Zlecenie na romans (6)

Weekend tak jak było zaplanowane spędziłyśmy osobno, bez telefonów ani smsów tak jakbyśmy 'my' w ogóle się nie wydarzyło. Poniedziałek jak zwykle zaczęłam gorącym prysznicem, tym razem użyłam mydła, które kupiłam w ten weekend ponieważ pani w sklepie wrobiła mnie w kupno  
'To jest wyjątkowe mydło utrzymuję zapach na ciele do samego wieczora, gdy tylko pani wjedzie do jakiegokolwiek pomieszczenia będzie pani pachnieć jakby dopiero wyszła spod prysznica'  
Kto by się nie nabrał? Kto by tego nie kupił? No dobra może nie aż tak wiele osób może nie po prostu łatwo kupić, bo jestem łatwa? Te myśli wprowadziły mnie w zły nastrój, pocieszyłam się za to ubraniem nowej koszulki, którą też zresztą kupiłam w ten weekend, była z lekko prześwitującego materiału ale nie na tyle żeby była nieprzyzwoita, miała śliczny miętowy kolor i głęboki dekolt, który ładnie podkreślał to co powinien podkreślać. Szybkie mycie zębów i …. o kuźwa znowu zasiedziałam się w internecie. Biegiem do auta a szlag przecież go jeszcze nie mam. Autobus. Szybki przystanek w sklepie spożywczym na średnio zdrowe śniadanie i biegiem do roboty żeby tylko zdążyć przed nim. Uff udało się nie widziałam samochodu na parkingu. Szybkie przywitanie się w korytarzu z koleżankami i do biura B. Miałam pewien plan, chciałam się trochę zabawić, skoro uważa, że ryzyko jest spoko... Wyjęłam buteleczkę perfum, które używam najczęściej, delikatny świeży zapach, rozpyliłam go trochę w powietrzu, trochę przy samym biurku. Napisałam też kilka dwuznacznych karteczek, które pochowałam w różnych miejscach tak żeby przypadkiem na nie trafiał. O szlag już tu jest, słysząc jego głos gdzieś w oddali wyszłam szybko z jego biura i udałam się do mojego, przywitałam się z koleżankami i usiadłam do pracy jak gdyby nigdy nic.  
Szybka wymiana zdań kilka plotek i potem cisza powrót do pracy, jednak nie trwało to zbyt długo.  

   -No to co? - zapytała Alex
   -Co, co?  
   -No jak randka? - zaszczebiotała  
   -O boże – wykrztusiłam zaraz po tym jak odzyskałam oddech po zakrztuszeniu się kawą – Że co?  
   -No podobno się z kimś widziałaś tak nam powiedziałaś w piątek – odpowiedziała trochę zdezorientowana  
Chciałam jej odpowiedzieć ale w tym momencie do biura wszedł nie kto inny tylko Blaine, minę miał trochę skwaszoną ale za chwilę przywołał się do porządku  

   -Aaa- ulżyło mi – Ten facet z którym się widziałam w piątek jest w porządku ale to nic poważnego – opowiedziałam przy czym pościłam dyskretnie oko do B.
   -Jestem ciekawa jak wygląda – wtrąciła Kate  
   -Rozmawiacie o nowym kochasiu M? -wtrącił się B – Ja też się chętnie dowiem jak wygląda  
   -No cóż, nie ma co za dużo opowiadać, jest bardzo przystojny i bardzo męski mimo iż nie jest typem w  
    moim typie jeśli rozumiecie co mam na myśli  
   -Musisz koniecznie opowiedzieć nam o nim coś więcej! - z entuzjazmem rzuciła Alex
   -Nie muszę... ale niech wam będzie co chcecie wiedzieć? - przygryzłam lekko wargi na tyle lekko żeby koleżanki tego nie widziały ale żeby Blaine zdał sobie sprawę z tego co robię.  
Zmierzył mnie wzrokiem, twarz mu się rozpromieniła a oczy zabłyszczały dziką satysfakcją  
   -No to co najlepsze jaki jest no wiesz... - urwała  
   -Mocne 2/10 – powiedziałam z przekąsem, wiedząc że prawda jest zupełnie inna.  
   -No weź – oburzyła się Kate – chociaż raz bądź szczera  
   -Zawsze jestem szczera – odpowiedziałam niby urażonym głosem. - Ktoś idzie na kawę?  
   -My z A już byłyśmy  
   -Ja nie byłem chętnie się przyłącze – wtrącił Blaine  

   Zabierając mój kubek ruszyłam w stronę kuchni, Blaine szedł tuż za mną. W kuchni na moje nieszczęście nie było nikogo innego. W momencie zrobiło się duszno. Ustawiłam mój kubek w ekspresie po czym wybrałam podwójne esspresso z mlekiem. Ciszę zmącił dźwięk mielonej kawy. Blaine zbliżył się i objął mnie od tyłu, swoje ręce ciasno zacisnął wokół mojej tali a usta opuścił na moją szyję.  
   -Czemu nie przyszłaś do biura jak prosiłem? - zapytał lekko przygryzając wargami moją skórę.  
   -A jak ktoś teraz wejdzie to oboje nas wyleją wiesz o tym? - odpowiedziałam kompletnie ignorując jego pytanie, po czym szybki ruchem obróciłam się przodem do niego, dałam mu szybkiego całusa w usta. Droczyłam się z nim jak tylko mogłam sprawiało mi to ogromną frajdę. Wysunęłam się z jego objęć odsunęłam na bezpieczną odległość.  
   -Wiem, że byłaś u mnie w pokoju  
   -Wiem, że wiesz miałeś wiedzieć  
   -Mayam proszę jestem za stary na takie zabawy – powiedział zrezygnowany  
   -Oh przecież sam chciałeś zabawy, chciałeś żeby było ekscytująco  i..... Cześć Caroliane! - powiedziałam głośniej niż to było potrzebne wchodzącej właśnie kobiecie  
   -Cześć wam, nie przeszkadzam? - powiedziała patrząc na nas podejrzliwie.  
   -Niby w czym? - powiedziałam pogardliwie nie na tyle żeby ją obrazić ale wystarczająco aby uwierzyła, że nic się między nami nie dzieje. - Ja i tak już wychodzę kawa gotowa nic tu po mnie, miłej pracy – rzuciłam wychodząc z kuchni i zostawiając Blaine'a za sobą. Wróciłam do pracy jak gdyby nigdy nic, zajęłam się tym co miałam do roboty i tylko czasami wyobrażałam sobie co by się mogło stać gdybyśmy dużej zostali sami w tej kuchni.  

