Federico cz.27 - Ostatnia

Federico cz.27 - OstatniaMuzyka  
China Anne McClain - Night is Young

Sara zawiesiła na chwilę głos, spojrzała na mnie. Byłem tak cholernie zestresowany że ledwo co dawałem radę tam wytrzymać. Kiedy już zacząłem myśleć, że to prawda, usłyszałem jej głos.  
- Nie jestem w ciąży. - Po usłyszeniu tych słów, w jednej chwili kamień spadł mi z serca. Nie wiem jak mam opisać to jak się wtedy czułem, to było po prostu wspaniałe. Sara tak samo jak ja bardzo się z tego cieszyła, wnioskuję to po uśmiechu który nie znikał jej z twarzy. Przytuliłem ją mocno do siebie.
- Całe szczęście...kochanie, nawet nie wiesz jak mi ulżyło. - powiedziałem zaraz potem odsuwając się od dziewczyny. Tata razem z jej mamą również byli bardzo zadowoleni. Jakiś czas potem kiedy wszyscy już ochłonęliśmy po usłyszeniu tej jakże bardzo dobrej wiadomości, wyszliśmy ze szpitala. Zaraz po wyjściu zaproponowałem Sarze spacer, zgodziła się. Poinformowałem tatę o tym że idziemy i po chwili udaliśmy się do pobliskiego parku. Przez dłuższy czas trwała między nami cisza, nikt się nie odzywał. Nasze dłonie bez przerwy były splecione ze sobą. Kocham takie momenty, nie wiem kiedy ostatnio byłem taki wyciszony, tak spokojny. Nie chciałem tak szybko kończyć tego spaceru bo było naprawdę przyjemnie ale niestety w pewnej chwili zaczął padać deszcz. Szybko odprowadziłem Sarę do domu i wróciłem do siebie. Na moje szczęście deszcz nie padał zbyt mocno dlatego nie zmokłem zbytnio. W salonie siedział tata razem z Ellie.  
- O dobrze, że jesteś bo zaczęło padać, w kuchni masz kanapki jeśli jesteś głodny. - Pokiwałem tylko lekko głową i już po chwili byłem w kuchni. Ja nie byłem głodny, tylko cholernie głodny! Gdy tylko zobaczyłem kanapki leżące na talerzu momentalnie znalazłem się przy nich. Gdy byłem właśnie w trakcie jedzenia usłyszałem czyjś głos, który rozpoznałem już po chwili. To była Aurelia, chwilę później była już w kuchni.  
- Cześć... - powiedziała lekko ściszonym i nie zbyt wesołym głosem.  
- Hej mała, co tam? - zapytałem nie odwracając się w jej stronę, ale kiedy tylko to zrobiłem od razu zobaczyłem że coś jest nie tak. Wstałem podchodząc do niej, dotknąłem jej zaczerwienionego policzka. - Płakałaś... boże skarbie co się stało... - jako że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi zwracanie się do siebie "skarbie" i tym podobne raczej nie powinno być dziwne. Ona cały czas pociągała nosem. - Chodź, pójdziemy do mnie do pokoju i tam porozmawiamy. - tak jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Zamknąłem za sobą drzwi i razem usiedliśmy na łóżku. Wziąłem ją bardzo ostrożnie za rękę i zapytałem. - No więc powiedz mi, co się stało? - naprawdę byłem zmartwiony, nie lubię tego kiedy jest smutna. Aurelia bez przerwy wpatrywała się w swoje dłonie, w końcu zaczęła.
- Chodzi o to... chodzi o to że... - wyraźnie widziałem że była strasznie zestresowana, nie wiedziałam jak mam ją uspokoić, tym razem nie. - Pamiętasz, mówiłam ci o tym że podoba mi się taki jeden chłopak... ja, ja wiedziałam że on nie odwzajemnia moich uczuć dlatego starałam się o nim zapomnieć... - po tych słowach kolejny raz pociągnęła nosem. - Jakiś czas temu zaczęłam się spotykać z innym, byliśmy ze sobą nie całe trzy tygodnie, ja naprawdę go polubiłam... był taki kochany, słodki... a teraz, dosłownie godzinę temu, dowiedziałam się że cały czas mnie oszukiwał. - chwilę po wypowiedzeniu tych słów ponownie zaczęła cicho szlochać. - Powiedział mi że założył się z kolegami, to był tylko jakiś głupi zakład a ja głupia mu wierzyłam... - i teraz rozpłakała się na dobre, objąłem ją ramieniem i z całej siły przytuliłem do siebie. Nie mogę uwierzyć w to co mi powiedziała, obiecuję że kiedyś, jak się tylko dowiem który to, to tak mu ryj obiję że go własna matka nie pozna. Nikt nie ma prawa krzywdzić mojej przyjaciółki.  
