Szatyn 4

Część 3 miała być ostatnia, ale trochę się pozmieniało i postanowiłam opisywać losy Fabiana po śmierci Blanki.

Nie mogłem uwierzyć w to, że ona nie żyje. Znałem ją tak krótko, ale czułem, że tyle nas łączy. Czułem się przy niej szczęśliwy. Ona nie jest…nie była taka jak inne. Była w niej jakaś tajemnica. Chciałem czuć dalej jej obecność. Postanowiłem codziennie czytać jeden wpis z jej pamiętnika. Czytając go dowiedziałem się, że była ofiarą gwałtu, że już kiedyś próbowała popełnić samobójstwo, ale jej się nie udało, była szykanowana w szkole i nikomu o niczym nie mówiła. Chciała sobie poradzić ze wszystkim sama…nie starczyło jej sił. Szczegółowo opisała dzień kiedy poznała mnie w autobusie, dzień kiedy byliśmy w ciastkarni, wszystkie nasze smsy. Tyle notatek było poświęconych mojej osobie. Czasem zastanawiam się czemu o wszystkim mi nie powiedziała. Przecież mi ufała…..może coś zrobiłem źle….sam już nie wiem. Od jej śmierci minął miesiąc. Od dnia pogrzebu nie byłem na jej grobie. Mi został jeszcze miesiąc wakacji. Chyba bym zwariował, gdyby nie Asia i Marek. Są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Wspierają mnie z całych swoich sił i za to jestem im wdzięczny. Wiem, że muszę się jakoś otrząsnąć w końcu po wakacjach zostanę maturzystą. Moi rodzice wreszcie zwrócili na mnie uwagę, też starają się mnie wspierać. Mimo to mam do nich żal, że przez ostatnie kilka lat praktycznie o mnie zapomnieli. Liczyła się dla nich tylko praca i myśleli, że jak dadzą mi trochę pieniędzy to wszystko będzie okay. Bez Blanki jest mi tak pusto. I właśnie to boli najbardziej. Taki pusty czułem się bardzo długo, aż do dnia kiedy ją poznałem. Ona była jak ten brakujący element, który się odnalazł. A teraz znowu go nie ma. Nie wiem czy ktokolwiek, kiedykolwiek sprawi, że będę się czuł tak jak przy niej. Asia i Marek chcą mnie wyciągnąć dziś na plac Krakowski na jakiś koncert. Martwią się, bo od kilku dni nie wychodzę z domu. Właśnie dostałem smsa :
-" Fabian będę za 10 minut, szykuj się i nie chcę słyszeć żadnego "nie”. Idziesz z nami i już. Asia”
Po 10 minutach usłyszałem pukanie do drzwi.
- Gotowy ?- powiedziała uśmiechając się.
- Tak, wezmę tylko portfel, zaczekaj na mnie…a gdzie jest Marek?  
- Marek jest już na Kraku, spotkamy się z nim na miejscu. No szybko, szybko nie możemy się spóźnić.
Asia nie dawno rozstała się z chłopakiem. Była z nim rok. Zawsze myślę, że to dużo jak na nasz wiek. Nie pokazuje tego, ale ja wiem, że cierpi. Jej uśmiech nie jest już taki jak kiedyś a jej oczka straciły blask. Skurwiel ją zdradził i to jeszcze szwendał się z tą laską po galerii w biały dzień. Asia widziała jak się obściskiwali. Przez 3 dni nie odzywała się do nikogo, ani do mnie, ani do Marka. Widać potrzebowała chwili samotności.  
- Asia, wiesz, że on nie był Ciebie wart ?
- Fabian, wiem …ja wszystko wiem. Tylko jest mi ciężko. Tyle z nim przeżyłam…on naprawdę był ze mną w dobrych i złych chwilach. Nie rozumiem czemu z taką łatwością to wszystko przekreślił, ale proszę Cię nie rozmawiajmy dziś o tym. Dziś oboje zapomniemy o wszystkim, zobaczysz.  
Szliśmy tak w ciszy jeszcze kawałek. Już dobrze było słychać muzykę i głosy ludzi z Krakowskiego. W sumie poczułem się dobrze, na chwilę przestałem myśleć o Blance i nie czułem się taki samotny. Ludzie w koło byli tacy radośni.  
- Asia ! Fabian ! Jak dobrze Was widzieć ! –krzyknął Marek.
Poczułem na sobie jego przyjacielski uścisk.  
- No ! To teraz idziemy na piwo. Nie martwcie się ! Dziś Pan Marek stawia ! Dostałem całkiem niezłą wypłatę w tym miesiącu. Ta wakacyjna praca się opyla.
Kupiliśmy sześć piw, dla każdego po dwa. Usiedliśmy sobie na schodkach, które roztaczają się wkoło Placu Krakowskiego i sączyliśmy browary.
- Cieszę się, że jesteś dziś z nami- wydusił Marek. Biedny zawsze miał słabą głowę i dwa piwa sprawiają, że jego krok zaczyna być chwiejny, a język lekko się plącze.
- Też się cieszę, że mogę posiedzieć w takim towarzystwie i trochę odreagować.  
Nagle zdębiałem, serce zaczęło mi być tak szybko jak nigdy :
- Fabian, co Ci ? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył !
Istotnie, w tłumie zobaczyłem postać do złudzenia przypominającą Blankę.
- To ona ! –krzyknąłem  
- Jaka " ona”, człowieku co Ty bredzisz ?- powiedział Marek
- Widziałem Blankę ! To na pewno ona…
- Słońce, uspokój się. Blanka nie żyje, to nie mogła być ona. To na pewno ktoś podobny. –wydukała Asia.
Wypiłem to co miałem wypić, była już prawie północ. Odprowadziliśmy Asię do domu, a sami poszliśmy się jeszcze przejść. Noc była bezchmurna, gwieździsta i ciepła.  
- Fabian Ty się musisz trzymać. Ty się musisz trzymać dla mnie… no i dla Aśki.
- Wiem, dam radę. W końcu życie toczy się dalej. Ja też muszę iść do przodu.
- No dobra…chodź tu do mnie.  
Marek objął mnie, a ja jak dziecko rozpłakałem się w jego ramionach. Nie mogłem się uspokoić.
- Płacz, nie wstydź się, będzie Ci lżej jak się wypłaczesz.  
Podniosłem głowę i poczułem jak ciepłe ręce Marka ścierają mi łzy z policzków. Przez chwile patrzyliśmy sobie prosto w oczy, poczułem się nieswojo.  
- Dobra Marek, muszę iść. Rodzice się niechcący zmartwią.  
- Masz rację, idziemy.
Dom Marka był usytuowany naprzeciw mojego. Zobaczyłem, że światła w kuchni dalej się świecą.  
-No nareszcie jesteś ! Dzwoniłam, czemu nie odbierałeś ?
- Przepraszam Mamuś, telefon mi się rozładował.  
- Idź już spać synku. Późno jest.

