Braterstwo cz. 5

Ruszyliśmy truchtem leśną ścieżką. Było całkiem ciemno, ale dla nich odnalezienie drogi nie stanowiło żadnego problemu. Znali tę okolicę od urodzenia i mogliby się poruszać z zamkniętymi oczami. Ja biegłem z tyłu, bardziej zdając się na słuch. Co chwilę byłem smagany niewidocznymi gałązkami, albo drapany ostrymi kolcami, iglastych krzewów. Na moich towarzyszach takie rzeczy nie robiły żadnego wrażenia – po prostu biegli - bardziej gruboskórni, albo przyzwyczajeni do ciągłego bólu. Ja też powoli się z nim oswajałem. Stopy mi stwardniały, nie reagując na dotkliwe ukłucia drobnych kamyków, czy na rozdeptywane gałązki.  

     O brzasku dotarliśmy do wąskiego wąwozu o wysokich, pionowych, skalistych ścianach. Całą szerokością jego dna płynął strumyk o wodzie niezwykle czystej, jak na afrykańskie standardy. Chłeptałem ją jak pies, spragniony po prawie całonocnym biegu, podobnie zresztą uczynili moi towarzysze. Zaspokoiwszy pragnienie, ruszyli w górę strumienia, brodząc po kolana w chłodnej wodzie. Szedłem za nimi, starając się nie skręcić kostki na nierównym, pełnym otoczaków dnie. Wąwóz wił się niczym ogromny wąż – w miejscach, gdzie wydawało się, że to koniec, że woda wypływa spod pionowej ściany, niespodziewanie skręcał w jedną, bądź drugą stronę. Przypomniał mi się spływ tratwą Dunajcem, tam jest kilka podobnych miejsc. Dopiero będąc na zakolu, przekonujesz się, że rzeka jednak płynie dalej.
     
     Szliśmy dnem strumienia około godziny, gdy w końcu moim oczom ukazał się malowniczy wodospad, zasilający wodą niewielkie bajorko. To z niego wypływał nasz strumień. Dookoła skały tworzyły zasłonę przed całym światem, dając przy tym kojący cień. Oprócz wspomnianego bajorka, znajdowała się tu niewielka łąka, z kilkoma drzewami i chatą oraz dość szeroki pas krzaków. Ukele poszedł do chaty i zajął się przygotowaniem mieszanki ziół z pęczków podwieszonych pod dachem. Bale w miejscu, gdzie pozostał ślad płonącego kiedyś ogniska, układał gałęzie zbierane wśród krzewów. Chciałem mu pomóc, ale kazał mi odejść. Postanowiłem wykorzystać wolny czas na ochłodzenie i umycie się po wielogodzinnym biegu. Wszedłem do bajorka. Woda sięgała mi do ud, więc usiadłem, aby zamoczyć się w całości. Była przyjemnie chłodna. Zanurzyłem głowę, przecierając ją dłońmi – dopiero to mi przypomniało, że nie mam na niej włosów.

- Dlaczego ogoliłeś mi głowę? – zapytałem Ukele tuż po wynurzeniu.
- We włosach mieszkają złe duchy – odpowiedział – a do zawarcia braterstwa musisz być całkowicie czysty.
- A skąd wiesz, że nie mieszkają tutaj? – próbowałem zażartować, podnosząc w górę ramię i ukazując włosy pod pachą.
- Mieszkają – odpowiedział z niezachwianą pewnością siebie i wrócił do mieszania ziółek.

     Nic już z tego nie rozumiałem, ale nie zamierzałem drażnić szamana. Doleciał mnie zapach dymu z ogniska. Bale rozpalił je bardzo sprawnie. Ukele zaczerpnął wody do garnka i ustawił go na trzech kamieniach nad płomieniami. Wyszedłem z bajorka i przyglądałem się, jak mamrocząc coś pod nosem, dokłada kolejne roztarte listki do mieszaniny ziół. Wolałem nie pytać, co to takiego, postanowiłem poczekać na dalsze etapy mojego wtajemniczenia. Ukele czekając na zagotowanie się wody, poszedł w krzaki, skąd wrócił niosąc dwie garście małych, czerwonych kulistych owoców. Były bardzo błyszczące, jakby pokryte tłuszczem. Wrzucił je do miseczki i rozgniótł zaokrąglonym tłuczkiem. Powstała breja podobna do rozgniecionego miąższu awokado, tylko czerwona. Woda zawrzała, więc wsypał w nią kilka szczypt mieszanki ziołowej. Pomyślałem - herbatka to dobry pomysł zwłaszcza, że nic nie jadłem od wczoraj i czułem wyraźne ssanie w żołądku. Zioła gotowały się kilka minut – później Ukele odstawił garnek na bok do wystygnięcia.

