Zawsze byłam słaba z chemii. No po prostu tak było. Ledwo trzy.
Jednak chemia mnie fascynowała. Szanowałam ją. „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną”. Kwestia ilości.
A ja nie mam aptekarskiej wiedzy. Ani aptekarskiej wagi.
Waga, ta w dłoni, z przeczuciem służącym za wskaźnik. Dwie to mało. Cztery chyba za dużo. Poczytałam – można się przekręcić. Nie o to chodzi. Ani o płukanie żołądka. Brrr…. Nie zniosę ciała obcego w ciele moim.
Już teraz nie mogę znieść ciała obcego w ciele moim. Dlatego trzy. No dobra! Cztery! Popić krupnikiem. Cholera, jest tylko wino.
Wystarczy, by odzyskać swoje dawne życie?
2 komentarze
AnonimS
Popicie winem...zalecam ..co do reszty .dasz radę!
kaszmir
Witam
Świetne choć krupnik byłby lepszy. Ale po winie też nastąpi cudowne uzdrowienie... a proszki wyrzucić. A jeśli chodzi o obce ciało to to trzeba leczyć tą alergię.
Pozdrawiam