Braterstwo cz. 10

W trakcie biegu bawiła mnie nieświadomość Marka ku czemu zmierza. Ja znałem już cały rytuał i wspominałem go całkiem miło, ale Mark biegł śladem Zindu w kierunku wielkiej niewiadomej. Będąc na końcu peletonu, siłą rzeczy widziałem przed sobą oba umięśnione ciała, poruszające się dynamicznie podczas omijania przeszkód. Ze zdziwieniem odkryłem, że przyglądam się zarówno pięknie pracującym pośladkom Marka, jak i Zindu. Działały na mnie niemal hipnotycznie i już podczas biegu cieszyłem się na myśl, że będę mógł je pieścić, uciskać i co tu dużo mówić- zerżnąć! Podniecał mnie ten kontrast kolorów. Opalona dupka Marka była mimo wszystko znacznie jaśniejsza od hebanowej afrykańskiego wojownika. Miałem częściową erekcję podczas większej części naszej podróży, a w wyobraźni układałem przeróżne scenariusze bratania się z moimi towarzyszami.  

     Dobiegliśmy na miejsce około południa. Słońce stało wysoko i grzało niemiłosiernie. Zanim rozpoczęliśmy rytuał ochłodziliśmy się kąpielą w bajorku. Zimna woda była błogosławieństwem przy tak wysokim upale i przy okazji ostudziła trochę moje zapędy. Po krótkim odpoczynku przystąpiliśmy do dzieła. Podzieliliśmy się obowiązkami – Mark poszedł zbierać chrust na ognisko, ja zająłem się przyrządzaniem składników pierwszego wywaru, a Zindu rozpalał ogień. Gdy woda już wrzała, wrzuciłem w nią zioła przygotowane według instrukcji szamana i poszedłem szykować czerwoną maź poślizgową. Dalej wszystko wyglądało podobnie jak podczas mojej inicjacji – wypiliśmy napar o działaniu przeczyszczającym, a gdy było po wszystkim, umyliśmy się w strumieniu i przystąpiliśmy do oczyszczania Marka z duchów gnieżdżących się we włosach.  

     Ponieważ ja nie miałem zbyt dużej wprawy w goleniu nożem, zająłem się gładkimi powierzchniami jego ciała – klatą, plecami, ramionami, nogami - zostawiając zakamarki wprawnym dłoniom Zindu. Zauważyłem, że podobnie jak ja, Mark zareagował erekcją, kiedy Zindu golił jego miejsca intymne. Tak więc nie byłem jakimś zboczeńcem - okazało się to zupełnie naturalną reakcją na dotyk. Nie zdziwiła mnie też erekcja Zindu, bo przecież wiedziałem o jego preferencjach. Ale za to moja trochę tak! Poprzednio tłumaczyłem sobie swoje podniecenie działaniem drugiego wywaru, po którym ciała Bale i Ukele wydały mi się takie piękne, ponętne i seksowne, jakby były ciałami supermodelek. Tym razem zareagowałem silną erekcją już na sam widok sterczących penisów, bez wspomagania żadnym wywarem! Czyżby przeżycia z inicjacji uruchomiły we mnie jakieś sektory mózgu odpowiedzialne za pożądanie ukierunkowane także na mężczyzn? Czy stałem się biseksualistą? A może zawsze nim byłem, tylko nie zdawałem sobie z tego sprawy? Trochę przeraziła mnie ta myśl, ale z drugiej strony – przecież tak naprawdę nic się nie stało! Niczego nie straciłem, a wręcz przeciwnie – rozszerzyłem swoje horyzonty, zwiększyłem obszar zainteresowań. Czy kogoś tym krzywdziłem? Nie! Przecież Ada także zyskiwała na moim brataniu się z innymi wojownikami. Martwiło mnie tylko jedno – a mianowicie, że ona jeszcze o tym nie wie. Lecz nie zamierzałem przed swoją ukochaną niczego ukrywać. Postanowiłem porozmawiać z nią zaraz po powrocie do wioski. Tymczasem chciałem już cieszyć się niczym nieskrępowanym seksem z dwójką wojowników – czarnoskórym i Holendrem przyjmowanym w szeregi członków plemienia.