- Pij! – rozkazał po pewnym czasie, zwracając się do mnie.

     Przechyliłem garnek, łykając powoli gorący napar. Pachniał ładnie, ale smakował nijako. Po kilku łykach oddałem naczynie szamanowi, a ten napiwszy się oddał je Bale. Tak przekazując je z rąk, do rąk opróżniliśmy całe. Siedzieliśmy w milczeniu, a ja zastanawiałem się, jakie mogą mieć działanie te zioła i co mnie jeszcze czeka? Ukele napełnił ponownie garnek czystą wodą ze strumienia i postawił nad ogniem. Zaczął mieszać kolejne zioła. Przyglądając się jego pracy, nagle poczułem skręt kiszek. Coś tam zabulgotało i musiałem mocniej ścisnąć poślady. Liczyłem, że to chwilowe i za moment mi przejdzie, ale kręcenie we wnętrznościach narastało. Zerwałem się na równe nogi i pomknąłem w krzaki. Przekonałem się, że nie tylko Red Bull dodaje skrzydeł. Gnałem niemal nie dotykając ziemi! Pod skalną ścianą zanim przykucnąłem,  w locie wypróżniłem się. Moimi kiszkami targnęło jeszcze kilka wstrząsów, po których byłem pusty jak wydmuszka. Wytarłem się z grubsza liśćmi i wyrwanymi kępkami traw, po czym podążyłem w kierunku strumienia. Po drodze natknąłem się na wypróżniającego się Bale, a kawałek dalej Ukele. Nie spodziewałem się takich „atrakcji”, więc szybko odwróciłem głowę, mijając ich. Teraz zrozumiałem działanie ziółek. I co miał na myśli szaman, mówiąc, że mam być całkowicie czysty!

     Wszedłem do strumienia, żeby umyć się dokładniej po tym nagłym zrzucie. Po chwili dołączył Bale, również myjąc się skrupulatnie, a po nim Ukele. Ten wchodząc do strumienia, zostawił na brzegu swój ostry nóż. Gdy już się umył, podszedł do mnie z tym nożem i kazał podnieść ręce. Kurwa! Sam się o to prosiłem! No i się doigrałem! Ogolił mi włosy pod pachami, ale na tym nie poprzestał. Ostrze noża z doskonałą wprawą pozbawiało mnie owłosienia na klacie, brzuchu, przedramionach. Po chwili poczułem drugie - skrobiące moje plecy, pośladki, uda i łydki. Nie śmiałem protestować – widocznie musiałem przez to przejść. Nie odezwałem się nawet wtedy, gdy szaman zaczął golić moje miejsca intymne. Bez żadnego skrępowania uklęknął, lewą dłonią złapał moje jądra, naciągając skórę, powoli i dokładnie pozbawiał mnie owłosienia. Coś, co w naszej kulturze jest nie do pomyślenia, tutaj wyglądało na całkiem naturalne, pozbawione podtekstów erotycznych – golił jajka obcego faceta z taką samą obojętnością, jakby pozbawiał zarostu własną twarz. Również chwytanie mojego penisa nie stanowiło dla niego problemu – w sumie będąc szamanem, z pewnością wcześniej robił to wielokrotnie. Problem za to miałem ja! Zrobiło mi się strasznie głupio, bo pod wpływem dotyku zaczynałem twardnieć i choć nie robiło to żadnego wrażenia na Ukele, ja czułem się beznadziejnie. W dodatku Bale rozszerzył mi pośladki i ostrzem zaczynał golić włosy tam, gdzie nigdy bym się nie spodziewał, że komuś mogą przeszkadzać. Ale pomyślałem, że skoro obaj golą mnie tak zgodnie, to nie robią tego po raz pierwszy, zatem taka musi być tradycja. Zresztą, jeśli chodzi o złe duchy, to jak mogą gdzieś mieszkać, to tylko tam.

