Oboje na tym skorzystamy IV

Oboje na tym skorzystamy IVPoszliśmy do knajpy, której nie znałam, i w której nie sądziłam, żeby spotkać znajomych. Skoro Kevin ma tylko na kilka godzin udawać mojego faceta, nie ma sensu pokazywać, że się znamy. Kiedy za miesiąc pokażę się z Kevin, a potem wyjdziemy od nich – wszystko wróci do normy... czyli będziemy się zachowywać, jakbyśmy się nie znali.

– Co jest? – spytałam, widząc, jak mężczyzna rozgląda się dookoła.

Nie wyglądał, jakby obawiał się, że ktoś nas zobaczy, ale i tak zachowywał się dziwnie.

Odchrząknął.

– Rzadko bywam w takim miejscach – odpowiedział, odsuwając mi krzesełko.

Zrobiło to na mnie takie wrażenie (raczej bym nie pomyślała, że Kevin ma w sobie takie pokłady kultury), że moje usta uformowały się w wielkie „O". Zaczął się śmiać i kiedy usiadłam, zajął swoje miejsce.

– Rzadko? Przecież ty cały czas pijesz – powiedziałam, żeby otrząsnąć się z szoku.

– Nie w takich miejscach. Dobra, nieważne – powiedział, kończąc temat. – Dlaczego tak bardzo nie lubicie się z kuzynką?

– Czy to ważne?

Zamyślił się.

– Raczej tak. Co prawda nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ale wydaje mi się, że żeby dobrze zagrać, muszę darzyć pewne osoby mniej więcej takim samym uczuciem jak ty. A tu chyba głównie chodzi o twoją kuzynkę. – Położył łokcie na stoliku, a na pięściach położył brodę. – Zamieniam się w słuch.

– To jest... bardziej moje odczucie, więc wątpię, abyś był w stanie to zrozumieć i również darzyć ją nienawiścią.

– Mocne uczucie – skwitował. – Jednakże nikt nie będzie sprawiał mojej kobiecie przykrości – dodał i uśmiechnął się do mnie, puszczając oczko.

– Przestań. Nie nazywaj mnie tak. W każdym razie odkąd Rachel zaczęła spotykać się ze swoim obecnym chłopakiem, non-stop mi dogryza. „Nie masz nikogo?", „Jak to? Dlaczego?" „Chyba najwyższy czas. Może masz za duże wymagania?" – zacytowałam jej słowa w ostatnim czasie.

W ostatnim czasie, bo to tak naprawdę zaczęło się już jakiś czas temu. Rachel na początku robiła tylko delikatne aluzje do tego, że nikogo nie mam, ale to się nawarstwiało z każdym kolejnym spotkaniem. Puszczałam to mimo uszu, ale ostatnio mój stoicki spokój gdzieś zniknął i dlatego teraz jestem tu gdzie jestem razem z Kevinem.  

Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, na co podniosłam brew.

Co go tak rozśmieszyło?

– Naprawdę? To wszystko? – Teraz roześmiał się już otwarcie, a ja zacisnęłam usta. – Byłem przygotowany na coś mocniejszego. Nie wiem, np. że jesteś brzydka i nikt cię nie chce, a ty, żeby jej udowodnić, że tak nie jest, poprosiłaś o pomoc takiego przystojniaka jak ja. Piękny i Bestia.

– Bardzo zabawne – skomentowałam z kamienną twarzą. – Chyba nie wiesz, jak to jest, gdy każdy cię pyta, kiedy kogoś im przedstawisz. A do tego ta zdzira jeszcze sobie ze mnie kpi! – Emocje mnie poniosły i mój głos w ostatnim zdaniu przypominał krzyk. Wypuściłam powietrze ustami.

– A co potem? – Spojrzałam na niego niezrozumiale, a on zaczął gestykulować rękami. – No, pójdę z tobą do twojej rodziny, a potem powiesz im, że ze sobą zerwaliśmy?

O, kurczę...

