O.N.I - Scena I cz. 2

O.N.I – Scena 1.2 Lekkie problemy

     Spojrzałem w przestrzeń. Powtarzałem sobie w myślach to co Bob powiedział. Wszyscy. Co do nogi. Zginęli w obronie jednego sektora. Sektora, który od 25 lat stoi zamknięty. Z tym sektorem zawsze były problemy. Najczęściej lądowały tam ślizgacze - najmniejsze statki - ciężko było wymieniać różne rzeczy oraz wyniki badań za żywność i sprzęt do testowania bądź materiały do eksperymentowania. Doki. Najczęściej dokerzy tak nazywali tamto miejsce, w którym pracowali i mieszkali. Jedli posiłki, rozmawiali i mieszkali tam z rodzinami. Zamknięto tamten sektor z powodu wybuchu biochemicznego, do którego doszło właśnie w 2050 roku. Zginęli wszyscy. I dokerzy i ich rodziny. Zostało również zniszczonych dużo rzeczy. Gdy próbowano przywrócić tamten teren do stanu używalności okazało się, że promieniowanie jest zbyt duże aby mogli tam pracować ludzie albo dochodziło do szybkich wymian towarów. Postanowiono, że sektor 6 zostanie odcięty od reszty stacji. I tak sektor 6 stał sobie za zamkniętymi wrotami do dziś. Bo dziś jakiś baran posłał żołnierzy do walki z promieniowaniem. Zostawiłem bułkę i jeszcze gorącą, czarną kawę na blacie i ruszyłem w ślad za Bobem.
- Co się dokładniej stało? – zapytałem bezuczuciowo Boba – Co jest zagrożeniem?
Boba ewidentnie zmieszało. Nie wiedział co zabiło jego kolegów ze służby. Dostał informację, że coś się dzieje w dokach, nie wiedział co ich zaatakowało. Szliśmy halą w stronę ruchomych schodów. Jak zwykle nieskazitelna biel uderzała w oczy. Telebimy wyświetlały jak zwykle te same informacje. Nic nie było o szóstym sektorze, w którym trwała walka. Ruchome schody zabrały nas piętro niżej. Musieliśmy wejść na drugie schody by zniosły nas na przystanek. Pociąg nadjechał. W planie było, że ta kolej jedzie do sektora 4. W pośpiechu weszliśmy do pociągu. Bob nagle zaczął wymieniać imiona zabitych.
- Greg, Malcolm, Terry, Ken, Glenn, Henry… oni wszyscy zginęli – wyliczał Bob – zginęli – myślałem, że Bob za chwilę rozpłacze się w pociągu na dobre. Próbowałem go pocieszyć.
- Bob. Nie płacz. Trzeba się z tym pogodzić. Niedługo to coś co ich zabiło, zapłaci drogą cenę. Przyrzekam – poprawiłem Bobowi humor. Jednakże myślę, że poprawa jego nastroju to tylko teatralny gest.
- Dzięki Matt. Jak myślisz co to było? – nareszcie mogłem go zaatakować pytaniem, które nachodziło mi na język wiele razy,  
- Nie wiesz co ich zabiło? – niepotrzebnie zadałem to pytanie. Widać było, że Bob się zmieszał.
Nic nie mówił dopóki nie znaleźliśmy się w sektorze trzecim.
- Matthews. Pozwól – za drzwiami stał pułkownik Andrei – do mojego pokoiku.
Sektor 3 głównie znany z eksperymentów z bronią, miał swój urok. Ściany były podobne wyglądem do rosyjskiego metra (burmistrzem trzeciego sektora był Kozadiew – moskwianin tak jak Andrei) filary były stabilne i oczywiście starannie wyczyszczone. Kafelki na podłodze świeciły tak mocno, że kto po raz pierwszy wchodził do sektora, na chwilę był oślepiony blaskiem tej posadzki. Różne kolorowe mozaiki na ścianach powodowały dodatkowy oczopląs, gdyż każda mozaika była na tyle kolorowa i ładna, że nie wiadomo było, na której oko zawiesić. Andrei prowadził mnie przez obszerną halę, którą nazywał krasivaya vorota (z rosyjskiego piękna brama). Na placu głównym nazywanym też targowym znajdowało się wiele stoisk z różnymi rzeczami do kupienia. Od ubrań zaczynając kończąc po złote samowary, łańcuszki, naszyjniki, pierścionki, książki itd. Również można było kupić własnoręcznie robioną broń