Poszliśmy do knajpy, której nie znałam, i w której nie sądziłam, żeby spotkać znajomych. Skoro Kevin ma tylko na kilka godzin udawać mojego faceta, nie ma sensu pokazywać, że się znamy. Kiedy za miesiąc pokażę się z Kevin, a potem wyjdziemy od nich – wszystko wróci do normy... czyli będziemy się zachowywać, jakbyśmy się nie znali.
– Co jest? – spytałam, widząc, jak mężczyzna rozgląda się dookoła.
Nie wyglądał, jakby obawiał się, że ktoś nas zobaczy, ale i tak zachowywał się dziwnie.
Odchrząknął.
– Rzadko bywam w takim miejscach – odpowiedział, odsuwając mi krzesełko.
Zrobiło to na mnie takie wrażenie (raczej bym nie pomyślała, że Kevin ma w sobie takie pokłady kultury), że moje usta uformowały się w wielkie „O". Zaczął się śmiać i kiedy usiadłam, zajął swoje miejsce.
– Rzadko? Przecież ty cały czas pijesz – powiedziałam, żeby otrząsnąć się z szoku.
– Nie w takich miejscach. Dobra, nieważne – powiedział, kończąc temat. – Dlaczego tak bardzo nie lubicie się z kuzynką?
– Czy to ważne?
Zamyślił się.
– Raczej tak. Co prawda nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ale wydaje mi się, że żeby dobrze zagrać, muszę darzyć pewne osoby mniej więcej takim samym uczuciem jak ty. A tu chyba głównie chodzi o twoją kuzynkę. – Położył łokcie na stoliku, a na pięściach położył brodę. – Zamieniam się w słuch.
– To jest... bardziej moje odczucie, więc wątpię, abyś był w stanie to zrozumieć i również darzyć ją nienawiścią.
– Mocne uczucie – skwitował. – Jednakże nikt nie będzie sprawiał mojej kobiecie przykrości – dodał i uśmiechnął się do mnie, puszczając oczko.
– Przestań. Nie nazywaj mnie tak. W każdym razie odkąd Rachel zaczęła spotykać się ze swoim obecnym chłopakiem, non-stop mi dogryza. „Nie masz nikogo?", „Jak to? Dlaczego?" „Chyba najwyższy czas. Może masz za duże wymagania?" – zacytowałam jej słowa w ostatnim czasie.
W ostatnim czasie, bo to tak naprawdę zaczęło się już jakiś czas temu. Rachel na początku robiła tylko delikatne aluzje do tego, że nikogo nie mam, ale to się nawarstwiało z każdym kolejnym spotkaniem. Puszczałam to mimo uszu, ale ostatnio mój stoicki spokój gdzieś zniknął i dlatego teraz jestem tu gdzie jestem razem z Kevinem.
Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, na co podniosłam brew.
Co go tak rozśmieszyło?
– Naprawdę? To wszystko? – Teraz roześmiał się już otwarcie, a ja zacisnęłam usta. – Byłem przygotowany na coś mocniejszego. Nie wiem, np. że jesteś brzydka i nikt cię nie chce, a ty, żeby jej udowodnić, że tak nie jest, poprosiłaś o pomoc takiego przystojniaka jak ja. Piękny i Bestia.
– Bardzo zabawne – skomentowałam z kamienną twarzą. – Chyba nie wiesz, jak to jest, gdy każdy cię pyta, kiedy kogoś im przedstawisz. A do tego ta zdzira jeszcze sobie ze mnie kpi! – Emocje mnie poniosły i mój głos w ostatnim zdaniu przypominał krzyk. Wypuściłam powietrze ustami.
– A co potem? – Spojrzałam na niego niezrozumiale, a on zaczął gestykulować rękami. – No, pójdę z tobą do twojej rodziny, a potem powiesz im, że ze sobą zerwaliśmy?
O, kurczę...