     Po wypiciu drugiego wywaru rozpoczęliśmy tańce, podczas których jego narkotyczne działanie odrealniło otaczającą nas rzeczywistość i zerotyzowało ciała poruszające się wokół ogniska. Nabrały nieziemskiej zmysłowości i piękna niepozwalającego na obojętność. Zwłaszcza naszej męskości. Wtedy Zindu uznał, że już czas wprowadzić Marka do grona wojowników. Przerwał taniec i zadał Markowi wszystkie pytania, na które ja miałem już okazję odpowiadać szamanowi podczas swojej inicjacji. Po uzyskaniu potwierdzenia  chęci wstąpienia w grono wojowników, odwrócił  go i naciskając na szyję, przymusił  do zgięcia wpół.  Posmarował penisa mazidłem, które mu podałem i chwilę popracował nawilżonymi palcami nad rozluźnieniem zwieracza. Potem delikatnie wprowadził swoją dzidę w przygotowany otwór, powodując lekkie syknięcie Marka, wpatrzonego we mnie wytrzeszczonymi oczami. Dostrzegłem w nich pytanie, czy to rzeczywiście konieczne? Czy to na pewno ten rytuał? Kiwnąłem uspokajająco głową i postanowiłem zająć go czymś innym, czymś co pozwoli mu zapomnieć o chwilowym dyskomforcie w okolicach zwieracza. Kiedy z niekłamaną satysfakcją wpakowałem mu swojego pytona do ust, odniosłem wrażenie, że ze zdziwienia jego oczy jeszcze bardziej wyszły z orbit. Dlaczego z satysfakcją? Bo to była taka mała zemsta za bzyknięcie Ady bez mojej wiedzy i pozwolenia. Przytrzymałem jego głowę i zacząłem regularne pieprzenie w rytm uderzeń Zindu. Wszyscy byliśmy napaleni, więc nie trwało to zbyt długo. Ja jako pierwszy zalałem usta Marka nektarem ze swoich jąder. Wkrótce potem doszedł Mark, tryskając mi na nogi, a za chwilę Zindu wypełnił go swoim nasieniem.  

     Myślałem, że odpoczniemy trochę, ale Zindu wcale nie zmiękł po pierwszej akcji i od razu zabrał się za mnie. Przemknęło mi przez głowę, że może pierwszy seks oralny jaki widział tak go podkręcił, ale możliwe też, że białe ciała zadziałały na niego, jak na nas działa czarna skóra afrykańskich kobiet. Chociaż teraz już nie byłem pewien, że działają na mnie tylko kobiety. Nie, nie okłamujmy się – tak naprawdę miałem pewność, że faceci są dla mnie tak samo atrakcyjni i podniecający. Myślę, że wielu mężczyzn czuje tak samo i o tym doskonale wie, lecz nie chce przyznać się przed sobą, a przede wszystkim przed otoczeniem, znajomymi, rodziną z obawy przed ostracyzmem, złośliwościami, niewybrednymi żarcikami, które bawią prawie wszystkich, poza osobą której dotykają.  

     Wejście penisa Zindu w moje ciało odebrałem z dużą rozkoszą. Miękka główka przesuwająca się po prostacie przypomniała mi, jak fantastyczne potrafią być orgazmy wynikające z drażnienia tego gruczołu, a Zindu był wybitnie doświadczony w tego typu zabawie. Wbijał dzidę w dziesiątki swoich braci z wioski i przyjmował w sobie wszystkie rodzaje penisów. Już po kilku pierwszych ruchach poczułem z jakim arcymistrzem mam do czynienia. Każde pchnięcie trafiało idealnie w mój najczulszy punkt, wywołując przemiłe uczucie wypełnienia i rozkoszy rozchodzącej się po całym ciele. Moja kuśka znów sterczała w pełnej okazałości. Zindu wydawał się niezmordowany. Już zaczynałem się obawiać, że nigdy nie skończy, kiedy nagle przestał się poruszać. Byłem tym lekko zaskoczony, więc obejrzałem się żeby sprawdzić, co go powstrzymało przed zakończeniem w moim tyku?  

