To tylko wakacje cz.2

Nie miałam wiele czasu na spakowanie się, więc zaczęłam od razu po telefonie Emmy. Ciekawa jestem tylko jak zareaguje Mike, kiedy dowie się, że zostały nam zaledwie dwadzieścia cztery godziny. Znów tupnie nóżką i wyjdzie jak obrażona księżniczka czy zostanie i spędzimy ostatnie godziny razem? Liczę na to drugie. Mimo że nie czuje nic do Mike'a będzie mi brakowało jego obecności. Ciekawi mnie gdzie teraz poszedł i czy nie powinnam go poszukać. Przecież to przeze mnie ma zły nastrój. Może nie powinnam jechać? Nie, nie mogę rezygnować ze swoich planów tylko dlatego, że Mike ma z tym problem. Powinien się cieszyć. Dwa tygodnie spędzi z kolegami. Alkohol, imprezy, dziewczyny, pizza, mecze... To chyba raj każdego faceta, prawda? Może ten czas, który przeżyjemy osobno da mu do myślenia i sam ze mną zerwie. Nie powiem, byłoby mi to na rękę.
     Podczas moich przemyśleń zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Jutro dopakuje resztę. Wyjęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam czy Mike wysłał mi jakąś wiadomość. Skrzynka była pusta, ale on tak ma, muszę mu dać jeszcze chwilę i przyjdzie do mnie z przeprosinami.  
     Usłyszałam, że otwierają się drzwi i zeszłam do kuchni, ponieważ wiedziałam że Tom wrócił z pracy. Chciałam się z nim przywitać. Tom to partner mojej matki, ma czterdzieści lat, a śmiało mogłabym odjąć mu dziesięć. Nigdy nie poznałam mojego ojca, zmarł zanim jeszcze przyszłam na świat. Babcia opowiadała mi, że tata musiał jechać w delegację, niestety już nigdy nie wrócił, a ciała nie odnaleziono. Podobno mama bardzo to przeżyła, ale rodzina ją wspierała. Kiedy skończyłam osiem lat mama przedstawiła mi Toma. Bardzo go polubiłam, ponieważ bawił się ze mną zawsze kiedy tego chciałam. Kilka lat później, kiedy wstąpiłam w okres nastoletniego buntu, mama i Tom zdecydowali się na drugie dziecko. Pamiętam, że bardzo często się wtedy kłóciliśmy i nieraz doprowadzałam mamę do płaczu. Ale kiedy urodził mi się braciszek Nathan przeprosiłam mamę i starałyśmy się odbudować naszą relację. Udało nam się i teraz składamy się ze szczęśliwej czteroosobowej rodziny.
     -Tom! Jak tam w pracy?-zapytałam się mężczyzny obładowanego siatkami z zakupami.
     -Hej młoda, nic nowego. Jakieś wiadomości od mamy?
     Mama wyjechała do Europy, przeprowadza tam jakieś wielkie badania archeologiczne. Od zawsze marzyła o tym zawodzie, niestety jako samotna matka nie mogła na tak długo zostawić swojego dziecka. Na szczęście teraz jest Tom, a mama może spełniać swoje pragnienia.
     -Tak, chwilowo musieli przerwać badania, nie wiem czemu. Zanim zdążyła mi odpowiedzieć ktoś przyszedł i musiała wyjść. Ale wiem że za dwa tygodnie powinna wrócić.
     -Oooo... To super. Może przygotuje jakąś niespodziankę dla twojej mamy?
     -Błagam, tylko żadnych świec, dobrze wiesz...
     -Tak, tak, dobrze wiem, że twoja mama jest niezłą niezdarą, ale obiecuje tym razem nie spłonie żadna twoja książka-uśmiechnął się i zaczął rozpakowywać torby w czym mu pomogłam.  
     Rozpakowując je rozmawialiśmy o moim wyjeździe. To najbardziej lubię w moim ojczymie. Można z nim normalnie porozmawiać, tym bardziej, że zachowuje się młodziej niż powinien. Śmiało mogę stwierdzić, że niejeden chłopak z ostatniej liceum zachowuje się dojrzalej.  
     Przez resztę dnia oglądałam seriale, muszę się nimi nasycić. Będziemy tam tydzień, a tydzień bez Doktora House to tydzień męki. Podczas oglądania co chwilę spoglądałam na telefon, z nadzieją, że Mike do mnie zadzwonił lub napisał. Chyba tym razem naprawdę ma do mnie żal. Czyli wyjadę bez pożegnania, trudno. To nie moja wina, nie ja chcę trzymać swoją drugą połówkę na smyczy. Wyłączyłam serial i położyłam się spać.  
