Niełatwa miłość. cz. 12

Bardzo długo mnie nie było, ale moje opowiadanie doczekało się kolejnej części.  Obiecuję, że kolejna pojawi się już wkrótce.  

___________________________________________________

Część 12
Rewolucja? A może szara rzeczywistość?


____________________________________________________
Majka
Obudziłam się rano obok mężczyzny mojego życia. Mateusz słodko spał,a ja przyglądałam się mu dłuższą chwilę. Rozmyślałam kiedy ostatnio byłam taka szczęśliwa? Będąc z Olkiem zawsze były kłótnie: o za krótką spódniczkę, o za bardzo wydekoltowaną bluzkę lub o to, że za długo byłam u koleżanki. Z nim nie byłam szczęśliwa, początek oczywiście był fajny i miły, ale z czasem czułam się jak w klatce, zwłaszcza dlatego nie chciałam iść z nim do łóżka, a po tym gdy mnie uderzył nie miałam już wątpliwości, że związek z nim to pomyłka.  Postanowiłam delikatnie wstać z łózka i przygotować jakieś śniadanie. Na tarasie podałam aromatyczną parzoną kawę i fikuśne, kolorowe kanapki. Czekając na Mateusza obserwowałam jezioro, widok zapierał dech w piersiach, było tak spokojnie, odprężająco.
- A kto tutaj przygotował takie smakołyki - z zamyślenia wyrwał mnie głos Mateusza.
- Nie wiem, jak wstałam wszystko było gotowe! - powiedziałam, zaczynając się śmiać.
Mój kochany podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie mocno dając buziaka w czoło.
- Jestem przy tobie taki szczęśliwy, żałuje tylko jednej rzeczy.
- Jakiej? - zapytałam z niepokojem.
- Że jesteśmy ze sobą tak krótko, że nie skojarzyłem faktów wcześniej, że nie zrozumiałem, że jesteś kobietą mojego życia...
- Może to i lepiej, a co gdyby wcześniej nam nie wyszło? Nie ma co rozmyślać i przypuszczać, jest teraz dobrze i tym się cieszmy, to co było dało nam to kim jesteśmy dzisiaj. A teraz siadaj i zjadaj, bo burczy ci w brzuchu! - zaczęłam łaskotać go po brzuchu, czego on bardzo nie lubi.
- O Ty mała Wredoto! - oczywiście odwzajemnił się tym samym.  
- Śniadanie było pyszne! Ale teraz musimy iść w jedno miejsce.
- Mateusz nie chcę mi się nigdzie iść, jest tak ładnie. Posiedźmy na tarasie...
- Posiedzimy później, a teraz daj rękę i idziemy.
Poprowadził mnie do łazienki, zaczął rozbierać i całować, weszliśmy razem do kabiny prysznicowej...

