Rozdział 4
Obudziła się rano a mimo to nie czuła się najlepiej. Myślała, że kąpiel pomoże się jej odprężyć. Wzięła telefon do ręki by jak zwykle napisać do Roberta, ale przypomniała sobie wczorajszy dzień. W jej oczach zakręciła się łza, a za chwile się rozpłakała czytając sms-a od niego.
" Wierzyłem ci, a ty to zaufanie zawiodłaś. Byłaś wszystkim, a teraz jesteś nikim. Ona miała racje, że wykorzystasz mnie i zranisz. Mówiła, że chcesz mnie tylko dlatego, że jestem "najlepszą partią w szkole”. Tak mnie nazwałaś. Ty nie potrafisz kochać. Nie jesteś warta tego by się denerwować. Pamiętaj - NIE ISTNIEJESZ DLA MNIE”
Nie mogła zrozumieć, czemu zachowuje się tak jakby dla niej był tylko zabawką. Kochała go całym sercem. Czuła, że to ten jedyny. Mimo, że miała dopiero 15 lat, chciała z nim spędzić resztę życia. Kolejna łza spływała po policzku, jednak nim spadła Patrycja otarła ją ręką.
- Kocham cię, ale nigdy więcej nie zapłacze przez ciebie. – powiedziała i skasowała jego numer.
Podniosła się z łóżka i poszła zjeść śniadanie. Kiedy wróciła do pokoiku czekał na nią kolejny sms. Była pewna, że to znowu Robert. Jednak kiedy podniosła telefon zobaczyła napis: "Masz nową wiadomość od Dawid”. Przeczytała ją:
"Dzień dobry. Wczoraj zgubiłaś portfel przed bramą. Miałem się wrócić, ale zrozumiałem, że teraz potrzebujesz samotności. Napisz jak będziesz chciała się spotkać. Dawid.”
Bez wahania wysłała mu sms-a ze zgodą. Poczuła, że jemu może zaufać. Wczoraj uratował jej życie a teraz wie, że powinna mu za to podziękować raz jeszcze. Mimo że nadal kochała Roberta i nie umiała bez niego żyć, postanowiła nie dać mu satysfakcji. Przecież niewiadomo co by się stało z jej ojcem. Jest mu potrzebna tak jak on jej.
"Chętnie się z tobą spotkam. Jak możesz to wpadnij do mnie koło pierwszej. Patrycja.”
Dawid odczytał sms-a i z uśmiechem na ustach poszedł poinformować mamę, że wychodzi. Poszedł do kuchni, gdzie właśnie szykowała śniadanie.
- Mamuś, będę mógł wyjść koło pierwszej?
- A dokąd? – spytała mama.
- Do Patrycji, chciałbym jej oddać portfel i zobaczyć jak się czuje.
- Dobrze kochanie, tylko nie wracaj za późno bo jutro masz rozpoczęcie szkoły na dziewiątą.
- Mówiłem ci już, że jesteś najwspanialszą kobietą w moim życiu?
- tak, tyle razy.
- To nie zaszkodzi jeszcze raz. Mamo jesteś najwspanialszą kobietą w moim życiu. – matka uśmiechnęła się do niego promiennie. Bardzo go kochała. Mimo, że ojciec namawiał go do odejścia z nim, nie opuścił jej. Matka dała wtedy Dawidowi wolny wybór. Nie namawiała go, ale ojciec owszem: "synu, przecież nie będziesz miał własnego życia. Jedź ze mną. Będziesz miał życie jak w raju”. Do dziś pamiętała słowa Marcina, ale do dziś pamiętała również odpowiedź syna. Uznała, go za dorosłego i wspaniałego.
- Mamo, o czym myślisz? – spytał Dawid.
- O tym, że mieszka ze mną najwspanialszy mężczyzna pod słońcem, który jest jednocześnie moim synem. Bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też mamo.
- Kochanie, posprzątam ze stołu później, a teraz pójdę się zdrzemnę bo boli mnie głowa.
- Mamuś to idź a ja posprzątam.
- Dziękuje.
Dawid popatrzył na zegarek. Była dwunasta. Wziął się za sprzątanie.
Patrycja właśnie wyjęła ciasteczka. To były jej ulubione. Piekła je z mamą, gdy któraś z nich miała zły humor. Przypomniała sobie jak ostatni raz je piekła. Było to 3 lata temu. Dzień po śmierci mamy. Upiekła je dla taty, który od rana nie ruszał się z łóżka. Myślała, że to poprawi mu humor. Jednak nie pomogły. Spojrzała na zegarek było wpół do pierwszej. Zdjęła fartuszek. Ciastka wyłożyła na talerzyk i poszła na górę zmienić koszulkę. Ta była ubrudzona w mące. Kiedy zeszła na dół usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć. Na progu stał Dawid:
- Hej, nie jestem za wcześnie?
- Cześć. Jesteś w sam raz. Niedawno wyjęłam ciasteczka z piekarnika. Czekoladowe, mam nadzieje że lubisz.
- Moje ulubione – uśmiechnął się do niej – ja też coś przyniosłem
- Co takiego?
- Pączki własnej roboty.
- Sam robiłeś? – zapytała z uśmiechem Patrycja.
- Coś ty. Ja nie umiem. Moja mama robiła wczoraj.
- Super. Chodź wejdź
Poprowadziła go do salonu gdzie na stole stały ciastka i sok.
- Poczekaj, zaraz przyjdę. Przyniosę tylko szklanki i talerzyki na pączki.- powiedziała i poszła do kuchni.