     Okazało się, że to Mark przyglądający się do tej pory z boku, postanowił się przyłączyć i zapiął Zindu od tyłu. Teraz tworzyliśmy kolorową kanapkę – na zewnątrz jasną, w środku czarną jak smoła. Początkowo były kłopoty z synchronizacją, bo co chwilę któryś penis wypadał, ale później wszyscy się zgraliśmy i było już tylko dobrze. Każdy z nas zaliczył już jeden orgazm, więc długo trwało zanim zaczęliśmy dochodzić. Pierwszy Zindu, co nieco mnie rozczarowało, bo jeszcze ociupinkę potrzebowałem do finiszu, ale Mark nie pozostawił mnie tak i dokończył dzieła. Wytrysnęliśmy równocześnie – ja na trawę – on we mnie. Zmęczeni, ale zaspokojeni padliśmy na ziemię. Po kilku minutach odpoczynku umyliśmy się i zaczęliśmy szykować coś do zjedzenia.  

- Nie byłeś zbytnio zaskoczony tym, co trzeba zrobić, żeby się zbratać z wojownikiem – zagaiłem do Marka.
- Wiesz co? Jak Zindu spytał , czy może we mnie wbić swoją dzidę, to stwierdziłem, że nie widać na twoim ciele żadnych blizn, oprócz tych malutkich na ramieniu, więc pomyślałem, że może chodzić o coś innego.  
- Ale oczy ci wyszły z orbit, jak cię ukłuł – zaśmiałem się.
- Zawsze tak jest przy forsowaniu zwieracza, ale potem jest super.
- To nie był twój pierwszy raz? - byłem zupełnie zaskoczony.
- No coś ty! Jestem Holendrem – seks analny podobnie jak oralny nie jest u nas niczym nadzwyczajnym. Jesteśmy bardzo otwarci i tolerancyjni. Bardzo go lubię i miałem za młodu kilka przygód z kolegami ze szkoły.
- A Mbu o tym wie?  
- Jasne! Często się bawimy w ten sposób, że to ona przypina sobie dildo i bzyka mnie aż osiągnę orgazm. A ty z Adą nie próbowałeś?
- Nigdy w życiu! Nawet nie wiedziałbym jak jej takie coś zaproponować!  
- Naprawdę? Przecież jak jesteście w związku, kochacie się, to musicie sobie ufać!
- To nie jest takie proste – żyjemy w zupełnie innym kraju niż ty. U nas w każdą dziedzinę życia ingeruje kler, któremu usłużni politycy na wszelkie sposoby starają się przymilić, uchwalając prawo zgodne z jego życzeniami, sypiąc publicznymi pieniędzmi,  tuszując niewygodne sprawy itd. I chociaż wielu księży lubi zabawiać się z ministrantami, a nawet z profesjonalnymi męskimi dziwkami, to oficjalnie prowadzą krucjatę przeciwko  osobom ze środowiska LGBT. Poza tym obawiam się, że gdyby reakcja Ady na propozycję seksu zwyczajowo przypisywanego osobom homoseksualnym nie była pozytywna, mogłaby mieć dla mnie bolesne konsekwencje.
- Trudno w to uwierzyć, ale jeśli nie będziesz wobec niej szczery, jeśli będziesz tłamsił swoje pragnienia, to nie wróżę wam świetlanej przyszłości. Ja uważam, że to co dzieje się w naszej sypialni, jest tylko naszą sprawą i jeśli oboje się na coś decydujemy, to nikogo innego nie powinno interesować. I nikt nie powinien nas oceniać, czy szufladkować.
- O czym tak rozmawiacie? - wtrącił się Zindu, nieznający języka angielskiego.
- O naszych krajach – o tym jak różne jest w nich podejście do osób zawierających braterstwo – odpowiedział Mark.
- Przecież to jest naturalne! – nie krył zdziwienia nasz czarnoskóry towarzysz – chodźcie, jedzenie gotowe.
Posileni, zasnęliśmy na łące.

