Autobus 69. Cześć pierwsza.

Autobus 69. Cześć pierwsza.Zaparkowałam tam, gdzie zawsze, i z przykrością stwierdziłam, że chyba dziś będę miała pechowy dzień, ponieważ jego jeszcze nie ma. Od jakiegoś czasu jego widok o poranku był dla mnie wyznacznikiem powodzenia przez cały dzień. Poprawiłam sobie włosy w lusterku. Autobus numer 69 jadący z naszego miasteczka do miasta wojewódzkiego, gdzie wiele osób pracowało, właśnie zajechał na pętle. Ja i on, podobnie jak kilkanaście innych osób, każdego ranka parkowaliśmy tutaj nasze auta, by potem tym samym, podmiejskim autobusem, udać się do pracy. To wygodne rozwiązanie i co najważniejsze bardzo ekonomiczne.
Po chwili jego samochód zajechał i zaparkował obok mnie. Uśmiechnął się do mnie, tak jak co rano, a ja odwzajemniłam jego uśmiech. To był taki nasz rytuał. Wyszłam z samochodu i powoli, z gracją udałam się do autobusu. On podążał za mną. Chwile potem byliśmy już w drodze.
Pociągał mnie. Kiedy pierwszy raz go spotkałam w tym autobusie około pół roku temu, nie mogłam oderwać od niego oczu. Zawsze jeździ w garniturze. Kiedyś podsłuchałam jego rozmowę przez komórkę, z której wynikało, że jest bankowcem. Nie wiem, co on robi w tym autobusie, z takimi zwykłymi ludźmi jak ja, pracującą w szpitalu pielęgniarką, ale liczę skrycie, że kiedyś będzie mi dane się tego dowiedzieć.  
Autobus ruszył. Na tej linii nie ma wielu pasażerów i puszczają tu niewielki autobus z małą ilością miejsc siedzących, i sporym pomostem z tyłu, na którym zazwyczaj oboje zajmujemy miejsce. Miejsca siedzące są okupowane przez emerytów, którzy co rano jada do miasta, chyba tylko po to, by się przejechać i zabić czas.
Zawsze zajmuje miejsce przy oknie blisko siedzeń, on naprzeciwko, na tyle pojazdu. Staram się patrzeć w okno. Na początku nie mogłam oderwać od niego wzroku i wyglądałam jak małe dziecko, które pierwszy raz widzi karuzele i nie może oczu oderwać. Teraz zerkam na niego ukradkiem, ale już samo to, jak obdarza mnie uśmiechem codziennie rano, jest dla mnie zastrzykiem pozytywnej energii na cały dzień.
Nic o nim nie wiem, nawet jak ma na imię. Wstyd przyznać, ale gdyby kiedyś wieczorem, kiedy wracamy z pracy, zaprosił mnie do swojego samochodu, wsiadłabym z nim i pojechała bez żadnej obawy i zastanowienia. Wzbudza we mnie jakieś niezrozumiałe zaufanie. Rzadko jednak zdarza się, że wracamy tym samym autobusem. Widocznie on pracuje dłużej niż ja.
To był upalny, czerwcowy dzień. Piątek. Kiedy na drugim przystanku do autobusu wsiadła spora ilość osób ubranych, jak to się mówiło za moich czasów „na granatowo”, zorientowałam się, że jest ostatni dzień roku szkolnego. W tym dniu licealiści pojadą zapewne wszyscy na tę samą godzinę, i autobus wypełni się do ostatniego centymetra. Tak też się stało.  
Kilka przystanków dalej było już bardzo ciasno. Staliśmy tam, gdzie zawsze, ale nagle pod napływem nowych uczniów, obiekt moich westchnień przybliżył się do mnie. Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko niego. Uśmiechnęłam się do niego, co miało oznaczać zadowolenie z tego, że mam go tak blisko siebie. On jak każdy zdrowy facet spojrzał na moją sukienkę. Tego dnia założyłam gustowną, ale i seksowną kolorową kieckę na ramiączkach. Musiała robić na nim wrażenie. Na kolejnym przystanku dosiadło się kolejnych kilka osób i ponownie musiał zrobić krok w moją stronę. Poczułam zapach jego perfum i czułam, jak na mnie wpływają. Nie wiem, czy używał jakiegoś feromonu, albo piżma, ale zapach działał na mnie jak płachta na byka.  
