Only you cz. 4

Moim trenerem okazał się być Michał. Nie powiem, ucieszyłam się. Jestem aniołem, ale chyba mogę kochać. Ale nie. Kochać to za dużo powiedziane. Tylko mi się podoba. I już o tym wie.. Nie! Kurde nie może być moim prywatnym sportowcem! Chociaż klatę musi mieć cuudeńkoo!. O czym ja myślę? Jestem wybraną, moim zadanie jest przeprowadzenie ataku na..... Na armię diabła. Właśnie diabła. Wracaj na ziemię Ania, wracaj na ziemię. W przenośni oczywiście.  
- Cześć, wiesz już po co Cię tu sprowadziłem. Wiem, że to trudne. Szczególnie dla Ciebie. Nie wychowałaś się u nas, w niebie. Ale no nic. Zaczynamy, rozbieraj się - wydał rozkaz. Stałam oszołomiona - Rozbieraj się - ponaglił. - Spokojnie. Nic Ci nie zrobię. Dam ci tylko strój. Wspominałem już, że jestem gayem?  
Nieco zdziwiona wypełniłam polecenie. Chłopak przyglądał się mi z szeroko otwartymi oczami. Wyciągną rękę, by dotknąć umięśnionego brzucha. Jednak w porę się opamiętał.  
- Gay hm... ? zapytałam z odrobinką nadziei w głosie. - co, jak to jest z twoją orientacją kochanieńki?
- Noo.. wiesz ja wole dziewczynki, a tak dokładniej śliczne anielice. Ale jak bym cię nie powiedział, to byś się nie rozebrała słonko.  
- haha wariat. No dobra, to co robimy?  
Michaś pokazywał dziwne ćwiczenia, które - jak przynajmniej sądzi, mają przybliżyć mnie do upragnionego celu. Po pięciu godzinach morderczego treningu przyszedł czas na magię. Michał uczył mnie, jak to ujął samych ' podstaw' a dla mnie to był nie lada wyczyn. Zapowiedział, że na następnych zajęciach nauczy mnie bardziej wyrafinowanych zaklęć. Po ostatnim poleceniu na dziś usiedliśmy na betonowym murku. Wiedziałam, że będziemy rozmawiać. Nie codziennie. przecież dowiadujemy się, że jesteśmy aniołami. W dodatku mamy walczyć z rodzicami mojego.. Przyjaciela - pomocnikami diabła.- Powiedz mi jak to jest - zaczął nieśmiało. - Podobam Ci się?  
- Żartujesz sobie. Ja i ty? - skłamałam. - praktycznie Cię nie znam.  
- Nie oszukuj. My anioły, jak już doskonale wiesz, mamy różne dary. Ja czytam w cudzych myślach. - powiedziałZ bananem na twarzy. - przede mną nic nie ukryjesz kotku.  
- nie mów tak do mnie ok? Nie kocham Cie. Fakt, jesteś mega pociągający i przystojny. Ale nic poza tym. Nie masz w sobie tego czegoś, co na mnie działa.  
- ja tam swoje wiem. - to mówiąc zniknął, a ja zostałam sama. Całkiem sama. Nie myśląc więcej położyłam się na murawie i zasnęłam.  


Jesteście cudowni.! Nie myślałam, że dostanę aż tyle wiadomości. Magia. Dzięki wam i dla was piszę dalej. jeśli chcecie, to dodam kolejną część w sobotę; ) ale potrzebne mi są wasze komentarze..

Without

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 494 słów i 2749 znaków.

5 komentarzy

 
  • Without

    ;)) kochuu was ! ;**

    7 lis 2013

  • taktaktak

    DAAAAAALEJ! :)

    7 lis 2013

  • drymdyrym

    Jejejej tak się ciesze ze nie skonczylas opowiadania wiiiii

    7 lis 2013

  • Without

    dzękuuję! ;**

    6 lis 2013

  • slodka13

    Boskie! ;) Szybciutko pisz dalej

    6 lis 2013