Wice śląskie - str 7

  • Spotkoł roz kolega drugiego i pyto go

    Spotkoł roz kolega drugiego i pyto go:
    - Cóż tam u ciebie słychać?
    - Ano starzeję sie i chcę się ożenić, coby mi kto mioł aby oczy zawrzeć.
    - No wiesz - pado kolega - jo ci powiem prowdę. Miołech dwie baby, ale one mi dopiero oczy otwarły!

  • Roz na grubie spotkali sie górnicy

    Roz na grubie spotkali sie górnicy - kamraci. Siedli na kara i zaczli se rozprawiać. Ten jeden padoł:
    - Jak jo był w Afryce to mie roz lew gonił.
    - To jeszcze nic, - pado ten drugi. - Jak jo był w Afryce toch widzioł jak jeden lew skoczył na człowieka i go żywcem pożarł.
    - To jeszcze nic takiego pado trzeci. - Jak jo był w Afryce toch widzioł jak lew gonił człowieka, potem go pożarł i wypluł!
    A ten czwarty górnik sie ino przysłuchiwoł i naroz pado:
    - Kamraty! To jo jest ten istny, co mnie lew gonił, pożarł a potam wypluł. Narszcie mom świadka na to, bo mi żoden wierzyć nie chcioł!

  • Roz w sądzie skarżyli takiego jak

    Roz w sądzie skarżyli takiego jak to padają recydywistę. Sędzia tak patrzy na niego i rzekł:
    - Jak widać to musicie być zepsutym człowiekiem. W jakim to towarzystwie sie wychowali i obracali?
    - No wiedzą, od młodości mom ino z sędziami i adwokatami do czynienio!

  • Masztalski taszczy przez granicę

    Masztalski taszczy przez granicę potężnych rozmiarów worek.  
    - Co jest w tym worku? - pyta go celnik.  
    - Żarcie dla psa.  
    - Pokażcie no.  
    Otwiera celnik worek i dziwi się:  
    - Przecież to kawa! Kawą będziecie psa karmić?  
    - Jak nie będzie chcioł, to niech nie żre!

  • Wiesz ożeniłech sie pado Gustlik

    - Wiesz ożeniłech sie - pado Gustlik do Tomka.
    - A fajną mosz babę?
    - Blank podobną do Matki Boskiej.
    - Co?
    - No dyć, bo jak mnie z nią widzą to wołają: "Matko Boska!".

  • Spotyko się dwóch ojców Jeden sie

    Spotyko się dwóch ojców. Jeden sie chwoli:
    - Ty Józek, wiesz jak mój Antek fajnie kląć umie.
    - A wiela mu to?
    - Już 4 lata.
    - A rzykać umie to już?
    - Czyś ty głupi, takie małe dziecko?!

  • Roz jeden synek przylecioł do piekarni

    Roz jeden synek przylecioł do piekarni i woło:
    - Dejcie mi dwie żymły i jedna bułka!
    - Przecież to jest to samo - pado piekorz.
    - Ale kać tam! Żymła jest żymłą a bułka - bułką.
    Piekorz mu sprzedoł, ale jak synek już mioł wyjść ze sklepu, pado mu jeszcze roz:
    - No dyć pwiedz mi - a to był piekorz ze Śląska - no powiedz mi czemu to nie jest to samo?
    - No bo widzą, te dwie żymły są dlo babki i mojej matki, a ta bułka jest dlo ciotki, a ona jest z Sosnowca.

  • Roz szoł chłop ze swoją babą

    Roz szoł chłop ze swoją babą a oboje coś nieśli.
    - Jadwiżko, nie mosz za ciężko?
    - Nie.
    - A nie obijo ci ta torba kolan?
    - Nie.
    - A nie wdziero ci sie to trzymanie w rękę?
    - Nie.
    - No to zamień sie ze mną.

  • Jednemu górnikowi urodziło sie w trzy

    Jednemu górnikowi urodziło sie w trzy miesiące po ślubie dziecko. Koledzy mu na dole doskwierali, że to nie jego, że coś tu nie gro.
    Górnik wypił se jednego na odwagę i dalej do swojej baby. Przychodzi i pado jej, że z tym dzieckiem cos mu nie pasuje. A baba jak gębę nie otwarła:
    - Co nie pasuje ci? Może rachować nie umiesz! Patrz:
    Trzy miesiące jo jest twoja baba.
    Trzy miesiące tyś jest mój chłop.
    A trzy miesiące my są żonaci.
    Wiela to jest razem do kupy? Jest dziewieć miesięcy czy nie?

  • Pyto roz ksiądz na nauce przedślubnej

    Pyto roz ksiądz na nauce przedślubnej:
    - Powiedz mi Józek, czemu to chłop musi babę żywić a nie na opak?
    - No myślę, że to wedle tego, iż baba roz w raju chłopa żywiła i my za to jeszcze do dzisiaj pokutujemy.

  • Przyszedł roz górnik z szychty i tyla

    Przyszedł roz górnik z szychty i tyla co wlozł do izby wdepnął do kupy, bo to dziecisków w doma pełno. A baba z gębą do niego:
    - Ty mamlasie jeden, to jo tu cały dzień koło tego chodzę i nie wdepłach, a ty tyla coś wlozł to już prosto w gówno.

  • Roz Antek z Franckiem szli wele

    Roz Antek z Franckiem szli wele kościoła. Naroz Antek zdjął czopka na znak pozdrowienia.
    - Jo myśloł - pado Francek - żeś ty z Panem Bogiem na bakier?
    - No bo tak jest - pado Antek - my sie ino pozdrowiomy ale ze sobą nie godomy!