Smoke and mirrors 5

Smoke and mirrors 5Stał jak debil, trzymając w dłoni białą szpilkę o absurdalnie cienkim obcasie. Patrzył na rozgrywającą się przed nim scenę z mieszaniną wstydu i zazdrości. Paweł tulił do siebie roztrzęsioną Lenę. Oczy kobiety błagały wręcz o słowa, które zdołają ją uspokoić. Zawsze, kochanie, zawsze, wymamrotał Paweł. Kłamał, oczywiście. "Zawsze" przyjaciela znaczyło dokładnie to samo, co kultowe "tym razem mi się uda". Daniel westchnął cicho. On by się nią zajął. Jego słowa stanowiłyby więcej niż puste frazesy. Zająłby się nią, jak tamtej nocy, gdy zostawiła kolczyk w jego samochodzie.  

    –  Zgubiłaś coś –  zamachał butem, zwracając na siebie uwagę. Małżonkowie spojrzeli w jego stronę wpółprzytomnie. Podszedł do kobiety i uklęknął, jakby miał zamiar się oświadczyć. Ujął stopę blondynki, delikatne wsuwając ją w szpilkę – Dobrze?  

    – Dziękuję – odpowiedziała blondynka cicho, nawet na niego nie patrząc. Musiałby skłamać, by przyznać, że go to nie zabolało.  

    – Powinniście pokazać się gościom. W końcu wesele…  

    – Zaraz, Danny, ogarnij to jakoś – przyjaciel zamachał dłonią w stronę wyjścia. Daniel z trudem przełknął gulę złości, rosnącą tam od dłuższego czasu. Oto jest! Potraktowany jak natrętny sprzedawca garnków, podczas gdy tyle mu zawdzięczano. Praca, dom, wesele… Paweł nie miałby nic z wyżej wymienionych, gdyby nie pomoc Daniela. To on wyciągał go z nałogu, płacił za jego błędy, szukał szans na odbicie się od dna. I co ma w zamian? Machanie ręką z serii "wyjście na wprost".  
    
    Wrócił na salę pełną wstawionych gości. Balowali od trzynastej, a było koło pierwszej. Impreza zdawała się powoli dogorywać wśród pustych butelek i coraz bardziej melancholijnych melodii, do których falowały najwytrwalsze pary. Daniel skierował kroki ku balkonowi, nerwowo szukając w kieszeni papierosa. Za dużo palił, stwierdził, zaciągając się dymem. Powinien rzucić w najbliższym czasie. Powinien wprowadzić wiele zmian w swoim życiu.  

    – Gdzie Lena? – zapytała Wiki, pojawiając się znikąd u jego boku. Zbyt mocny makijaż odcinał twarz dziewczyny od reszty ciała ciemniejszym kolorem podkładu. Daniel obrócił głowę z niesmakiem. Nie lubił tego "kabaretowego" stylu u kobiet.  

    –  Z Pawłem. Źle się poczuła. Nie jestem pewny, czy wrócą.  

    – Aha… – Wiktoria włożyła rękę w dekolt, poprawiając miseczkę stanika. To akurat lubił - brak skrępowania, bezpośredniość… – Co? Taki duży chłopiec, a cycka nie widział? – prychnęła przyjaciółkami Leny, łapiąc jego mimowolne spojrzenie. Odwrócił głowę zmieszany –  Spokojnie, Kapitanie, możesz wyjąć kij z dupy.  

    – Kapitanie?  

    – Kapitan Kij w Dupie… Tak cię nazwała Lena po waszym pierwszym spotkaniu.  

    – Jestem aż tak sztywny?  

    – Odrobinę mógłbyś odpuścić czasami… Nie musisz kontrolować dosłownie wszystkiego, łącznie z pogodą –  zażartowała, lecz wyczuł w jej słowach przytyk.  

    – Lubię mieć sprawy pod kontrolą. Czuję się bezpieczniej chyba…  

    – Każdy ma swój fetysz, co nie? Jest okay, ona tak lubi. Lubi uporządkowanych chłopców – Wiki mrugnęła do niego flirciarsko, wypsikując zawartość perfum na każdy skrawek swojego ciała.  

    – Lena? Przecież ma Pawła… – strategicznie zrobił krok w tył, gdy brunetka zadarła sukienkę, by rozpylić zapach także pod nią.  

    – Och, biedaku, mistrzem relacji międzyludzkich to nie jesteś, hm?  

    – O czym ty mówisz?  

    – Lena dużo mówi o osobie, która się jej podoba. Po poznaniu ciebie, dostała słowotoku  – z takim wyznaniem, Wiki zniknęła, zanim zdążył się dopytać o szczegóły. Czy możliwe było, że Lenie zależało na nim bardziej niż przypuszczał? Czy mógł tak bardzo przegapić okazję? Co jednak miał zrobić? Paweł przyprowadził olśniewającą blondynkę, przedstawiwszy ją jako swoją dziewczynę, nie bardzo zostawiając mu pole do popisu. Zachował swój zachwyt dla siebie, tłamsząc coraz silniejsze uczucia. Desperacko uczepił się braku zainteresowania z jej strony, licząc, że dzięki temu zdoła usunąć natrętne myśli. Teraz po słowach Wiktorii, wszystko uległo zmianie, a jednocześnie było już za późno na jakiekolwiek działania. Czując frustrację, wrócił wspomnieniem do ich, jego i Leny, jedynej wspólnej nocy. Może gdyby tego nie spieprzył… Wtedy wciąż miał czas…

