Podwójna gra ? Cz.6

Od czasu kiedy wyrzuciłam Maksa z domu minęło już dwa tygodnie. Od tamtej pory w ogóle się ze mną nie kontaktował... Robił to jego adwokat. Mimo wszystko byłam z siebie bardzo zadowolona. Zdałam sobie sprawę, że uczyniłam coś o czym już od dawna marzyłam. Teraz liczy się dla mnie tylko to aby jak najszybciej zakończyć małżeństwo... Wiedziałam jednak, że jeszcze trochę to potrwa. Nie dziwi mnie jednak, to że Maks nie chce się zobaczyć z synem. Krzyś też już coraz rzadziej pyta o tatę. Jednak z tego powodu nie jestem zadowolona, chciałbym, żeby ich relacje wyglądały inaczej... Miałam nadzieje, że gdy nasz związek się rozpadnie to jednak Maks będzie chciał widywać się z Krzysiem.  
Mogłam jednak nareszcie zrobić to o czym już od dawna marzyłam - pójść na studia, dalej się kształcić. Dzieckiem jak na razie zajmowała się moja mama.  
Coraz częściej zaczęłam widywać się z Rafałem. Rozmawialiśmy już na rożne tematy. Kiedy nawet został i popilnował prze chwilę Krzysia. Czasem chciałaby, żeby moje życie potoczyło się zupełnie inaczej... Moimi że spędzałam z Rafałem dość dużo czasu to nigdy nie rozmawialiśmy o nas... Już kilka razy chciałam do tego nawiązać ale nawet nie wiem od czego zacząć.  
Dzień przed naszą rozprawą rozwodową Maks do mnie zadzwonił i bardzo nalegał na to, żebyśmy się spotkali. Ja nie chciałam tego robić. Wiedziałam, że to nie przyniesie mi nic dobrego. Dobrze już go znałam i wiedziałam, że będzie chciał namieszać. W końcu się zgodziłam ale mieliśmy się spotkać na mieście, nie chciałam żeby przychodził do mojego domu... Dziecka oczywiście tez nie wzięłam, został z nim Rafał. Nie byłam przekonana czy dobrze robię...  
- o cześć Ewa, bardzo ładnie wyglądasz.
- cześć. Jak widzisz odejście od Ciebie ma wiele korzyści. O co chodzi?
- bo ja muszę z Tobą bardzo poważnie porozmawiać... Tęsknię za Tobą
- za mną ? Czy może za gotowym obiadem, wysprzątanym domem i wypracowanymi ubraniami?
- proszę Cię przestań, oczywiście za Tobą. I nie przekreślajmy tego co nas łączy.
- Maks ty już to dawno temu przekreśliłeś!
-wiem źle to wszystko wyglądało ale ja się postaram ja będę lepszym mężem
- pamiętasz w ogóle, że masz syna?
Na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie.  
- no tak i yyy
- no chyba jakoś nie bo kiedy ostatni raz się z nim widziałeś?  
- no teraz nie miałem za bardzo czasu ale bo ja myślałem, że my się pogodzimy i wszystko będzie jak dawniej...
-jak jeszcze z nami mieszkałeś to też nie zwracałeś na niego uwagi więc teraz nie zgrywaj przykładnego ojca!
- pogubiłem się wtedy.
-do zobaczenia jutro !
Poszłam sobie bo już nie mogłam dalej słuchać tych głupot. Zachowywał się jak by naprawdę nie wiedział o co mi chodzi, co ja czułam. Kiedy wróciłam do domu to zastałam tam bawiącego się Rafała i Krzysia, fajnie razem wyglądali...
- o dobrze, że już jesteś bo muszę uciekać, a tak w ogóle jak tam?
- teraz udaje, że coś do mnie czuje...
-słabe to. Dobra idę bo się z dziewczyną umówiłem.
- o nie wiedziałam, że masz dziewczynę?
- a wiesz...  
No tak... Mimo że jakoś nie myślałam o Rafale jako o moim partnerze to ta wiadomość mną wstrząsnęła... Nic wcześniej mi nie mówił a w końcu już trochę czasu razem spędziliśmy. To trochę zmieniło postać rzeczy i chyba nie powinnam się z nim tak często spotykać i prosić, żeby zajmował się moim dzieckiem. Poczułam się nie zręcznie.  
Próbowałam odświeżać stare znajomości ale nie wychodziło mi to za dobrze. Po tylu latach... Moją ostatnią nadzieją była mama, która zawsze cierpliwie i do końca mnie wysłuchała. Tak też stało się i tym razem.  