Z każdą chwilą narastała we mnie ochota na seks. Obok stało kilka innych osób, a ja miałam wrażenie, jakbyśmy byli sami, jakby poza nami nikogo nie było. Moje zmysły zaczęły wariować. Nie wiedziałam, co się dzieje, pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego. Może miał na to wpływ fakt, że po tym jak zastałam swojego chłopaka w łóżku z moją koleżanką dwa lata temu, mam lekką odrazę do facetów i z nikim nie byłam. Jestem w końcu kobietą i mam swoje potrzeby. Raz na jakiś czas trzeba się z kimś przespać dla zdrowia, a ja o tej zasadzie zapomniałam. Teraz będąc tak blisko niego, mój organizm zaczął świrować. Ta sytuacja była cudowna, ale z drugiej strony, robiła się nie do zniesienia.
Odwróciłam się do okna. Chciałam odpocząć od jego zapachu i uspokoić swój organizm. Autobus dojechał na rogatki miasta, i wjechał do ciemnego tunelu, za którym był przejazd kolejowy. Często o tej porze rogatki były zamykane. Tak też stało się tego dnia. 
Nie wiem, dlaczego w autobusie nie włączyło się światło. Zazwyczaj tak się dzieje kiedy wjeżdżamy do tunelu. Tym razem zapanowała ciemność. Młodzież, która wypełniała większość autobusu cieszyła się z nadchodzących wakacji. Ja uspokajałam się po fali podniecenia, jaka przeszyła mój organizm chwilę temu i tylko lekko zelżała.  
Poczułam, jak kładzie dłoń na moim ramieniu. Nie wiedziałam co zrobić. Obcy w sumie facet zaczynał mnie dotykać. Gdyby to był ktoś inny, zapewne zwróciłabym mu uwagę, ale w jego przypadku nie miałam nic przeciwko. Jego dłoń była tak przyjemna, a uczucie bycia przez niego dotykaną tak podniecające, że chciałam, aby ten stan trwał jak najdłużej.
Autobus nagle szarpnął. Wskutek tego przybliżył się, a właściwie, powinnam napisać, że oparł się na mnie. Poczułam jego drugą dłoń na moich pośladkach. Zapewne nie to było jego zamiarem. To nie ten typ, który obmacuje kobiety po tyłkach. To był facet z klasą. Szybko przesunął dłoń na moje biodro, a stamtąd powoli na brzuch. Cudowne mrowienie zaczęło ogarniać moje podbrzusze. Jego pierwsza ręka tymczasem zaczęła bawić się moim ramiączkiem od sukienki. Przesunął je, i poczułam miłe muśnięcie na moim ramieniu. Po prostu dał mi buziaka.
Drugą dłoń cały czas gładziła okolice mojego brzucha. Czułam, że powoli odpływałam. Świat zewnętrzny przestawał powoli istnieć. Wokoło było kilkadziesiąt osób, a ja miałam wrażenie, jakbyśmy byli sami. Zewsząd dochodził gwar rozmów. Bałam się, że światło w autobusie zaraz się zapali i ludzie zobaczą, co on robi. Zapewne wtedy teatralnie oburzyłabym się, by próbować jakoś ratować swoją reputację. Prawda jest taka, że miałam gdzieś, co by ludzie pomyśleli, o ile w tym gwarze ktoś by to zauważył. Najgorsze byłoby, że zapewne przestałby mnie pieścić, a to była najlepsza rzecz, jaka spotkała mnie od miesięcy. Nie wiedziałam, ile ten autobus będzie stał w tym tunelu, ale marzyłam, aby jak najdłużej. Zaczynałam tracić poczucie czasu.
Jego dłoń z mojego ramienia przejechała po moich plecach i znalazła się na moim drugim biodrze. Mrowienie w podbrzuszu nasiliło się. Czułam, jak podniecenie zaczyna przejmować kontrole nad moim organizmem. Zaczynałam coraz głośniej oddychać, i choć nie było tego słychać, to zapewne szyba, do której byłam przylepiona, cała była już zaparowana.
