Zgubione marzenia cz. 7

Zgubione marzenia cz. 7Nieprzespane noce i stresujące dni stały się dla Ady codziennością. Minął tydzień od tamtego przeklętego popołudnia, kiedy to dostała wiadomość od nieznajomego. Kilkanaście nieodebranych połączeń i gróźb wciąż widniejących w jej telefonie powodowały u niej zimne dreszcze, niepewność. Stojąc za kasą w sklepie przypatrywała się wszystkim klientom uważnie i podejrzliwie. Nieufnie patrzyła im w oczy, wypowiadając beznamiętnym tonem kolejną nieważną dla niej cenę zakupów. Podskakiwała ze strachu, gdy nagle jakieś małe dziecko niechcący zrzuciło z półki paczkę kredek. Nie potrafiła się uśmiechnąć, słysząc przeprosiny matki za zachowanie swojego małego szkraba. Udawanie, że wszystko jest w porządku, w końcu stało się niemożliwe…  
-Ada, co się dzieje?- spytała Iga, delikatnie kładąc dłonie na ramionach przyjaciółki. Kasjerki miały wolną chwilę od długich, niekończących się kolejek.  
-Mam kłopoty- rudowłosa dziewczyna nie miała siły kłamać. Wyrzuciła to z siebie, czując ulgę.  
-Jakie?- blondynka przestraszyła się nieco, słysząc drżący głos rozmówczyni. Widziała, że Ada już od dłuższego czasu źle wygląda i chęć życia z niej uleciała. Kiedyś przychodziła do pracy pełna energii i pozytywnego nastawienia. Brała dziewczyny do tańca, śpiewała i dobrze wykonywała swoje zadania. Nagle wszystko odwróciło się o 180 stopni.  
-Nie tutaj- rzekła ciszej, patrząc kontem oka na koleżankę, stojącą za sąsiednią kasą. Zimną dłonią chwyciła przyjaciółkę za rękę i wyszły ze sklepu. Powiało chłodem, ale świeże powietrze to było to, czego Ada wtedy potrzebowała.  
-Więc?
-Ktoś pisze do mnie groźby. Wydzwania. Trwa to od tygodnia. Rozmawiałam już o tym z Elizą. Twierdzi, że powinnam powiedzieć o wszystkim Marcinowi.
-No i słusznie!- zawołała Iga, nie rozumiejąc wahania dwudziestoośmiolatki.- To twój narzeczony, ufasz mu. To jedyna osoba, która może ci pomóc… Oprócz policji, oczywiście- dodała po chwili namysłu.  
-Nie poszłam na policję.  
-Zwariowałaś? Ktoś ci grozi. Nie znasz tej osoby. Żyjesz w strachu. Zauważyłam, że dziwnie się zachowujesz, martwię się i już wiem, co się dzieje. I wiesz, co jeszcze wiem? Twoje zachowanie jest co najmniej nierozsądne. Porozmawiaj z Marcinem, idź na policję.
-Mam podejrzenia.
-Kto to?
-Nie chcę rozpowiadać. Na razie będę działać sama.
-„Na razie” to myślisz, jak dziecko i nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie możesz czekać! To ty musisz pierwsza go znaleźć, nie on ciebie.
-Nie krzycz- Ada upomniała dziewczynę, którą totalnie ogarnęły emocje.- Nie pomaga mi to, ani nie wpływa na mnie korzystnie.  
-Przepraszam.- odparła ze skruchą.- Martwię się o ciebie. Dość już przeszłaś. Skończ ze złą przeszłością, zakończ ten rozdział i idź dalej. Inaczej to małżeństwo nie będzie długo trwało. Wiem, co mówię. Każdy mój związek tak wyglądał- z nerwów wyjęła papierosa i zapaliła.- Nie potrafię zliczyć ilu facetów miałam, ale każdego łączy to, że jest dupkiem. Twój facet może i sprzedawał te swoje narkotyki, ale jest dobrym człowiekiem. Po prostu się zgubił. Na pewno coś zauważył i się o ciebie martwi. Porozmawiaj z nim.
    Ada przez resztę dnia rozmyślała nad słowami przyjaciółek. Może miały rację? Zaczęła się bać, że wpadnie w pajęczą sieć i już się z niej nie wydostanie. Łowca przyjdzie i nie pytając nikogo o zdanie, pożre ją ze smakiem. Marcin zostanie sam… „Nie!”- to była jej jedyna myśl, gdy zaczęła sobie wyobrażać swoje porwanie, śmierć i tęsknotę ukochanego. Bunt jak u nastolatki. Tyle że powód jej sprzeciwu był poważniejszy niż kłopoty ludzi w wieku dojrzewania. Zaczęła myśleć bardziej jak dorosły człowiek. Z każdą kolejną chwilą zamyśleń coraz lepiej rozumiała Elizę i Igę.  
    Gdy jechała do domu, ktoś głośno zatrąbił, gdy zagapiła się i nie zauważyła zielonego światła. W lusterku widziała zdenerwowaną twarz kierowcy, jadącego za nią. Klął pod nosem, wzdychając ciężko. Zapewne myślał: „Tak właśnie jeżdżą kobiety. Strach im dawać prawo jazdy”. Ada jednak się tym nie przejmowała i kontynuowała swoje rozmyślanie.  
