mieszały się, ciała drżały w harmonii, a każdy dotyk zdawał się podsycany czymś więcej niż tylko pożądaniem. Zuzia, czując penisa chłopaka w sobie i język Oliwii, westchnęła głośniej, jej biodra przyspieszyły. Agnieszka, ujeżdżając jej twarz, chwyciła się krawędzi łóżka, jej jęki stawały się coraz bardziej urywane. Chłopak, liząc Agnieszkę i poruszając się w Zuzii, oddychał ciężko, jego dłonie zaciskały się na biodrach Zuzii, jakby chciał utrzymać ten rytm jak najdłużej. Po kilku minutach napięcie osiągnęło punkt kulminacyjny. Zuzia i Agnieszka, niemal jednocześnie, dotarły do orgazmu – Zuzia wygięła się w łuk, jej ciało zadrgało, a Agnieszka krzyknęła cicho, jej biodra zamarły na chwilę, gdy fala przyjemności przeszła przez nią.  

Chłopak, dysząc ciężko, wyciągnął penisa z cipki Zuzii i skierował się ku Oliwii, która klęczała obok. Z cichym pomrukiem spuścił się na jej twarz, a ciepła sperma spłynęła po jej policzkach. Oliwia, z zadziornym uśmiechem, nie odsunęła się, a jej oczy błyszczały. Zuzia, wciąż rozpalona, zeszła z chłopaka i zbliżyła się do Oliwii. Jej język musnął twarz siostry, liżąc spermę z jej skóry w powolnych, zmysłowych ruchach.
– Kurwa, Oliwka, smakujesz jak grzech – szepnęła Zuzia, a jej głos był zachrypnięty od podniecenia.
Agnieszka, wciąż siedząc na łóżku, wsunęła palce do swojej cipki, smakując własne soki, które wciąż były wilgotne po orgazmie. Jej oczy, błyszczące od emocji, wpatrywały się w siostry – Zuzię liżącą twarz Oliwii, a Oliwię, która uśmiechała się z dziką satysfakcją. Agnieszka westchnęła cicho, jej dłonie drżały, gdy obserwowała tę intymną scenę. Chłopak, wciąż pełen energii, podszedł do Oliwii i chwycił ją za biodra, ustawiając ją na pieska. Bez słowa wszedł w nią, jego ruchy były szybkie i głębokie. Oliwia wydała z siebie niski jęk, jej dłonie zacisnęły się na pościeli, a biodra poruszały się w rytm jego pchnięć. – Kurwa, dawaj, nie zatrzymuj się – syknęła, jej głos był pełen pasji.  
Zuzia i Agnieszka, siedząc blisko siebie na łóżku, zaczęły się namiętnie całować. Ich usta splatały się w gorączkowym pocałunku, języki tańczyły, a dłonie wędrowały po swoich ciałach. Obie spoglądały na Oliwię i chłopaka, których ruchy stawały się coraz bardziej intensywne. Widok Oliwii, pochylonej i przyjmującej każdy pchnięcie, tylko podsycał ich własne podniecenie. Po kilku minutach chłopak, z cichym pomrukiem, osiągnął kolejny orgazm. Wyciągnął penisa i spuścił się na twarze trzech sióstr, które zbliżyły się do niego, ich policzki i usta pokryły się ciepłą spermą. Zuzia, Agnieszka i Oliwia, dysząc ciężko, spojrzały na siebie, ich twarze błyszczały w fioletowo różowym świetle. Oliwia parsknęła śmiechem, przecierając policzek dłonią. – Kurwa, to już chyba pełen serwis – rzuciła zadziornie, a jej głos był zmęczony, ale pełen satysfakcji.
Zuzia, wciąż czując smak spermy na ustach, uśmiechnęła się słabo. – Nie wiem, co my, kurwa, robimy, ale… to było… – urwała, nie znajdując słów.  
Agnieszka, wciąż lekko oszołomiona, przytuliła się do sióstr, jej oddech powoli się uspokajał. Chłopak, milczący jak zawsze, usiadł na łóżku, jego oczy wciąż błyszczały, jakby widział w nich coś więcej niż one same. Siostry, wyczerpane, ale wciąż rozgrzane, wymieniły spojrzenia, czując, że ta noc była czymś więcej niż tylko fizycznym uniesieniem. Spoglądając na chłopaka zasnęły.