Poczułam lekki powiew powietrza w okolicy mojego ucha. Moje włosy w tej okolicy zostały wprawione w ruch. Szybko poczułam coś podobnego na szyi. To miłe uczucie spowodowane było jego dmuchaniem w okolice mojego ucha. Wyczuł doskonale. Moja małżowina była jedną z moich najbardziej erogennych części ciała. Uwielbiałam, jak moi partnerzy dotykali mnie tam, a nawet lekko podgryzali. To rzadkie u kobiet, ale ja właśnie tak reagowałam.
On nie poprzestawał na tym. Powoli przesuwał dłonie z mojego brzucha w górę. Dojechał pod linie biustu i zatrzymał się. Spodziewałam się tego. Czułam, że nie odważy się na macanie mnie po piersiach po tak krótkiej „znajomości”.  
- Jesteś cudowna — szepnął mi do ucha. Zaskoczył mnie. To były pierwsze słowa, jakie wypowiedział do mnie, odkąd się znaliśmy. Zawsze tylko był uśmiech i wspólna jazda. Ukradkowe spojrzenia i fantazje. Wiedziałam, jaki ma głos tylko dzięki temu, że kilka razy odebrał w autobusie telefon. Nie spodziewałam się, że szept do mojego ucha w jego wykonaniu będzie tak seksowny.
Autobus ruszył. Sytuacja stała się dynamiczna. Jego dłonie opuściły moje ciało. Wyjechaliśmy z tunelu, a w autobusie ponownie zrobiło się jasno.  
Moje przypuszczenia potwierdziły się. Szyba, przy której stałam, była cała zaparowana. On stał za mną. Zachowywaliśmy się, jakby nic się nie stało. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do pętli, gdzie zawsze przesiadaliśmy się do tramwajów. Niestety zawsze do różnych. Musiał pracować w innej części miasta niż ja.
Jadąc do pracy analizowałam to co się stało. Z jednej strony to było cudowne, ale z drugiej przecież nie wiedziałam z kim mam do czynienia. Dlaczego nie zadziałał mój instynkt samozachowawczy?
Nie chciałam dłużej tego rozważać. Moja sukienka była lekko pognieciona, ale nie miało to dla mnie większego znaczenia. Wiedziałam, że to, co się stało w autobusie, kiedyś będzie miało dalszy ciąg, i to ode mnie zależy, czy mu na to pozwolę. To, że on ma na mnie ochotę, nie ulegało w mojej ocenie wątpliwości.
Przez cały dzień w pracy nie mogłam się na niczym skupić. Miałam sporo zaległości, i wyszłam wieczorem. Ostatni autobus odjeżdżał o 22.09. Kilka minut po dziesiątej pojawiłam się na pętli. Tuż przed drzwiami stanęłam jak wryta. W środku był tylko on.
Sam jego widok był dla mnie zaskoczeniem, a to, że nie było innych pasażerów, z jednej strony nastroiło mnie obawą, a z drugiej pobudziło moją fantazję.
Zmierzył mnie wzrokiem, ale zrobił to z taką klasą, jakby chciał powiedzieć, że pięknie wyglądam po całym dniu.
Zajęłam to samo miejsce co rano. Miałam do dyspozycji kilkanaście miejsc siedzących, ale nie chciałam ich zajmować. Wiedziałam, że tam, gdzie teraz stoję, nie będę widoczna dla kierowcy. Poza tym był to znak dla niego, liczyłam, że go zrozumie.
Po chwili autobus ruszył. Nikt się nie dosiadł.  
Byliśmy sami. Na razie tylko patrzeliśmy na siebie. Podobała mi się taka gra wstępna. Jemu zapewne także.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Jane

    Mam nadzieję, że wyjdzie jak najszybciej z poczekalni. Opowiadanie bardzo w moim stylu. Nie mogę się doczekać kontynuacji. ❤️

    10 mar 2021

  • andkor

    Bardzo fajnie i zachęcająco do dalszych części.

    18 lut 2021

  • eksperymentujacy

    Wow ! Świetnie budowane napięcie !

    13 lut 2021