Witajcie w kolejnym opowiadaniu z serii. SZczegulne podziękowania kieruje do przyjaciółki która inspiruje mnie do jego pisania oraz czuwa by było z sensem.Zapraszam do lektury !!
Rozdział 2 – Tajemnicza Organizacja
Jessica wróciła do domu w wyjątkowo dobrym humorze, wynikało to z tego, że w końcu po tylu latach poszukiwań jej zespołowi tajnych poszukiwaczy artefaktów udało się odnaleźć wskazówkę która pchnie poszukiwania złotego miasta do przodu. Tak jak się umówiła, w salonie czekał na nią jej dobry znajomy, który był dla niej niczym starszy brat odkąd tylko pamiętała.
-Witaj Jessica -zagaił
-Cześć braciszku, czy ustaliłeś z Jerrym to o co prosiłam ?
-Tak, samolot do Peru będzie czekał jutro o godzinie 3 na 2 pasie startowym, pamiętaj nie spóźnij się! A tak poza tym przygotowałem dla ciebie niespodziankę, na razie niech szczegóły będą tajemnicą
-dlaczego ?
-Powiedzmy… że dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, na razie niech ci wystarczy to, że wszystkie szczegóły poznasz gdy dotrzesz na miejsce spotkania z Jerrym.
-ehh dobrze, niech będzie
- pa siostra
-pa
Po wyjściu brata jeszcze przez chwile zadawała sobie pytanie co on znowu wymyślił ? W ciągu tych
kilku lat zdążyła go poznać wystarczająco dobrze by wiedzieć, że niektóre z jego niespodzianek mają dziwną tendencje do bycia niebezpiecznymi lub też niemiłymi. W trakcie rozważania planów na jutrzejszy dzień w których wchodziły: wylot, zakwaterowanie się, spotkanie z Jerrym czyli założycielem tajnego ugrupowania oraz jego głównym sponsorem, zapoznanie się z niespodzianką i odkrycie zaginionego miasta, zdążyła zjeść kolacje, umyć się i położyć spać.
Godzina 2.30
-Cholera mogłam się wcześniej położyć spać … no ale cóż trzeba wstać i wyruszyć w drogę ! Nie zwlekając ani chwili dłużej ruszyła do łazienki na poranną toaletę gdzie po 10 minutach wskoczyła w wcześniej już przygotowane ubranie, zabrała plecak w którym znajdywały się najpotrzebniejsze rzeczy takie jak : buty trekkingowe, zestaw ubrań na zmianę na ok półtorej tygodnia, lina wraz z karabinkiem oraz suchy prowiant. Po upewnieniu się czy wszystko zabrała wyszła z domu i udała się na lotnisko. W trakcie drogi musiała wykonać jeszcze jeden telefon do pracy aby przekazać pracownikom informacje, że nie będzie jej przez najbliższy tydzień. Po poinformowaniu Molly udała się wprost na wyznaczone miejsce w samolocie gdzie usnęła.
Tej nocy Jackowi nie dane było pospać. Pracowitą noc zawdzięczał nowemu odkryciu, które wiązało się z nową, pełną niebezpieczeństwa przygodą. Dobra – pomyślał, jest 3 czyli mam 3 godziny na ogarniecie się i wrócenie z powrotem do pracy … Tak jak zaplanował wyszedł z muzeum, wsiadł na metalowego rumaka i pognał do mieszkania. Po dotarciu pod swoje lokum zauważył, że coś tu nie gra, mianowicie drzwi były uchylone a pamiętał, że mimo pośpiechu na pewno je zamykał... Ostrożnie je uchylił i wszedł do środka, to co zastał wprawiło go w przerażenie, wszędzie walały się zawartości szuflad. Podminowany zaczął sprawdzać czy coś nie zginęło, o dziwo wszystko na czym mu zależało znajdowało się (o ile można tak powiedzieć) na swoim miejscu. Zrezygnowany rozwalił się na kanapie z której jego wzrok padł na białą kopertę położoną na stoliku. Zaciekawiony tajemniczym przedmiotem wziął go do ręki uważnie mu się przyglądając. Jego szczególną uwagę przykuła pieczęć przedstawiająca (o ile się nie mylił) miecz Ekskalibur. Nie zwlekając sięgnął do jej wnętrza, w dłoni wyczuł cienki materiał w dotyku podobny do jedwabiu zmieszanego z papirusem. Z zaciekawieniem otworzył kartkę i zabrał się za studjowanie jej zawartości : Szanowny Panie Jacksonie Cross mam zaszczyt poinformować pana, że pańska osoba oraz działania zwróciły naszą uwagę. Jako członek organizacji proponuję panu pracę dla tajnego stowarzyszenia poszukiwaczy artefaktów. Jeśli jest Pan zainteresowany proszę o stawienie się w dniu dzisiejszym na lotnisku ( pas 1 ) o godzinie 5. Dalsze informacje dotyczące wyprawy zostaną panu przekazane na miejscu. Jedyne co mogę teraz zdradzić to informacja, że wyprawa będzie związana z zaginionym miastem Inków. Zwyrazami szacunku William Forge.
Po ponownym zlustrowaniu tekstu, ostrożnie odłożył kartkę na blat tak jak by się bał, że to co
właśnie się stało może okazać się fikcją. W trakcie odkładania przedmiotu odruchowo spojrzał na
zegarek i zauważył że jest już 4.20. Po kilku sekundach doszedł do wniosku że skoro nie ma jego
szefowej to może sobie pozwolić na parę dni wolnego, wydedukowana teoria stała się impulsem
który pchnął go do chwycenia za tzw. plecak awaryjny, zawierający wszystkie potrzebne przedmioty na pełną niebezpieczeństw wyprawę. Potem, w krótkich odstępach czasu wybiegł z mieszkania nawet na sekundę nie przejmując się panującym w nim bałaganem, wskoczył na wierny mu pojazd i z wiatrem we włosach udał się na wyznaczone miejsce spotkania……..
Materiał zarchiwizowany.
2 komentarze
Kamikaze
tak planuję dodanie w ten weekend
elninio1972
Będzie kolejna część?