wraz z własnoręcznie robioną amunicją. Tylko, że broń targowa była gorszej jakości, dosyć często się zacinała, pociski lubiły wybuchać w iglicy przy czym powodowało to do zniszczenia karabinu. Szliśmy dosyć szybkim krokiem, mijaliśmy różne kramy, przy czym ekspedienci i ekspedientki witały i pozdrawiały Andreia. Był szanowany i lubiany. Ten staruszek z siwymi włosami i gęstymi wąsami w tym samym kolorze przypominał trochę Stalina. Był wysportowany i miał dobrą kondycję jak na sześćdziesięcio siedmiolatka. Również jego muskulatura była dosyć mocna, nie można było dokładnie określić wielkości jego kaloryfera, gdyż chodził większość czasu w kożuchu. Mówiono, że ma tyle siły by jedną ręką mógł podnieść i skręcić kark człowiekowi co waży sześćdziesiąt kilogramów. Doszliśmy do dużego biura, w którym stało łóżko, dwie pułki z książkami, dwa krzesła, biurko dosyć solidne i ekstrawaganckie prawdopodobnie z mahoniu, wygodny obszyty szkarłatną skórą fotel, regał i szafa na ubrania, a na podłodze pośrodku pokoju leżała skóra niedźwiedzia. Usiadłem na jednym z krzeseł, było bardzo wygodne. Andrei kazał wyjąć kieliszki i najlepszy alkohol jaki miał w szafce. Znałem to jego zagranie. Kochał dowiadywać się jak najwięcej poprzez rozwiązywanie języka wódką.
- Słucham – zagadnąłem – czego ode mnie chcesz Andreiu?
- Nie tak szybko tovarishu, najpierw się napijmy.
- Wiesz, że nie piję – odpowiedziałem. Wódka dla mnie była za mocna. Wolałem gin z tonikiem.
- Ach trezvennik, abstynent. No nic – Andrei pogładził swoje siwe wąsy po czym splótł ręce na biurku i spojrzał w dół – szto. Się dzieje w sektorze sziest? – Nie zdziwiłbym się, że Andrei wie o sektorze szóstym. Był jednym z najlepiej poinformowanych ludzi we wszystkich czynnych sektorach.
- Zwykły bunt i…
- Kilolitr! – wrzasnął i pomocnicy Andreia wzięli mnie za ramiona i wyszarpnęli z krzesła – niet. Ja się pytam co NAPRAWDĘ zdarzył się w sektorze sziest. Ja znaju, znaju wasze konszachty z jedynką i czwórką. Ale jesteś w sektorze TRI! Jesteś w rękach moich i mojego drugi Kozadiewa Kozadiewicza. – odparł Andrei. Nie wiem dlaczego Andrei napomknął o jakichś konszachtach nie wiadomo skąd.
- Jakie konszachty, Andrei. Nie słyszałem o żadnych konszachtach
- Tikhiy yebat! – wrzasnął głośniej Andrei – ja znaju wasze sekrety i tajemnice. Kiedy, kogda, kogda wy mnie zdradzicie?
- Dobra, dobra. Nie wiem co dzieje się w sektorze szóstym. Nie musisz mnie już napastować. – powiedziałem zgodnie z prawdą. Andrei się uspokoił i machnął do swoich goryli by mnie posadzili na miejscu.
- Nie można było tak od razu? Dzisiaj ty i twój tovarish, spędzicie noc w sektorze trzecim.

Tą część próbowałem zrobić zgodnie z zaleceniami Arniego. Dzięki! Ta część to głównie opis, a akcja może będzie się działa w części czwartej lub piątej. Miłej lektury! :D

Hybrajan

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 1191 słów i 6785 znaków.

5 komentarzy

 
  • nemfer

    Yyy… ale z tego co zrozumiałem opisujesz sektor 3
    "Eto Ruskija stancja"

    19 sty 2014

  • Gabi14

    No nie czy ty próbujesz zrobić coś na podstawie Metra???? Dlaczego ty mi to robisz??? Jestem miła więc to czytam (???)

    18 sty 2014

  • Arni

    Hybrajan odblokuj prywatne wiadomości, to wyjaśnię Ci tych kilka drobnych błędów, które nadal popełniasz.. Nie ma sensu pisać op nich w komencie. Pozdrawiam

    18 sty 2014

  • Hybrajan

    Chciałem napisać o sektorze szóstym, a potem kontynuować powieść

    18 sty 2014

  • nemfer

    Yyy… może i opis… ale czego? :D

    18 sty 2014