Pewnego dnia spotkałam moją sistre Martę w centru handlowym, była z koleżanką Zosią. Od pewnego czasu trochę lepiej się dogadujemy. Okazało się, że były na zakupach więc zostałam z nimi. Świetnie dogadywałam się z Zosią. Zachowywała się tak jak byśmy się już znały od dawna. Bardzo mi się to w niej podobało. Nawet następnego dnia umówiłam się z nią na kawę. Byłam bardzo zadowolona bo w końcu miałam koleżankę, która jest w moi wieku i mnie rozumie. Często spotykałyśmy się i chodziłyśmy na zakupy albo kawę. Dużo rozmawiałyśmy. Jednego dnia było nawet tak, że najpierw spotkałam się z Zosią a potem z Rafałem, który bardzo nalegał na to spotkanie. Kiedy już do niego doszło to dopytywałam się go o jego dziewczynę. Ciekawy zbieg okoliczności bo jego dziewczyna ma na imię Zosia. Ciekawe... Powiedział, że są parą od niedawna ale nie wie czy coś z tego będzie.  
Obydwie te znajomości oddawały mi otuchy w związku z rozwodem. Maks nie dawał mi spokoju... Ciągle wydzwaniał i tylko mówił, że tęskni i chce mnie zobaczyć. Trzeba było o tym myśleć wcześniej a nie w środku rozwodu!  
Zosia wpadła do mnie, tak po prostu, żeby z nią porozmawiać  
-cześć
- cześć Ewa, jak tam?
- wiesz nawet ok. A u Ciebie?
- a trochę pożarłam się z chłopakiem.
- o jej to nie dobrze.
- weź przestań, zwykła rutynowa kłótnia. Opowiadaj mi o tych swoich miłościach.
- Maks ciągle mi mówi, że za mną tęskni...
- słabe! A tak w ogóle to miałaś jeszcze kogoś poza Maksem?
- tak ale...
- no to opowiadaj, ja Cię lubię słuchać.  
-a wiec tak miałam chłopaka Rafała. Ale on mnie zdradzał, zaniedbywał i to w ogóle bez komentarza.
- uuu. O to faktycznie nie fajnie... Wiesz ja mam teraz chłopaka Rafała ale jest cudowny. Dba o mnie.
- mówiłaś przecież, że się pokłóciliście.
-tak ale to bardziej wymiana zdań. On ma po prostu nie wyparzony język a ja nie dam sobie w kaszę dmuchać.
Przypadek, nie sądzę... Zosia spotyka się z moi byłym chłopakiem Rafałem. Nie chciałam jej nic mówić, że prawdopodobnie to jest ten sam Rafał. Bo przecież on się chyba zmienił. Skoro są szczęśliwi...
- no zazdroszczę Ci.
- o ty też na pewno znajdziesz swojego księcia.  
Zdałam sobie sprawę, że to co czułam wcześniej do Rafała odnowiło się we mnie... Nie mogłam jednak nic z tym zrobić. Postanowiłam, że muszę ograniczyć moje kontakty z Rafałem bo zbyt częsty kontakt by mi nie sprzyjał. Z Zosią też jakoś tak trochę inaczej mi się już rozmawiało. Ale no głupio było mi cały czas im obojgu odmawiać. Zastanawiałam się czy Rafał naprawdę mógł się zmienić... Bo w końcu nie powiedział Zosi, że się że mną widywał. A Zosia też mu nic nie powiedziała. Ale czy ja im powinnam powiedzieć, że wiem?  
Kombinowałam już na wszystkie sposoby, żeby wymigać się od zaproszenia Zosi na kolację. Skończyły mi się już wszystkie pomysły i w końcu się zgodziłam... Wiedziałam, że to będzie masakra! Zastanawiałam się czy przyznać się, że Rafał to mój były chłopak czy może zachowywać się jak byśmy się nie znali...  
Kiedy stałam przed drzwiami domu Zosi serce straszenie mi waliło. Chciałam już nawet uciec stamtąd... Ale w końcu się odważyłam. Drzwi otworzyła mi Zosia. Przywitałyśmy się  
- Ewa pozwól, że Ci przedstawię mój chłopak Rafał
-cześć Rafał
Czyli scenariusz jest taki, że się nie znamy..
-Ewa.  
Rafał popatrzył na mnie z niesamowitym ździwieniem... Mimo to udawał, że mnie nie zna i całkiem dobrze mu to szło. Cały wieczór minął bardzo przyjemnie.  
Następnego dwa dni później przyszedł do mnie Rafał
- o cześć. Co się stało ?
Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.
- jeszcze się pytasz? Dlaczego powiedziałaś Zosi, że kiedyś byliśmy razem i jakim prawem nagadałaś jej tyle bzdur na mój temat!
- co? Ale ja jej nic nie powiedziałam. Owszem powiedziałam, że kiedyś miałam chłopaka Rafała ale to...
- to niby kto jej to powiedział?  
-no nie wiem... Zosia przyjaźni się też z Martą.
- ale co Marta ma do tego?
- no wszystko wie.
