Dowcipy - str 30

Viralowe kawały i suchary
  • Była sobie pewna rodzina chłopska

    Była sobie pewna rodzina chłopska: mama tata i trójka synów oraz jedna krowa w oborze, która całą tę rodzinę żywiła. Pewnego ranka ojciec poszedł jak zwykle dać jej jeść i pić. Wchodzi do obory i patrzy a tam szczątki krowy porozwalane, pełno krwi na ścianach. Ojciec nie mogąc znieść tej myśli łapie powróz robi pętle i wiesza się. Ponieważ długo nie wracał, matka zdenerwowana poszła sprawdzić co się dzieje. Weszła do obory i widząc to wszystko też się powiesiła. Po pewnym czasie najstarszy syn poszedł do obory i widząc rozwaloną krowę i wiszących rodziców postanowił pójść nad jezioro i złowić złotą rybkę, żeby wszystko odczyniła. Po kilku godzinach łowienia udało mu się, ale rybka powiedziała że spełni jego życzenie, jak jej dogodzi 10 razy, ale jeśli mu się nie uda to ona go zabije. Chłopak zabrał się ostro do dzieła, ale już po 6 razach nie miał już więcej siły więc go rybka zabiła. Następnym który wszedł do obory był średni syn i ten także postanowił złowić złotą rybkę. Wziął wędkę i poszedł nad jezioro. w końcu mu się udało złowić złotą rybkę, ale ona wysunęła takie samo żądanie co do najstarszego. Średniak wziął się do roboty ale po 8 razach wysiadł no i stracił życie. Kolejnym który wszedł do obory był najmłodszy i ten także wziął wędkę i poszedł nad jezioro. Po kilku godzinach wreszcie ją złapał, ale ona znowu: 10 razy dogodzić to spełni jego życzenie, jak się mu nie uda to zginie. Mały był niezły więc się dobrze sprawił i jej dogodził tyle ile chciała, ale jemu nie było dość, więc pyta:
    - Złota rybko mogę jeszcze 10! Złota rybka na to:
    - No ... Możesz chwile to trwało a mały zaraz potym znów pyta:
    - Złota rybko mogę jeszcze 10!
    Złota rybka na to:
    - No ... Możesz....
    I takich rundek było jeszcze ze dwie, w końcu mały pyta:
    - Złota rybko?... Ale ty nie pękniesz jak ta nasza krówka?

  • Jaskiniowiec wezwał do swojej jaskini

    Jaskiniowiec wezwał do swojej jaskini dentystę, żeby fachowo usunął mu bolącego zęba. Dentysta wyjmuje z walizeczki dwie maczugi: małą i dużą. Jaskiniowiec pyta:  
    - Do czego służy ta mała maczuga?  
    - Do usunięcia zęba.  
    - A ta duża?  
    - To środek uśmierzający ból. Proszę pochylić się i skierować głowę w moją stronę.

  • Młody kniaź Patiomkin przy winie

    Młody kniaź Patiomkin przy winie, opowiada przyjaciołom, jak on to chodził w nocy do Katarzyny Alieksiejewny:
    - Znaczy, wiecie kochani, wchodziłem zawsze tajemnym przejściem od strony ogrodu zimowego, wchodzę do sypialni, i nie czekając wsuwam delikatnie rękę pod fałdy jej sukni.
    - No, mówże dalej, nuże! Co czułeś?
    - Hmm... Cóż moi drodzy, czy kiedyś karmiliście konia z ręki?

  • "Mężczyzna panem domu"

    Fąfara poszedł do księgarni i pyta:  
    - Czy dostane książkę pod tytułem "Mężczyzna panem domu"?  
    - Niestety, nasza księgarnia nie prowadzi bajek.

  • Co mówi tirówka

    Co mówi "tirówka" na pożegnanie kierowcy?
    - Bądź zdrów!

  • Polak Niemiec i Rusek rywalizują

    Polak, Niemiec i Rusek rywalizują w różnych konkurencjach. Założyli się o to, który najdłużej wytrzyma siedząc gołym tyłkiem na mrowisku. Pierwszy siada rusek. Podnosi się chwilę później cały w bąblach od ugryzień. Potem siada Niemiec a sytuacja się powtarza. W końcu siada Polak. Siedzi 2 godziny, 3, 4, 10... . W końcu się podnosi a na jego tyłku nie ma śladu po ugryzieniach.  
    - Jak ty to zrobiłeś?! - wołają rywale.  
    - Sprawa jest prosta. Siadłem, pierdnąłem tak, że jedna zmarła a reszta poleciała na pogrzeb.

  • Student zdaje egzamin z elektrotechniki

    Student zdaje egzamin z elektrotechniki, lecz odpowiedzi studenta są poniżej krytyki. W końcu profesor zły, mówi:
    - Dam panu trójkę, jeżeli powie pan ile jest żarówek w tej sali.  
    Student zaskoczony szybko policzył i odpowiada:
    - Trzydzieści.  
    - Nieprawda - mówi profesor, po czym wyciąga z kieszeni żarówkę.  

    Za rok ten sam student podszedł do egzaminu i sytuacja się powtórzyła. Na pytanie profesora o ilość żarówek odpowiedział:
    - Trzydzieści jeden.  
    Na co profesor z uśmiechem:
    - Nieprawda. Nie mam w kieszeni żarówki.  
    - Ale ja mam.