Dziennik ocalałego z apokalipsy. cz.1

Dziennik ocalałego z apokalipsy. cz.1Wrzesień.
Tydzień pierwszy.
Poniedziałek.

Było jakieś 4 minuty przed 6:00 rano. Obudziło mnie wycie z fabryki, ilekroć słyszę z niej sygnał wyobrażam sobie, że coś się stało. Mimo że zawsze dawała ona fałszywy alarm, to i tak włączyłem telewizor. Ku mojemu zdziwieniu na każdym kanale pokazywali jakiś rozbity samolot, setki rannych, oraz zabitych. Zaczeli też mówić o jakimś ostrzeżeniu, by nie wychodzić z domu. Uznałem, że znowu jakaś dziwna afera się zaczyna, więc po prostu wyłączyłem telewizor i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Po jakichś 5 minutach kolejny raz usłyszałem sygnał alarmujący z fabryki, oraz jakieś ostrzeżenie, które było w koło powtarzane:, , Prosimy o pozostanie w domach, to nie są ćwiczenia!". Wtedy przeraziłem się, że tu na prawde jest coś nie tak. Usiadłem i znów włączyłem telewizor, ponownie na każdym kanale mówiono o tym samolocie, jednak okazało się, że na samolocie był przewożony jakiś lek, który okazał się niewypałem, i miał zostać wywieziony do jakiegoś laboratorium. Cały czas oglądałem relację z katastrofy, gdy nagle coś dziwnego zaczęło się dziać, podczas relacji na żywo jedna z ofiar wstała, i zaatakowała specjalistę od zagrożeń, co to mogło być!? Wyglądało jak jakiś trup-mutant. Nie wiem jak to nazwać, ponieważ jest to coś w rodzaju Ghula ale nie jest raczej spowodowany czarną magią, a już na pewno nie wstał sobie ot tak. Bardziej stawiałbym na ten "lek" od siedmiu boleści. Po prostu nazwę to "zombie", bo tym w prawdzie żeczy jest. Ale wracając do sedna. Nagle wszyscy umarli wstali, i zaczeli atakować żywych. Niczym w żelki wgryzali swe zęby delektując się czystym mięsem swych ofiar. Reporterzy zaczeli uciekać, a sama kamera przez jeszcze jakieś pare sekund nagrywała to krwawe zajście, po czym pojawił się napis "przepraszamy za usterki". A następnie wszystkie programy przestały nadawać. Teraz miałem pewność, dziesiątki filmów o zombie, które oglądałem stały się istną przepowiednią, która teraz była obfitująca w przemoc przygodą. Miałem dwa wybory, albo wyjść nie uzbrojony, z nadzieją na znalezienie bezpieczniejszego miejsca niż moje mieszkanie w środku miasta, i dać się szybko zabić, albo zabarykadować się w mieszkaniu i jakoś spróbować przetrwać. Wybrałem drugą opcję, gdyż nie posiadałem poważnych narzędzi, którymi mógłbym odstraszyć, lub pokonać Zombie. Zabarykadowałem drzwi komodą, okna zaś szczelnie zasłoniłem. Wyszło mi to na dobre. Po niespełna paru godzinach na ulicach słychać było krzyki. Usiadłem w kącie, i zacząłem dzwonić do znajomych i rodziny, jednak bez skutku. Postanowiłem, że muszę przetrwać. Zrobiłem sobie obiad: Kurczak, ziemniaki, i surówka. Po zjedzeniu usiadłem, i rozmyślałem z czego zrobić broń do otwartej walki, kiedy jedzenia zabraknie, i będe musiał wyjść z domu by coś znaleźć. Nagle usłyszałem krzyki sąsiadów, nie zareagowałem, chociaż łza kręciła mi się w oku, nie chciałem otwierać, bałem się. Wziąłem wszystkie noże z kuchni, i udałem się pod drzwi usiadłem po czy zacząłem płakać. Była prawie 21:00 zombie dobijały mi się do drzwi, mocne regularne uderzenia, wiedziałem że drzwi długo nie wytrzymają, jednak nie miałem wyjścia. Zacząłem się modlić, by dodać sobie sił. W pewnym momencie dobijanie ustało. Odetchnąłem z ulgą, czułem, że tej nocy nie prześpię, spojrzałem przez okno: Wszędzie krew i powolne umarlaki szukające swoich kolejnych ofiar, przeszukałem cały dom. Jedzenia starczyło mi na 2 dni. Uznałem, że potrzebuje snu, po czym położyłem się na łóżku, i odpoczywałem póki mogłem.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba moje małe opowiadanie? W rzeczywistości mam już napisane wszystko do drugiego tygodnia, ale pisałem to w inny sposób niż tutaj, dlatego nie mogę tego po prostu wklejać, przez co piszę tak naprawdę od nowa. Poproszę o komentowanie, i pisanie co robie nie tak. Bez motywacji dalej nie napiszę :P

bobkala1

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 727 słów i 4383 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik rokisi

    Bardzo mi się podoba, jest ciekawe, wciągające i wydaję się bardzo..hmmm. ciekawie ujęte :)

    26 sty 2015

  • Użytkownik Nick237

    Super! :D

    6 sty 2015

  • Użytkownik Ciafu

    Mi się podoba, pierwszy raz trafiłam na opowiadanie z zombie, które nie jest takie bardzo sztuczne :)

    23 wrz 2014

  • Użytkownik Karou

    to wgryzanie się w ciało było fajnie opisane, uważaj na literówki i chyba wyłapałam jeden błąd ortograficzny, a tak to jest super :D

    23 wrz 2014