Podwójna gra ? Cz.5

Tak wyglądało moje życie... coraz częściej wracam do tych wspomnień. Teraz kiedy mam 22 lata, męża i 3 letniego syna coraz częścięj przypominają mi się te lata. Na przestrzeni lat widzę jakie błędy popełniłam. Na początku moje małżeństwa z Maksem było cudowne. A właśnie wyszłam za niego, ponieważ zaszłam w ciąże. Gdy to się stalo długo zastanawialiśmy się nad tym co zrobić i stwierdziliśmy, że to będzie najlepsze wyjście. Teraz po 3 latach czuję się jak kura domowa. Wiem, powinnam się cieszyć, że mój mąż ma na tyle dobrą pracę, że ja mogę nie pracować ale nie czuję się w tym dobrze. Mój każdy dzień wygląda tak samo... wstaję, zajmuje się dzieckiem, sprzątam i przygotowuje obiad. Mam tego dość! Maks nawet w weekendy mi nie pomaga, nie chodzi mi o to, że miałby za mnie gotować obiad bo to chyba nierealne ale chociaż zajął się na chwile małym. Mam wrażenie, że od pewnego czasu wogóle się dla niego nie liczymy. Nie pamiętam kiedy ostatni raz ze sobą rozmawialiśmy... zawsze zastanawiam się co on czuje kiedy mnie tak traktuje. Już kilka razy probowałam mu coś zasugerować ale to na nic. Wogóle na to nie reaguje! Czasem mam ochotę wyjść z tego domu i już tu nie wrócić. Chcociaż to tylko marzenia.. Początkowe założenia były takie, że gdy Krzyś podrośnie to pójdę na studia, no a teraz moje dziecko ma już 3 lata a ja dalej siedzę w domu. A ja chce już stąd wyjść! Za każdym razem kiedy tylko wspomne Maksowi o studiach to on zaczyna mi grać na emocjach

- no ale chyba nas tak nie zostawisz... Czy dla Ciebie naprawdę ważniejsze jest wykształcenie niż własne dziecko?

Przecież studia nie są równoznaczne z porzuceniem rodziny, mnustwo osób ma rodzinę i studiuje. Najgorsze jest to, że nikt się mną nie przejmuje... tylko ciągle słyszę, że mam takiego dobrego męża i powinnam tak się cieszyć. Nie czyuję się jakbym miała 22 lata! Nie mogę spotykać się ze znajomumi bo przecież kto się zajmie dzieckiem. Ale, w tym że Maks chodzi na jakieś imprezy to nie ma nic złego... Zastanawiam się czy naprawdę dużo wymagam ?

Nagle do domy wszedł Maks, dużo wcześniej niż normalnie.

- cześć Ewa.

- cześć... fajnie, że jesteś wcześniej ale obiad jest jeszcze nie gotowy.

Maks popatrzył na mnie z zażenowaną miną i poszedł na góre. Skąd miałam wiedzieć, że będzie wcześniej? Trzeba było zadzwonić. Czy on myśli, że ja czytam w jego myślach? Coraz mniej się rozumiemy... Jeszcze niedawno dzwonił do mnie z pracy, pytał jak sobie radzę albo mówił, że już wraca i tęskni a teraz ma pretensje, o to że nie wiedziałam o jego wcześniejszym powrocie z pracy...

- mamo! mamo! Porysujesz ze mną?

Często Krzyś przychodził i chciał żebyśmy razem rysowali.

- Krzysiu nie teraz musze dokończyć obiad. Później jak skończe to porysujemy. A teraz możesz coś dla mnie narysować.

Nie lubię mu odmawiac bo widz, że wtedy jest zawiedziony...

- no dobrze.

Ciekawe czy Krzyś wogóle się zorientował, że jego tata wrocił do domu.

Kiedy kończyłam przygotowywać obiad usłyszałam dzwonek do drzwi po chwili przyszedł Maks i okazało się, że zamówił pizze...

- skoro ty nie radzidsz sobie z gotowaniem to może inni zrobią to lepiej.