- A w waszych włosach nie ma złych duchów? – zapytałem głupkowato.
- Usunęliśmy je przy naszej inicjacji – odpowiedział szaman.

     Nie byłem do końca pewien, czy duchy, czy włosy, ale jak mówi, że usunęli, to pewnie jedno i drugie. Ukele odszedł, by zdjąć z ognia garnek z drugim naparem, a Bale dokończył swoją robotę, wygalając mnie do cna i mocnym klapsem w tyłek oznajmiając fajrant. Byłem gładki jak noworodek. Wyszedłem z wody i zbliżyłem się do ogniska. Ukele siedział po turecku, mieszając zawartość garnka. Dolatywał z niego zupełnie inny zapach niż poprzednio użytych ziół. Wraz z Bale usiedliśmy naprzeciw szamana. Słońce było już dość wysoko, powoli zaglądając do tej otoczonej skałami dolinki. Podobnie jak z poprzednim wywarem, piliśmy po kilka łyków, przekazując sobie gorące naczynie. Po opróżnieniu go Ukele wstał i zaczął tańczyć, nadając rytm mocniejszym uderzeniem prawej stopy. Dołączyliśmy.
  
     Trudno określić, jak długo to trwało, bo z upływem czasu świat zaczął mi się wydawać nierealnym, wpadałem w jakiś trans, powodujący uczucie oderwania od rzeczywistości. Tańczący obok mnie zaczęli wyglądać bardzo atrakcyjnie, wręcz obudził się we mnie pociąg seksualny. Nigdy nie patrzyłem tak na facetów, a teraz ich nogi wydały mi się bardzo zgrabne, tyłki seksowne, szerokie bary i silne ramiona bardzo męskie, samczo, pierwotnie pociągające. Mój penis stał w pełnej gotowości, a jądra podeszły wyżej w obciągniętym woreczku. Zamglonym wzrokiem spojrzałem na szamana – tam gdzie pod odstającym brzuchem wcześniej majtał się miękki, długi penis z główką ukrytą pod napletkiem, teraz stała twarda pałka, wygięta łukowato ku górze, z odsłoniętą czarną końcówką, otoczoną jaśniejszym paskiem skóry. Tańczący obok Bale także był w pełnym wzwodzie, a jego oręż był naprawdę imponujący, nawet jak na standardy całego plemienia. Niczym przez mgłę docierało do mnie, że te erekcje to skutek działania drugiego napoju, ale byłem w takim transie i oszołomieniu, że nie mogłem się na tej myśli skoncentrować. Zaczynała mnie opanowywać dzika żądza.
Nagle na znak szamana, Bale stanął naprzeciw mnie i położył mi ręce na ramionach, zatrzymując transowy taniec.

- Czy chcesz zostać wojownikiem? – zapytał dziwnym głosem szaman.
- Chcę – domyśliłem się, że takiej odpowiedzi wymaga rytuał.
- Czy będziesz naszym bratem?  
- Będę.
- Czy wiesz, jakich to wymaga poświęceń?  
- Wiem – odpowiedziałem, choć nie miałem bladego pojęcia.
- Czy będziesz dbał o nasze kobiety i dzieci?
- Będę.
- Czy pozwolisz zadbać o swoją kobietę?
- Pozwolę – chyba tylko transem mogę wytłumaczyć udzielenie tej zgody.
- Czy boisz się ukłucia dzidy?
- Nie boję.
- To dobrze! Wojownik nie może się bać dzidy! Bądź gotów!

