Prawdziwa miłość znienacka

Eryk i Amelia poznali się na imprezie u wspólnej znajomej. Nieznajomi początkowo siebie nie zauważali, w tym ogromnym tabunie ludzi. Minęła godzina, druga i kolejna. Nagle ogłoszone, że najlepszy kumpel Judyty dedykuje jej taniec hip-hop, z okazji 19-tych urodzin.  
   Tak więc młodzieniec wyszedł na środek parkietu i zaczął tańczyć. Większość osób go podziwiała. Szczególnie dziewczyny do niego wzdychały. Prawie każda, po kolei patrzyła czy zaszczyci się spojrzeniem niebieskookiego przystojniaka. Jednakże on całkiem przypadkiem w tłumie panien, spojrzał na dziewczynę, która jako jedyna nie zachwycała się nim nie wiadomo jak bardzo.  
   Była przepiękna. Miała długie, kasztanowe, lokowane włosy. Czekoladowe oczy zdawały się spoglądać na tancerza. Wydawało się jakby jej delikatne usta miały zaraz wygłosić przemowę. Była opanowana. Chłopak zapatrzony w nią jak w obrazek... . nie wiedząc, w którym momencie, potknął się i upadł na śliczną nieznajomą.  
Czas stanął w miejscu. Wszyscy obserwowali co się dzieje. Inne dziewczyny tylko jej w myślach zazdrościły. Każda chciałaby znaleźć się na jej miejscu. Jednak... sama ofiara wypadku, nie wiedziała co ma robić w tej niezręcznej sytuacji. Właśnie zdała sobie sprawę, że leży na niej chłopak i przygniata ją do posadzki. Nie zauważyła, że sprawca tego nieszczęścia patrzy jej prosto w oczy, jakby był... zahipnotyzowany. Chyba właśnie zobaczył w nich cały świat. Niestety czar w jednej chwili prysł. Teraz młodzieniec zorientował się co właśnie zrobił. Nie wiedział, że minęła dopiero minuta. Tę krótką minutę można porównać do całego dnia. Wstał i podał nieznajomej rękę. Jej dłoń była taka gładka. Mógłby ją trzymać w swojej przez całe życie… Nie rozumiał skąd biorą mu się myśli tego typu. Nigdy podobnie nie miał z żadną dziewczyną … Mimo, że był przystojny to i tak z wieloma nie chodził. Czekał na tę jedyną.  
   Teraz na sali publicznie ją przeprosił. Później wszyscy zaczęli świetnie się bawić, a przede wszystkim tańczyć. Oni poszli na bok i przedstawili się sobie. Eryk w swoim życiu po raz pierwszy widział taki piękny uśmiech. Był zniewalający. Amelia nieśmiało odgarnęła kosmyk włosów za ucho. Przyglądała się jego sylwetce. Widziała przez cienki materiał t- shirtu jego rysy mięśni. Pomyślała sobie, że pewnie dużo ćwiczy. Nie rozumiała co ona tutaj właściwie robi. Od zawsze była nieśmiała. Nie zdawała sobie sprawy z tego jaka jest piękna. Dla niej uroda nie była najważniejsza. Mądrość jest jej atutem. Mimo wszystko… chłopcy zawsze się za nią oglądali, wpatrywali się w nią. Tylko, że… ona żyjąc w świecie książek niczego nie zauważała.  
  Eryk zastanawiał się jakie Amelia ma o nim mniemanie. Przez cały czas wzajemnie się sobie przyglądali. Ogólnie to zamienili niewiele zdań, ale ta cisza… mówiła sama za siebie. Niestety czas było ruszać do domu. Obydwoje czuli, że chcieliby zawsze już tak było. Odeszli… Eryk rozmarzonym krokiem szedł do swojego miejsca zamieszkania. Kurcze… zapomniał o jednej ważnej rzeczy… wziąć numer komórki Amelki. Ehh... Chodzili do tej samej szkoły. Tylko tyle przez ten czas się dowiedział. Jego samopoczucie uległo zmianie. Czuł się kiepsko, ale w jego głowie od razu pojawiła się pozytywna myśl. Przecież Judyta również ją zna.  
