Jak w niebie || Część 2

Jak w niebie || Część 2Poniedziałek. Zazwyczaj ich nie lubię ale czułam, że dziś może być ciekawie. Oprócz jedynki z angielskiego było dobrze. Lekcje minęły mi szybko. Byłam trochę zmęczona po treningu ale musiałam szybko się ogarnąć bo o 15 miałam wyjść. Nie chciałam iść sama bo według mnie głupio by to wyglądało, więc zabrałam ze sobą moją najlepszą przyjaciółkę Wiktorię. Moja głupota i jej głupota tworzą nie tylko naszą przyjaźń ale także mieszankę wybuchową.
Równo o 15 wyszłyśmy z domu.
- Gotowa na romantyczne oglądanie nieznajomego? - zapytała, szczerząc się jak głupia.
- Tak. A ty gotowa na romantyczne piekło?
- Oczywiście. A tak właściwie to o czym my teraz rozmawiamy? - wybuchła śmiechem.
- Szczerze? Nie wiem. Ale rusz się. Lepiej żebyśmy były pierwsze.
- No oks.
Po niecałych dwóch minutach byłyśmy na miejscu. Jeszcze nikogo nie było. Na szczęście.  
- Gdzie idziemy? - zapytałam
- Chodź na setke.
Setka to taka nasza ławka na której odnotowałyśmy 100 kropek. Stąd też nazwa.
- Idzie.
- Mmm... Ciacho. Kiedy buzi buzi? - zadrwiła chichocząc
Miałam dosyć jej dogryzek w szkole i nie chciałam słuchać kolejnych.
- Kto wie, może jeszcze dzisiaj.
- Tak, tak.... Wierze. - zaczęła śmiać się jak wariatka która właśnie uciekła z psychiatryka.
- Dobra, ryj albo chrzest.  
- Luzik Bejbe. - właśnie wtedy przyszedł brunet i jego dwóch kolegów blondyneczek, również przystojnych ale nie tak jak on.
Próbowałyśmy w ogóle nie patrzeć w ich stronę i udawać że ich tam nie ma ale było to bardzo trudne gdyż chyba specjalnie kopali piłkę w naszą stronę a dokładnie to centralnie pod nasze nogi. W pewnym momencie, gdy piłka przeleciała tuż przede mną nie wytrzymałam, zebrałam rzeczy i mówiąc do Wiktorii specjalnie spróbowałam powiedzieć głośno na odchodne
- Ja stąd idę. Wolę trzymać się z daleka od nich i piłki. Chodź.
Nie uszło to uwadze chłopaków bo jeden z blondasków do nas podbiegł i zaczął nawijać
- Ej, zostańcie. Lepiej nam się gra w towarzystwie takich osóbek.  
- To może kur*a przestalibyście kopać tą piłką w naszą stronę?!? - podeszłam bliżej żeby wyraźnie słyszał.
- Jak coś od nas chcecie to po prostu powiedzcie zamiast biegać tam i z powrotem. To żałosne. - wtrąciła Wiki.
-Mm.. Okey, okey. Tylko zostańcie. Nasz brązowowłosy kolega bardzo się ucieszy.
- A to niby dlaczego ? - spytałam.
- Wcale się nie dziwie skoro podoba mu się taka laska jak ty.
- Mogłam nie pytać. - teatralnie odegrałam face palm by nie wyjść na sztywniarę.  
  
***************
Znów krótkie-przepraszam :/  
Dziwie się, że ktoś w ogóle to czyta. Dziękuję :))

Roxy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 524 słów i 2713 znaków, zaktualizowała 15 lis 2015.

1 komentarz

 
  • OlaUnicorn

    Genialne  <3  Masz talent  :rotfl:

    6 lis 2015

  • Roxy

    @OlaUnicorn :* dziękuję <3

    6 lis 2015