     Kurwa, na co?! Nie miałem pojęcia, ale byłem na tyle oszołomiony, że nie przejmowałem się. Szaman poszedł do chaty, po miskę z czerwoną mazią. Zaczerpnął i rozprowadził ją po swoim penisie. Błyszczał czerwienią, podobnie jak jego palce. Ukele stanął za mną i poczułem jego palce podążające po moim rowku. Gdy dotarły do odbytu, jeden wśliznął się do środka, zanim zdążyłem zacisnąć poślady. Bale uspokajająco przytrzymywał moje ramiona, delikatnie zmuszając mnie do pochylenia się. Poczułem w sobie kolejnego palca. Już było mi wszystko jedno! Skoro to ich zwyczaj, poddam mu się bez szemrania. W końcu kurwa, wojownik nie może się bać ukłucia dzidy!  

     Ukłucie przyjąłem z godnością. Pomimo wrażenia, że mój zwieracz jest rozrywany, zachowałem twarz, powtarzając sobie w myślach: wojownik nie boi się ukłucia dzidy!, wojownik nie boi się ukłucia dzidy!, wojownik nie boi się ukłucia dzidy! Ukele chwycił moje biodra w dłonie i zaczął wbijać się raz za razem. Na początku powoli, później jego ruchy przyspieszyły. Oszołomiony ziołami, zacząłem odczuwać przyjemność! I to nie tylko z okolic zwieracza, który nagle stał się jej źródłem, ale także gdzieś z głębi odbytu. To było przedziwne uczucie, jakby szamańskie sztuczki odkryły we mnie nieznane dotąd pokłady rozkoszy. Wprawdzie będąc nastolatkiem kierowałem ostre strugi prysznica w okolice odbytu, lecz była to zaledwie mała, delikatna przyjemność. Teraz drażniony czarnym, długim penisem, czułem coś zupełnie nieporównywalnego! Byłem megapodniecony!

      Podniosłem wzrok i ujrzałem przed sobą ogromną pałę Bale. Wypity wywar sprawił, że wydała mi się przepiękna – wielka, czarna, gruba i twarda, ucieleśnienie potęgi męskości. Ogromne, sękate żyły dodawały mu charakteru, tworząc wrażenie potężnego konara. Nie do końca rozumiałem swoją fascynację obcym penisem. Może zazdrościłem jego wielkości? Na pewno chciałem go dotknąć, poczuć pulsowanie krwi wypełniającej to monstrum. Jednak kolejna myśl ostudziła trochę moje zapędy. Cholera! Jak on też będzie chciał mnie wyruchać, to rozerwie mi dupę na strzępy – pomyślałem. Wtedy nagle mnie olśniło! W mojej głowie zaświtał sposób, by zaspokoić tego potężnego wojownika, a zarazem zachować zdolność zaciskania zwieracza.  

     Złapałem za pośladki Bale i przyciągnąłem jego penisa do swoich ust. Najpierw go polizałem i gdy upewniłem się, że dam radę, wsunąłem wielką głowę do środka. Robiłem to pierwszy raz, ale niejednokrotnie przyglądałem się pracy ust Ady, gdy pieściła mojego penisa. Bale wydawał się zaskoczony – w pierwszej chwili chciał cofnąć się, ale gdy poczuł, że to jest przyjemne, wrócił wciskając penisa tak głęboko, jak tylko się dało. Zaskoczył mnie podwójnie – jednak bardziej tym, że nie znał takiego rodzaju seksu. Był młody i napalony, więc po kilkunastu pchnięciach w moje usta, wystrzelił zalewając mi gardło i praktycznie całą twarz, bo po wyjęciu jeszcze kilkakrotnie wylatywały z niego gęste strugi białej spermy. Jej smak nie zaskoczył mnie, bo kiedyś, jak chyba każdy chłopak, próbowałem swojego nektaru. Ten był bardzo zbliżony. Widok tego, co zrobiłem tak bardzo podniecił Ukele, że poczułem wyraźnie jak we mnie twardnieje. Przyspieszył ruchy, rżnąc tak mocno, jak tylko potrafił. O kurwa! Teraz ja nie wytrzymałem! Jego penis stymulował takie miejsce wewnątrz mnie, że zacząłem strzelać spermą, szczytując zupełnie jak kobieta! Orgazm był niesamowity! Byłem zdumiony i zszokowany! Nigdy bym się nie spodziewał, że tak można! Po kilku chwilach szaleńczego rżnięcia, poczułem wewnątrz siebie pulsowanie i uderzenia spermy. Ukele spuścił się, opróżniając całą zawartość swoich jąder. Jego długi penis nagle zmiękł i wysunął się. W ślad za nim wyciekło nasienie, spływając po ogolonych jądrach i kapiąc na ziemię.  

