Po prostu tytuł

Lat miałam tego dnia 16. Świeże, dokładne 16, ukończone w marcu 2010. Wstałam rano bez większych problemów, odgarnęłam włosy z twarzy i spojrzałam przez okno. Ujrzałam to co zawsze, widok, który niesamowicie kocham - moje bloki skąpane w słońcu i parking, na którym stały aż cztery cinquecento, każdy w innym kolorze. Nigdy nie potrafiłam wyjaśnić dlaczego mnie to tak bawiło. Zabawne brzmienie tej marki czy skojarzenie z ich właścicielami?  
Była sobota, nigdzie nie musiałam się spieszyć. Odeszłam od okna i prosta jak kłoda rzuciłam się znowu na łóżko - "koszmaru ciąg dalszy" - pomyślałam.
Wiecie, co jest niesamowicie zabawne? Nienawidzę życia, a przy tym kocham je niemiłosiernie. Paradoks, którego nie wyjaśnię nigdy. Nie wiem, czy nie potrafię go wytłumaczyć, czy uważam, że moi słuchacze tego nie pojmą umysłami przepełnionymi myślami o własnych problemach. Tak czy inaczej - nie musiałam się o to martwić, bo w prawdzie - nieczęsto pytana byłam o jego wytłumaczenie.
Nie wiem czy znacie to uczucie - patrzycie na pięknego lwa. Duma bijąca z jego twarzy uderza w nas jak młot. Macie ochotę go dotknąć, pogłaskać, poczuć jego siłę w dłoniach, a przy tym - wiecie, że jest straszny, potrafi zabić jednym ruchem i nie zna litości. Życie... życie to jest właśnie mój lew.  
Poleżałam jeszcze chwilę i poszłam do kuchni. Śpię w skarpetkach, niezmiennie od kilkunastu lat, z nimi na stopach właśnie przeszłam przez próg i poczułam morką plamę. "Kurwa, kurwa, kurwa!" - pomyślałam, zaciskając przy tym zęby, nie mogłam sobie pozwolić na wypowiedzenie myśli, ze względu na rodzicielkę, która w tymże pomieszczeniu robiła porządek.  
- Zrób sobie śniadanie i zmykaj, jak tata wróci to bierzemy się za gotowanie! - powiedziała moja mama wycierając lekko spocone czoło przedramieniem, dłonie miała całe w płynie do mycia naczyń.  
Nie chciałam robić zbyt dużego bałaganu, wzięłam parówkę z lodówki, nalałam sobie soku do szklanki i z takim ekwipunkiem udałam się do salonu.  
Parówki, kolejna rzecz, o której mogłabym mówić godzinami. Kiedyś odważyłam się przeczytać artykuł z czego są robione, jak powstają. Szczerze Wam tego nie polecam.  
Prosto mówiąc - rozwaliłam się na fotelu przed telewizorem. To nie była pozycja siedząca, leżąca, ani pół taka - pół taka. Wyglądałam jak emulsja do kąpieli rozlana na krawędzi wanny. Od zawsze wiedziałam, że w domu można sobie pozwolić na takie cuda. Publicznie - nigdy.
Jadłam moje niezwykle pożywne śniadanie oglądając serial, który pewnie każdy z Was zna, o grupie przyjaciół - oprócz tego, że są przyjaciółmi robią dużo innych niesamowitych rzeczy jak chodzenie do pracy czy umawianie się na randki z obcymi.  
W pewnym momencie mój telefon zaczął grać "She loves you" w wykonaniu Beatlesów, a na ekranie pojawiło się zdjęcie mojego kolegi.  
- Słuuucham! - krzyknęłam z entuzjazmem.
- Nigdy nie uwierzysz w to, co ci powiem.  
- Nie wiadomo, mów o co chodzi!
- Pamiętasz jak rozmawialiśmy o ostatnio o tej fabryce cegieł?  
- No pewnie, że tak. Co jest?
- Sprawdzałem na necie, gadałem z rodzicami. Ona jest niedaleko! Musimy tam jechać!
- Daj mi godzinę i będę gotowa!  
- Zbieram resztę ludzi i jedziemy!  
Rozłączyliśmy się, bez pożegnania. Nie potrafię opisać jakie podniecenie wypełniło wtedy moje blade cielsko.  
Fabryka cegieł, brzmi nudno. Po prostu nudno... A jest inaczej!  
Kilka dni temu, poprzedzając ten wyżej opisany rozmawiałam z kolegą - Arkiem - na temat opuszczonych, starych miejsc. Arek na pewnym forum znalazł informacje, że w takich pustkowiach jest dużo starych dzienników, zapisków, czasem nawet porno - od dawnych, dawnych lat nikt nie wie jak te gazety znajdują się w najróżniejszych miejscach. Dowiedzieliśmy się, że niedaleko naszego miejsca zamieszkania znajduje się stara, niedziałająca od lat 58 fabryka. Każde z nas poczuło chęć odwiedzenia tego miejsca. To mogła być zwykła melina, gdzie leży kilka pustych flaszek po Smirnoffie i kartoników ruskich fajek, ale mimo to - była to nasza Narnia. Ziemia obiecana. Niestety, nie znaliśmy miejsca, gdzie się znajduje... aż do tamtego dnia!

CzarnaDama

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 796 słów i 4316 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik ♥

    Jeśli to ma być jak "Infiltratorzy", eksploracja miejska - to bardzo dobry pomysł. Szeroka paleta możliwości, zależy jak daleko sięgniesz wyobraźnią. Fabryka cegieł czeka i ja też, na cd :)

    31 sty 2016

  • Użytkownik CzarnaDama

    @♥ Cieszę się bardzo! Już niedługo kolejna część :)

    31 sty 2016