- a niby skąd miałam wiedzieć, że będziesz wcześniej... jak byś dał mi znać, że będziesz wcześniej to wszystyko byłoby dobrze!

Maks poszedł na górę... a ja żeby odreagować poszłam do Krzyś i zaczełam rysować.

Po jakiś dwóch godzinch Maks wyszedł z domu nie odzywając się do mnie ani słowem...

Ku mojemu ździwieniu wrócił po 15 minutach z bukietem pięknych róż. Podszedł do mnie

- kochanie przepraszam, wiem zachowałem się okropnie i nic mnie nie usprawiedliwia ale praca mnie strasznie stresuje...

Ja nic nie mówiąc wziełam kwiaty i wróciłam do zabawy z synem. Maks chyba za bardzo nie wiedział co robimy... na jego twarzy panowało zakłopotanie. Po dłuższej chwili usiadł obok mnie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak siedzieliśmy.

Następnego dnia byla bardzo ładna pogoda więc poszłam z Krzysiem na spacer. To dziecko ma w sobie tyle energi, że czasem aż za dużo. Biegał, biegał aż się przewrócił natychmiastowo do niego podbiegłam. Przede mną jednak zjawił się tam pewien mężczyzna, który jak się pózniej okazało studiuje medycynę. Kiedy patrzyłam na jego twrz wiedziałm, że go znam, nie potrafiłam sobie przymnieć kto to. W trakcie naszej rozmowy dowiedziałm się, że to Rafał mój były chłpak... Byłam w takim szoku, że go spotkałam. Ostatni raz widzieliśmy się chyba jakieś 4 lata temu i to wtedy przeżyłam z nim upojną noc. Od tamtej pory już się nie spotkaliśmy. Rozmawialiśmy, opowiedziałm, że mam męża, dziecko. Ogromnie zazdroszczę mu tego, że może studiować...

Wymieniliśmy się numerami i każdy poszedł w swoją stronę. Zaskakująco dobrze dogadał się z Krzysiem. Kiedy wróciliśmy do domu zorientowałam się, że Maks musiał tu być bo wszędzie leżały jakieś papiery... Miałałam ochotę wszystkie je zebrać i wyrzucić. Jednak tego nie zrobiłam... wiem, że jest we mnie słabość, z którą nie umiem walczyć... Zawsze kiedy chce postawić się Maksowi to coś mówi

- nie! Nie rób tego!

To strasznie denerwójące!

Po ogarnięciu wszystkich papierów zabrałam się jak to zwykle za przygotowywanie obiadu. Dziś odwrotna sytuacja obiad gotowy – Maksa nie ma! Ogarneła mnie złość! Zauważyłam, że dostałam sms-a, pomyślałam, że może Maks napisał, że będzie później... ale jak to mówią – nadzieja matką glupich

To sms od Rafał, chciał żebyśmy się spotkali. Stwierdziłam, że pora zacząć robić coś dla siebie. Umówiliśmy się w kawiarni. Wziełam ze sobą Krzysia, kazałam mu zabrać coś do rysowania, żeby mi nie przeszkadzał. Kiedy przyszłam Rafał już na mnie czekał.

- cześć Ewa. Dzień dobry młody człowieku

- cześć wujek

Krzyś chyba bardzo polubił Rafał...

- cześć, musiałam wziąć dziecko bo jakby to powedzieć tylko ja się nim zajmuje...

- a Maks?

- nie poświęca mu czasu, prawie wogóle...

- to przykre kiedy ojciec nie ma czasu dla dziecka

-nie ma albo nie chce mieć.

- a właśnie młody czlowieku ile masz lat ?

- 3

Wiedziałm, że Rafał coś kombinuje, dobrze go znam.

- wiesz twój syn jest jakoś mało podobny do Maksa. Przecież on ma ciemne włosy ty też a mały blond, niespotykane.

- co kombinujesz?

Rafał spojrzał mi wtedy głeboko w oczy...

- ja nic... Ale wiesz...

- myślisz, że Krzyś jest twoim synem?

