Dowcipy - str 151

Viralowe kawały i suchary
  • Pantofelki

    Kłócą się dwa pantofelki i jeden mówi do drugiego:
    - Zamknij się, bo ci walnę!
    Na co drugi:  
    - A niby czym?  
    -A nibynóżką!

  • Podczas jednej z wizyt w Polsce

    Podczas jednej z wizyt w Polsce Breżniew został zaprowadzony przez Gierka do biblioteki. Breżniew chodzi, przegląda książki, nagle w jego ręce dostał się Pan Tadeusz. Breżniew zaczyna czytać:
    "Litwo, ojczyzno moja...", wściekły rzuca książkę i pyta się Gierka:
    - Kto to napisał?!
    Gierek wystraszony nie na żarty:
    - Mickiewicz, ale... ale on już nie żyje...
    Na to rozpromieniony Breżniew:
    - Wiesz co Edziu, za to cię właśnie lubię!

  • Siedzą 3 mrówki na drzewie i wkur

    Siedzą 3 mrówki na drzewie i wkur..... Słonia:
    - Brudas!
    - Cwel!
    Słoń się zdenerwował i kopnął w drzewo, jedna mrówka spadła na słonia a dwie pozostałe krzyczą:
    - Ździchu! Uduś gnoja!!!

  • Córeczka pyta mamę Co to jest

    Córeczka pyta mamę:  
    - Co to jest impotencja?  
    - Hmm... widzisz... to jest tak, jakbyś chciała grać ugotowanym makaronem w bierki.

  • W Krakowie moja matka miała

    - W Krakowie moja matka miała idiotyczną przygodę...
    - Coś podobnego! A ja myślałam, że ty się urodziłaś w Białymstoku.

  • Dlaczego u was nie ma strajków? pyta

    - Dlaczego u was nie ma strajków? - pyta Nixon Breżniewa.
    - Nasz naród zawsze popiera wszystkie uchwały partii i rządu! Jutro będzie mityng, zapraszam.
    Na wiecu w obecności Nixona czytają nowe uchwały.
    - Od jutra wszystkie zarobki będą obniżone o dziesięć procent!
    Burzliwe oklaski.
    - Co dziesiąty obywatel wyjeżdża jutro na budowę magistrali kolejowych na Dalekim Wschodzie.
    Owacja.
    - Jutro co dziesiąty obywatel zostanie powieszony!
    Cisza. Nixon zatarł ręce z zadowolenia.
    - No i co panie Breżniew?
    Breżniew nie zdążył odpowiedzieć. Ktoś z tłumu zapytał:
    - Sznurek swój przynieść, czy związek zawodowy zapewni?

  • Krawiec damski Benis Litman

    Krawiec damski Benis Litman, najdowcipniejszy spośród rzemieślników stanisławowskich, zwykł był powtarzać: "Nie suknia zdobi człowieka!". Toteż partaczył jak się dało.
    Pewnego razu niezadowolona klientka zaskarżyła go do sądu o zwrot pieniędzy za materiał.
    Sędzia przesłuchuje pozwanego:
    - Nazwisko?
    - Litman.
    - Imię?
    - Proszę wysokiego sądu! U nas, Żydów, imię to sprawa bardzo skomplikowana.
    - Dlaczego skomplikowana?
    - Proszę tylko posłuchać! Ja się nazywam po żydowsku Bajnisz, to znaczy po polsku Benis. W chederze nazywali mnie Berel-cap, w synagodze - reb Ber. Na szyldzie warsztatu nazywam się Bernard, a moja żona nazywa mnie idiotą.