Mroczny zakątek V

Mroczny zakątek VŻyję. Słyszę jakieś nieznane mi głosy. Coś jest nie tak, ale jeszcze nie wiem co. Szum ulicy. Odgłos jeżdżących pojazdów. Bijące serce miasta. Teraz ruchliwe, w nocy zamienia się w tory wyścigowe. Karetka, jej sygnał. Reklamy. Nie wiem co się dzieje ale czuję to. Te ruchy. Jestem w jakimś jasnym pomieszczeniu. To chyba szpital, ponieważ co chwila ktoś przychodzi, wbija jakieś igły w moje ciało i wychodzi. Chcę otworzyć oczy i stąd iść. Oczami wyobraźni już jestem w swoim mieszkaniu, tym wynajmowanym. Wtedy ktoś otwiera drzwi do pomieszczenia, w którym leżę. Wyczuwam delikatne promienie światła na swojej twarzy. Tylko się domyślam, że istnieje na niej jeden wielki siniak. Słyszę kroki wokół łóżka. Nieznany osobnik siada przy mnie. Nie odzywa się, jakby nie chciał zdradzić swojej obecności tutaj. Łapie mnie za rękę. Po długie chwili milczenia zaczyna niemal szeptem mówić, jakby zdradzał swoją największą tajemnicę:
-Wiesz Lila? Kocham Cię nadal. Miną rok, a ja dalej nie potrafię się z Ciebie wyleczyć. Zwariowałem na twoim punkcie. Dosłownie i rozumiem czemu Brian tak Cię bronił jeszcze przed moim wyjazdem. Nie potrafię sobie tego wyobrazić jak mogłem kiedyś prześladować taką kruszynę, jak Ty. Byłaś najlepszym co mnie w życiu spotkało, a ja jak zwykle to spieprzyłem.
Nie potrafię zapanować nad łzami, które lecą z moich oczu. Czuję jak spływają z moich policzków. Chcę otworzyć oczy. Nie mogę. Co się stało? Popadam w histerię. Chcę otrzeć łzy. Nie mogę podnieść ręki. Co do jasnej cholery się dzieje?  
Luke widząc moją reakcję na jego słowa zrywa się z miejsca i woła lekarzy. Po chwili zjawiają się. Znowu jakieś igły. Docierają do mnie tylko urywki wiadomości jaką usłyszał chłopak.
-Płacze nieświadomie. Jej organizm najprawdopodobniej walczy.  
-Jak długo będzie w takim stanie? - słyszę troskę w głosie Luka.
-Nie mam pojęcia. Wyjątkowy przypadek z tej dziewczyny. Jeszcze nikt nie płakał podczas śpiączki. Ile Lilianna ma dokładnie lat? Trzeba poinformować jej rodziców.
-19 i niech się pan nie kłopocze z wiadomością do rodziców i tak nie przyjdą. Od kiedy tylko pamiętam nikt się z rodziny nią nie interesował, oprócz brata, który już od dawna nie żyje.
-Lilianna Spencer tak?
-Tak, a o co chodzi?  
-Chyba jej ojciec przebywa w naszym szpitalu. Nie jestem pewien.
W tym momencie słyszę jak doktor kartkuje jakieś papiery. Dopiero po chwili mówi dalej:
-Miałem rację. Jest nawet w sali nie daleko. Mam poinformować matkę?
Luke milczy. Błagam Cię zaprzecz!! To nie są moi rodzice. Dla mnie nie istnieją, równie dobrze mogliby nie żyć. Nawet bym się tym nie przejęła, byłabym tylko o wiele szczęśliwsza.
-Tej decyzji ja nie mogę podejmować. Niech pan sam zdecyduje.
-Dobrze, więc za chwilę ktoś pójdzie do matki.
Wzdrygam się na tę myśl, że ona tu będzie, w tej sali. Będzie zadowolona, poczuje triumf bo jestem słaba i przegrywam. Zawsze wątpiła.  
