Prawdziwa miłość

Mam na imię Asia, mam 16 lat. Opowiadanie dotyczy jedynej prawdziwej miłości. Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie.. Poznaliśmy się przez przyjaciół - mieliśmy wspólnych. Marcin był starszy, miał 21 lat, był niesamowicie przystojny. Mój ideał - czarne włosy, ciemne oczy.. Coś sprawiało że lgnęłam do niego. Tego samego wieczora już mieliśmy wspólny język. Siedzieliśmy obok siebie, rozmawialiśmy, wpatrywaliśmy się nawzajem w oczy.. Marcin był inny niż wszyscy wcześniejsi faceci. Był taki dojrzały, odpowiedzialny, bardzo nieśmiały i grzeczny. Wtedy był kierowcą, a więc przenieśliśmy się wszyscy do baru. Były wygłupy. wieczór naprawdę miły. Tak skończył się wieczór. Odwiózł mnie do domu. Tej nocy myślałam o tym. Pragnęłam kontaktu z nim. Poprosiłam o jego numer koleżanki i dostałam.. Pisaliśmy ze sobą do późnej nocy. Mieszkał ode mnie dość daleko , ok 30 km. Ja w tygodniu się uczę, on pracuję a więc w ciągu tygodnia mieliśmy kontakt tylko smsowy. W ciągu tego tygodnia dowiedziałam się o nim bardzo wiele. W sobotę mieliśmy jechać z nim na imprezę. Cieszyłam się bardzo. Tej nocy wszystko zaczęło się rozwijać. Wszystkie wolne kawałki były nasze. Noc była piękna, jednak nic więcej się nie wydarzyło. Odwiózł mnie do domu. Kolejny tydzień minął tak jak i poprzedni. Pełno smsów. Moja miłość rozkwitała. Bardzo gwałtowna, i szybka, a jakże prawdziwa. Kolejny weekend był cudowny. Wtedy to po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Czułam się z nim wspaniale. Nic więcej nie było mi trzeba. Zarywałam noce(zazwyczaj niedzielne) gdyż wtedy najlepiej mu pasowało aby przyjeżdżać. Potrafiliśmy siedzieć do 3 nad ranem, a w poniedziałki o 5 miałam pobudkę. Jednak to się nie liczyło. Nic się nie liczyło kiedy byłam z nim. Nawet zaszło to tak daleko że opowiadałam o nim mamie, czego nie robiłam nigdy. Ona wiedziała o nim wszystko. Marcin zabierał mnie nawet do swoich znajomych. Wszyscy mówili o nas jako o parzę i to mi się bardzo podobało. Zakochałam się tak jak nigdy i czułam się wspaniale.. W końcu poczułam co to jest miłość. Marcin doskonale wiedział co czuję, jednak nigdy nie mówił o swoich uczuciach. Mówił że bardzo by chciał abyśmy byli razem, ale najpierw chce mnie dobrze poznać, aby mnie nie zranić. I tak było, nic więcej nie było mi trzeba. Jednak pewnego dnia coś się zmieniło. Z dnia na dzień Marcin przestał się odzywać. Bez żadnego powodu, bez słów wyjaśnienia zamilkł. Jednak przestał się odzywać do wszystkich, do mnie, swoich znajomych.. Nie miałam pojęcia co się z nim działo. Kompletnie się załamałam. Codziennie płakałam, próbowałam dzwonić. Z mojej twarzy znikł uśmiech. Każdy starał się mnie pocieszać. Każdy powtarzał, że w końcu się odezwie i będzie wspaniale. Jednak czas mijał i nic się nie zmieniało. Nadal milczał a ja już byłam u szczytu załamania. Ciągle wspominałam o tym co było, jego słowa, pocałunki, co tylko pogarszało sytuacje. Zaczęły się wakacje, miałam wyjechać. "Podróż by zapomnieć" Kiedy wyjechałam, oderwałam się od wszystkiego. Chwilowo poczułam się lepiej, jednak w trakcie wyjazdu dowiedziałam się, że Marcin "wrócił do żywych". Powoli się zaczął do wszystkich normalnie odzywać, poza mną. Znów się załamałam. W międzyczasie zmienił numer telefonu. Kiedy wróciłam do domu jako cel obrałam sobie skontaktowanie się z nim. Próbowałam wszystkiego, kontaktowałam się nawet z jego siostrami. Nie wyobrażałam sobie iż może mi przejść, jeśli z nim nie porozmawiam. mniej więcej w połowie lipca dostałam od niego wiadomość. Wyjaśniał w niej wszystko, przepraszał za swoje zachowanie, za moje cierpienie. Mówił jaka jestem cudowna i jak bardzo na mnie nie zasługuje, co było bzdurą. Poczułam się jeszcze gorzej gdyż wiedziałam że go straciłam. Straciłam swój ideał i sens życia. Mimo wszystko chciałam z nim porozmawiać. W końcu, po wielu próbach spotkałam go na imprezie. Rozmawialiśmy ponad godzinę. Płakałam i śmiałam się jednocześnie. Pragnęłam sie do niego przytulic, pocałować.. Ale przecież mieliśmy być kumplami. To było straszne. Kolejne tygodnie wcale nie przynosiły ulgi. Widywałam go i za każdym razem to samo - łzy i smutek. Żyłam tak jakbym nie żyła. Myślałam może iż jeśli znajdę sobie innego chłopaka, będzie mi łatwiej. Niestety nie potrafiłam się zaangażować. Moje serce było zajęte i choć za wszelką cenę chciałam zapomnieć o nim i iść dalej - nie potrafiłam.

Dzisiaj, kiedy od momentu kiedy między mną a Marcinem było dobrze minęło już 7 miesięcy, jednak ja nadal płaczę, nadal nie potrafię zapomnieć. Kocham go całym sercem i nie zanosi się na żadne zmiany.. Niestety..

~Cfana

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 900 słów i 4906 znaków.

4 komentarze

 
  • amis

    Fajne opowiadanie :-)

    16 mar 2016

  • Karo

    Swietnie Cie rozumiem mialam podobna sytuacje .. cierpialam 9 miechow przez tego chlopaka

    16 lis 2008

  • Cannelle

    Mi się nie podobało, wydawało się takie sztuczne podczas czytania.  :eek:

    11 lis 2008

  • asiulka1614

    Smutne..:sad: a zarazem bardzo ciekawe   :blackeye:

    11 lis 2008