Wice śląskie - str 8

  • Roz szoł chłop ze swoją babą

    Roz szoł chłop ze swoją babą a oboje coś nieśli.
    - Jadwiżko, nie mosz za ciężko?
    - Nie.
    - A nie obijo ci ta torba kolan?
    - Nie.
    - A nie wdziero ci sie to trzymanie w rękę?
    - Nie.
    - No to zamień sie ze mną.

  • Spotkoł roz kolega drugiego i pyto go

    Spotkoł roz kolega drugiego i pyto go:
    - Cóż tam u ciebie słychać?
    - Ano starzeję sie i chcę się ożenić, coby mi kto mioł aby oczy zawrzeć.
    - No wiesz - pado kolega - jo ci powiem prowdę. Miołech dwie baby, ale one mi dopiero oczy otwarły!

  • Ludożercy szykują śniadanie dla

    Ludożercy szykują śniadanie dla króla. Zamierzają uwarzyć piękną blondynkę. Nagle przybiega sługa pałacowy Masztalski i woła od progu:  
    - Kucharze! Nasz pan, Wielka Żarłoczność, chce, coby śniodanie dać mu do lóżka, na surowo!...

  • Roz jechała jedna baba tramwajem

    Roz jechała jedna baba tramwajem do Chorzowa. Konduktorka pyto ją kaj jedzie?
    - Do Chorzowa - pado baba.
    - Do Starego? - pyto konduktorka, no bo to i Stary Chorzów jest.
    - Nie! - pado baba, - do Emy prać.

  • Pyto roz ksiądz na nauce przedślubnej

    Pyto roz ksiądz na nauce przedślubnej:
    - Powiedz mi Józek, czemu to chłop musi babę żywić a nie na opak?
    - No myślę, że to wedle tego, iż baba roz w raju chłopa żywiła i my za to jeszcze do dzisiaj pokutujemy.

  • To jest tako staro opowieść ale

    To jest tako staro opowieść, ale prawdziwo. Jeden górnik spotkoł roz kamrata i pado mu:
    - Ty Paulek, słyszołeś to jakie to nieszczęście naszego sztygra spotkało?
    - Nie. A co mu się stało?
    - A dyć borok z moją starą uciekł!

  • Po wczasach we Francji wracają

    Po wczasach we Francji wracają do Polski: Masztalski, jego najstarszy syn i ojciec.  
    - Och te Francuzki - wzdycha syn. - Co za temperament!  
    - A co za finezja! - dodaje Masztalski.  
    Po chwili odzywa się jego ojciec:  
    - A... ile... cierpliwości mają...

  • Podczas pierwszej musztry kapral wydaje

    Podczas pierwszej musztry kapral wydaje rozkazy:  
    - Baczność!... Na prawo patrz!... Spocznij!... W lewo zwrot!...  
    Naprzód marsz!... Pluton stój!... Pluton, baczność!... Nagle rekrut Ecik wychodzi z szeregu i kieruje się w stronę koszar.  
    - Gdzie idziesz, ofermo! - woła kapral.  
    - Wiecie wy aby, o co wom chodzi?  
    - Co takiego?  
    - Psińco! Mom tego dość! Jak już bydziecie wiedzieć kaj momy iść to żech je w koszarach.

  • Jednym młodym urodził sie syn Poszli

    Jednym młodym urodził sie syn. Poszli do kościoła, żeby go ochrzcić. A dali mu na miano Jan. Ksiądz bierze ta wata, sól i oleje i pyto:
    - A którego to Jana wybraliście?
    - Jak to którego?
    - No pytom jak sie wasz synek będzie mianowoł, czy Jan Kanty, czy Jan od św. Krzyża, czy Jan od olejów czy może Jan Nepomuceński?
    Ach to o miano wom idzie? No to przecę Jan Kaczmarek!

  • Antek mioł taką babę co sie nigdy

    Antek mioł taką babę co sie nigdy z nim nie wadziła. Umiała wszystko po dobroci zrobić. Roz też Antek wrócił z szychty a był pierońsko zły. Baba mu zaroz obiod dowo i przynosi naprzód zupę. Antek wonio, patrzy, żur z kartoflami, bez słowa wyciep talerz z zupą przez okno. Baba nic. Bez słowa przyrychtowała drugie danie: kotlet, kapustę i kartofle. Antkowi sie na ten widok oczy śmieją, bierze już widełkę do ręki a w tym baba bierze talerz i wyrzuca go przez okno.
    - Ale babeczko, co ty robisz, taki fajny kotlet!
    - Jakeś wyciep talerz toch myślała, że dziś chcesz obiadować w ogródku.

  • Antek z Franckiem robili roz we wsi

    Antek z Franckiem robili roz we wsi. No i dobrze. Robią i robią. No ale naroz sie Antek stracił. Francek go poszoł szukać i patrzy, a Antek stoi nad wychodkiem i kijem tam mieszo a mieszo.
    - Antek! Coż ty tu robisz?
    - Adyć widzisz, że szukom. Żakiet mi tam wpodł i nie mogę go zność.
    - Smol go, przecież i tak go już nosić nie będziesz!
    - No prowda godosz, ino widzisz w kabzie mom śniadanie - pado Antek i dalej szuko i szuko.

  • W świetlicy GS trwa spotkanie

    W świetlicy GS trwa spotkanie przedwyborcze. Kandydat na senatora mówi do zgromadzonych:  
    - Chcę was uwolnić od komunizmu, anarchizmu, klerykalizmu...  
    - A macie panocku coś na reumatyzm?