                              ***

    Był bezśnieżny, za to deszczowy, grudzień. Światła miasta wzbogacone świątecznymi lampkami odbijały się w milionach kropel lodowatej mżawki niczym w kalejdoskopie szaleńca. Podniósł wyżej kołnierz wełnianego płaszcza i osłonił się parasolem. Szedł szybkim krokiem przez, pogrążoną w smogowej mgle, pełną opętanych gwiazdkowym konsumpcjonizmem przechodniów, ulicę. Reflektory samochodów barwiły kałuże czerwienią, pogłębiając specyficzną nostalgię metropolii. Nerwowo szukał spojrzeniem drobnej blondynki. Różowy neon nad nocnym klubem lśnił drapieżnie, mrugając porozumiewawczo. Cztery drukowane litery układały się w prymitywny szyld, opatrzony przerysowanymi wargami. "Lust". Tu miała na niego czekać. Miał wejść? Nie mówiła, że ma wejść. Po krótkiej bitwie z myślami, niechętnie wszedł do środka.  

    – Pierwszy raz? – zapytał ochroniarz, ze znudzeniem żując gumę.  

    – Jestem umówiony z… Przyjaciółką...

    – Z Peach? Mówiła, że przyjdzie ktoś od niej.  

    – Peach? –  angielski pseudonim brzmiał obco w uszach szatyna.  

    – Czerwone drzwi.  
  
    Daniel w zwolnionym tempie, niczym we śnie, ruszył w dół korytarza. Pchnął lekko drzwi i zdrętwiał. Zaatakował go hipnotyzujący beat, szklany bar oraz leniwie pełzające plamy niebieskiego światła. Nagle zobaczył Lenę. Jej idealne ciało zmysłowo wiło się w takt muzyki. Skąpy materiał srebrzystych bodów ledwo zakrywał najintymniejsze miejsca tańczącej. Długie blond włosy, spięte w wysoki kucyk opadały poniżej talii połyskliwą kaskadą. Błękitne oczy wbiły w niego intensywne spojrzenie. Utonął. Była pieprzonym aniołem, dla którego sam diabeł zapragnąłby powrócić do nieba. Nawet nie zauważył, kiedy stał pod sceną, całkowicie obezwładniony jej urokiem. Zarzuciła ręce na ramiona mężczyzny, udami obejmując jego biodra. Poczuł alkohol w oddechu blondynki i przypuszczał, że nie stanowił on jedynej używki, po którą sięgnęła tego wieczoru.  

    – Zabierz mnie stąd… –  mimo natłoku dźwięków usłyszał ją wyraźnie. Usłyszał tak, jakby jej szept był w rzeczywistości rozpaczliwym wołaniem o pomoc.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik kaszmir

    Straszne, jeśli porzuca się coś co powinno być twoje. Uległość i godzenie się na oddawanie, a nie branie jest katowaniem siebie. Czy Daniel potrafi poczuć się jak prawdziwy mężczyzna, bo gdzieś tam we wnętrzu jest nim. Pozdrawiam

    23 sie 2020

  • Użytkownik Somebody

    @kaszmir Z jednej strony straszne, a z drugiej każdy z nas zmarnował kiedyś jakąś okazję. Wiele spraw zawsze mogło być inaczej. Może dla nich jeszcze nie jest za późno. Pozdrawiam

    25 sie 2020

  • Użytkownik agnes1709

    Bosko, kochanie, ale tego Lustu za mało. Wiesz, że ja pragnę szczegółów, im bardziej gorzkich, tym lepszych.  Owszem, marudzę... jak zawsze :D Buźka :kiss:

    9 sie 2020

  • Użytkownik Somebody

    @agnes1709 No wiem że za mało... Może jeszcze dodam coś więcej, zobaczę. Na razie  :sciana:  :wisielec:  :przytul:

    9 sie 2020

  • Użytkownik Duygu

    Ile trzeba mieć w sobie siły i cierpliwości, by oddać swoją największą miłość koledze, któremu zawsze się pomaga... Daniel to bardzo ciekawa postać. Myślę, że gdzieś głęboko w sobie jest bardzo szalony, ale nie lubi tego okazywać. Jednak to pozostawanie w cieniu ogromnie go rani, czuje się odrzucony. Chciałby coś zrobić, ale ma swój honor, jest kulturalny, ale myślę, że też trochę nieśmiały.  

    'Była pieprzonym aniołem, dla którego sam diabeł zapragnąłby powrócić do nieba.'  <3

    3 sie 2020

  • Użytkownik Somebody

    @Duygu Dobre pytanie - ile? Pewnie mnóstwo, choć z drugiej strony nie on pierwszy i nie ostatni "odpuszcza" na rzecz zrobienia tego, co "właściwe". Nieśmiałość na pewno nie pomaga, obecna rzeczywistiść zdaje sie nienawidzić nieśmiałości, o czym zbyt wiele razy sie przekonałam  :lol2:  :przytul:

    3 sie 2020

  • Użytkownik AnonimS

    Hmmm. Przeszłość bywa męcząca. Pozdrawiam

    3 sie 2020

  • Użytkownik Somebody

    @AnonimS Zgadza się. Pewne rzeczy nie dają o sobie zapomnieć.

    3 sie 2020