Dziennik ocalałego z apokalipsy. cz.5

Dziennik ocalałego z apokalipsy. cz.5Sobota

     Szczerze, to gdyby nie ten dziennik nie wiedziałbym, który dzień tygodnia dzisiaj mamy. Dlatego muszę sobie pogratulować tak świetnego pomysłu. Ale wracając do mych zwierzeń... Zaraz po wstaniu zrozumiałem, dlaczego świat jest teraz tak niebezpieczny. Przekonałem się o tym, kiedy usłyszałem alarm. Dotyczył on ataku nieumarłych, na jedną z ostatnich osad ludzkich na tej spaczonej planecie. Wbrew pozorom nie wywołało to paniki, a jedynie zbiorową organizację. Każdy kto miał broń, ustawił się po odpowiedniej stronie muru, i strzelał do zombie. Ale nie była to zwykła strzelanina, nikt nie strzelał na oślep. Każdy pocisk MUSIAŁ trafić, w innym wypadku marnowała się tak cenna teraz amunicja. Agresorów nie było wielu, zaledwie garstaka zombie. Na oko licząć koło dziesięć, może dwadzieścia sztuk. "Bitwa" nie trwała długo, gdyż nie zajeła nawet 10 minut. Po wszystkim zjedliśmy śniadanie, teraz jestem w jednym z domków. Po co? No cóż, nocujemy w nim ponieważ mieszkańcy udzielili nam go jako schronienie. Dalej czuje, że to wszystko jest aż zbyt sielankowe...

     Wiedziałem, nic nie może być tak świetnie. Okazało się że to nie byli tacy ludzie, na jakich wyglądali. Chcieli nas poprostu pozarzynać, i odebrać nasze uzbrojenie. Skąd to wiem? A z tąd, że podsłuchałem jakąś rozmowę. Znowu o zdobyczy. Ale niedźwiedzie nie nazywają się kurwa Tomek, Kuba, i Marcin. Myle się? Chciałem to przekazać im jak najszybciej, ale chyba zdążyli się zorientować. Ponieważ gdy do nich dotarłem... Zamarłem. Kuba został postrzelony w głowe. Zmarł na miejscu. Nie wiele myśląc, wskoczyłem w miejsce w którym leżał, wziąłem z kabury jego broń, i zastrzeliłem skurwiela, który to zrobił. Następnie zaczęliśmy uciekać, o dziwo nie strzelali do nas, jak to bywa w filmach akcji, to były tylko pojedyńcze strzały, lecz niektóre mijały mnie tak blisko, że słyszałem ich świst. Biec przestaliśmy dopiero po dobrych dwudziestu minutach. Padliśmy na ziemię. Ja zacząłem płakać. Nie jak zawsze, to były tylko pojedyńcze łzy na myśl o moim przyjacielu. Miałem teraz wewnętrzną potrzebe uchowania go tak jak należy. Zebraliśmy pare kamieni, zrobiliśmy z nich stos przylegający do dębu, a do drzewa przyczepiliśmy kartkę z jego imieniem, i dodaliśmy pod nim napis: "Jeden z trzech orłów, pierwsza z trzech dusz." Może nie było to coś wielkiego, ale chcieliśmy dobrze uhonorować jego miejsce spoczyku. Zaraz po tym pomodliliśmy się o jego duszę, odpoczeliśmy, a ja póki byłem pełen wspomnień napisałem to wszystko.  

     Dzięki bogu, zdążyliśmy napełnić plecaki żywnością i wodą, gdyż zaraz po dopoczęciu, zjedliśmy troszkę, i wypiliśmy po litrowej butelce wody. Znów wyruszyliśmy, tym razem nie była to miła atmosfera. Zero rozmów, żadnych uśmiechów. Tak jakbyśmy szedli w stronę piekła. Po niedługim czasie zaczęło się robić ciemnawo, znów ustawiliśmy obóz, choć tym razem trwało to wiele dłużej, a drewno na opał musieliśmy bardzo dobrze racjonować. Miałem wartę jako pierwszy, nie mineło nawet dziesięć minut od jej rozpoczęcia, gdy nagle zza krzaków wyszedł chłopiec. Nie jakiś zombie... Był to zwykły chłopiec. Miał na oko jakieś 12-13 lat. Gdz go ujrzałem, przeraziłem się. Miał przy sobie toporek strażacki, i cały był w krwi, najwyraźniej nie swojej. Gdy mnie zobaczył, z jego oczu znikła pusta, a pojawił się pewien promyk, a na ustach zawidniał uśmiech. Obudziłem nogą Tomka, jednocześcnie pytając młodego o imie. Odpowiedział mi głos przechodzący mutację: "Jestem Rafał". Po nie długiej rozmowie, zrozumiałem, że niektórzy mają gorzej niż my. Był on sam na świecie. Jego matka zmarła broniąc go, a ojciec wyszedł dawno temu z domu, i już nigdy nie wrócił. Nie chcę sobie nawet wyobrażać co musiał przejść. Daliśmy mu wody, i jedzenia. I ułożyliśmy do snu. Reszta mojej aktualnej warty była spokojna, teraz piszę to przed snem.

bobkala1

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 742 słów i 4102 znaków.

4 komentarze

 
  • rokisi

    O nie! Nie możesz zakończyć tak cudownej serii! ;-;

    28 sty 2015

  • bobkala1

    Przykro mi, ale niestety muszę zakończyć całą serię. Z początku miała to być mała część, mojej książki, aczkolwiek laptop, na którym miałem całą książkę, szlag trafił, i nie będe już mógł kontynuować tej serii. Dziękuje za czytanie, oraz komentowanie moich dzieł :)

    7 sty 2015

  • Nick237

    Wszystko super :D
    Tylko...  Nie,, szedli'' ale ,, szli" :)
    Ale spoko  
    Każdemu się zdaża

    6 sty 2015

  • Karou

    pisz dalej :)

    27 wrz 2014