- tego nie powiedziałem.

-nie nie jest!

- jesteś pewna? Bo daty jak najbardziej się zgadzają.

Ogarneło mnie zakłopotanie... Nigdy nie pomyślałam, że Krzyś to może być syn Rafała...

-ale to był jeden jedyny raz i...

-no wiesz takie rzeczy się zdarzają.

- i co chcesz z tym zrobić?

- nic. Ale jest 50 % szan na to, że to jest mój syn.

Nie wiedziałam co powiedzieć.

- Ewa czy ty jesteś szczęsliwa w małżeństwie?

-a co aż tak to widać, że nie?

- nie wiem czy to widać, wiem, że Cię znam i to widzę...

-moje życie toczy się tylko wokół gotowania, prasowania, sprzątania i opieki nad dzieckeim...

-dlaczego tego nie zmienisz?

- bo mam męża tyrana!

- nie chce być złśliwy ale sama tak wybrałaś...

- wiem, ale kiedyś to wyglądało inaczej, tylko od pewnego czasu wszystko tak wygląda...

Pierwszy raz od bardzo długiego czasu rozmawiałam z kimś szczerze... Nareszcie ktoś się mną zainteresował.

Spojrzałam na zegarek i pomyślałam, że muszę już wracać.

- wiesz Rafał muszę już wracać.

- a ok bo faktycznie już późno. Spotkamy się jeszcze?

- mam nadzieje...

Zauważyłam, że w Rafale nastąpiła przemiana. Stał się zupełnie innym człowiekiem. Bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało. Mam nadzieje, że niedługo się z nim jeszcze spotkam. Po tym spotkaniu zdałam sobie sprawę, że Rafał jest mi potrzebny... Potrzebuje go ! Dzięki niemu zrozumiałam, że nie jestem już kobietą tylko...

Weszłam do domu a Maksa jeszcze nie było... Zastanawiam się co takiego ważnego się stało, że nie mógł do mnie zadzwonić. Zaczełam sprzątać i przyszedł Maks.

- o to ty tu jesteś?

Myślałam, że po tym podejde do niego i go strzele. Zastanawiałam się gdzie był bo buł pijany...

- yyy a kogo się spodziewałeś mis poloni?

- mogłoby być ciekawie.

- gdzie byłeś?

- w pracy

- tak długo?

- a co to jest przesłuchanie ?

- wiesz bo podobno jestem twoją żoną...

- to nie znaczy, że musisz wszystko wiedzieć!

-czy w tym domu może być jeden dzień bez kłutni?!

- to przestań je stwarzać!

- to zachowuj się jak normalny mąż to nie będzie problemów!

Po tym poszłam do kuchni odreagować. Poczułam w sobie siłę! Wiem, że nie mogę sobie pozwolić na to, żęby ktoś mną pomiatał!

Następnego dnia mieli przyjść do nas na kolację rodzice Maksa... nie specjalnie ich lubię. Zachowują się bardzo nie naturalnie. Zastanawiałam się czy mój mąż dziś znów coś odwali... wcześniej zostawiłam mu kartkę, żeby o tym pamiętał bo przecież ze sobą nie rozmawiamy. Kolejny raz będzie trzeba udawać, że wszystko jest dobrze i wogóle jesteśmy takim dobrym małżeństem...

Przygotowałm wyśmienitą kolację. Maks też się "spioł” i wrócił o normalnej porze. Ustaliliśmy, że nie ma sęsu informowania wszystkich co dzieje się u nas w domu i jak zwykle przez te 2 godziny będzie zaje*iście.

Wszystko układało się znakomicie Maks udawał takiego troskliwego, kochającego męża i ojca... Kiedy nagle Krzyś zapyatł

- babciu a ty wiesz, że mama i tata to się kłucą

Oboję spojrzeliśmy na siebie z Maksem...

- jak to się kłucą?

- a nie to coś poplata ten mój syn może ma gorączke Ewa...

-dajcie mu mówić!

- bo bo bo jak tata wrac z pracy to się mama denerwuje i krzyczy i tata też krzyczy.