  Na drugi dzień w szkole podszedł do Judyty. Ta jednakże nie mogła mu zbytnio pomóc. Nawet nie potrafiła. Widząc jego smutek, oznajmiła mu, do której klasy uczęszcza dziewczyna. Podziękował kumpeli i natychmiast pobiegł w stronę gabloty. Spojrzał na jej rozkład zajęć. Z szybkością błyskawicy mijał kolejne klatki schodowe. W końcu ostatkiem sił dotarł do celu.  
   Zobaczył ją. Jego serce biło jak oszalałe. Łapiąc oddech, nie mógł nadziwić się zjawiskiem, które miał przed sobą. Siedziała samotnie w kącie czytając książkę. Zdążył zauważyć jak chłopacy obserwują ją z drugiego końca korytarza. Tymczasem Amelia na nikogo nie spoglądała. Zajęta była czytaniem romantycznej powieści. Czuła na sobie czyiś wzrok. Momentalnie spojrzała w stronę Eryka. Zdziwiła się, ale też się ucieszyła na jego widok. Nie potrafiła tego wytłumaczyć. On pełen niepewności, czy ta będzie chciała jego obecności przy swoim boku, ostrożnie podchodząc, przyjaźnie się do niej uśmiechnął. Był tak uradowany, że ją odnalazł. Ona również odpowiedziała uśmiechem. Ach… ten idealny uśmiech. Wcale nie udawany, tylko naturalny, taki bez pretensji. Co by on oddał za możliwość ciągłego jego podziwiania? Usiadł koło niej. Znowu to samo. Te spojrzenia wędrujące po sobie, jakże badawcze. Przez moment czuli jakby poznawali się na nowo. Było to ekscytujące doświadczenie. Chcieli by trwało to wiecznie
  Nagle dzwonek szkolny dał o sobie znać. Koniec przerwy. Nawet jeśli teraz musiał się z nią rozstać, nie zapomniał o zabraniu numeru. Pospiesznie zapisała mu go na ręce. Kiedy dotknęła przedramienia, chłopak poczuł jak przechodzą go dreszcze. Obserwował w niej wszystko. Jest dość spostrzegawczy więc zauważył, że Amelia ciężko oddycha. Wystraszył się, ponieważ wcześniej tak się nie zachowywała. Nie miał pojęcia, o tym co się dzieje. Z troską podniósł ręce do góry i objął jej twarz. Spojrzała na niego ze łzami w oczach. Jego strach o nią dało się wyczuć na kilometr. Powoli otarł jej łzy. Uczniowie wchodzili już do klas. Ona tłumacząc jemu, że spóźni się na lekcję, jak najszybciej chciała uciec, by Eryk nie widział jak szlocha. Jednakże on był przerażony tym co widział. Nie pozwolił jej odejść. Jej ból w klatce piersiowej tylko narastał. Nie mogąc już dłużej wytrzymać, przytuliła się do niego. Zaskoczony objął ją.  
   Amelia już na samym początku zrozumiała, że się w nim zakochała. Nie mogła tego pojąć, bo choć miała duszę romantyczki i wierzyła w miłość, nie mogła pojąć jak niektórzy ludzie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Teraz wszystko traciło sens. Nie długo umrze. O tym wiedzą tylko jej rodzice i nikt poza nimi. Teraz kiedy ma odejść, zakochała się. Ta złota dziewczyna od wielu lat ma problemy z sercem, które nie długo przestanie bić. Szanse na przeżycie są marne. Musiałby wydarzyć się cud, by odbył się przeszczep serca. Eryk nie miał o niczym pojęcia.  
  Nie wytrzymała. Musiała odejść. Wypuściła go z objęć i pobiegła jak najszybciej do głównego wyjścia. Eryk biegł za nią krzycząc by poczekała. W jednej chwili Amelia poczuła jak uginają się pod nią nogi, a ból w sercu się nasila. Upadła na zimne kafelki. Młodzieniec równie szybko zdążył przy niej się znaleźć i w ostatnim momencie pochwycić jej głowę. Amelia była spocona i zziębnięta, co było dziwne, bo przecież jeszcze nie wyszła na dwór. Straciła przytomność. Eryk płakał nad nią. Prędko zadzwonił po karetkę. Przyjechała niemalże natychmiast.  
