Na zewnątrz było zimniej niż w ciągu dnia, pod nogami trzeszczał śnieg. Szliśmy ulicami, które oświetlały lampy. Obok nas przejechał stary autobus. Po 20 minutach dotarliśmy na miejsce. Znajdowaliśmy się przed nieco starą kamienicą. Na 3 piętrze paliły się światła i widać było bawiących się ludzi ale muzyka nie była zbyt głośna. Weszliśmy na górę. Arek zapukał do drzwi. Po chwili otworzył nam gospodarz imprezy Andrzej. 
- Cześć dobrze, że przyszliście- powiedział wpuszczając nas do środka. 
- Dużo ludzi jest?- zapytał Arek. 
- Nie około 10 osób. 
Zdjęliśmy kurtki i położyliśmy je na fotelu, który i tak był już zawalony rzeczami innych. Mieszkanie było wypełnione dymem papierosowym. W pokoju przy stole siedziało parę osób, które co chwila wybuchały gromkim śmiechem. W tle słychać było piosenkę  “Jestem z miasta”. Obserwowałem bawiących się kolegów kiedy podeszła do mnie dziewczyna. Jasne blond włosy miała upięte w wysoki kok. Ubrana była w szerokie dżinsy, brązowe buty na koturnie i flanelową koszulę.  
- Cześć. Byłam już kilka razy na imprezach u Andrzeja i nigdy Cię tu nie widziałam-powiedziała lekko się uśmiechając. 
- Ostatnio nie miałem czasu. Miałem dużo nauki-odpowiedziałem i popatrzyłem na nią przelotnie. 
- Co studiujesz?-zapytała z ciekawością. 
- Fizykę. 
- Ja administrację. 
- Wiesz już co chciałbyś robić po studiach? 
- Nie do końca-pokręciłem przecząco głową- Myślałem nad tym żeby zostać nauczycielem. 
- Ja pewnie zostanę urzędniczką w jakimś prowincjonalnym miasteczku-zaśmiała się. 
- Nie chciałabyś zostać w Warszawie? 
- Nie, nie szczególnie podobają mi się duże miasta. 
- Mi też. Pochodzę z niewielkiej miejscowości i przez dłuższy czas ciężko mi się było przyzwyczaić do tego wielkomiejskiego życia. 
- Mi też. 
Zaczęliśmy rozmawiać o miejscowościach w których mieszkaliśmy a później zeszliśmy na inne tematy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dobrze czułem się w jej towarzystwie. Była taka spokojna i swojska. Zanim się obejrzeliśmy impreza dobiegła końca i musieliśmy wracać do akademika.  
- Miło się z tobą rozmawiało- powiedziałem i zerknąłem na nią- Tak w ogóle jak się nazywasz? 
- No tak-zaśmiała się-Nawet się sobie nie przedstawiliśmy. Jestem Ewa. 
- Jarek. 
- Może spotkalibyśmy się jeszcze? 
- Chętnie. Gdzie mieszkasz? 
- W akademiku niedaleko politechniki. 
- O to się świetnie składa bo mieszkam w tym samym akademiku.  
- Dziwne, że się nie spotkaliśmy. 
- Dużo czasu spędzam na uczelni. A wieczorami czasami gdzieś wychodzę. 
- Rozumiem. 
- Jarek chodź już….- z pokoju dobiegł mnie głos Arka. 
- Muszę już iść. Cześć- powiedziałem patrząc na nieśmiało na dziewczynę. 
- Cześć. Do zobaczenia- powiedziała i uścisnęła mi rękę. 
Założyłem kurtkę i przed wyjściem jeszcze raz zerknąłem na Ewę. Wracaliśmy z powrotem do akademika, było już po północy. Jutro czekała mnie wejściówka z fizyki elementarnej ale w tej chwili się tym nie przejmowałem. Myślałem o Ewie. 
 
Warszawa, lipiec 1993 roku. 
Było upalnie i ciepło. Od betonowych płyt bił żar. Wracałem do akademika. Zdałem już ostatnie egzaminy, pierwszy rok miałem już za sobą. Poszedłem do pokoju i przebrałem się. Byłem umówiony z Ewą. Od czasu imprezy u Andrzeja spotykaliśmy się dość często. Wychodziliśmy razem na imprezę, do kina albo na spacery. Zaprzyjaźniliśmy się a z czasem zaczęliśmy tworzyć parę. Poszedłem w umówione miejsce. Ewa już tam była. 
- Cześć kochanie- powiedziałem całując ją w policzek-Na co masz ochotę? 
- Może pójdziemy do jakiejś kawiarni-powiedziała. 
- Chętnie. Do tej co zawsze? 
- Tak-odpowiedziała z uśmiechem. 
Po kilku minutach znaleźliśmy się w niewielkiej kawiarence. 
- Zdecydowałaś się już co do wyjazdu? 
- Tak pojadę do Ciebie na tydzień ale później ty przyjedziesz na tydzień do mnie. 
- Dobrze.  
- Jak poszły Ci egzaminy? 
- Bardzo dobrze a jak u Ciebie? 
- Zostały mi jeszcze dwa- powiedziała podpierając głowę na ręku-Pójdziemy później na spacer nad Wisłę? 
- Jeśli masz ochotę to pewnie. 
Posiedzieliśmy w kawiarni jeszcze z pół godziny a później poszliśmy na spacer. Po jakiś dwóch tygodniach oboje staliśmy z walizkami na dworcu kolejowym. Wyjeżdżaliśmy na nasze pierwsze wspólne wakacje.
Dodaj komentarz