-Zosia teraz przez to, że się dowiedział, że Cię podobno zdradzałem to teraz że mną zerwała!
- podobno?
-natury już nie byliśmy razem.
-szkoda, że nie byłeś łaskaw mnie o tym poinformować.  
- dobra, na razie cześć!
Jej! Zastanawiałam się czy to naprawdę Marta mogła to powiedzieć, to całkiem realne. Ale to nie w porządku, że Rafał od razu podejrzewał mnie... A co ja mam do tego? To, że sobie byli razem zupełnie mnie nie dotyczyło. Zadzwoniłam do Zosi, żeby wyjaśnić to wszystko...
- cześć Zosia
- słuchaj, jak ty masz czelność do mnie dzwonić? Dlaczego od razu mi nie powiedziałaś? A podobno byłyśmy przyjaciółkami...
- to nie tak! Jak powiedziałaś, że Twój chłopak ma na imię Rafał to nie wiedziałam, że to ten sam Rafał... A kiedy do Was przyszłam to Rafał zachowywał się tak jak by mnie nie znał no i co miałam zrobić?
-obydwoje jesteście siebie warci! Okłamaliście mnie...
I w taki sposób straciłam przyjaciółkę i przyjaciela... Hmm.
No to jeszcze do kompletu została mi siostrunia.
-cześć Marta,  
-no siema, co tam?
-czy ty powiedziałaś Zosi, że ja byłam kiedyś z jej chłopakiem?
- tak
- dlaczego to zrobiłaś?
- bo tylko prawda nas wyzwoli!
-oni obydwoje się teraz na mnie obrazili.  
- no zasłużyłaś sobie na to.
- ale jak to niby czym ?
- zabrałaś mi przyjaciółkę, wystarczy.
- czyli, że zrobiłaś to z zazdrości?
- nie po prostu zrobiłam to co należało.  
Czyli jednak moja siostra to zołza w czystej postaci. A liczyłam na to, że się zmieniła.  
Kiedy tak rozmyślałam to zadzwonił do mnie Maks...
- cześć  
- cześć
- Ewa, ja powiem to w prost mogę się wprowadzić ?
- nie! Daj mi już w końcu spokój! Kiedy zrozumiesz, że to już jest związek nie do odratowania?
- nigdy! Bo Cię kocham!
Jeszcze tego mi brakowało. Byłam wściekła i jeszcze Maks. Ale czy ja naprawdę tak źle postąpiłam? Czy kogoś mogłam skrzywdzić? Czy coś powiedziałam? Cały czas te pytania chodziły mi po głowie... Próbowałam znaleźć na nie odpowiedź.Bezskutecznie...  
Przez następne dni starałam się żyć normalnie. Chodziłam na uczelnie, moja mama zajmowała się Krzysiem.  
Pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi, bardzo mnie to ździwiło... Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazała się bardzo młoda dziewczyna, w długich blond włosach. Pomyślałam, że to córka jakiejś sąsiadki.
-cześć, jestem Justyna  
Czułam jak moje oczy robią się coraz większe i większe.
- cześć...  
-jest Krzyś?
Krzyś ? Co to dziecko chce od mojego syna?
- proszę?
- no bo bąbelek powiedział, że Krzyś będzie teraz w domu, i żeby go zabrała do nas.
- wiesz powiedz bąbelkowi, że jak chce Krzysia to niech sam przyjdzie!
- yhhm, no dobrze
Co to miało być? Dlaczego to coś chciało zabrać moje dziecko, a Maks jeszcze kilka dni temu mówił, że mnie kocha. No po prostu już nikomu nie można ufać. Później zadzwonił Maks
- Ewa, dlaczego nie dałaś Justynie Krzysia?
- bo nie będę oddawała dziecka komuś kogo nie znam!
No przecież to jest oczywiste.
- ale Justynka to moja dziewczyna, wiec sama rozumiesz.
- nie! Bo najpierw powinieneś mnie z nią poznać bąbelku ! Czy ty naprawdę myślałeś, że jestem aż tak nie odpowiedzialna?
- dobra, teraz jak Justyna przyjdzie to daj jej dziecko! I nie mów do mnie bąbelku!e
- najpierw to musisz to ze mną uzgodnić!
Z czasem nasze relacje zaczęły układać się lepiej. Maks zawsze dzwonił, pytał czy może zabrać Krzysia a potem po niego przyjeżdżał.

Pysia1234

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2200 słów i 11491 znaków.

4 komentarze

 
  • Misia

    Zakręcone strasznie i co chwile ten nagły zwrot akcji. Trochę zamotałaś. ;)

    5 mar 2014

  • Pysia1234

    O tym w następnej części :)

    4 mar 2014

  • lula

    czy Rafał będzie z Ewą?;d fajnie by bylo

    4 mar 2014

  • volvo960t6r

    Bardzo miłe opowiadanie..

    4 mar 2014