Szatyn 1

Godzina 5:50 rano, dzwoni budzik, znowu to samo. Przetarłam zaspane oczy i uświadomiłam sobie jak bardzo nie chcę dzisiaj wstawać z ciepłego łóżka. Pomyślałam tylko "Kurwa, znowu to samo, autobus, szkoła i ludzie do których mam awersje”. Muszę wstawać, bo znowu się spóźnię. Dzień jak co dzień, poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam w spódniczkę i koszulkę, zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam. Otwierając drzwi poczułam jak promienie słońca lekko pieszczą moje policzki. Dzień był wyjątkowo piękny, ciepły i słoneczny z lekkim wiatrem, czyli taki jaki lubię najbardziej. Do autobusu nie mam daleko, zazwyczaj kiedy do niego wsiadam jest pusty. Drugie drzwi czekają na mnie otwarte, wsiadam, nie byłabym sobą, gdybym nie szperała nerwowo w głębokiej torbie w poszukiwaniu za telefonem i słuchawkami. W takim letargu porannego dnia przemierzałam autobus, by zająć "moje miejsce”, przedostatnie siedzenia przy oknie. Kiedy podniosłam głowę stojąc tuż obok zauważyłam, że ktoś już tam siedzi…nie byle kto ! Moim oczom ukazał się gąszcz brązowych, lekko kręconych włosów, wystające kości policzkowe, i piękne, duże, zgrabne męskie dłonie trzymające telefon. Spod włosów uniosły się na mnie ogromne, niebieskie oczy i patrzyły przez chwilę pytająco. Poczułam jak moje policzki robią się gorące. Usłyszałam nagle pytanie wypowiedziane wprost do mnie z pięknych, pełnych ust nieznajomego szatyna -Chcesz usiąść ?. Ton jego głosu był niski i wzbudzał we mnie dreszcze. Stałam tak wryta i nie wiedziałam co odpowiedzieć, no przecież nie powiem mu " Ej stary! Zabieraj dupę w troki to moje miejsce!”, przecież to było jedyne zajęte siedzenie na cały autobus…mogłam usiąść gdziekolwiek…nieśmiało wsunęłam się na siedzenie obok nieznajomego. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc zajęłam się telefonem, chciałam tak jak zawsze włączyć jakąś piosenkę i założyć słuchawki na uszy, hmm słuchawki, właściwie słuchawkę, bo druga nie działa. Kiedy już weszłam w playliste i podnosiłam słuchawkę do ucha, po raz drugi usłyszałam ten jedwabny głos pytający - Co tam? Pomyślałam sobie " Ty przystojny prostaku! Jak śmiesz wprowadzać mnie w takie uczucie i mącić mój spokój!” Z wrażenia telefon wypadł mi z ręki… szybko po niego sięgnęłam, uderzając głową o oparcie siedzenia przede mną, bo autobus ruszył. No pięknie teraz to już na pewno ma mnie za niezdarę i dziwaka i nie wiadomo co jeszcze. Usłyszałam nagle pełne troski – Wszystko w porządku ? Nic Ci się nie stało ? Pokaż to czółko. Poczułam na swoim policzku jego ciepłą delikatną dłoń odwracającą moją buzię w jego stronę. –Do wesela się zagoi-powiedział, - A tak ogólnie to masz piękne oczy. Pomyślałam sobie " Ty łajdaku ! Jeszcze próbujesz wyrwać mnie na wrażliwość”. No wryło mnie totalnie, popatrzyłam na niego przez chwilę nic nie mówiąc po czym wydusiłam z siebie cicho – Dziękuje, Twoje też są niczego sobie.
– Jak masz na imię ?-zapytał
– Blanka, a Ty?  
- Ja mam na imię Fabian, lat 19, urodzony w Katowicach, zamieszkały w Gliwicach przy ulicy Mickiewicza 11. Uczęszczam do II technikum przy ul. Kozielskiej. Ogólnie nic ciekawego.
- Nigdy Cię tu jeszcze nie widziałam, tak właściwie to zająłeś moje miejsce, wiesz?-zapytałam.
- Och, przepraszam panienkę najmocniej, to już się nie powtórzy ! – odpowiedział z lekko ironicznym uśmiechem. Byłem u babci na weekend i właśnie jadę od niej do szkoły, rzadko ją odwiedzam. Gdzie dokładnie wysiadasz ?  
- Koło weterynarza na Toszeckiej, a Ty ?
- 3 przystanki później. No to skoro tak bezczelnie zająłem Twoje miejsce to może dasz się zaprosić na pączka w przeprosinach ?
- Nie wiem czy powinnam się zgodzić…ale niech będzie.
-Podaj mi swój numer to zgadamy się dokładniej co, gdzie i kiedy.-Uśmiechnął się błogo, patrząc na mnie tymi oczami pełnymi błękitu, no nie mogłam mu odmówić. Podyktowałam numer, uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam, że muszę już wysiadać po czym zerwałam się z siedzenia jak poparzona i czekałam tylko aż otworzą się drzwi. Poczułam powiew wiatru i zaczerpnęłam głęboki wdech, powoli wypuściłam powietrze. Próbowałam opanować galop mojego serca, którego bicie czułam w każdej części mojego ciała. Nie zdążyłam jeszcze dojść do siebie kiedy poczułam w mojej torbie wibracje. Pośpiesznie wyjęłam telefon i odczytałam wiadomość. "Mam nadzieje, że Twój dzię będzie tak samo miły jak mój po spotkaniu z Tobą. Oby to był Twój prawdziwy numer, bo pączek nie może za długo czekać. Fabian”. Uśmiechnęłam się pod nosem i poczułam jakąś dziwną, świeżą radość.  
CIĄG DALSZY NASTĄPI.  
By: RastaWoman

RastaWoman

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 890 słów i 4919 znaków.

3 komentarze

 
  • lula

    fajny poczatek:)

    9 cze 2014

  • malinowamamba20

    Zapowiada się bardzo ciekawie :)

    9 cze 2014

  • natalia

    Świetne czekam na kolejną cześć :)

    8 cze 2014