  Ratownicy medyczni wyjątkowo zgodzili się by chłopak pojechał z nimi. W szpitalu dowiedział się o chorobie Amelki. Nie mógł pohamować płaczu. Nie chciał. Tak bardzo ją kochał. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Gdy się przebudziła, Eryk delikatnie z nią porozmawiał. Nie chciał by się denerwowała. Pragnął jej szczęścia i to najbardziej na świecie, nawet jeśli ona go nie kocha, bo przecież on nic nie wie o uczuciach tej delikatnej osóbki. Był jednego pewny, tego że ukochana bardzo cierpi. W trakcie rozmowy nie powstrzymywała łez cieknących po jej bladym policzku. wyznała mu miłość. Tak, zrobiła to pierwsza. Dlatego, żeby wiedział jak bardzo jest dla niej ważny. On też się wreszcie przyznał. Przez chwilę panowała radość, ale później… znowu to melancholijne uczucie. Przecież ona nie długo odejdzie z tego świata. Eryk nie może na to pozwolić. Starał się i szukał dawcy, by Amelka mogła mieć nowe i zdrowe serce oraz pożyć na tym świecie. Niestety na próżno. nic już nie mógł poradzić. Jedynie… modlić się do Boga o cud. Eryk był dobrym i wierzącym chłopakiem. Od zawsze pokładał ufność w Bogu.  
  Kolejnego dnia pobytu w szpitalu, dostał wiadomość od ordynatora, że stan dziewczyny pogorszył się. Lekarze dali jej tydzień czasu na przeżycie. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego Stwórca zamierza zabrać akurat taką wspaniałą dziewczynę. Nadal modlił się do Niego. Nie miał zamiaru załamywać się. Robił to wszystko dla damy swojego serca.  
  Zrozumiała, że naprawdę się kochają. Amelia pomimo choroby cieszyła się, że Eryk o niej pamięta. Smuciła się, że jej czas pośród ludzi, na Ziemi się kończy. Nie zarzucała nic Bogu, gdyż Go miłowała.  
  Nie wiadomo jak i skąd znalazł się dawca dla Amelii. Jeszcze tego samego dnia odbyła się transplantacja serca. Wszyscy poza młodzieńcem czekali na wyniki. Eryk tymczasem znajdował się w domu i brał prysznic, by potem móc odwiedzić dziewczynę. W szpitalu zastanawiał się gdzie jest ukochana. W łóżku jej nie zastał. W jego wyobraźnie malował się czarny scenariusz, że… ona już… nie żyje. Nie mógł znaleźć jej rodziców. Lekarze pracowali bardzo ciężko, byli strasznie zajęci by cokolwiek mu powiedzieć.  
  Pozostało mu tylko czekanie. Zasnął przy jej łóżku. Gdy się obudził, zobaczył że Amelii śpi. Znów ta sama myśl… ale jej rodzice stali obok ze łzami w oczach i z uśmiechem na twarzy. To łzy szczęścia płynęły po ich twarzach. Szczęścia, gdyż Bóg wysłuchał próśb młodzieńca i Amelka przeżyła. Gdy chłopak, o tym się dowiedział nie posiadał się z radości. Był taki szczęśliwy, że poczuł iż mógłby góry przenosić. Dziewczyna się przebudziła. Wzrokiem szukała ukochanego. Miała dla kogo żyć. Kiedy go tylko zobaczyła, już wiedziała w czyich ramionach pragnie spędzić resztę życia. On czuł identycznie to samo. Do końca swoich wspólnych dni na Ziemi byli razem. Hm… lecz życie nawet po śmierci dla nich nie miało końca, ponieważ później była już tylko wieczna miłość w niebie.

Dzastaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1828 słów i 10310 znaków.

6 komentarzy

 
  • Dzastaaa

    Dawno tutaj nie wchodziłam... Przestałam pisać, ale mam zamiar powrócić :)

    7 maj 2016

  • Mysterious

    Świetne, aż się łezka o woku kręci :)

    2 sty 2016

  • wolna

    Pięknie:* wzruszająca:)

    4 sty 2015

  • Raffi

    Niesamowita historia :)

    24 cze 2014

  • madzia

    Jesteś niesamowita.  :smile:

    4 lut 2013

  • a

    ****.
    pisz dalej

    25 sty 2013