Podwójna gra ? cz. 7

Czułam jak by czas się dla mnie zatrzymał. Każdy mój dzień wyglądał tak samo. Doszła do wniosku, że moje życie wygląda praktycznie tak samo jak wcześniej, jedyną różnicą jest, że Maks już ze mną nie mieszka. Ale przecież sama tego chciałam. Nie czułam się dobrze... Teraz też się nie czuję. Dobija mnie to, że z każdym dniem moje życie zatapia się w coraz większej rutynie... Rano wstaję robię śniadanie i idę na uczelnię, wracam i czasem mama ugotuje mi obiad ale zazwyczaj tak, że wracając robię zakup i coś muszę ugotować. Potem bawię się z dzieckiem i idę spać. A gdzie w tym wszystkim ja jestem? Mimo wszystko zdawałam sobie sprawę, że strasznie się zaniedbałam. Przestałam zwracać uwagę na to w czym i jak chodzę! Nie miało to dla mnie znaczenia. Miałam ochotę całymi dniami przeleżeć przed telewizorem w starym wyciągniętym dresie. Zastanawiałam się czy ja naprawdę tego właśnie chciałam? Nie ! To życie miało wyglądać zupełnie inaczej. Miałam mieć czas dla siebie, znajomych i miałam uwolnić się od nadmiaru obowiązków domowych. Dlaczego tak się nie stało? Czy miałam na to jakiś większy wpływ? Bo w końcu chciałam robić to o czym zawsze marzyłam. No i to robię ale nie jestem szczęśliwa. Nie tak to sobie wyobrażałam. Czasem nawet czuję się jak bym chciał cofnąć czas... żeby to nigdy się nie wydarzył. Z drugiej strony przypominam sobie tam to i cieszę się, że tak się stało. Te przemyślenia zajmowały mi większość czasu, którego i tak miałam bardzo dużo. No bo ile czasu można rysować kwiatki i serduszka ?  
W sobotni poranek kiedy leżałam na kanapie przed telewizorem usłyszałam dzwonek do drzwi. Okazało się, że przyszła Marta. Nie widziałyśmy się już kilka tygodni więc mnie to bardzo zdziwiło.
- cześć. Coś się stało?
- no myślę, że to jak wyglądasz to jest wystarczający powód.
-ale do czego?
-do metamorfozy i takiej solidnej. Spójrz na swoje włosy przecież masz odrosty dłuższe niż włosy!
-no tak...
W tym momencie poczułam się trochę głupio.
- no to ściągaj te szmaty z siebie i ruszamy
- yyy gdzie?
- w świat!
-to znaczy?  
-to znaczy, że dowiesz się później.
-no dobra. A co mam założyć?
-leginsy, luźny sweter, botki i listonoszkę! Czy to jest takie trudne?
-no jak wiesz gdzie idziesz to nie!
-oj nie marudź tylko się przebieraj. Krzysia po drodze odstawimy do mamy, już wszystko załatwiłam.
A więc ubrałam się tak jak Marta mi powiedziała. Zastanawiałam się gdzie ona mnie zabiera i skąd takie nagłe zainteresowanie mną? Nie zastanawiałam się nad tym dłużej i wróciłam do Marty.
- no już.
- o od razu lepiej. Tylko jeszcze sobie jakiegoś koka zrób i zamaskuj to coś.
-ok ok.
Wyruszyliśmy. Tak jak Marta mówiła wszystko już było załatwione moja mama zabrała Krzysia a my pojechałyśmy dalej. Byłam bardzo ciekawa gdzie jedziemy. Marta nic mi nie chciała powiedzieć. Okazało się, że jedziemy do stylisty fryzur. Moim oczom ukazał się piękny budynek na, którym była masa plakatów z rożnymi fryzurami. Zastanawiałam się co mnie tam czeka.  
- no to jesteśmy na miejscu.
- no, tego się nie spodziewałam. Co będziemy robić?
-na pewno kolor i pewnie coś co nada Ci lepszego wyglądu.
-ok.