     Poszliśmy do strumienia, zmyć z siebie ślady seksu. Byłem jednak od Ukele dużo młodszy. Jeden orgazm nie zaspokajał mojego pożądania, tym bardziej wspomaganego sporządzonym przez szamana wywarem. Wzięliśmy kilka kolejnych łyków, by zwilżyć zaschnięte gardła. Mój penis nadal stał na baczność, twardy i gotowy.

- Czy to już? Jesteśmy braćmi? – zapytałem Ukele.
- Nie. Jeszcze nie. Ty też musisz wbić swoją dzidę we mnie – odparł ze spokojem.

     Nie zamierzałem tego odkładać na później. Byłem napalony teraz. Posmarowałem penisa czerwoną mazią i podszedłem do Ukele. Chciałem widzieć, jak reaguje na penetrację, dlatego poprosiłem, żeby się położył na plecach na łące. Założyłem jego łydki na swoje ramiona i pomagając sobie dłonią, wycelowałem w zwieracz. Naparłem, pokonując lekki opór i zagłębiając się do samego końca. Twarz Ukele na początku wykrzywił lekki grymas, ale już po chwili wrócił na nią zwykły spokój.  
Pierwszy raz byłem w czyimś tyłku – Ada nie zgadzała się na taki rodzaj seksu, a ja też specjalnie nie nalegałem. Chciałem tylko spróbować, jakie to uczucie – czy rzeczywiście jest ciaśniej? Lecz nie dała się namówić uważając, że to nieczyste i  gejowskie. Właściwie wtedy przyznałem jej rację. Lecz teraz czułem, że wiele straciłem. Seks analny był dla mnie odczuwalny podobnie jak waginalny. Wrażenie mocniejszego ucisku wokół penisa, było tylko przejściowe, już po chwili czułem się podobnie jak w kobiecej pochwie.  

     Zacząłem ruchać Ukele, wbijając się w niego, aż po same jajka, które uderzając o pośladki, wydawały podobne klaszczące dźwięki, jak podczas seksu z kobietą. Spojrzałem na jego penisa, dawał kolejne oznaki życia – wyraźnie się powiększył i zaczynał twardnieć. To dziwne, ale poczułem się dumny tak, jakbym zaspokajał kobietę, z tą tylko różnicą, że w przypadku kobiet nigdy nie wiesz, czy nie udają, natomiast tu oszustwo nie wchodziło w rachubę. Twardy dowód podrygiwał przy każdym moim pchnięciu. Ująłem go w dłoń i zacząłem walić. Po kilku chwilach czarny penis zapulsował wystrzeliwując porcje białej spermy, wprost na brzuch i twarz Ukele. Doszedłem chwilę później, wyjąc z rozkoszy i zalewając strumieniem spermy szamańską, czarną czeluść. Tak, teraz byłem zaspokojony!

Łapki są na dole po prawej. Korzystajcie z nich.
                                   Pozdrawiam
                                   0bi1

0bi1

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2970 słów i 16693 znaków, zaktualizował 24 sie 2020.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Marco7

    Wspaniale opisana przygoda ! doświadczenie !

    3 kwi 2020

  • Użytkownik ziom

    kiedy ciąg dalszy? my wszyscy czekac aż biała łomen będzie kłuta dzidami całego plemienia :) ?

    15 mar 2020

  • Użytkownik 0bi1

    @ziom Całe plemię też się niecierpliwi, ale niestety obowiązują procedury 😁

    16 mar 2020

  • Użytkownik Xe

    Czemu takie krótkie

    12 mar 2020

  • Użytkownik 0bi1

    @Xe Mogę pisać dłuższe, ale to zajmie więcej czasu. Trzeba będzie trochę poczekać na kolejne części. Chcesz żeby tak było?

    14 mar 2020