Wice śląskie - str 5

  • Józik spotyka w restauracji

    Józik spotyka w restauracji Masztalskiego i szepcze mu na ucho:  
    - Ty, znowu ktoś jest u twojej żony.  
    - Pierona! Już nie wytrzymom!  
    - Bierz moją laskę i leć - radzi kamrat.  
    Masztalski wchodzi po chwili do chałupy i choć ciemno, wyraźnie widzi, że spod kołdry wystają cztery nogi. Wali na oślep laską po nogach, a potem wyżej i wyżej... Opamiętał się dopiero w kuchni, gdy przy piecu zobaczył żonę.  
    - Przywitałeś się już z teściami? - pyta żona. - Bardzo zdrożeni przyjechali i żech ich w naszej sypialni położyła...

  • Roz szoł chłop ze swoją babą

    Roz szoł chłop ze swoją babą a oboje coś nieśli.
    - Jadwiżko, nie mosz za ciężko?
    - Nie.
    - A nie obijo ci ta torba kolan?
    - Nie.
    - A nie wdziero ci sie to trzymanie w rękę?
    - Nie.
    - No to zamień sie ze mną.

  • Roz na dole górnicy chcieli se w karty

    Roz na dole górnicy chcieli se w karty pograć. Nie mieli jednak pieniędzy i umówili sie, że zamiast pieniędzy to se w gębę strzelą. No i dobrze. Teroz tasują już karty a tu jeden prask w pysk, tego co tasowoł.
    - Pierona! Co robisz? Dyć żech jeszcze ani dobrze nie pomieszoł?
    - No ja, ale przecę trzeba coś zawsze na początek dać do banku nie!?

  • Idzie trzech króli do żłóbka

    Idzie trzech króli do żłóbka. Na progu stajenki jeden z nich sie potknął i krzyknął :
    - O, Jezu !
    Słysząc to Maryja trąciła Józefa łokciem i pedziała: No i widzisz - to jest imię - "Jezus" , a nie jakiś tam Stefan...

  • Ty Zeflik wczoraj żech sie dopiero

    - Ty Zeflik, wczoraj żech sie dopiero w Krakowie dowiedzioł jako jest różnica między teściem a teściową.
    - No to powiedz mi gibko!
    - No ta, że teść przychodzi z wizytą a teściowo na wizytację!

  • Na jednym odpuście był bardzo wielki

    Na jednym odpuście był bardzo wielki ścisk. No i jednej starej babie ukradli w tym ścisku pieniądze. A miała je w kiecce w kabzie. Przyszła zatem z płaczem do proboszcza i prosi, coby proboszcz z ambony wygłosili i sumienie złodziejowi skruszyli. No ale farorz ją naprzód pytają:
    - A nie zmiarkowaliście nic jak wom tam kto ręka wsadzowoł?
    - Ja! - pado baba. - Zmiarkowałach, ino myślałach że to w dobrych zamiarach.

  • Roz spotkało się trzech kolegów

    Roz spotkało się trzech kolegów. Wypili se i terozki stoć musieli na przystanku, żeby do dom zajechać. No i ten jeden tak prawi:
    - Jakby tak stoła tu moja staro, to by przez drzwi do tramwaju nie wlazła, bo tako jest grubo.
    - To jeszcze nic - pado ten drugi. Jakby tu stoła moja staro, to by sie ani tramwaj na szynach nie zmieścił. Przecież jak idę z nią do teatru to kupuję trzy bilety, bo jeden stołek jej nie styknie.
    - To jeszcze nic - pado ten trzeci - moja baba jest i tak grubszo. Mo taki fajny stanik, to jak jo go zaniósł do pralni, to mi padali "namiotów do czyszczenia nie przyjmujemy".

  • Roz jechała jedna baba tramwajem

    Roz jechała jedna baba tramwajem do Chorzowa. Konduktorka pyto ją kaj jedzie?
    - Do Chorzowa - pado baba.
    - Do Starego? - pyto konduktorka, no bo to i Stary Chorzów jest.
    - Nie! - pado baba, - do Emy prać.

  • Młoda dziołcha wleciała uradowano

    Młoda dziołcha wleciała uradowano do izby i pado:
    - Babko, pamiętocie wy jeszcze jak wos kto pierwszy roz pocałowoł?
    - Coś ty, jo już nawet tego ostatniego nie pamiętom.

  • Do restauracji w Bytomiu przyszoł taki

    Do restauracji w Bytomiu przyszoł taki fajny młodzik. A w kącie siedzieli przy piwie górnicy. No i ten młodzik pyto sie kelnerki czy może dostać dwa kreple, no ale on pedzioł po gorolsku "pączki". I ta kelnerka przyniosła mu te pączki. A on jej na to:
    - Za te dwa pączki
    Całuję panią w rączki.
    To spodobało się kelnerce i pyto go czy by jeszcze czegoś nie chcioł.
    - No to dwa ciasteczka proszę. - Kelnerka przyniosła a on jej tak:
    - Za te ciasteczka
    Całuję panią w usteczka.
    A ci górnicy przy piwie to ino słuchali, ale jeden nie wytrzymoł i pado na głos:
    - Panie, a możebyście se i zupę obsztalowali!

  • Jednemu górnikowi zmierzła robota

    Jednemu górnikowi zmierzła robota na dole. Pociepł kopalnia i wybroł sie na wieś. No i tam trza na polu robić pra, no to on się wybiero na pole. Pado do baby:
    - Cygarety mom?
    - Mosz!
    - Zapałki mom?
    - Mosz!
    - Bat mom?
    - Mosz!
    - Kwaretka jest?
    - Jest!
    - No to wio!
    A jak przyszedł na pole to patrzy, a on pługa zapomnioł.

  • Roz na grubie spotkali sie górnicy

    Roz na grubie spotkali sie górnicy - kamraci. Siedli na kara i zaczli se rozprawiać. Ten jeden padoł:
    - Jak jo był w Afryce to mie roz lew gonił.
    - To jeszcze nic, - pado ten drugi. - Jak jo był w Afryce toch widzioł jak jeden lew skoczył na człowieka i go żywcem pożarł.
    - To jeszcze nic takiego pado trzeci. - Jak jo był w Afryce toch widzioł jak lew gonił człowieka, potem go pożarł i wypluł!
    A ten czwarty górnik sie ino przysłuchiwoł i naroz pado:
    - Kamraty! To jo jest ten istny, co mnie lew gonił, pożarł a potam wypluł. Narszcie mom świadka na to, bo mi żoden wierzyć nie chcioł!