Byłam zadowolona i podekscytowana. Ciekawość tak mnie zżerałam, że nie mogłam już wytrzymać. Kiedy weszłyśmy do budynku na początek ciepło przyjęła nas Sylwia, która dopytywała o różne szczegóły związane z moimi włosami. Wszystko potem przekazała styliście Marcinowi, który się mną zajął. Starannie przeglądał moje włosy. Widać było, że robi to co go naprawdę interesuje. Spoglądałam na niego z zazdrością bo widziałam, że robi to co kocha i przynosi mu to radość. Ukradkiem spoglądałam na niego w lustrze, gdyż bardzo przyciągała mnie jego uroda. Miała w sobie coś tak nie zwykłego co bardzo mnie kręciło. Widział, że on od czasu do czasu też zwraca na mnie uwagę. W pewnym momencie tak się na niego zapatrzyłam, że nie zauważyłam, że skończył. Byłam pod wrażeniem mojej nowej fryzury. Mimo że moje włosy były krótkie to wyglądały zjawiskowo. Na całości olśniewał piękny miedziany kolor. Byłam w takim szoku, że praktycznie nie rozumiałam co Marcin do mnie mówił. Ale to chyba przez to, że on mi się podobał. Co jakiś czas tylko jakoś przytakiwałam. Pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło. Nie miałam nad sobą żadnej kontroli. Marta musiała zauważyć w jakim jestem stanie bo potrząsnęła mną i wtedy jakoś do siebie wróciłam. Kiedy na chwilę zostałyśmy same to Marta się na mnie zdenerwowała
- no co ty robisz? Weź zacznij się zachowywać jakoś na poziomie i nie odlatuj tak bo to wygląda jak byś się zakochałam!
No bo chyba właśnie się tak stało – chciałam to powiedzieć ale to chyba nie był dobry pomysł.  
Marcin zawołał mnie do siebie. Miałam nadzieję, że może ja też mu się podobam. Okazało się, że tylko chciał pokazać moją fryzurę następnej klientce...  
- no nareszcie wyglądasz jak człowiek. Teraz jedziemy dalej.
- a gdzie?
-zobaczysz!
Kolejna tajemnica... czułam się jak bym brała udział w jakimś reality – show. Nic nie wiem i zmienia się całe moje życie. Po długiej jeździe dotarłyśmy jak się później okazało do stylisty modowego. Od razu zapytałam Marte czy to jest konieczne.  
- oczywiście. Musisz się dowiedzieć co możesz nosić, co masz zakazane a przede wszystkim musisz znaleźć swój styl.  
- a ok.
Ateliee składało się z jednego dużego "pokoju”, w którym była młoda dziewczyna, wydawało mi się, że już ją gdzieś widziałam.  
-o witam Was.
-cześć Justyna. To jest właśnie Ewa.
Czy to możliwe? Czy to naprawdę dziewczyna Maksa?
- już się znamy. Przejdźmy do rzeczy.
I tak zaczęła gadać. A ja się ciągle zastanawiałam jak to jest możliwe. Miałam nadzieję, że nigdy więcej się nie spotkamy. Jak się potem okazało ona ma 27 lat! Byłam w szoku bo wyglądała na dziecko. Nie miałam ochoty tam siedzieć. Mimo, że nie lubię tej pani to trzeba przyznać, że zna się na tym co robi. Kiedy już w końcu udało mi się stamtąd wyjść okazało się, że wracamy do domu. Byłam szczęśliwa. Nie spodziewałam się, że mogę się lepiej poczuć dzięki takiej metamorfozie. Poczułam taką wewnętrzną ulgę.  Kiedy byłyśmy już pod moim domem to Marta powiedziała  
- słuchaj, w domu czeka na Ciebie jeszcze jedna niespodzianka.  
- dziękuje  
Poszłam z wielkim zaciekawieniem. Cała aż mną nosiło. Powoli otwierałam drzwi. Zobaczyłam, że na stole stoi przygotowana kolacja. Kiedy rozejrzałam się bardziej zobaczyłam Rafała, który kręcił się po mojej kuchni.  
- o Ewa, bardzo się ciesze, że Cię widzę.
- ja Ciebie też
- chciałem Cię przeprosić
-nie to ja Cibie przepraszam
Cały wieczór spędziliśmy razem. Bardzo dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie.

Pysia1234

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1344 słów i 7034 znaków.

1 komentarz

 
  • lula

    świetne;)kiedy kolejna czecs?

    25 mar 2014