****
Ze snu wyrwał mnie dźwięk klaksonu. Niechętnie wstałam z łóżka i  zauważyłam, że przed moim domem stał  jeep Emmy. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero dwunasta po południu. Zaskoczona tym, że przyjaciółka tak szybko do mnie przyjechała wybiegłam przywitać się z nią.  
     -Co tak wcześnie?-spytałam w biegu. Emma stała oparta o drzwi samochodu.
     -Byłam pewna, że nie wstaniesz na umówioną godzinę, więc przyjechałam cię obudzić-powiedziała z półuśmiechem.
     -Wstałabym-oburzyłam się i zrobiłam naburmuszoną minę.
     -Tak, tak... Nieważne leniwcu. Jest Tom? Nie skończyłam rozmawiać z nim na temat nowej części Wiedźmina-dziewczyna minęła mnie i ruszyła w stronę domu. Emma i mój ojczym mają jedną wspólną pasję, a mianowicie gry. Nie wiem jak można interesować się takim czymś, ale nie będę oceniała. Kiedyś przez dwie równiutkie godziny rozmawiali na temat jakiejś strzelanki. Nie rozumiałam z tego ani słowa, więc postanowiłam też w to zagrać, żeby wpasować się w ich tematy. Jednak kiedy po pięciu minutach gry nie mogłam rozgryźć jak się poruszać dałam sobie z tym spokój.
     Poszłam za Emmą, która od razu kierowała się do kuchni. Tak... To przecież logiczne. Chcesz znaleźć faceta? Idź do kuchni! Najprawdopodobniej właśnie wyżera całe tony jedzenia. Zabrzmiało trochę jak reklama, czyżbym odkryła swoje powołanie?
     Przyjaciółka nie myliła się, Tom siedział przy wyspie kuchennej i czytał jakieś babskie czasopismo.
     -Emmm... Hej, Tom.  
     -Oooo witaj moja ulubienico-zwrócił się do Emmy.
     -Dzięki-powiedziałam z miną oburzonej trzylatki. To chyba rekord, zostałam obrażona dwa razy w ciągu pięciu minut!-Czemu czytasz gazety mamy?
     -Mówiłem ci, chcę zrobić jej niespodziankę, ale jestem w tym zielony-odpowiedziałam mu pomrukiem zgody.
     -Pozwól, że ci pomogę-Emma przysiadła się do mojego ojczyma i oboje zaczęli główkować nad odpowiednim prezentem. Chyba powinnam się bać i oczekiwać czegoś w stylu wojennym.-A ty co tu jeszcze robisz, idź się szykować, musimy zajechać jeszcze po Sarah-powiedziała moja przyjaciółka nie odrywając wzroku od artykułu o romantycznych gestach.-Co za bzdury! Jaką dziewczynę kręci spacer  przy świetle księżyca lub bukiet ze stu róż. Tommy, nie słuchaj się ich, sami coś wymyślimy!-nie chcąc dalej tego słuchać poszłam do pokoju spakować się do końca i przebrać z piżamy.
     Skończyłam po godzinie, w między czasie Emma skończyła pomagać mojemu ojczymowi i przyszła do pokoju opowiadać jakie przygody czekają nas w Los Angeles.  Na samą myśl mam ciarki.
****
     Siedzimy we trzy w samochodzie, Emma prowadzi, a obok niej siedzę ja. Sarah na tylnym siedzeniu maluje paznokcie i narzeka na Emmę, że nie dała jej dokończyć w domu i krzywo jej wychodzą.  
     -Nie możesz tego zrobić jak dojedziemy?-w odpowiedzi Sarah prychnęła.
     Włączyłam radio, żeby zaprzestać ich wymianie zdań, ale to chyba był mój błąd. Nawet nie minęła sekunda i te dwie wariatki zaczęły skakać i śpiewać co było katorgą dla moich uszu. Z Portland do Los Angeles jedzie się mniej więcej piętnaście godzin. Życzcie mi powodzenia.
_____________________
Hej! To już druga część
A mi ciągle do głowy przychodzą pomysły do zrealizowania!
Zostaw po sobie ślad
Napisz co ci się spodobało  
Albo mnie skrytykuj
Lub po prostu daj lajka
Dziękuję <3

Cassela

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1280 słów i 7303 znaków.

2 komentarze

 
  • andkor

    No no oby dalej

    23 wrz 2018

  • Lolalalalalalalala

    Fajneeee

    22 wrz 2018