     Obudziło mnie uczucie, jakby ktoś ssał mojego siurka. Otworzyłem oczy i spojrzałem w jego kierunku. Zindu na chwilę wypuścił go z ust i uśmiechając się rzucił:
- Widziałem was i też chciałem spróbować. Nie gniewasz się?
- No coś ty?! Nie przestawaj! Choć właściwie jeszcze nie do końca się zbrataliśmy. Ja też muszę wbić dzidę w ciebie.
- Zrób to. Jesteś już gotów – odpowiedział z uśmiechem, po czym powoli nadział się na mojego oślinionego penisa.

     Włożyłem dłonie pod głowę i leniwie przyglądałem się jak biały kutas wchodzi w czarny tyłek. Zindu ujeżdżanie facetów miał równie dobrze opanowane, jak nadziewanie ich na pal. Urozmaicał styl poruszania się, na różne sposoby stymulując wypełniającego go penisa. Spojrzałem w jego twarz – miał przymknięte oczy, skoncentrowany na obopólnej przyjemności. Sięgnąłem dłońmi do jego sutków i ścisnąłem je lekko pomiędzy palcami. Uśmiechnął się na tę pieszczotę, po czym pochylił się i pocałował mnie w usta. Byłem zupełnie zaskoczony, ale po chwili zawahania odpowiedziałem na pocałunek. Miał tak ładną buźkę, prawie jak młody Wesley Snipes - czułem się jakbym całował prześliczną dziewczynę. Ten pocałunek jeszcze bardziej mnie podniecił, przyspieszając mój orgazm, przeżyty w objęciach jurnego wojownika.
  
     Chciałem i musiałem mu się odwdzięczyć. Przewróciłem go na plecy i powoli zacząłem schodzić w dół z pocałunkami. Dłużej zatrzymałem się przy umięśnionej klacie, ssąc, całując i liżąc sutki. Dłońmi głaskałem jego głowę, ustami smakując czarną skórę, liżąc coraz niżej, aż na podbródku poczułem miękką końcówkę penisa, zwilżoną pierwszymi kroplami preejakulatu. Zassałem ją na chwilę, po czym przejechałem językiem wzdłuż całego trzonu, aż do owłosionych jąder. Lizałem je i wciągałem do ust na zmianę, Przelizałem całą strefę pod nimi, by za moment znów całować po kawałku trzon i brać do ust samą końcówkę. Po kilku takich rajdach wzdłuż penisa pomyślałem, że spróbuję go przełknąć. Nigdy wcześniej nie  testowałem tej techniki, ale dla uszczęśliwienia Zindu byłem gotów na wszystko. Kiedy pierwszy raz przełknąłem głowicę zorientowałem się, że to jest nawet możliwe do zrobienia, tylko trzeba łapać powietrze pomiędzy kolejnymi łykami. Za drugim razem poszedłem na całość, tak że nosem i ustami dotknąłem czarnego podbrzusza. Byłem z siebie dumny! Spojrzałem w oczy Zindu – były ogromne z zaskoczenia, niedowierzania i szczęścia! Wróciłem do tradycyjnego obciągania, które w bardzo krótkim czasie doprowadziło do wypełnienia moich ust śnieżnobiałym nektarem. Połknąłem wszystko. Jeśli takie miałem oczekiwania wobec Ady, to od siebie musiałem wymagać tego samego.  