    Jadąc 50 km/h dojechała do domu po czterdziestu minutach jazdy. Rudy kocur wpadł razem z nią do domu, gdyż zaczęło padać. Dziewczyna powoli, patrząc się tępo w ścianę, zdjęła kolejno kurtkę, apaszkę i buty. Wyglądała jak zombie. Zmęczona weszła do salonu i ze znużeniem spojrzała na obrane rano ziemniaki. Chciała zrobić dobrze. Myślała, że kiedy wróci do domu, zechce jej się zrobić dobry obiad, więc aby się nie spieszyć, wstała wcześniej i przygotowała kartofle. Jednak ten widok dał jej inne doznania. Wywróciła oczyma, widząc gotową do działania kuchnię i mozolnym krokiem poszła przygotowywać ulubione danie Marcina. Pomyślała, że musi od czegoś zacząć tę trudną rozmowę. Może od dobrego obiadu? Tak, to niezły pomysł.
    Tego dnia Marcin wrócił wcześniej z pracy. Mimo zmęczenia, widząc narzeczoną, uśmiechnął się szeroko. Ada zmusiła się do takiej samej czynności i przytuliła go, zapraszając do stołu.  
    Po wspólnie zjedzonym w totalnej ciszy posiłku, mężczyzna ucałował narzeczoną w dłoń, mówiąc:
-Pyszne, jak zawsze.  
-Cieszę się- odparła beznamiętnym tonem. Coraz mocniej się denerwowała. Ta chwila się zbliżała. Musiała mu o tym powiedzieć.
    Powoli wstała od stołu i zabrała naczynia oraz sztućce. Odniosła je do kuchni, wzdychając ciężko. Miała nadzieję, że Marcin nie zauważył jej trzęsących się dłoni, niepewnego spojrzenia, nie usłyszał jak nerwowo przełyka ślinę i oddycha niespokojnie. „Pozmywam później”- te myśli miały ją zmotywować do rozpoczęcia rozmowy. Wszystko przeciągała, chciała, by ten dialog miał miejsce później, potrzebowała czasu. Jednak wiedziała, że im wcześniej to zacznie, tym lepiej.  
    Podeszła do Marcina i spytała przyciszonym głosem:
-Możemy porozmawiać? To ważne.
-Oczywiście, że możemy- odparł z uśmiechem na twarzy, po czym wstał.- Poczekaj chwilę, pójdę się przebrać- skierował się w stronę sypialni.
    Ada nerwowo bawiła się swoimi palcami, zastanawiając się, jak rozpocząć tę rozmowę. „Tydzień temu dostałam wiadomości z groźbami…”, „Boję się… A wszystko przez te wiadomości, które dostałam od kogoś, kogo nie znam”, „Wysłuchaj mnie, nie denerwuj się. Musimy pomyśleć, co z tym zrobić”. Nic nie pasowało.  
    Z rozmyśleń wyrwał ją nagły dzwonek telefonu. Ktoś dzwonił do jej narzeczonego. Podeszła do komody, na której leżała komórka… Zamurowało ją, gdy zobaczyła, kto chce rozmawiać z Marcinem. Stała, nie ruszając się, jakby ktoś pod groźbą śmierci zabronił jej się ruszać. Głośny dźwięk nadal było słychać w całym domu. Rudowłosa kobieta powoli sięgnęła po telefon i odebrała połączenie…
Cisza…
Nie odzywała się ani słowem. Ten sam numer… Ten sam, nieznajomy zadzwonił do jej narzeczonego… Nikt nic nie mówił. Ada tylko cicho przełykała ślinę i starała się oddychać spokojnie. Czekała na jego pierwsze słowo, nawet to najkrótsze, niemające sensu. Chciała go poznać! Niekoniecznie jego zamiary, plany i myśli. Po prostu- kim jest.
-Halo?- po drugiej stronie odezwał się wysoki głos. Ada nic nie odpowiedziała, próbując rozpoznać tę osobę.- Marcin, kochanie, jesteś tam?
    Dwudziestoośmiolatka poczuła ukłucie w sercu. Coś jakby stanęło jej w gardle i przeszkadzało mówić. Te słowa sprawiły, że nie wiedziała, co myśleć, co powiedzieć… Jak to? „Marcin, kochanie?”… Istnieje jeszcze jedna kobieta na świecie, którą jej narzeczony pokochał? Kłamał? Jak mógł!  
    Ada czuła jak jej serce bezlitośnie rozrywa się na pół, krwawi i woła o pomoc. Błaga, by bezgraniczna miłość je wypełniła. Cierpi. Łka, szlocha, łzy leją się, jak wodospad aż w końcu nie ma sił… Przestaje bić… Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Pierwsze łzy spłynęły jej po policzkach. Zmęczone od płaczu oczy jednak miały jeszcze zasób wody. Nie wierzyła w to, co usłyszała… Chciała, by był to jakiś jeden wielki koszmar. Pragnęła zbudzić się zlana potem, z krzykiem przerażenia… Wszystko! Tylko, aby to nie była prawda…

To była ona… Ta wymalowana, naiwna lala…

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 1553 słów i 8545 znaków.

1 komentarz

 
  • Somebody

    Świetnie napisane, kochana  :przytul: Ciekawe, czy Marcin rzeczywiście ma coś na sumieniu...  ;)

    14 paź 2018

  • Duygu

    @Somebody Dziękuję  <3  Czas pokaże...  ;)

    14 paź 2018