Gdy Zuzia otworzyła oczy, leżała we własnym łóżku, w swoim małym mieszkaniu. Promienie porannego słońca wpadały przez zasłony, a zegarek na nocnej szafce wskazywał wczesny ranek, 15 lipca. Zmarszczyła brwi, próbując przypomnieć sobie wydarzenia minionej nocy. Kawiarnia, pustostan i przede wszystkim tajemnicza kobieta i chłopak… to wszystko wydawało się jak sen, zbyt surrealistyczne, by mogło być prawdziwe. – Kurwa, co to było? – mruknęła do siebie, przecierając oczy. – Jakiś pojebany sen. – Wstała, czując lekkie zmęczenie w ciele, ale zrzuciła to na karb wczorajszych drinków.  
Oliwia, budząc się w swoim pokoju, miała podobne myśli. Leżała na łóżku, wpatrując się w sufit, a obrazy z nocy – napar, pulsujący pokój, chłopak – wirowały w jej głowie jak fragmenty szalonego filmu. – Pierdolony sen – zaśmiała się pod nosem, przeczesując włosy. – Za dużo wypiłam, kurwa. – Wstała, czując dziwną lekkość, ale uznała, że to efekt kaca i emocji.
Tymczasem Agnieszka, obudziwszy się w swoim łóżku, czuła się inaczej. Jej ciało było ciężkie, a w głowie kołatało przeczucie, którego nie mogła zignorować. Wspomnienia nocy były zbyt wyraźne, zbyt intensywne, by mogły być tylko snem. Wstała, sięgnęła do szuflady w łazience i wyciągnęła test ciążowy, który kupiła kiedyś na wszelki wypadek. Z drżącymi rękami wykonała test, a gdy zobaczyła dwie kreski, jej oddech uwiązł w gardle. – Kurwa… – szepnęła, wpatrując się w wynik. To nie mógł być Franek – nie uprawiali seksu od dwóch tygodni. To musiał być… on. Chłopak z nocy. Nie tracąc czasu, Agnieszka wyszła z pokoju  idąc do pokoji sióstr, żeby je obudzić. Agnieszka, blada, ale zdecydowana, pokazała im test ciążowy.– Jestem w ciąży – rzuciła cicho, jej głos drżał. – I to na pewno nie z Frankiem.  
Zuzia zamrugała, jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. – Czekaj, co? Aga, to… to niemożliwe. To był sen, no nie? – Jej głos był pełen niedowierzania, ale w głębi duszy czuła, jak pewność, że to tylko sen, zaczyna się kruszyć. Oliwia, oparta o kanapę, parsknęła nerwowo. – Kurwa, Aga, serio? Myślałam, że to tylko popieprzony sen po tych drinkach! – Spojrzała na test w rękach Agnieszki, a potem na siostry. – Ale… jeśli ty jesteś w ciąży, to… to wszystko naprawdę się stało?  
Agnieszka skinęła głową, jej dłonie zacisnęły się na teście. – To się stało. Ten pokój, ta kobieta, ten chłopak… to nie był sen. – Jej głos był cichy, ale pełen pewności. – I nie mówcie o tym Frankowi. Błagam. Nie mogę mu tego wyjaśnić, nie teraz.  
Zuzia westchnęła, przeczesując włosy palcami. – Kurwa, Aga, to jest… za dużo. Jak to w ogóle możliwe? – Spojrzała na Oliwię, szukając w niej wsparcia, ale Oliwia tylko wzruszyła ramionami, jej twarz wyrażała mieszankę szoku i fascynacji.– Nie wiem, jak to możliwe – odparła Agnieszka, spoglądając na siostry. – Ale coś mi mówi, że ta kobieta… ona wiedziała, co robi. I ten chłopak… wybraniec . – Jej ręka instynktownie powędrowała do brzucha, jakby już czuła życie, które w niej rosło.
Zuzia i Oliwia wymieniły spojrzenia, ich myśli krążyły wokół tej samej nocy, tych samych obrazów. To, co uznały za sen, nagle stało się rzeczywistością, a ciąża Agnieszki była dowodem, że coś większego miało miejsce. – Dobra – rzuciła Zuzia, jej głos nabrał stanowczości. – Cokolwiek to było, musimy to ogarnąć. Razem. Ale, Aga, masz rację – Frankowi ani słowa.
Oliwia pokiwała głową, choć jej zadziorny uśmiech wrócił. – Kurwa, laski, to brzmi jak początek jakiejś pieprzonej przygody. – Parsknęła śmiechem, ale w jej oczach błyszczała niepewność.  
Siostry siedziały w milczeniu, każda pogrążona we własnych myślach. W głębi duszy czuły, że ta noc – z tajemniczą kobietą, chłopakiem i ich wspólnym seksem – była tylko początkiem czegoś, co miało zmienić ich życie na zawsze.
        