     Kiedy ponownie spojrzałem w oczy Zindu, zobaczyłem w nich bezgraniczne oddanie, szczęście i nie wiem, czy nie miłość. Znów mnie ściskał i całował, jakby nareszcie znalazł bratnią duszę. To ja musiałem przerwać te amory, bo obawiałem się, że już nie będzie chciał wypuścić mnie z ramion. Nie powiem – bardzo mi imponowało, że rozkochałem w sobie faceta, ale jeszcze musiałem dokończyć rytuał z Markiem. Nie mogłem zużyć całej mocy na Zindu. Poszedłem się umyć i ochłonąć trochę po tym co zaszło. Po powrocie położyłem się, żeby jeszcze chwilę się zdrzemnąć.  

     Obudziłem się oczywiście z wtulonym w moje plecy Zindu. Uśmiechnąłem się, ale zdałem sobie sprawę, że po powrocie do wioski nie będę mógł pozwalać mu na taką bliskość. To z pewnością będzie dla niego bardzo bolesne. Wstałem i poszedłem po czerwoną maź. Jak już miałem wbić dzidę w Marka, to poślizg na pewno będzie potrzebny . Mark spał jak zabity. Postanowiłem zrobić mu niespodziankę i na śpiku wsunąłem palec w jego tyłek. Zamruczał, ale jeszcze nie otwierał oczu. Drugi palec wywołał uśmiech na jego twarzy, więc wolną dłonią zacząłem pieścić mu pałkę i jajka. Teraz uśmiech rozlał się już na całą gębę. Ułożyłem się na boku tak, że mogłem wsunąć swojego pena w roześmiane usta i sam wessałem jego sztywniejącą dzidę. Jednocześnie rozpychałem dziurkę już trzema palcami. Zindu przyglądał się temu z boku, a jego organ znów zaczynał pęcznieć. Aby nie uprzedził mnie, przerwałem nasze 69 i wszedłem w markową dziurkę na całą długość. Mark jęknął, ale po chwili sam zaczął się nadziewać, jakby dając mi znak, że już mogę zacząć na ostro. Tak też uczyniłem, pompując go regularnie, rytmicznie i bardzo, ale to bardzo długo. Pierwszy raz szczytował już po około trzech minutach, ale ja wciąż byłem daleki od zakończenia. Kolejne spazmy wstrząsnęły nim po około ośmiu minutach, a ja wciąż nie dochodziłem. Wreszcie przyłączył się Zindu i jego penis drażniący prostatę doprowadził mnie w końcu do megaorgazmu. Zbliżał się wieczór, więc dokończyliśmy rytuał, oznaczając ramiona znakami świadczącymi o zawartym braterstwie. Po zjedzeniu kolacji, kiedy słońce już zaszło i otoczył nas mrok, poszliśmy spać. To nie była dobra pora na powrót do wioski, bo w nocy na wędrowców w buszu czyha zbyt wiele niebezpieczeństw.  

     W drogę powrotną wyruszyliśmy skoro świt. Rano słońce jeszcze nie doskwiera tak mocno, więc mieliśmy dość szybkie tempo biegu. Pozwoliło ono dotrzeć do wioski jeszcze przed południem.  Już z daleka widok jaki ukazał się naszym oczom wywołał spory niepokój, a z każdym kolejnym krokiem adrenalina rosła. Między chatami ewidentnie widać było ślady walki, wszędzie walały się porozrzucane naczynia, narzędzia i inne przybory. Kobiety krzątały się, próbując ogarnąć jakoś ten bałagan. Poobijani wojownicy siedzieli w kręgu przed chatą szamana, który pomimo tego, że sam krwawił z rany na nodze, opatrywał po kolei najbardziej poszkodowanych. Nie widziałem wśród nich Bale, co jeszcze bardziej pogłębiło mój niepokój.

