Zwyczajne życie nastolatki cz.6

Cześć. Jest nowa część napisałam ja teraz, bo dostałam nowego laptopa.. Tamta część zginęła z cała zawartością tamtego laptopa. Nie wiem czy czekaliście na tą część. Liczę na komentarze. Przepraszam za błędy stylistyczne, ale nie potrafię tego wyeliminować.
Miłego czytania ;-)


Zuzka: Niedziela ma być najgorszym dniem przed poniedziałkiem? Dziś możemy to zmienić. ubieraj się, kup alkohol jakiś lub coś do jedzenia. Czekam na ciebie o 19 u mnie w domu. Czekam ;-)
Od razu dostałam pozytywne odpowiedzi. Chyba nikt nie chciał stracić okazji, by odprężyć się w niedzielę. Za godzinę byli już, chyba wszyscy. Najbliżsi koledzy i Inga. Wiadomo, że jak otworzyliśmy butelki, nastrój poprawił się jeszcze bardziej. Dopiero wtedy zauważyłam, że nie ma kogoś.
- Michał, czemu nie ma Mateusza?- trochę mnie to zdziwiło.
- Napisał mi, że będzie później, bo teraz musi coś zrobić w domu. Będzie pewnie za kwadrans.
- No dobra.
PRAWIE DWIE GODZINY PÓŹNIEJ
- No tak u mnie impreza to nie impreza, to popijawa.-zaśmiałam się na widok osób siedzących w salonie. Oczywiście musiałam panować nad wszystkim, bo przecież to był mój dom.
- No, zaraz będą już wychodzić i wracać. Z Ingą ich odwiozę, akurat przyjechałem busem. - powiedział Michał
- Jezu, nie wiem jak ci dziękować. Sama bym sobie nie poradziła, bo patrz na ich stan.
- To ja ci pomogę posprzątać jak oni pojadą, przecież sama nie będziesz sprzątać.- wtrącił się Mateusz.
- Jeśli masz czas i chce ci się, to ok.- stwierdziłam, że to dobry pomysł, bo przecież mogłam z nim porozmawiać.
Michał zebrał wszystkich chłopaków i pojechali z Ingą. Ja zaczęłam zbierać naczynia.  
- Czekam pomogę ci przecież.- powiedział wstając Mateusz.
- Dobra, to weź te butelki wyrzuć.- powiedziałam wskazując palcem.
Tak zrobiliśmy jeszcze kilka rund, aż wszystko było posprzątane.
- Może chcesz się czegoś napić?- zapytałam
- Jeśli to nie problem.
- No coś ty! Sok, cole czy herbatę?
- Zostanę chyba przy soku.
Wzięłam szklankę nalałam soku i postawiłam na stole. Sobie też nalałam. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać.
- Tak w ogóle to gdzie się uczysz?- zapytałam
- W LO nr.2
- Naprawdę?- pomyślałam, że żartuje
- A czemu miałbym żartować?
- Nie wiem, jakoś wcześniej nie widziałam cię tam w szkole.
- A kogo tam masz?
- Nikogo już.
- Czyli przychodziłaś tam do chłopaka, wtedy. To dlatego nie zwracałaś na nikogo uwagi.
LO nr. 2 jest akurat naprzeciwko mojej szkoły. Także znałam stamtąd trochę osób.
- Może i tak. A na jakim profilu jesteś?
- Mat-fiz, umrzeć tam można.- zaśmiał się.- Może koniec gadania o szkole, kolejne pięć dni tam będę.
- Dobra, dobra.
- Na mnie chyba już czas, już po 22.
- W taką ulewę myślisz, że cię wypuszczę? Nie mam mowy zostałeś, żeby mi pomóc. Teraz przez pogodę, na pewno nie pójdziesz. Dzwoń do rodziców.
- Ale ja nie mam nic ze sobą, a poza tym ty jutro idziesz do szkoły.
- Znajdę dla ciebie jakieś ciuchy, a co do szkoły to mam wycieczkę i jadę o 11.  
- Dobra to zadzwonię!