Po dziewiętnastej zebraliśmy się wszyscy i ustalaliśmy co robimy dzisiaj w nocy.
- To jaki plan na dzisiejszy wieczór? - Paulina była żądna nocnych przygód.
- W okolicy jest świetna dyskoteka, wiem bo byłem tam nie raz i nigdy nie pożałowałem! - zachwalał Michał.
- Skoro tak, to teraz ustalamy kto będzie prowadził samochody, bo jakoś musimy dojechać na imprezę i z niej wrócić. - wiedziałam, że będę musiała być kierowcą.
- O nie, nie - zaprzeczyła Paulina - Mamy imprezowy weekend i na pewno nikt nie może się ograniczać, zamawiamy taksówki i koniec!
Tak, to był zdecydowanie najlepszy pomysł, zatwierdziwszy go każdy udał się do swojego domku szykować się na dyskotekę.  
- Tylko nie ubieraj za krótkiej spódniczki - powiedział poważnie Mateusz.
- Chłopczyku czy ty nie zapędziłeś się za bardzo? Od kiedy wybierasz mi ubrania i stawiasz jakieś zakazy? - Zapytałam tak rozwścieczona, że nie byłam w stanie się od razu uspokoić.  
- Od dzisiaj zaczynam! Nie będzie nikt na ciebie patrzeć i pożerać ciebie wzrokiem - mówił nadal poważnie, a ja nie wierzyłam w to co słyszę.  
- Dobra koniec tego, ja muszę się uszykować, idź pod zimny prysznic, albo pobiegać, bo głupoty gadasz - powiedziałam poważnie, ale tak by nie doszło do kłótni, bo czułam, ze coś jest nie tak.
Mateusz wyszedł z domku mocno trzaskając drzwiami. Nie wiem co go napadło. Zaczęłam przeszukiwać swoje walizki i znalazłam niezły komplecik. Czarna sukienka tak przed kolanko, z dużym dekoltem w szpic, gdzie moje walory były mocno wyeksponowane, czarne szpilki na niebotycznie wysokim obcasie, kopertówka. Makijaż był klasyczny dopełniony czerwoną szminka, a włosy  -hollywoodzkie fale. Moim zdaniem wyglądałam idealnie, zarzuciłam płaszcz i byłam gotowa. Wyszłam na taras, gdzie czekałam na resztę ekipowiczów i Mateusza. Wracał z lasu, chyba biegał. Wszedł do domu nawet na mnie nie patrząc i poszedł pod prysznic, po dwudziestu minutach przyszedł ubrany w czarnych jeansach i czarnej koszuli, wyglądał tak strasznie przystojnie. Aż mnie skręcało żeby się do niego przytulić, ale to on nabroił więc niech pierwszy się odezwie. Staliśmy tak na tarasie dłuższą chwilę po tym on się odezwał:
- Miałaś nie zakładać nic wyzywającego. - powiedział patrząc się w dal.
- Mówiłeś, ze ma nie być krótka, a poza tym nie licz na to, ze będziesz wybierać mi ubrania. Sama wiem w czym dobrze wyglądam i w czym się dobrze czuję. Nie wiem co dzisiaj Ciebie napadło. - powiedziałam podchodząc do niego blisko, bardzo blisko.  
- Zmień tą sukienkę. - powiedział mi patrząc w oczy, czułam jego oddech na policzku i już tak niewiele brakowało bym mu uległa i poszła zmienić tę cholerną sukienkę, ale w ostatniej chwili dotarło do mnie, że nie może tak być.
- Wybacz, ale nie uczynię tego. Powiedz, lepiej czemu jesteś tak zły, bo nie wierzę, że przez sukienkę.
Mateusz nie odezwał się już nic, podjechała taksówka i wsiadł do niej bez słowa. Chłopaki, na mój widok zagwizdali i pojechaliśmy do klubu.