Zuzia leżała w łóżku, jej ciało wciąż ciepłe od namiętnego seksu z Anitą i Michałem, jej siostrzeńcem. Przytulała ich oboje do swoich piersi, czując ich oddechy na skórze, a jej myśli wspominały tamtą nocy w lipcu 2001 roku – nocy, która wywróciła życie jej i jej sióstr do góry nogami. Wspomnienia z kawiarni, pustostanu, dziwnego pokoju oraz tajemniczej kobiety i chłopaka, który okazał się Wybrańcem, były tak żywe, jakby wydarzyły się wczoraj. To wtedy wszystko się zaczęło – ich przeznaczenie, jej rola w czymś większym. I choć wtedy nie rozumiała, co to oznacza, teraz, w 2023 roku, prawda była jasna. Michał, syn Agnieszki, urodzony z tamtej ciąży, nie był tym, którego się spodziewały. Test ciążowy Agnieszki wskazał ciążę, ale to Weronika, jej córka, przyszła na świat w 2002 roku. Michał urodził się później, w innych okolicznościach, ale Zuzia, patrząc na niego teraz, czuła pewność, że to on był Wybrańcem, o którym mówiła starsza kobieta. Jego obecność, jego energia, sposób, w jaki ich życie splatało się z jego, potwierdzały to, co wtedy wydawało się szaleństwem. Zuzia westchnęła cicho, przeczesując palcami włosy Anity, która spała spokojnie u jej boku. Michał, wtulony w nią z drugiej strony, oddychał równo, jego ręka spoczywała na jej brzuchu. Myśl o tamtej nocy – o naparze, o chłopaku, o ich wspólnym seksie – wciąż budziła w niej dreszcz namiętności. To nie był sen, jak początkowo sądziła. To była prawda, która doprowadziła do narodzin Weroniki i później, do pojawienia się Michała, który teraz, jako młody mężczyzna, był kluczem do uratowania świata. – Kurwa, kto by pomyślał… – szepnęła Zuzia do siebie, a jej głos był ledwie słyszalny. Czuła wdzięczność za Anitę, za Michała, za siostry, które razem przeszły przez to wszystko. Agnieszka nigdy nie powiedziała Frankowi prawdy o tym co się wtedy stało, a Weronika, choć nie była Wybrańcem, stała się nieodłączną częścią ich życia. Zmęczenie wzięło górę, ale zanim Zuzia całkowicie pogrążyła się we śnie, jej myśli powędrowały do ostatnich dwudziestu dwóch lat. Z ich trójki to ona najbardziej poświęciła się misji, o której mówiła tajemnicza kobieta – szukaniu sposobu, by zapobiec końcowi świata, o którym wtedy usłyszały. Agnieszka skupiła się na wychowywaniu Weroniki, Alicji i Michała, przelewając w nich miłość. Oliwia, zawsze impulsywna, wyszła za mąż za bogatego dupka, który miał ją w dupie i się z nim rozwiodła. Urodziła syna Daniela, ale jej życie kręciło się wokół luksusu i dramatów, a nie misji. Zuzia, z kolei, próbowała równoważyć własne życie z tym, co uważała za obowiązek. Poślubiła wspaniałego faceta, z którym miała córkę Zosię, ale jego śmierć kilka lat temu zostawiła ją samą z tym brzemieniem. Wychowywała Zosię, przekazując jej wszystko, co wiedziała o Wybrańcu i zagrożeniu, które nadciągało, ucząc ją, by była gotowa. Kilka lat temu, podczas podróży do Włoch, poznała Anitę i jej córkę Anię. Zakochały się, a ich relacja stała się fundamentem nowej rodziny – we czwórkę, Zuzia, Zosia, Anita i Ania, szukały odpowiedzi, tropów, czegokolwiek, co mogłoby uratować świat przed niebiańskim Bogiem, o którym mówiła starsza kobieta. Zuzia westchnęła, wtulając się w Anitę i Michała, i zasnęła, czując, że jej walka jeszcze się nie skończyła.



              KONIEC ROZDZIAŁU 11 AKTU 2

Dodaj komentarz