- Ewa zabierz go stąd!

Maks był tak przerażony, że to wyszło... Nagle znów krzykneła moja teściowa

-cisza! Chce posłuchać co mówi mój wnuk! Powiedz mi Krzysiu a jak często się kłucą ?

- codziennie chyba

- no nie!

Maks był coraz bardziej zdenerwowany

- co to ma znaczyć ? Przecież mieliście się tak dobrze dogadywać.

- no mamo dogadujemy się Krzysiek się źle czuje dzisiaj

- słuchaj ty się nie kompromituj. Mówiłam Ci, że to małzeństwo to nie jest dobry pomysł!

Siedze i jestem coraz bardziej ciekawa co usłyszę.

- mamo!

- Zygmunt! Wychodzimy!

Z jesdnej strony cieszyłam się, że już sobie poszli... Z drugeij przeraźiła mnie ta sytuacja. Wiedziałam, że Maks zaraz zacznie swoje wywody... nie myliłam się

- dlaczego ten dzieciak to wszystko wygadał?

- bo słysz i widzi to co się tu dzieje.

Maks chodził po całym domu. Ja zaczełam zbierać wszystko ze stołu. Stało się i stwierdziłam, że nie ma sęsu, żeby to w dalszym ciągu rozpamiętywać. Poza tym ucieszyłam się, że nareszcie ktoś się mną zainteresuje.

  

Następnego dnia umówilam się z Rafałem w tym samym miejscu. Poprosiłam moją mamę, żeby zajeła się Krzysiem. Nie chcę dziś znów go zabrać i wysłuchiwać, że to może być dziecko Rafała.

- cześć

-cześć Rafał

-sam dzisiaj jesteś?

-tak. Krzyś został z moją mamą.

-aha

Dalej streściłam Rafałowi co wydarzyło się na wczorajszej kolacji. Po czym on stwierdził

- Ewa weź ten koleś to świr!

- tak sądzisz?

- tak!

Czyli, że to już nie tylko moja opinnia.

-jak myślisz co powinnam zrobić?

Rafł dość długo się zastanawiał.

- nie wiem...Znaczy nie chcę, żebys zrozumiała mnie źle ale ja nie chce Ci czegoś sugerować. Ale z punktu widzenia osoby w to nie związanej to wygląda to tak jak ty byś tam była za kare i musisz robić wszystko tak jak on chce.

- domyślałam się, że to nie brzmi ciekawie ale, że aż tak...

-jeśli Cię uraziłem to przepraszam.

- nie nie masz za co! Ja potrzebuję takich ostrych słów bo tylko wtedy się pozbieram. Wydaje mi się, że już jestem gotowa.

- ale na co?

- na odejście od Maksa!

- ale jak to?

-no po prostu. Nie mam zamiaru dłużej się tak męczyć! Dobra wiesz muszę już isć żeby to ogarnąć.

Wróciłam do domu. Opowiedziłam wszystko mojej mamie, bardzo się ździwiła, że coś takiego mogło mieć miejsce. Potem zaczełam pakowac rzeczy Maksa, no bo w końcu ja się nie wyprowadzę bo jestem matką z dzieckiem! A tak poza tym to ten dom został wybudowany w większości za pieniądze moich rodziców. Skńczylam pakowanie, wrócił Maks.

- Maks tu są Twoje rzeczy...

- wyrzucasz mnie?

-... tak

Maks bez ani jednego słowa zabrał swoje rzeczy i wyszedł. Byłam tak bardzo z siebie zadowolona. Dokonałam wyboru, co najważniejsze bliscy mnie w tym poparli.

Pysia1234

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2392 słów i 12815 znaków.

3 komentarze

 
  • karcia

    prosze kolerjna czesc szybciutko

    27 lut 2014

  • olaaa;)

    bardzo lubię to opowiadanie, ale proszę popracuj nad literówkami i ortografią... np. kłucą się pisze kłócą;)

    26 lut 2014

  • volvo960t6r

    bardzo miłe opowiadanie..

    26 lut 2014