Klub był elegancki i nowoczesny, mieliśmy lożę w rogu sali co dawało widok na bar i parkiet. Można powiedzieć, ze wszystko w zasięgu wzroku. Kelner podał nam dużą butelkę szampana i zaczęliśmy świętować. Chociaż osobiście nie miałam już ochoty na imprezę. Mateusz był zły i do nikogo się nie odzywał. Wszyscy nasi przyjaciele szaleli na parkiecie a ja siedziałam na jednym końcu kanapy, a Mateusz na drugim. Czułam, że pierwsza muszę zrobić pierwszy krok. Przysiadłam się obok i zapytałam:
- Co się dzieje?
- Czy Ty nie widzisz jak Michał pożera ciebie wzrokiem dzisiaj cały dzień?
Osobiście nie przypominam sobie czegoś takiego, wiec zszokowana nawet nie wiem co powiedzieć.
- A może ci to odpowiada? Mieć mnie i jego w rezerwie? - dalej ciągnął podnosząc na mnie głos.
- Hola, hola! Czy ty się nie zapędzasz? Czy zastanowiłeś się co mówisz? Człowieku, mieszkamy razem, jestem z tobą, nie dalej jak rano kochaliśmy się, a Ty mi mówisz, ze mam kogoś w rezerwie? Odbiło ci czy co? Nie poznaje ciebie.
-Ty nie poznajesz, dobre sobie. Lepiej bardziej się kryj, a nie będziesz kity mi wciskać! - i odszedł do baru.
Nie mogę uwierzyć w to co on mówi, albo to jest jakaś prowokacja Michała i tej Ewki, albo on oszalał.  
Siedziałam zamyślona w tej loży zamiast się dobrze bawić... Przysiadł się do mnie bardzo przystojny mężczyzna, ciemny blondyn, który na pewno często odwiedza siłownie.
- Czemu siedzisz tutaj tak sama? - zapytał, kładąc dłoń na moim kolanie.
Natychmiast zdjęłam jego rękę i odpowiedziałam:
- Mój chłopak poszedł na chwilę do łazienki - skłamałam, bo tak na prawdę nie wiedziałam gdzie on jest i kiedy wróci - i za chwilę wróci, więc już nie będę sama.  
- A może tak podczas jego nieobecności dasz się zaprosić do tańca? - chłopak nie dawał za wygraną.
- Nie i proszę odejdź, bo ta loża jest dla mnie i moich przyjaciół.
- Zrobię to niechętnie, ale na pewno jeszcze tego wieczoru będziesz ze mną tańczyć.
- Wątpię.
Następne kilka piosenek dalej siedziałam sama w loży, po czym podeszła do mnie Paulina.
- Co się dzieje? Gdzie Mateusza zgubiłaś?
- Nie wiem, jest dzisiaj jakiś dziwny, najpierw zrobił mi awanturę o sukienkę, później wymyślił, ze Michał jest moją rezerwą, a jakiś czas temu po prostu  gdzieś sobie poszedł.
- Jeśli chcesz to możemy go poszukać razem, ale najpierw pójdziemy do łazienki. I na pewno się pogodzicie, przecież świata poza sobą nie widzicie, a on jest nieco zazdrosny i od tej zazdrości szaleje. Odpuść mu trochę, zrób masaż, a później..... A zresztą chyba wiesz co mam na myśli?  
- Oj wiem! trochę mnie pocieszyłaś. Idziemy.
Znalazłyśmy łazienkę, ale światło w środku było zgaszone, było też słychać odgłosy "miłości". Chciałam się wycofać, ale Paulina stwierdziła, że ktoś mógł się liczyć z przyłapaniem, a ona nie ma zamiaru załatwiać swoich potrzeb, gdzieś w krzakach. Znalazłyśmy włącznik światła, a przez uchylone drzwi do kabiny zauważyłam znajome męskie spodnie. Zamarłam, zaczęłam się przysłuchiwać i nie wierzyłam w to co słyszę. To tak jakby Mateusz, ale przecież to nie możliwe! Nie wiedziałam co robić, podeszłam jednak bliżej  i popchnęłam drzwi. Moje oczy zobaczyły jak Mateusz uprawia sex z jakąś dziewczyną. Nie wierzyłam w to co widzę, zaniemówiłam, z oczu popłynęły mi łzy. Paulina zaczęła krzyczeć a ja wybiegłam z dyskoteki. Wsiadłam do jedynej taksówki i kazałam zawieść się szybko do domku, gdzie szybko się spakowałam i uciekłam gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie...


C.D.N.

madeline

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1698 słów i 9183 znaków.

5 komentarzy

 
  • uradowana

    A mi się to podoba, zobaczymy co będzie dalej! Super, pewnie masz już asa w rękawie.

    10 mar 2016

  • mysza

    Szkoda, że to zepsułaś.

    10 mar 2016

  • majli

    Czemu to zrobiłaś? A było tak pięknie. :sad:

    9 mar 2016

  • madeline

    @majli
    Opowiadanie jest oparte na moich doświadczeniach. Niestety nie zawsze jest dobrze, częściej przewrotnie...

    9 mar 2016

  • xd

    Kiedy kolejna ?

    9 mar 2016

  • uradowana

    Super! Cieszę się, że wróciłaś! Pisz dalej. ;) :yahoo:

    9 mar 2016