Niewinna miłość, rozdział 1

Patrycja bardzo za nim tęskniła i nie mogła się doczekać kiedy znów go zobaczy. W rok szkolny widywali się codziennie. Dziś kończyły się wakacje, a do tego mijał rok odkąd byli razem i obiecał jej coś niesamowitego. Czekała na niego jak zwykle wyszykowana. Lubiła być gotowa nim przyszedł – wtedy nie musiał na nią długo czekać. Uwielbiała te ich sobotnie wypady, mieli czas dla siebie, tylko dla siebie.
     Wybiła godzina 17:00. Robert właśnie podjechał pod dom. Patrycja złapała sweterek i wyszła mu naprzeciw. Robert był w jej wieku, co lepsze chodził do jej szkoły, a nawet do jej klasy. Po prostu pewnego dnia zaprosił ją do kina i tak się zaczęło. Podbiegła do niego i przywitała się:
- Hej kochanie! Dokąd mnie dziś zabierasz?
- Ciebie? Donikąd! – krzyknął jej w twarz.
- Czemu?
- Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Dobrze, a o czym?
- Zrywam z tobą.
     Dopiero teraz Patrycja zauważyła, że się nie uśmiecha i jest strasznie podenerwowany. Patrzył na nią wzrokiem takim dziwnym. Jakby próbował wyłapać jakieś kłamstwa, zarzucić jej coś co przed nim ukrywa.
- Co zrobić? – spytała z niedowierzaniem. – Zerwać? A co ja takiego zrobiłam?
- Już ty dobrze wiesz co. Jak on ma na imię, skąd jest i jak długo z nim kręcisz?
- Kto? Jaki on?
- Jaki on?! Udajesz głupią czy jesteś?! Nie rozśmieszaj mnie. – popatrzył na nią – Ten, z którym się wczoraj prowadzałaś po centrum handlowym. Ten z powodu którego napisałaś mi, że nie masz czasu. Ten z którego powodu dziś od ciebie odchodzę. – powiedział chłodno.
- Wczoraj, po centrum… - nie mogła sobie skojarzyć o kogo mu chodzi. – A już, wiem. Chodzi ci o Maćka, mojego…
- Maćka? A więc na imię mu Maciek.– przerwał jej Robert i zastanawiał się nad czymś przez chwilę nim powiedział.– To już wiem jakie imię ma twój drugi chłopak, o przepraszam teraz już pierwszy i jedyny chyba, że masz jeszcze kilku. A jak długo to trwało? Odkąd jesteśmy razem, czy dłużej? Wie o mnie czy też go okłamujesz?
- Miśku, to nie…
- Nie masz już prawa tak do mnie mówić. Oszczędź mi tych kłamstw dla niego. Ona miała rację, jesteś zwykłą zdzirą.
- Nie prawda, nie okłamuję cię – dopiero po chwili dotarł sens jego słów – Ona? Jaka ona?
- Teraz już nie ważne. To koniec z nami!
- Robert, przecież ja cię kocham.
- A wiesz co oznacza słowo "miłość”?
- Wiem.
- Problem w tym, że nie wiesz i tak będzie do końca twojego życia.
- Miłość to ty. Kocham ciebie.
- To sobie kochaj, mam to daleko gdzieś. – odwrócił się od niej i skierował w stronę samochodu.
- Nie odchodź, nie możesz mnie zostawić – błagała Patrycja.
     Robert przystanął na chwilę. Obejrzał się i na koniec rzekł chłodno:
- Nie mogę? A kto mi zabroni? Ty? Śmieszne! Nie mam już do ciebie szacunku, zraniłaś mnie. Jesteś dla mnie nikim, zwykłą szmatą. Skasuj mój numer, albo nie. Zmienię sobie numer. W klasie do mnie nie podchodź. Nie istniejesz dla mnie. Bądź szczęśliwa z jak mu tam? A, Maćkiem!!
     Popatrzył na nią ostatni raz i wsiadł do samochodu. Odjechał z piskiem opon nie odwracając się za siebie. Cierpiała, a on miał to gdzieś. Krzyczała za nim:
- Robert, ja cię kocham. Robert!!!
     Zrozpaczona wybiegła z podwórka i popędziła w stronę torów. W głowie kołatało się tylko jedno zdanie " To koniec z nami!”. Płakała. Mijała ludzi, niektórzy ją próbowali zagadać, inni nawet nie podeszli. Mijali ją jakby była trędowata.
     Było jej już wszystko obojętnie.  
      A tymczasem ktoś ją śledził…



     Dawid miał właśnie zamiar skręcić na podwórko, kiedy usłyszał jakiś krzyk:
- Robert ja cię kocham. Robert!!!
     Odwrócił się i zobaczył dziewczynę wybiegającą z podwórka. Nie znał jej imienia, ponieważ mieszkał tu dopiero od tygodnia. Miał wejść za bramę, gdy coś go tknęło i poszedł za nią. Widział ludzi, którzy ją mijali. Niektórzy próbowali ją zagadać, inni zaś traktowali jak trędowatą i omijali łukiem. Po kilku minutach miał zamiar wrócić do domu, gdy zobaczył ją skręcającą koło lasu gdzie przebiegają tory. "No nie” pomyślał i poszedł za nią. Już teraz nie mógł zawrócić. Czuł się jej potrzebny. Wiedział, że jak zawróci będzie żałował do końca życia.  
     Kiedy dotarła do torów, przystanęła i zaczęła coś mówić. On stał w ciszy i ją słuchał:
- Robert... Spędziliśmy ze sobą wspaniały rok. Czy to długo? Mi wystarczyło, byś zawrócił mi w głowie do tego stopnia, że już nie chce żyć bez ciebie. Cieszyłam się z każdej chwili spędzonej z tobą i nie mogłam się doczekać następnych. Zaufałam ci, uwierzyłam, kiedy jeden z twoich kolegów powiedział, że widział cię z jakąś laską przytulając się. Pamiętasz? Powiedziałeś wtedy, że chcą nas rozdzielić, ale to się im nie uda. A jednak udało. Ty dziś nie dałeś sobie wytłumaczyć, że po za tobą świata nie widzę. Chciałam ci powiedzieć, że to brat cioteczny. Jest z dziewczyną od 5 lat i chce się jej oświadczyć. Pomagałam mu wybrać pierścionek. Kocham cię. Kocham cię tak mocno, że kiedy zostawiłeś mnie moje serce zaczęło krwawić. Kocham cię tak bardzo, że bez ciebie nie potrafię oddychać. Kocham cię tak bardzo, że dla ciebie dziś zginę. Proszę, nie zapominaj o mnie. Pamiętaj, że kochała cię dziewczyna, która oddała życie byś jej uwierzył. - kiedy skończyła mówić podeszła do torów i chciała zejść. Dawid zauważył to, i wyszedł zza rogu. Odezwał się:
-Czy jest tego wart?...

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1053 słów i 5654 znaków.

3 komentarze

 
  • Amfa16

    Prosze o koleja czesc!!!

    10 lut 2012

  • Pysia

    Fajne ;D czekam na następna cześć :)

    2 lut 2012

  • malutenka52

    proszę wszystkich o komentarze. nie ważne jakie i czy chcecie kolejną część

    28 sty 2012