- No już spokojnie nie płacz... cichutko, nie płacz. - mówiłem jednocześnie głaszcząc ją po włosach, jakiś czas potem trochę się uspokoiła ale nie puszczałem jej bo wiem że tego teraz potrzebuje. - Posłuchaj... nie możesz płakać z powodu jakiegoś idioty. On jest po prostu głupi i tyle. Jesteś naprawdę wspaniałą dziewczyną, śliczną, inteligentną... jeśli on tego nie widzi to już jego problem. Nie wie co traci. Uwierz mi że nie warto się tak załamywać... ja wiem że to trudne ale na pewno znajdziesz jeszcze wielu chłopaków. Zobaczysz, wszystko się ułoży... - kiedy tylko to powiedziałem, chwilę później pocałowałem ją w czubek głowy. Odsunęła się trochę ode mnie, spojrzała tym smutnym wzrokiem i powiedziała.  
- Dziękuje... na ciebie zawsze mogę liczyć.  
- No oczywiście że tak...  
Jakiś czas potem wszystko już było lepiej, trochę się rozchmurzyła i zgodziła się na obejrzenie filmy kiedy jej to zaproponowałem. Cieszyłem się że już jej lepiej. Zaproponowałem jej żeby dzisiaj nocowała u mnie ale powiedziała że to raczej nie możliwe bo przyjechała do niej ciocia i musi się zająć młodszą kuzynką. Zrozumiałem to i 20 minut później już jej nie było. Ponownie wróciłem do mojego pokoju, dochodziła już godzina 21, nie spodziewałem się już żadnych niespodziewanych gości, a jednak kiedy tak leżałem w pewnej chwili w drzwiach mojego pokoju pojawił się ktoś kogo widokiem nie byłem zawiedziony. Kornelia. Wstałem z łóżka uśmiechając się do niej, ale zauważyłem że ona tak samo jak Aurelia, nie była za bardzo w humorze. Podszedłem do niej zaraz potem mówiąc.  
- Hej młoda, co tam u ciebie? - zapytałem, ona spojrzała na mnie, po krótkiej chwili odwzajemniła uśmiech.  
- Cześć... przepraszam że tak bez zapowiedzi ale... chciałam, porozmawiać. - w jej głosie wyczułem stres, niepokój, strach. Powiedziałem jej żeby usiadła na łóżku, tak zrobiła. Po tym jak zapytałem się co się dzieje zaczęła mówić: - Chodzi o to że... bo ja, jutro mam, tą operacje... - wstrzymała na chwilę głos bez przerwy wpatrując się w swoje dłonie które jak zauważyłem, bardzo się trzęsły. Po chwili ciszy, przełknęła ślinę i kontynuowała: - Przyszłam bo... ja, ja sobie z tym nie radzę, boje się... - wtedy po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Widziałem że jest roztrzęsiona, że naprawdę nie wie co ma ze sobą zrobić. Nie dziwię się ani trochę, w końcu jutro ma poddać się skomplikowanej operacji która zadecyduje o jej dalszym życiu. Przysunąłem się do niej trochę bliżej, uniosłem delikatnie jej podbródek do góry i powiedziałem cicho:  
- Nie płacz, spokojnie... - otarłem tą łzę i zaraz potem wziąłem ją za rękę. Kornelia to moja przyjaciółka, chcę ją w tym wesprzeć bo wiem że nie jest jej łatwo. Bardzo lekko gładziłem ją kciukiem. - Ja wiem że się boisz ale... postaraj się za dużo o tym nie myśleć. Powtarzaj sobie cały czas, że będzie dobrze. To ci pomoże, uwierz mi. Posłuchaj, opowiem ci teraz pewną historię. To było trzy lata temu, byliśmy z rodzicami na wakacjach. Tak bardzo chciałem żeby tata pozwolił mi na przejażdżkę motorem. Kiedy się zgodził byłem naprawdę szczęśliwy, niestety nie skończyło się to tak jakbym chciał. Miałem poważny wypadek, złamałem nogę w dwóch miejscach i dwa żebra. Lekarze powiedzieli że miałem dużo szczęścia, mogłem tego nie przeżyć. Ale ja mimo wszystko byłem załamany bo, przez to wszystko mogłem już nie wrócić do tańca. Bałem się, czekała mnie poważna operacja. Myślałem że to już koniec, ale w końcu się przełamałem, przestałem myśleć o tym że coś może pójść nie tak i zacząłem wierzyć, że będzie dobrze. I widzisz? Wszystko jest w jak najlepszym porządku dlatego, mówię ci że nie można się tak bać, tylko trzeba wierzyć, że się uda. Proszę cię, zrób to, zrób to dla mnie... - w tamtej chwili ona podniosła głowę którą na czas mojej opowieści oparła o moje ramię i spojrzała mi w oczy. - Dobrze? - przez dłuższą chwilę dziewczyna wpatrywała się we mnie, jej brązowe oczy były lekko zeszklone, myślałem że nic nie powie ale jednak po chwili ciszy usłyszałem.  