Wziąłem prysznic, wyjątkowo długi prysznic, ubrałem stary T-shirt i boxerki i położyłem się do łóżka. Szybko zasnąłem tego dnia, to chyba piwo tak na mnie zadziałało. Rano przeczytałem kolejny wpis z pamiętnika Blanki.
" Mam nadzieję, że jeśli mnie zabraknie Fabian nie będzie żył przeszłością i znajdzie sobie kogoś kto będzie na niego zasługiwał. Jeżeli będę miała taką możliwość to postaram się w jakiś sposób dać mu znak, że to ta. Mi już nic nie jest potrzebne. Jedyne czego pragnę to żeby Fabian był szczęśliwy… wtedy i ja będę szczęśliwa, nie ważne czy będę na tym świecie czy już gdzie indziej.”  
Długo myślałem o tym co napisała Blanka, ale właściwie niczego mądrego nie wymyśliłem. Z zmysłu wyrwał mnie krzyk mamy:  
- Faaaabiaaan ! Wstawaj, śniadanie gotowe !
Zszedłem na dół leniwym krokiem. Moja mama miała talent do gotowania i do robienia kanapek. Każde rodzaj jedzenia jaki wyszedł spod jej rąk był dziełem sztuki pod względem wyglądu i smaku. Stół usiany był kolorowymi kanapkami. Przy stole siedział też już ojciec a mama ciągle krzątała się po kuchni. Nie pamiętam kiedy ostatnio siedzieliśmy razem przy stole.  
- No widzę, że wraca Ci apetyt synku. – powiedziała mama.
- Mamuś Ty wiesz, że ja uwielbiam Twoje jedzonko- wydukałem z pełną buzią.
- Masz jakieś plany na dziś ? – zapytał ojciec.
- Jeszcze nie wiem. Coś wczoraj Asia wspominała, że jak będzie ładna pogoda to może nad wodę pojedziemy. A wy ? Macie jakieś plany ? Moglibyście w końcu spędzić trochę czasu razem.
- Tak, jedziemy z mamą dziś wieczorem na kolację do restauracji.
- Na jaką kolację ? Czemu ja o niczym nie wiem ?- zapytała mama
- No właśnie się dowiadujesz. No na kolacje. Fabian ma rację. Musimy trochę czasu spędzić razem. Już nie pamiętam kiedy gdzieś razem byliśmy.
- Noooo wieki temu kochanie, wieki temu. A dokładnie to 2 lata temu w rocznice ślubu zabrałeś mnie do kina, na jakiś film na którym z resztą zasnąłeś. Jeszcze chrapałeś na pół kina ! Jeszcze nie mogłam Cię obudzić. Wiesz ile wstydu się najadłam ?  
- Co Ty gadasz Kotku, przecież ja nie chrapię.  
-Cha ! Cha! Kiedyś w nocy Cię nagram, zobaczysz.  
Poszedłem na górę do swojego pokoju i sięgnąłem po telefon. Zobaczyłem, że dostałem smsa od Marka. Będę za godzinę, weź jakiś kocyk i niech Twoja mama zrobi nam trochę kanapek jeśli może. Jedziemy nad wodę.
Godzinę później stałem z koszykiem wypakowanym po brzegi różnymi kanapkami, sokami, pączkami, ciasteczkami i innymi dziwnymi rzeczami i z kocykiem pod pachą. Asia i Marek już na mnie czekali.

RastaWoman

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1564 słów i 8459 znaków.

3 komentarze

 
  • ~K

    Pisz dalej. Super ;D

    15 cze 2014

  • Shirru

    Świetne pisz dalej ^^

    14 cze 2014

  • Supcio

    Super. :D

    14 cze 2014