Rozdział 5
Dawid czekał na nią w salonie. Na kominku zobaczył zdjęcie kobiety. Podobnej do Patrycji. "To jej matka” pomyślał, podszedł i wziął do ręki. Zauważył, że Patrycja jest podobna do matki. Miała ten sam kolor włosów i kształt nosa. Właśnie miał odstawiać ramkę, gdy zobaczył na niej podpis 24.09.2006, Warszawa.
- To było cztery lata temu, miesiąc później moja mama dowiedziała, że ma raka mózgu. Dawali jej trzy miesiące życia, zmarła po 5.
- Musiało byś ci trudno.
- Było, ale dałam radę. Najgorzej podszedł to tego mój tata. Przez miesiąc nie mogłam go podnieść z łóżka. Ciągle powtarzał "Kochanie, nie mam siły. Nie potrafię…”. wiesz, miałeś racje.
- Z czym?
- Z tym co wczoraj powiedziałeś. Rozmawiałam z tatą i powiedział, że też chciał się zabić i klął matkę, że zostawiła go samego kiedy zaczęłam dojrzewać. Dziękuje, że mnie powstrzymałeś.
- Od tego są przyjaciele, jeśli mogę nas tak nazwać. Mogę?
- Jasne – Patrycja po raz pierwszy od wczoraj uśmiechnęła się promiennie. – pamiętasz jak wczoraj powiedziałeś, że też przez to przeszedłeś?
- Pamiętam.
- Nie chcę być wścibska, ale czy mógłbyś mi opowiedzieć – spytała niepewnie.
- Poznaliśmy się na dyskotece w drugiej gimnazjum. Miała rude włosy i brązowe oczy. Już wcześniej widziałem ją w szkole, ale wstydziłem się podejść. Była młodsza o rok. Bardzo mi się podobała i byłem pewien, że ja jej też. Niestety myliłem się. – Dawid zamilkła chwilę.
- Jak nie chcesz nie mów dalej.
-Miałem przyjaciela imieniem Łukasz. Znaliśmy się od przedszkola. Wszystko robiliśmy razem. Na tą dyskotekę wybraliśmy się razem. Miałem wrażenie, że nie pałają do siebie nawet przyjaźnią. Patrzyli na siebie spod byka. On potem mi wytłumaczył, że po prostu nie chce stracić przyjaciela, ale jeśli mi na tym zależy spróbuję się z nią zaprzyjaźnić. I zrobili to nawet za bardzo. A więc podszedłem do niej na tej dyskotece i spytałem czy piękna dama zechce towarzyszyć mi podczas następnego tańca. Od razu podała rękę. I tak się zaczęło.
- Długo ze sobą byliście?
- Siedem miesięcy, ale dwa ostatnie należały do najgorszych.
-Dlaczego?
- Zawsze staraliśmy się spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, a ona miała go dla mnie jak najmniej. Niestety Łukasz również go dla mnie nie miał i to wtedy kiedy ona. Niczego nie podejrzewałem.
-Jak to się stało, że się dowiedziałeś?
- To był 28 marzec, miała urodziny. Kupiłem jej kwiaty, prezent i poszedłem do niej. Chciałem zrobić jej niespodziankę więc nie napisałem, a to ona mi ją zrobiła. Zapukałem do drzwi, które otworzył mi Łukasz, chciałem spytać co on tu robi gdy usłyszałem jej wołanie: "skarbie kto to?”. Po chwili do pokoju weszła ona.
- i co zrobiłeś?
- Powiedziałem wszystkiego najlepszego, dałem kwiaty i odszedłem. Najspokojniej jak umiałem.
- A oni nie pobiegli za tobą?
-Krzyczeli żebym się zatrzymał, że chcą mi to wytłumaczyć. Nie miałem na to ochoty. Potem też próbowali się ze mną skontaktować, aż dali za wygraną. Dostawałem kilka smsów dziennie z przeprosinami.
- Przykro mi.
- Nie musi. Byłem naiwny. A teraz ty opowiedz mi o was.- poprosił Dawid
A ona zaczęła od dzisiejszego smsa. Potem opowiadała o sobie i Robercie. Czuła, że jemu mogła powiedzieć o wszystkim. Wyznała mu również, że jutro jest rozpoczęcie roku szkolnego. A ona chodzi z nim do klasy. Słuchał jej. Mówił, że tamten to zwykły dupek i nie jest wart żadnej jej łzy.
- A tak w ogóle to mam do ciebie pytanie.
- Jakie?
- Wspomniałaś, że jutro jest rozpoczęcie roku szkolnego. I widzisz, ja jutro będę nowy w szkole. I chciałbym się dowiedzieć jacy są tam ludzie, może znasz akurat kogoś. To jak?
- Chętnie ci pomogę ale… - i uśmiechnęła się tajemniczo.
- Co tylko zechcesz.
- Powiedz mi która to szkoła – roześmiali się oboje.
- Z tego roztargnienia zapomniałem. Do gimnazjum nr 5.
Patrycja popatrzyła na niego zdziwiona:
- Jeszcze powiedz, że do 3D.
- Hmm… zgadza się. Znasz tam kogoś.
- Wszystkich od numerku 1 do 28. Mam jeszcze dobrą wiadomość. Ty już też znasz kogoś z tej klasy.
- A kto to… - Dawid popatrzył na Patrycje i się domyślił – to znaczy, że ciebie?
- Jasne. – nagle Patrycja posmutniała- i wczoraj jeszcze zobaczyłeś jedną, Roberta.
Dawid pomyślał, że jak najprędzej musi jej pomóc.
1 komentarz
Paaula
Niezłe to opowiadanie ;]