Nad tym się jeszcze nie zastanawiałam. Jak miałabym to rozegrać, żebym nie ucierpiała na tym ani ja, ani Kevin? W zasadzie na późniejszych spotkaniach rodzinnym mogłabym mówić, że mój mężczyzna jest zajęty, ale ile razy by to przeszło? Poza tym, halo, przecież moi rodzice i rodzice Kevina się znają...

Schowałam twarz w dłonie.

– To był chyba głupi pomysł...

– Nie! – zaprzeczył podniesionym głosem, co mnie zdziwiło. – Mamy miesiąc, żeby o tym pomyśleć, a jak już powiedziałem: może być ciekawie. A co cię najbardziej boli z tego, co mówiła Rachel? – zmienił temat. – Pytanie o to, dlaczego nikogo nie masz?

– Nie. Ta... Powiedziała, że mam za duże wymagania, jakbym szukała księcia na białym koniu, a przecież nie mam już dwunastu lat!

Zmrużył oczy.

– Może masz za duże wymagania?

– Nie, moje wymagania nie są za duże – zaprzeczyłam, podkreślając ostatnie słowo.

– To dlaczego jesteś sama? Jeżeli mam być szczery, też mnie to dziwi. Jesteś piękną, mądrą kobietą, więc nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem kogoś. – Uniósł ręce do góry w geście obronnym. – Stwierdzam tylko fakty. Nie jesteś w moim typie.

Wbrew sobie, roześmiała się.

– Nie o to chodzi... Po prostu jeszcze się nie zakochałam, a nie chcę mieć kogoś, żeby tylko mieć. Tyle że moja rodzina chyba tego nie rozumie.

– Wierzysz w miłość?

– Oczywiście! – odpowiedziałam, jakby to była prozaiczna rzecz i dziwne, że mnie o to spytał. – Wiadomo, że na miłość trzeba pracować, ale wierzę w nią. Ty nie?

Wzruszył ramionami, nie odpowiadając.

Wiadome jest, że kobiety są bardziej kochliwe i mocniej oraz częściej okazują uczucia względem partnera, ale byłam zdziwiona, że ktoś może w nią nie wierzyć; a reakcja Kevina na moje pytanie była jednoznaczna. Może nie jest czymś stałym w życiu, ale istnieje na pewno. Może minie z czasem, może nie...

– A ty? Dlaczego jesteś sam? – spytałam, chociaż wątpiłam, że dostanę odpowiedź.

– Po prostu jeszcze nie zaufałem żadnej kobiecie, a nie chcę być z kimś, komu nie ufam. Na szczęście moja rodzina nie ma na to takiego parcia.

– Co? – spytałam zdziwiona.

Nie odpowiedział. Zamiast tego spojrzał na swój zegarek.

– Wracajmy. Na początek wystarczy mi tyle informacji.

* * *

Mimo że droga do naszych mieszkań zajęła nam góra dwadzieścia minut, to ciągnęła się ona w nieskończoność. Nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, a patrząc kilka razy ukradkiem na Kevina, coś dziwnego widziałam w jego oczach, jakby był przybity. Nie miałam kompletnie zielonego pojęcia, o co chodzi, a nie pytałam, bo obstawiłam, że odpowiedzi i tak nie dostanę.

Odprowadził mnie pod same drzwi i kiedy miałam je już zamykać, a on chciał zejść na dół, odezwałam się:

– Kevin! – Poczekałam, aż się odwróci. – Jest jeszcze jedna sprawa.

– O! – Ożywił się. – Zmieniłaś zdanie i chcesz zaprosić mnie do siebie na noc?

– Nieee. Chodzi o to, że dopóki nie zakończymy tego... chciałabym, żebyś w tym czasie nie spotykał się z innymi kobietami. – Nie musiałam dodawać, o jakie relacje dokładnie mi chodzi, bo oboje to wiedzieliśmy.

– Nie mogę ci tego obiecać – odpowiedział po chwili milczenia.

– Kevin!

– Porozmawiamy o tym, ale musisz zrozumieć, że jestem mężczyzną.

Dodaj komentarz