- Co się stało? - zapytałem, gdy tylko dobiegliśmy.
- Napadło na nas sąsiednie plemię. Walczyliśmy jak zawsze. Normalna rzecz. – odpowiedział spokojnie Ukele, nie przerywając opatrywania ran.
- A gdzie Ada?
- Niestety ona i kilka innych dziewcząt zostało uprowadzonych.
- A Mbu? - wtrącił zaniepokojony Mark.
- Mbu pomaga cucić Bale. Jak my wszyscy walczył dzielnie, aby uchronić Adę przed porwaniem, ale został ogłuszony.
- No to musimy zebrać się i gonić porywaczy, odebrać nasze kobiety – wydawało mi się to oczywistą i jedyną sensowną rzeczą, jaką można zrobić w tej sytuacji.
- Nie możemy – odparł Ukele.
- Jest jeszcze kilku sprawnych wojowników i nas trzech! - wciąż nie przyjmowałem do wiadomości słów szamana – przecież chodziło o moją Adę!
- Nie wolno nam. To wbrew tradycji. Porwania kobiet pozwalają na mieszanie krwi. Dziewczęta wiedzą i my wiemy, że nie stanie im się żadna krzywda. Każda z nich zostanie kobietą wojownika i będzie z nim żyć tak samo, jak z nami żyją kobiety porwane sąsiadom.
- Jesteś pewien, że białoskóra zostanie potraktowana tak samo? Bo ja w to mocno wątpię. Jak nie chcecie mi pomóc , to sam pójdę ją odzyskać.
- Jeśli to zrobisz, przestaniesz być naszym bratem i zhańbisz plemię złamaniem tradycji. Lepiej się pogódź ze stratą. Znajdziemy dla ciebie kobietę, jeśli nie u nas, to w innym plemieniu.
- Odpuść – wtrącił szeptem stojący obok Mark.
- Pójdę zobaczyć, co z Bale – rzuciłem odchodząc.

     Słowa Ukele uświadomiły mi, że nie tylko żaden z wojowników nie pomoże, ale także samotna próba odzyskania Ady wykreśli mnie z grona członków plemienia. Nawet gdybym jakimś cudem odnalazł i  uwolnił Adę, nie będziemy mieli gdzie się schronić przed ścigającymi nas oprawcami. Byłem zdruzgotany! Miejsce, które wydawało się idealnym do spędzenia w nim reszty życia, przepełnionego swobodą, nagością, pozbawionym poczucia winy seksem z wieloma kobietami i mężczyznami, bez Ady straciło nagle całą swą atrakcyjność. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej i choć oczywiście pożądałem innych kobiet,  to był tylko pociąg fizyczny. Z Adą łączyło mnie o wiele więcej. Więź dwóch bratnich dusz. Zastanawiałem się co ona teraz czuje? Na pewno jest przerażona i nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że zostawię ją bez pomocy. Jak mógłbym żyć ze świadomością, że zawiodłem w chwili kiedy mnie najbardziej potrzebowała? Nie miałem wyjścia. Postanowiłem , że lepiej zginąć, niż żyć z wiecznym poczuciem winy. W międzyczasie doszedłem do chaty Bale. Sami z Mbu docuciły go, ale leżał jeszcze z obolałą, opuchniętą głową nie do końca wiedząc , co się stało.  

- Widzę, że powróciłeś z zaświatów – zagaiłem.
- Tak, ale jeszcze mi się we łbie kręci i widzę cię jak przez mgłę. A gdzie Ada? - wybełkotał.
- W drodze do sąsiedniej wioski – odpowiedziałem nie kryjąc smutku.
- Przykro mi. Robiłem wszystko, aby do tego nie dopuścić, ale sam widzisz.
- Wiem. Dziękuję ci za to. I cieszę się, że już dochodzisz do zdrowia. Pójdę już do siebie. Muszę wszystko przemyśleć. Aha, Mbu – możecie z Markiem zamieszkać na razie u mnie, zanim wybudujecie swoją chatę. Mam teraz dużo miejsca i nikogo z kim mógłbym porozmawiać.
- Dziękuję. Powiem mu. Na pewno chętnie skorzystamy po tygodniach spędzonych z kozami.

