Dowcipy - str 52

Viralowe kawały i suchary
  • Chińczyk

    Pewien sprzedawca w sklepie bardzo nie lubił chińczyków.
    Pewnego dnia do sklepu wchodzi chińczyk i mówi:
    - Dzień dobry
    - Dzień dobry - odpowiedział wkurzony sprzedawca
    - Ja chcieć kupić pedigri pal dla mój pies.
    - Nie sprzedam Ci tego pedigri jak nie przyjdziesz z psem.
    - Ale Ja nie chodzić z pies w sklep
    - To Ci nie sprzedam!
    Zły Chińczyk poszedł po psa i kupił to pedigri.
    Na drugi dzień przychodzi i mówi:
    - Ja chcieć kupić whiskas dla mój kot
    - Nie sprzedam Ci jak nie przyjdziesz z kotem.
    - Ale ja nie chodzić z kot na zakupy
    - To Ci nie sprzedam.
    Jeszcze bardziej zły Chińczyk poszedł po kota i kupił ten whiskas.
    Na trzeci dzień przychodzi z papierową torebką i mówi:
    - Pan włożyć tu ręka
    - A po co?
    - No pan włożyć
    Sprzedawca włożył a Chińczyk do niego:
    - Pomacać
    - No
    - Ciepłe?
    - Ciepłe
    - Miękkie?
    - Miękkie
    - Ja chcieć kupić papier toaletowy!

  • Stirlitz ustalił spotkanie

    Stirlitz ustalił spotkanie z łącznikiem z centrali w Cafe Elefant w Berlinie. W umówiony dzień niedbałym krokiem wszedł do lokalu, usiadł przy stoliku i zamówił wódkę.  
    - Nie ma wódki - odpowiedział kelner.  
    - W takim razie poproszę wino - ponowił Stirlitz.  
    - Wina też nie ma.  
    - A piwo jest? - zapytał podejrzliwie Stirlitz.  
    - Piwa niestety też nie ma - odrzekł skonsternowany kelner.  
    "Widocznie łącznik z Moskwy przybył dzień wcześniej... " domyślił się Stirlitz.

  • Przychodzi Jasio w odwiedziny

    Przychodzi Jasio w odwiedziny do dziadka.  
    Nagle pod kominkiem spostrzegł skórę tygrysa.  
    Mówi do dziadka:
    - Dziadku, dziadku, opowiedz mi jak to było z tym tygrysem!
    - Wybrałem się kiedyś do lasu. Wziąłem ze sobą strzelbę, tak na wszelki wypadek. Idę sobie, idę, wtem słyszę, a w krzakach czai się tygrys. No to ja PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu...  
    - Kurczę, dziadku - przerywa Jasio - ale Ty odważny... Ja to bym się od razu zesrał ze strachu!
    - A jak myślisz bałwanie, na czym ten tygrys się ślizgał?

  • Modliszki

    Rozmowa modliszek.
    - Ta noc była taka namiętna. Teraz pewnie odgryziesz mi głowę.
    - Pojebało cię? Tak to robią tylko samice.

  • Dlaczego w Wąchocku wszyscy chodza

    - Dlaczego w Wąchocku wszyscy chodza w kaskach?
    - Bo urwał się sznur w dzwonnicy i kościelny rzuca kamieniami.
    - Bo sołtys wjechał pługiem na minę, sołtys już spadł, pług jeszcze nie.
    - Bo wczoraj w telewizji podali że ciśnienie spadnie.

  • Na drodze z Kościeliska do Zakopanego

    Na drodze z Kościeliska do Zakopanego stoi góral i łapie okazję. Zatrzymuje się jakieś auto, baca wyciąga ciupagę, i rzecze do kierowcy:  
    - Łonanizuj się pan!  
    Osłupiały kierowca posłusznie acz niechętnie posłuchał rozkazu bacy, gdy skończył usłyszał znów tą samą komendę:  
    - Łonanizuj się pan!  
    Cóż... wyboru wielkiego nie miał. Nie miał też wyboru gdy usłyszał kolejną komendę:  
    - Łonanizuj się pan!  
    Gdy skończył, baca znów to samo:  
    - Łonanizuj się pan!  
    Próbował tedy biedny turysta po raz kolejny, ale nic z tego nie wychodziło, głos bacy naglił jednak nieubłaganie: - Łonanizuj się pan!  
    - Łonanizuj się pan!  
    - Łonanizuj się pan!  
    I kiedy baca już widział, że kierowca nie da już na prawdę rady spokojnym głosem rzekł do stojącej obok gaździny:  
    - Siadaj Maryna, pan Cię do Zakopanego zawiezie!

  • Siedzi słoń ze słonicą na drzewie

    Siedzi słoń ze słonicą na drzewie. On jak zwykle czyta gazetę, ona dzierga na drutach. Nagle widzą lecący klucz hebli hegoceńskich.  
    - Którędy do Maroka? - spytał pikujacy do nich hebel przewodnik.  
    - Polecicie prosto, w lewo i w prawo i będziecie w Maroku - odpowiedział słoń odkładając gazetę.  
    Po godzinie zobaczyli drugi klucz hebli hegoceńskich.  
    - Którędy do Maroka? - ponownie spytał pikujący do nich hebel przewodnik.  
    - Polecicie prosto, w prawo i w lewo i będziecie w Maroku - odpowiedział podnosząc wzrok z nad gazety.  
    Słonica odłożyła swoje igliczki i rzekła:
    - Jednym powiedziałeś na lewo i na prawo, drugim odwrotnie na prawo i na lewo czy ci się mężu coś nie pomyliło?
    Słoń spokojnie odłożył gazetę i spojrzał na żonę.  
    - Nic mi się nie pomyliło ale tak sobie myślę: Na chuj w Maroku tyle hebli... .

  • Katarzyna Alieksiejewna nie może

    Katarzyna Alieksiejewna nie może zasnąć męczona przez gorące myśli, Stanisław August leżąc obok rozmyśla o sensie życia. Katarzyna nie wytrzymuje, zrywa się z łoża i dzbanem zaczyna walić w zegar.
    - Co robisz Pani? - ze zdumieniem woła Stanisław
    - Jak to co? Chcę by chociaż jedna rzecz w tym pokoju stała!!!