Czuję jak moje serce szybciej bije, krew szybciej krąży w moich żyłach by po chwili wszystko przestało pracować. Słyszę głośne dźwięki, które wydobywają się z maszyny stojącej obok łóżka. Słyszę krzyki lekarzy i pielęgniarek. Słyszę Luka. Wtedy udaje mi się otworzyć oczy. Patrzę. Sufit, a z moich oczu ciągle lecą łzy. Widzę jakieś światło, na które nikt inny nie zwraca uwagi, ale kiedy unoszę rękę w górę krzyki zamierają im na ustach. Leżę na łóżku z podniesioną ręką, co teoretycznie jest niemożliwe - przecież jestem w śpiączce!! Ostatkiem sił kiedy już wiem, że nadchodzi koniec patrzę na Luka, który wyrywa się ochroniarzom i zmierza w moją stronę. Moja ręka bezsilnie opada na pościel a oczy zamykają się. Ostatnie co słyszę to wręcz rozkaz chłopaka:
-Ratujcie ją!!!
A potem jest tylko przebiegły odgłos maszyny obok. Umieram...
Wtedy czuję jakiś zimny materia na swojej klatce piersiowej. Potem prąd w swoim ciele. Wracam. Żyję. Znowu igły na ciele i znowu rozmowa Luka z moim lekarzem:
-Jak na razie sytuacja jest pod kontrolą. Powiem szczerze to było naprawdę niespotykane. Wzbudziła się ze śpiączki na parę sekund i jeszcze podniosła rękę w górę, jakby przeczuwała co ma się stać.
-Zawsze była niezwykła. Panie doktorze proszę powiedzieć prawdę. Co z nią?
-Szczegółowych informacji udzielamy tylko członkom rodziny. A pan kim jest dla pacjentki.
-Narzeczonym.
Dopiero po opuszczeniu sali przez wszystkich innych lekarz kontynuuje:
-Powiem szczerze. Nie mogę pana trzymać w niepewności. Jej stan jest krytyczny. Widział pan co się działo jeszcze przed chwilą. Ten atak opanowaliśmy, ale jeśli kolejny będzie taki sam lub większy to szanse na przeżycie tej dziewczyny w tym stanie są bardzo nikłe. Muszę jeszcze dodać, że nie chodzi o sam upadek. Jej ciało jest słabe, niedożywione. Przy jej wzroście, dziwię się, że dopiero teraz do nas trafiła. Jeżeli o tym mowa to muszę napomknąć jeszcze o bliznach i źle zrośniętej nodze. Miała może jakiś wypadek?
-Nie, ale przypominam sobie, że kiedyś spadła ze schodów i właśnie złamała nogę.
Tak spadłam ze schodów Luke, ale to Ty mnie zrzuciłeś.
-Ogólnie? Najbliższe godziny będą decydowały o jej życiu. A teraz przepraszam, ale inni pacjenci czekają. Trzeba być dobrej myśli.
-Dziękuję.  
Słyszę szuranie butów po podłodze. Luke znowu siada przy mnie i łapie za rękę.
-Czemu mi to robisz Lila? Kiedyś było nam dobrze.
Nie, wcale nie było nam dobrze. To Tobie było dobrze, a nie mi. Moje życie było przepełnione ciągłym strachem, a teraz tak nagle się pojawiasz i myślisz, że wszystko będzie dobrze? O nie.
Pamiętam kiedy...

autodestrukcja

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1038 słów i 5817 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik mini

    Kiedy, kiedy następne?:)

    17 lut 2014

  • Użytkownik Maddy

    Fantastyczne opowiadanie :) Każda część jest ciekawsza, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Piszesz świetnie :) I dobrze, że wybrałaś to o czym piszesz, a nie idealne życie ze wspaniałą miłością. Jestem fanką tego opowiadania i czekam na kolejną część. Jesteś wspaniała :D

    8 lut 2014

  • Użytkownik LittleScarlet

    Ojejku jejku! Kocham twój styl pisania, nie wiem co w takiego nim jest, ale po prostu strasznie mi się podoba. Ma to coś  ;3 Nie będę pisać "proszę nie zabijaj Lili!! Bla bla bla..." bo to twój tekst, a ja nie lubię czegoś narzucać. Jest świetnie, tyle.

    8 lut 2014

  • Użytkownik Misiaa

    Świetne :) czekam na dalsze części !;)

    8 lut 2014