Kiedy on poszedł zadzwonić, poszłam do Tomka do pokoju wyciągnęłam jakieś spodenki i większą koszulkę. Z rzeczami poszłam do pokoju gościnnego, żeby pościelić jemu. Jeden pokój gościnny znajdował się obok mojego, więc tam miał spać. Poszłam, jeszcze tylko po jakiś ręcznik i wróciłam do siebie do pokoju.
- Mogę, ale powiedziałem, że śpię u Michała. Gdybym powiedział inaczej mama by coś podejrzewała.
- Dobra. Naprzeciwko jest twój pokój, łazienka tez jest ogółem na pietrze, ale teraz trwa tam remont. Możesz skorzystać z mojej. Trzymaj!- krzyknęłam i rzuciłam w niego ręcznikiem.
- We mnie rzucasz ręcznikiem, zaraz zobaczysz....
W tej samej chwili, podszedł do łózka i zaczął mnie gilgotać. To chyba najgorsze. Mam okropne gilgotki, ale nie chciałam się poddać od razu.
- Dobra już!- powiedziałam po chwili- poddaje się!
- Mówiłem, że pożałujesz tego. Więc nie przyjmuje tego poddania się.
- Na praaawdę hahahhaha błagam! Nie wytrzymam zaraz.
Mówiąc to zauważyłam, że leży nade mną i patrzę mu się prosto w oczy. Ta chwila była dziwna, ale stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia. Podniosłam leciutko głowę i musnęłam jego usta moimi. Widziałam jego niepewność i zdziwienie. Za moment to on zbliżył się do mnie, ale nie było to zwykły buziak. Nasze języki szalały w namiętności. Trwaliśmy w takiej sytuacji kilka minut. Mateusz przewrócił się na bok. W tamtym momencie leżał, dokładnie naprzeciwko mnie.
- No, no! Nie spodziewałem się tego po tobie.- powiedział po chwili
- Ja właściwie też, to chyba ty tak na mnie działasz.- odpowiedziałam z uśmiechem
Ten wieczór, był początkiem naszego nowego poziomu znajomości.  
- Dobra, idę już do pokoju spać.
- Zostań, śpij u mnie. Co to za różnica?
- Na pewno chcesz?
- Czemu nie? Tylko idę jeszcze do łazienki, bo muszę się przebrać.
-Dobra, niech ci będzie.
Kiedy wyszłam z łazienki światło było już zgaszone. Stwierdziłam, że Mateusz już śpi i poszłam po cichu do łóżka. Położyłam się i kiedy już zasypiałam, poczułam ciepły oddech Mateusza na szyi.
- Ty jeszcze nie śpisz?- spytałam zdziwiona
- Ja? Patrzę się na ciebie cały czas, nie wiem co się stało. Może przez to zajście wcześniej, lepiej chyba będzie jak pójdę tam do pokoju.
- Co?-w tym momencie wybuchłam śmiechem- Nie odzywam się, bo myślałam, że już śpisz. A co do tamtego zajścia, to na pewno nie żałuję.- zakończyłam dając mu całusa w policzek.
- To dobrze, bo już się bałem.
Naszą rozmowę przerwał mój dzwonek w telefonie, spojrzałam dzwonił Michał. Postanowiłam, że odbiorę.
- Cześć.- powiedziałam od razu po odebraniu
- Jest u ciebie Mateusz?- zapytał z podejrzeniem
- Jest, a co?
- Weź na głośnik, dobrze?
-Ok.- wzięłam na głośnomówiący-Już
- Nie wiem co wy tam robicie i nie chce wiedzieć chyba, ale kochany Mateusz mógłbyś chociaż mnie uprzedzić, że formalnie śpisz u mnie.
- Sory, nie podejrzewałem, że zadzwonią. Czyli mam przesrane?- odpowiedział Mateusz. Ja odruchowo zaczęłam się śmiać
- Ciesz się, że masz takiego kumpla jak ja, bo ci dupę uratowałem. Powiedziałem, że akurat poszedłeś do łazienki. Prosili, żeby ci przekazać, że jadą na tamtą delegację. Od razu po niej wybierają się do Londynu, więc Sophie jedzie z nimi.  