     Po powrocie do chaty, położyłem się i zacząłem opracowywać plan ratowania Ady. Problemów do rozwiązania było sporo. Pierwszy to wydostanie się z wioski niezauważonym przez wojowników pełniących wartę w nocy. Drugi, to jak bez wzbudzenia podejrzeń dowiedzieć się, w którym kierunku udali się porywacze. Trzeci – jak wykraść im Adę i nie zginąć przy tym. I kolejny –  co potem? Leżałem tak, rozważając różne warianty, mając prawdziwy mętlik w głowie i tak naprawdę nie wiedząc co robić, kiedy przyszli Mark i Mbu.  

- Nie zostawimy jej samej? - bardziej stwierdził niż zapytał Mark.
- Ja na pewno nie. Ale nie mogę was w to mieszać. To jest zbyt niebezpieczne.
- Dla pojedynczej osoby jeszcze bardziej! Mam pomysł jak to zrobić, ale ma jeszcze pewne luki.
- Mów, bo narobiłeś mi nadziei! - zerwałem się na równe nogi.
- Uspokój się! Odpocznij, a ja coś posprawdzam i za godzinę, może dwie wszystko ci wyjaśnię. Zresztą i tak do wieczora nic nie możemy zrobić. Mbu przygotuje posiłek i pomoże ci ochłonąć. Ok?
- Wlałeś mi taką nadzieję w serce, że nie mogę powiedzieć nic innego. Ok!
- No to na razie!

     Patrzyłem na krzątającą się Mbu, ale widok  jej nagiego, hebanowego ciała nie cieszył mnie już tak bardzo, jak wcześniej. Uprowadzenie Ady zmieniło całkiem perspektywę i rzeczy, które mnie kiedyś radowały, teraz wydawały się nieistotne i bez powabu. Całe to otoczenie wydało mi się obce, nie moje i gdybym mógł cofnąć czas, ominąłbym tę wioskę szerokim łukiem, żeby tylko mieć Adę u swojego boku.
  
- Myślisz, że będzie tak jak mówił Ukele? Jeden z wojowników dostanie ją za żonę? - zapytałem Mbu.
- Myślę, że ją uratujemy. Mark się o to postara – odpowiedziała wymijająco.
- Ale jakby nam się nie udało, czy będzie miała szansę na w miarę szczęśliwe życie?
- Kiedyś może tak. Nie chciałabym pogłębiać twojej rozpaczy, ale zastanów się – czy gdyby w twoim kraju grupa żołnierzy porwała kilka nagich, białych dziewcząt i jedną zupełnie odmienną, czarnoskórą, jakiej nigdy wcześniej nie mieli okazji widzieć, dotykać, smakować, pieścić …
- Dobrze, nie kończ! Musimy ruszyć jak najszybciej!
- Dobrze wiesz, że nie możemy. Zjedz a potem połóż się i wypocznij. Przed nami ciężka noc.

     Niestety, to była bardzo rozsądna rada. Po zjedzeniu świeżo upieczonych placków, położyłem się, jednak kotłowanina myśli nie pozwalała zasnąć, pomimo zmęczenia kilkugodzinnym biegiem. Mbu widząc jak walczę z bezsennością, położyła się z z tyłu i wtuliła we mnie. Ciepło jej ciała, miękkość piersi, poruszanych spokojnym oddechem,  lekko wyczuwalne bicie serca, zwiększyły poczucie bezpieczeństwa i komfortu psychicznego oraz sprawiły, że powoli odpłynąłem.  

