Za linią wroga Cz .1

Stało się jak przypuszczałem... 2 miesiące przygotowań nie poszły na marne
Generał wiedział że coś jest nie tak.. wiedział że zbliża się najgorsze.
Zebrał pięcioro najlepszych ludzi z jednostki by stworzyć coś na kształt tajnego "oddziału"
Ale.. czy aby na pewno oddziału?...nie myślałem nad tym zbyt długo.
Fakt i myśl że koncentracja jest najważniejsza nie pozwalały mi nawet na chwile  
zapomnieć o słowach których tak naprawdę żaden Żołnierz nie powinien zapominać
"koncentracja jest kluczem do zwycięstwa". Obok mnie stali inni jak dotąd nieznani mi towarzysze.
Szczegóły operacji nie były zbyt oryginalne. Jak pewnie się domyślacie były to tylko:
Wejść po cichu, zrobić co należy, i szybkie oddalenie się od rejonu...wtedy wydawało się to łatwe
teraz myślę że tamte myśli były zbyt błędne. Ale wróćmy do tego co mówił nam generał.

G- Słuchajcie bo nie będę powtarzał, nieopodal Odry nasi zwiadowci zauważyli  
dziwne maszyny na terenie Niemiec.Waszym zadaniem jest dowiedzieć się, co to jest ?  
i co ma robić? a jak będzie trzeba zdetonować cel. Nie wiem co to? ale przeczuwam coś strasznego.

Nikt nie odezwał się nawet na chwile. Kazali nam zejść po sprzęt i jak najszybsze udanie się na teren działań.
Sprzętu mogliśmy zabrać niewiele: lornetka, karabinek Scar, pistolet i mapę z miejscem ewakuacji.
Pomyślałem że jeśli mamy walczyć ramie w ramie to powinniśmy się lepiej poznać. Nie było to łatwe.
Atmosfera była cicha i spokojna choć czułem się jakby ktoś miał wejść na środek i krzyczeć jak jakiś debil.
Było cicho zbyt cicho... to nie dla mnie. Odezwałem się jako pierwszy:

Ja- to może... może opowiemy coś o sobie... mogę zacząć.

M..- nie mamy wyboru to ma być drużynowa akcja.  

Ja-to może ja zacznę Nazy...

nie zdążyłem nawet dokończyć a po chwili usłyszeliśmy jakiś świst... coś na kształt rakiety.W złym momencie o tym pomyślałem.
Rozpętał się chaos... alarm, czerwone światło...wszystko na raz... nie byłem w stanie usłyszeć  
własnych myśli.  

Ja - co jest kurwa ?!

Pilot- trafili silnik. tracę panowanie!

Ja - Kurwa mać! Panowie Trzymajcie się myślę że lądowanie nie będzie należało do najprzyjemniejszych!

To były najdłuższe 20 sekund mojego życia nic tylko ten jebany alarm i światło które prowadziło mnie do epilepsji.
nie zdążyłem jeszcze się czegokolwiek złapać po czym usłyszałem trzask i nagle zaczęło nami trząść.
Choć wiedzieliśmy że to może być nasz koniec zachowywaliśmy spokój. Po dłuższej chwili wszystko było w porządku.
Transporter w kawałkach a przeżyło nas tylko 3... przynajmniej tak mi się wydawało ponieważ ciał nie było.
kokpit cały we krwi.. piloci nie żyli a z naszego sprzętu została tylko mapa i karabin...  
Czy uda nam się wykonać cel i wrócić ?...

DanteInferno

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 536 słów i 2905 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Shruikan

    ,,,,,,,,,,, Masz trochę przecinków, a tak to spoko.

    18 lis 2013