- Dzięki stary, życie mi uratowałeś.
- Nie wiem jak mi to odpracujesz. Pozdrów Zuzkę, zrobisz jej coś to nawet ja cię zabije.  
- Cześć.- powiedzieliśmy prawie razem  
Śmiałam się dalej z Mateusza, gdy nagle zaczął mnie gilgotać. Nagle mina mi zrzedła.
- Zuza coś się stało?! Zrobiłem ci coś!?- zapytał wystraszony
- Mi nic, hahahah. Chciałam zobaczyć jak na to zareagujesz.  
- Ty jesteś naprawdę okropna.
Zaczął mnie podduszać poduszką, wbijać palce, łaskotać.  
- To jest terror, ale zaraz zmienisz zajęcie.
- Wątpię, że mnie przekonasz.
- Zakład?
- O co?
- O to, że jak przegrasz robisz imprezę, a jak ja przegram to...-nawet nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał.
- Jeśli ty przegrasz idziesz ze mną, do kina. Pasuje?
-Niech ci będzie.- miałam nadzieję, że wygram
Zaczęłam dawać mu całusy, a raczej muskałam moim ustami jego twarz. Nic. Trzeba było przejść do rzeczy, bo przegram. Zaczęłam całować jego usta, podgryzać. Zero reakcji.
- Dobra przegrałam, poddaje się!
- Musiałem wygrać.
- Szujo, zaplanowałeś to sobie.
- Nie powiem że nie, bo bym skłamał żabo.- zaczęłam się śmiać po słowie 'żabo'- Co cię tak śmieszy?
- Nie nic, ostatnio do mnie tak powiedziałeś na imprezie u Igi.
- Słyszałaś to? Myślałem, że już śpisz.
- Nie spałam, ale nie chciałam ci przerywać, bo byłbyś chyba zakłopotany.
Na jego twarzy dokładnie to zauważyłam. Postanowiłam tego nie przerywać, wręcz specjalnie z uśmiechem się wpatrywałam.
- Przepraszam za tamto, jeśli cię uraziłem tym.
- Mnie? Coś ty. To było bardzo urocze.
Wtedy poczułam, już tylko jego oddech na szyi, a zaraz usta na moich. Ten wieczór był dla mnie niesamowity, dla niego chyba też. Zasnęłam, czując się bezpiecznie przy nim. Obudziłam się po 6. Poczułam jego rękę na mojej talii. Ile bym oddała 3 dni temu za takie uczucie. Powoli wydostałam się z objęcia tak, żeby go nie obudzić. Ale po chwili, aż podskoczyłam ze strachu.
- Buu!- krzyknął Mateusz łapiąc mnie za nogę.
- Jezu, czy ty głupi jesteś? Wiesz jak się cholernie wystraszyłam..
- Przepraszam, zaraz ci to wynagrodzę.- wstał i dał mi buziaka
- Dobra nie gniewam się, wstawaj już.
- Wiem właśnie, ale nie chciałem tego tracić jak tak słodko spałaś. Masz tylko jedną wadę. Okropnie wiercisz się jak śpisz.


Komentujcie!

czikirapp

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1682 słów i 8939 znaków.

10 komentarze

 
  • czikirapp

    Czytelniku '..' jest już ;-)

    24 sty 2014

  • ..

    Kiedy nastepna?

    23 sty 2014

  • Pataa

    Świetne <333

    12 sty 2014

  • kk

    Następnaaaaa

    11 sty 2014

  • victoria18

    fajne pisz szybko następną część

    10 sty 2014

  • :3 .

    Fajne ;) Kiedy kolejna cześć ? :D

    10 sty 2014

  • Misiaa

    Fajne. nnn ja tak mam ale z moim chłopakiem :) a nie kolegą ;)

    10 sty 2014

  • nnn

    szkoda że nie można miec tak w prawdziwym życiu....

    9 sty 2014

  • Nessa

    Bardzo bardzo bardzo fajne <33

    9 sty 2014

  • Klaaudiaa

    Ciekawe : )

    9 sty 2014