Rodzina cz 8

Na zewnątrz było zimniej niż w ciągu dnia, pod nogami trzeszczał śnieg. Szliśmy ulicami, które oświetlały lampy. Obok nas przejechał stary autobus. Po 20 minutach dotarliśmy na miejsce. Znajdowaliśmy się przed nieco starą kamienicą. Na 3 piętrze paliły się światła i widać było bawiących się ludzi ale muzyka nie była zbyt głośna. Weszliśmy na górę. Arek zapukał do drzwi. Po chwili otworzył nam gospodarz imprezy Andrzej.
- Cześć dobrze, że przyszliście- powiedział wpuszczając nas do środka.
- Dużo ludzi jest?- zapytał Arek.
- Nie około 10 osób.
Zdjęliśmy kurtki i położyliśmy je na fotelu, który i tak był już zawalony rzeczami innych. Mieszkanie było wypełnione dymem papierosowym. W pokoju przy stole siedziało parę osób, które co chwila wybuchały gromkim śmiechem. W tle słychać było piosenkę  “Jestem z miasta”. Obserwowałem bawiących się kolegów kiedy podeszła do mnie dziewczyna. Jasne blond włosy miała upięte w wysoki kok. Ubrana była w szerokie dżinsy, brązowe buty na koturnie i flanelową koszulę.  
- Cześć. Byłam już kilka razy na imprezach u Andrzeja i nigdy Cię tu nie widziałam-powiedziała lekko się uśmiechając.
- Ostatnio nie miałem czasu. Miałem dużo nauki-odpowiedziałem i popatrzyłem na nią przelotnie.
- Co studiujesz?-zapytała z ciekawością.
- Fizykę.
- Ja administrację.
- Wiesz już co chciałbyś robić po studiach?
- Nie do końca-pokręciłem przecząco głową- Myślałem nad tym żeby zostać nauczycielem.
- Ja pewnie zostanę urzędniczką w jakimś prowincjonalnym miasteczku-zaśmiała się.
- Nie chciałabyś zostać w Warszawie?
- Nie, nie szczególnie podobają mi się duże miasta.
- Mi też. Pochodzę z niewielkiej miejscowości i przez dłuższy czas ciężko mi się było przyzwyczaić do tego wielkomiejskiego życia.
- Mi też.
Zaczęliśmy rozmawiać o miejscowościach w których mieszkaliśmy a później zeszliśmy na inne tematy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dobrze czułem się w jej towarzystwie. Była taka spokojna i swojska. Zanim się obejrzeliśmy impreza dobiegła końca i musieliśmy wracać do akademika.  
- Miło się z tobą rozmawiało- powiedziałem i zerknąłem na nią- Tak w ogóle jak się nazywasz?
- No tak-zaśmiała się-Nawet się sobie nie przedstawiliśmy. Jestem Ewa.
- Jarek.
- Może spotkalibyśmy się jeszcze?
- Chętnie. Gdzie mieszkasz?
- W akademiku niedaleko politechniki.
- O to się świetnie składa bo mieszkam w tym samym akademiku.  
- Dziwne, że się nie spotkaliśmy.
- Dużo czasu spędzam na uczelni. A wieczorami czasami gdzieś wychodzę.
- Rozumiem.
- Jarek chodź już….- z pokoju dobiegł mnie głos Arka.
- Muszę już iść. Cześć- powiedziałem patrząc na nieśmiało na dziewczynę.
- Cześć. Do zobaczenia- powiedziała i uścisnęła mi rękę.
Założyłem kurtkę i przed wyjściem jeszcze raz zerknąłem na Ewę. Wracaliśmy z powrotem do akademika, było już po północy. Jutro czekała mnie wejściówka z fizyki elementarnej ale w tej chwili się tym nie przejmowałem. Myślałem o Ewie.

Warszawa, lipiec 1993 roku.
Było upalnie i ciepło. Od betonowych płyt bił żar. Wracałem do akademika. Zdałem już ostatnie egzaminy, pierwszy rok miałem już za sobą. Poszedłem do pokoju i przebrałem się. Byłem umówiony z Ewą. Od czasu imprezy u Andrzeja spotykaliśmy się dość często. Wychodziliśmy razem na imprezę, do kina albo na spacery. Zaprzyjaźniliśmy się a z czasem zaczęliśmy tworzyć parę. Poszedłem w umówione miejsce. Ewa już tam była.
- Cześć kochanie- powiedziałem całując ją w policzek-Na co masz ochotę?
- Może pójdziemy do jakiejś kawiarni-powiedziała.
- Chętnie. Do tej co zawsze?
- Tak-odpowiedziała z uśmiechem.
Po kilku minutach znaleźliśmy się w niewielkiej kawiarence.
- Zdecydowałaś się już co do wyjazdu?
- Tak pojadę do Ciebie na tydzień ale później ty przyjedziesz na tydzień do mnie.
- Dobrze.  
- Jak poszły Ci egzaminy?
- Bardzo dobrze a jak u Ciebie?
- Zostały mi jeszcze dwa- powiedziała podpierając głowę na ręku-Pójdziemy później na spacer nad Wisłę?
- Jeśli masz ochotę to pewnie.
Posiedzieliśmy w kawiarni jeszcze z pół godziny a później poszliśmy na spacer. Po jakiś dwóch tygodniach oboje staliśmy z walizkami na dworcu kolejowym. Wyjeżdżaliśmy na nasze pierwsze wspólne wakacje.

Amina

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i inne, użyła 825 słów i 4425 znaków.

Dodaj komentarz