Nad tym się jeszcze nie zastanawiałam. Jak miałabym to rozegrać, żebym nie ucierpiała na tym ani ja, ani Kevin? W zasadzie na późniejszych spotkaniach rodzinnym mogłabym mówić, że mój mężczyzna jest zajęty, ale ile razy by to przeszło? Poza tym, halo, przecież moi rodzice i rodzice Kevina się znają...
Schowałam twarz w dłonie.
– To był chyba głupi pomysł...
– Nie! – zaprzeczył podniesionym głosem, co mnie zdziwiło. – Mamy miesiąc, żeby o tym pomyśleć, a jak już powiedziałem: może być ciekawie. A co cię najbardziej boli z tego, co mówiła Rachel? – zmienił temat. – Pytanie o to, dlaczego nikogo nie masz?
– Nie. Ta... Powiedziała, że mam za duże wymagania, jakbym szukała księcia na białym koniu, a przecież nie mam już dwunastu lat!
Zmrużył oczy.
– Może masz za duże wymagania?
– Nie, moje wymagania nie są za duże – zaprzeczyłam, podkreślając ostatnie słowo.
– To dlaczego jesteś sama? Jeżeli mam być szczery, też mnie to dziwi. Jesteś piękną, mądrą kobietą, więc nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem kogoś. – Uniósł ręce do góry w geście obronnym. – Stwierdzam tylko fakty. Nie jesteś w moim typie.
Wbrew sobie, roześmiała się.
– Nie o to chodzi... Po prostu jeszcze się nie zakochałam, a nie chcę mieć kogoś, żeby tylko mieć. Tyle że moja rodzina chyba tego nie rozumie.
– Wierzysz w miłość?
– Oczywiście! – odpowiedziałam, jakby to była prozaiczna rzecz i dziwne, że mnie o to spytał. – Wiadomo, że na miłość trzeba pracować, ale wierzę w nią. Ty nie?
Wzruszył ramionami, nie odpowiadając.
Wiadome jest, że kobiety są bardziej kochliwe i mocniej oraz częściej okazują uczucia względem partnera, ale byłam zdziwiona, że ktoś może w nią nie wierzyć; a reakcja Kevina na moje pytanie była jednoznaczna. Może nie jest czymś stałym w życiu, ale istnieje na pewno. Może minie z czasem, może nie...
– A ty? Dlaczego jesteś sam? – spytałam, chociaż wątpiłam, że dostanę odpowiedź.
– Po prostu jeszcze nie zaufałem żadnej kobiecie, a nie chcę być z kimś, komu nie ufam. Na szczęście moja rodzina nie ma na to takiego parcia.
– Co? – spytałam zdziwiona.
Nie odpowiedział. Zamiast tego spojrzał na swój zegarek.
– Wracajmy. Na początek wystarczy mi tyle informacji.
* * *
Mimo że droga do naszych mieszkań zajęła nam góra dwadzieścia minut, to ciągnęła się ona w nieskończoność. Nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, a patrząc kilka razy ukradkiem na Kevina, coś dziwnego widziałam w jego oczach, jakby był przybity. Nie miałam kompletnie zielonego pojęcia, o co chodzi, a nie pytałam, bo obstawiłam, że odpowiedzi i tak nie dostanę.
Odprowadził mnie pod same drzwi i kiedy miałam je już zamykać, a on chciał zejść na dół, odezwałam się:
– Kevin! – Poczekałam, aż się odwróci. – Jest jeszcze jedna sprawa.
– O! – Ożywił się. – Zmieniłaś zdanie i chcesz zaprosić mnie do siebie na noc?
– Nieee. Chodzi o to, że dopóki nie zakończymy tego... chciałabym, żebyś w tym czasie nie spotykał się z innymi kobietami. – Nie musiałam dodawać, o jakie relacje dokładnie mi chodzi, bo oboje to wiedzieliśmy.
– Nie mogę ci tego obiecać – odpowiedział po chwili milczenia.
– Kevin!
– Porozmawiamy o tym, ale musisz zrozumieć, że jestem mężczyzną.
Dodaj komentarz