   Godziny mijały, wrzucona w wir pracy kompletnie zapomniałam o Blainie i tak miało być w końcu nie chciałam aby ten związek miał jakikolwiek wpływ na rzetelność tego co robię szczególnie kiedy chciałam awansować a może i w przyszłości przejąć HEM's corp. Nie miałam jeszcze konkretnego planu jak i kiedy to zrobię ale wiedziałam, że pójdę po trupach, żeby ta firma była kiedyś moja.  
Z marzeń wyrwała mnie potrzeba toalety, ruszyłam wąskim korytarzem w kierunku ubikacji, jednak nie zdążyłam złapać klamki, ponieważ poprzednie drzwi otworzyły się i szybkim pociągnęciem ręki znalazłam się w pokoju Blaine'a oraz w jego objęciach. Oparł się całym sobą na mnie dociskając mnie do ściany, szybkim ruchem ręki zablokował drzwi.  
   -Chcesz się bawić? - zapytał drwiąco – To się będziemy bawić, ale na moich zasadach.
Przyparł mnie sobą jeszcze mocniej i zanurzył swoje usta w moich, kawałek po kawałku oddawał mi się coraz bardziej, ale to była tylko gra wstępna ponieważ nie chciałam dać mu wygrać tak łatwo, szybkim zwinnym ruchem uciekłam z jego ramion tak aby teraz moja sylwetka przypierała jego do ściany nie dając mu drogi ucieczki, prawą ręką badałam jego tors aż do szyjii którą palcami lekko zacisnęłam tak jak przy duszeniu. W oczach Blaina pojawiła się dzikość a zarazem zdezorientowanie, nie wiedział czy gram czy naprawdę chcę go udusić. Nie chciałam, na pewno nie w miejscu pracy, chciałam tylko żeby wiedział, że jeśli ktokolwiek będzie tu stawiał warunki to ja.  
   -Skarbie – szepnęłam przygryzając mu lekko ucho – Chyba nie chciał byś być wylany za mobbing?
   -Wydaję ci się, że wszystko ci wolno co? Mayam? - wypowiedział to zdanie uwalniając się z mojego duszącego uścisku. - Wydaje ci się, że możesz mieć wszystko i wszystkich i że każdy będzie jadł ci z ręki – mówił to prowadząc mnie do sofy która stała w rogu pokoju. - Myślisz, że jak się uprzesz albo zrobisz komuś dobrze to będzie twój?  
   -Dokładnie tak – powiedziałam to zdanie z całą pewnością siebie po czym oplotłam swoje nogi wokół jego pasa tak, że teraz trzymał mnie na rękach – I dokładnie tak jest.
Patrzył na mnie chwilę uważnie, po czym znowu zaczął błądzić ustami po moim ciele. Lekko rzucił mnie na kanapę i sam naprał na mnie całą siłą. Emocje wzięły górę, zwinnie cały czas oddając się pocałunkom szukałam drogi do jego rozporka. Ale w tym momencie mi przerwał. Obie moje ręce chwycił w uścisku i popatrzył na mnie z satysfakcją.  
   -Uwielbiam twój wigor słońce, ale nie dam sobą pomiatać. - szepnął mi w usta po czym wstał z kanapy i zaczął się ubierać- Chcesz grać brzydko okej, może tak być ale nigdy przenigdy nie będę ci ulegać. Wracaj do pracy. - To ostatnie zdanie wypowiedział bardzo surowo.  

Przez chwilę zdezorientowana cała sytuacją zaczęłam się zbierać, nie bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, jak się zachować, wkurzył mnie, nikt tak nigdy do mnie nie mówił. Lekko naburmuszona podeszłam do drzwi, chwyciłam klamkę, ale jeszcze na chwilę odwróciłam się w jego stronę. Już nie zdezorientowana tylko tak jakby ktoś dał mi wyzwanie.  
  -Zobaczymy – wysyczałam przez zaciśnięte zęby i wyszłam nie obracając się na jego reakcję.

Imaginaryartist

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1627 słów i 8812 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Ela

    Koniec roku blisko a tu dalej nic

    23 gru 2018

  • Użytkownik Ela

    Albo już nie będzie następnej części to napisz bo tak czekać to mnie dobija

    17 gru 2018

  • Użytkownik Imaginaryartist

    @Ela Będzie będzie, do końca roku pojawią się przynajmniej 2 ;)

    19 gru 2018

  • Użytkownik Dla

    Kiedy następna część

    4 gru 2018

  • Użytkownik Ela

    No pięknie fajne opowiadanie kiedy następna część

    27 lis 2018