     Sen miałem tak realistyczny, jakbym rzeczywiście znalazł się na niewielkim jachcie płynącym po Morzu Śródziemnym, pomiędzy greckimi wyspami. Siedząc na wygodnej kanapie przyglądam się mijanym wybrzeżom, z ludźmi wyglądającymi jak małe kropeczki porozsiewane na licznych plażach. W pobliżu nie widać innych jachtów, a na tylnym pokładzie rozebrane do rosołu dziewczęta opalają się, choć tak naprawdę Mbu tego nie potrzebuje. Jej hebanowa skóra lśni od olejku zabezpieczającego przed promieniowaniem UV. Podnosi się i podchodzi do krawędzi, wystawiając czarną dupeczkę poza burtę. Popijając drinka z lubością obserwuję, jak złocisty płyn wylatuje spomiędzy jej ud. Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam patrzeć jak dziewczęta sikają i one wiedząc o tym, robią to bez skrępowania dla mojej przyjemności. Spoglądam na siedzącego obok Marka – jego gęba takim samym jak mój, lubieżnym uśmiechem reaguje na ten widok. Widocznie nie tylko mnie to kręci.  

     Mbu widząc szczęście na naszych twarzach, postanawia jeszcze bardziej urozmaicić widowisko – nie strzepując ostatnich kropelek ze swojej pusi, siada nią na buzi opalającej się Ady i porusza w przód i w tył, domagając się lizania. Mam już twardość między udami, ale lubię ją mieć. Przyglądam się powolnym i delikatnym ruchom ust i języczka mojej Aduni, zagłębiających się w świeżo wygolonej i lekko obsikanej cipce Mbu. Widzę, jak twardnieją jej piersi, sutki sztywnieją a cipka robi się coraz bardziej wilgotna. Ada nie przerywając lizania, podąża paluszkami do swojego krocza, zagłębiając od razu dwa w ociekającą sokami szparkę. I nagle gąszcz czarnych kręconych włosów zasłania nam wszystko - Mbu przechodząc do prac ustnych, pozbawia nas widoku obu cipek.  

     Spoglądam na Marka – jest równie rozczarowany, ale ja wiem, co trzeba zrobić. Wypięty tyłeczek Mbu aż się prosi o penetrację. Odstawiam drinka i zachodzę ją od tyłu. W silnie podnieconą cipkę wbijam sztywny pal, jajkami lądując na ustach Ady. Niespiesznie wbijam się w hebanową bułeczkę, mając pełną aprobatę Marka, który podnosi się z kanapy i powoli zmierza w naszym kierunku. Myślę, że jego kutas zagości najpierw w ustach Mbu, by po chwili zagnieździć się w cipce Ady. I tak też się dzieje. Znamy się jak łyse konie. I jak ogiery ujeżdżamy nasze klaczki. Dziewczęta pojękują coraz głośniej , co tylko bardziej nas podnieca i zaczynamy rżnąć je jeszcze ostrzej. Podnieca nas robienie takich rzeczy na świeżym powietrzu, na widoku, przed setkami plażowiczów. Zaczynamy dochodzić -  zraszam białym deszczem plecy i rozedrganą orgazmem pupcię Mbu, a Mark tryska na jej buzię i chmurę czarnych włosów. Białe nawisy wyglądają na nich jak sople – uroczy widok. Padamy wszyscy na pokład, uśmiechnięci, szczęśliwi, spełnieni.


Łapki i komentarze mile widziane. Pozdrawiam
Obi1

0bi1

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4602 słów i 25738 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Helen57

    Wspaniałe opowiadanie nowe wydarzenia

    9 lipca

  • Użytkownik Xe

    Kiedy dalej

    3 maja

  • Użytkownik Zap

    Bardzo się cieszę, że wróciłeś do pisania. Mam nadzieję że na kolejne części nie będzie trzeba aż tyle czekać.

    17 gru 2023

  • Użytkownik Xe

    Błagam byśmy nie musieli tyle czekać

    16 gru 2023

  • Użytkownik Zniecierpliwiony

    W końcu !!! Mam nadzieję że lenistwo minęło i będą kolejne części, bo super czyta się Twoje opowiadanie !!
    Tak swoją drogą nie spodziewałem się uprowadzenia Ady :D ale to jeszcze bardziej rozkręca opowiadanie.

    16 gru 2023