Każdy sądzi według siebie...
Pies myśli: "Mój człowiek karmi mnie, opiekuje się mną, kocha mnie, więc musi być Bogiem.".
Kot myśli: "Mój człowiek karmi mnie, opiekuje się mną, kocha mnie, więc jestem Bogiem.".
Pies myśli: "Mój człowiek karmi mnie, opiekuje się mną, kocha mnie, więc musi być Bogiem.".
Kot myśli: "Mój człowiek karmi mnie, opiekuje się mną, kocha mnie, więc jestem Bogiem.".
Wchodzi staruszek do konfesjonału i nawija:
- Mam 92 lata. Mam wspaniałą żonę , która ma 70 lat. Mam dzieci,wnuki i prawnuki. Wczoraj podwoziłem samochodem trzy nastolatki, zatrzymaliśmy się w motelu i uprawiałem seks z wszystkimi trzema...
- Czy żałujesz, synu, tego grzechu?
- Jakiego grzechu?
- Co z Ciebie za katolik?
- Jestem żydem...
- To czemu mi to wszystko opowiadasz?
- Wszystkim opowiadam...
Ksiądz i zakonnica podróżowali przez pustynię na wielbłądzie. Trzeciego dnia wielbłąd padł martwy, z wyczerpania. Po długiej chwili milczenia ksiądz powiedział:
- Czy mogłabyś zrobić coś dla mnie, skoro i tak nie przeżyjemy więcej niż dzień / dwa...?
- Oczywiście, ojcze.
- Nigdy nie widziałem kobiecego biustu, czy mógłbym zobaczyć twój?
- Dobrze, nic mi się nie stanie jak pokażę.
Siostra zdjęła habit ku uciesze księdza, który oznajmił że ma piękne piersi.
- Czy mógłbym ich dotknąć?
Siostra zgodziła się, ksiądz popieścił je przez chwilę.
- Ojcze, czy mogę się o coś zapytać?
- Tak, siostro?
- Nigdy nie widziałam męskiego penisa. Czy mógłbyś mi pokazać swojego?
- Naturalnie - odparł ksiądz zdejmując ubranie.
- Och, ojcze, czy mogę go dotknąć? - Ojciec zgodził się i po kilku minutach dostał potężnej erekcji.
- Siostro, czy wiesz, że jeśli włożę penisa w odpowiednie miejsce, mogę stworzyć życie?
- Czy to prawda, ojcze?
- Tak, to prawda, siostro.
- Więc wsadź go w dupę wielbłądowi i uciekajmy z tej pustyni!
Żonaty facet przyszedł do spowiedzi.
- Mam romans z pewną kobietą - mówi.
- A coś bliżej? - zaciekawia się ksiądz.
- No, spotykamy się, ale tylko ocieramy się o siebie.
- Tarcie to jest to samo co włożenie, odmówisz 5 zdrowasiek i dasz na ofiarę 100 zł.
Gość odmówił modlitwę i kieruje się do wyjścia, a ksiądz cały czas obserwuje go i wybiegając z konfesjonału krzyczy:
- Widziałem! Nie wsadził pan 100 zł na ofiarę!
- Ale potarłem stówką o puszkę. Sam ksiądz mówił, że tarcie to jest to samo co włożenie!
Przychodzi biskup na wizytację do kościoła.
Przegląda księgi wieczyste.
Nagle, patrzy ochrzczono psa.
Zdziwił się i mówi do księdza:
- Księże Piotrze, psa? Tak nie wolno!
Na to ksiądz:
- Biskupie ja wiem, ale dali 100 tysięcy złotych, a dach przecieka i ogrzewanie szwankuje.
- Aaaa, no to trzeba pieska przygotować do bierzmowania.
Ksiądz mówi do kolegi:
- ukradli mi rower i nie wiem jak i gdzie mam go szukać.
Kolega radzi, by z ambony omawiał przykazania Boże,
- jak dojdziesz do 7-mego - nie kradnij- to obserwuj ludzi, kto w kościele się zmiesza, to na pewno będzie winny,
Po paru dniach księża się spotykają i tamten pyta:
- no i co znalazłeś złodzieja????
- nie, bo jak w kazaniu doszedłem do 6-tego przykazania - nie cudzołóż -, to przypomniałem sobie, gdzie zostawiłem mój rower.
i krzyczy:
– Okradli mi sklep!
– A był poświęcony?
– Nie...
– No to nie ma przestępstwa.
– A co to jest?!
– Kara boska!
Dzwonek do drzwi.
– Dzień dobry. Jesteśmy Świadkami Jehowy...
– Przykro mi, nie widziałem wypadku. Nie mogę wam pomóc.
Po mszy Jasio mówi do księdza:
- Pańskie kazanie było zaj*biste.
- Synu nie możesz tak mówić.
- Ale Pańskie kazanie było naprawdę zaj*biste.
- Synu opamiętaj się póki możesz!
- Było tak zajebiste, że postanowiłem dać 1000 zł na kościół.
- Pie*dolisz.
– Tato, tato, daj popływać!
i po paru dniach, mocno rozczarowany idzie do św. Piotra na skargę:
– Czy to już wszystko, co ma mnie spotkać po uczciwym życiu? Czy nic więcej nie będzie się działo, tylko te piania anielskie i same nudy?
– No nie – odpowiada św. Piotr. – Co jakiś czas mamy wycieczki. Najbliższa będzie w przyszłą sobotę. Do piekła.
Facet zapisał się więc na tę wycieczkę i pojechał. A gdy się znalazł w piekle, nie wierzył własnym oczom. Jak w Monte Carlo – ruletka się kręci, panienki piękne, trunki się leją litrami, a na scenie przygrywa orkiestra...
Po powrocie z wycieczki i oznajmił więc św. Piotrowi, że chciałby przenieść się do piekła na stałe.
– Owszem, zmiana lokalizacji jest możliwa – odrzekł mu Piotr. – Ale tylko raz. Jeśli podejmiesz taką decyzję, to nie ma już powrotu.
– Nie ma sprawy. Jestem zdecydowany na 100%.
Odtransportowali więc go do piekła. Wchodzi. I cóż widzi? Kotły, smoła, jęki, łańcuchy…
Leci więc zaraz zdenerwowany do Lucyfera, opisuje mu, co widział na wycieczce, a co zastał teraz… A diabeł mu na to:
– Widzisz, kochany, bo co innego turystyka, a co innego emigracja!
zobaczył Boga i zagaja:
– Panie, powiedz mi, jak stworzyłeś wszechświat?
– Cóż... Wielki Wybuch, cząstki i antycząstki, ekspansja wykładnicza..., no cóż..., resztę wiesz.
– A jak stworzyłeś wszystkie żywe istoty?
– No, abiogeneza, potem ewolucja i powoli wszystko się działo. No cóż, wasi naukowcy już dawno wszystko rozpracowali.
– A jak stworzyłeś człowieka?
– Naczelne, znowu ewolucja... No, oczywiście nie bez trudu…. Co, nie chodziłeś do szkoły?
– Ale przecież w Biblii jest napisane o siedmiu dniach i tak dalej!
– A jak miałem opowiedzieć starożytnym dzikusom o antycząstkach, abiogenezie i ewolucji?!