- Dobrze. - zaraz po powiedzeniu tego jednego słowa na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, na mojej tak samo. Cieszyłem się że udało mi się ją przekonać do pozytywnego myślenia, nie chciałem żeby się tak zamartwiała bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Przytuliłem ją do siebie, odsunęła się powoli, byliśmy tak blisko siebie. Nasze twarze dzieliły raptem dwa centymetry, Kornelia patrzyła na mnie, a po chwili jej wzrok przeniósł się na moje wargi. Ta chwila była dla mnie trochę niezręczna, nie wiedziałem jak mam się zachować, co myśleć. On bardzo powoli zbliżyła się do mnie. "Pozwolisz jej na to?" - zapytała moja podświadomość ale jej nie słyszałem, w tamtej chwili o niczym nie myślałem, nie rozumiałem tego co się dzieje, może chciałem się odsunąć, jakoś zareagować ale, nie mogłem, po prostu nie mogłem się ruszyć. Kiedy tak nad tym wszystkim myślałem nawet nie zorientowałem się kiedy było już za późno na jakąkolwiek reakcję. Otrząsnąłem się dopiero wtedy kiedy usta dziewczyny bardzo delikatnie i z czułością musnęły moje. Przez chwilę nie reagowałem, nie mogłem do końca pojąc tego co się przed chwilą wydarzyło. Gdy tylko się odsunęła, otworzyłem oczy, wyraźnie była lekko zmieszana, a co ja mam powiedzieć? Zmarszczyłem brwi zaraz potem pytając:
- Co... co, dlaczego to zrobiłaś? - pytałem będąc w niemałym szoku. Nie denerwowałem się, bo nie byłem zły, bardzo zdziwiony i zaskoczony. Ja wiedziałem że podobam się Kornelii ale nie spodziewałem się tego że da radę posunąć się do tego stopnia.  
- Jejku... ja nie wiem. Boże Federico przepraszam cię, nie wiem co we mnie wstąpiło przepraszam... - mówiła spanikowana, ja w dalszym ciągu zachowywałem spokój. Próbowałem sobie to wszystko ułożyć, nie dawałem rady. - Ja może lepiej już pójdę. - mówiła trzęsącym się głosem, chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążyłem. Zanim wypowiedziałem pierwsze słowa jej już nie było.  
- Wow... - powiedziałem do siebie bardzo cichym, prawie nie słyszalnym szeptem. Czy coś równie dziwnego wydarzy się jeszcze tego dnia? Raczej wolałbym nie, teraz muszę się skupić na tym aby Sara się o niczym nie dowiedziała bo ja wiem jak to się skończy. Poszedłem do toalety w celu wykąpania się. Podczas kąpieli zacząłem myśleć o tym że jutro są mikołajki. Nasza wychowawczyni powiedziała że jesteśmy już raczej za duzi na zabawę w losowanie, dlatego w tym roku czegoś takiego nie organizujemy. Ja tak jak większość klasy nie jestem z tego zbytnio zadowolony bo muszę przyznać że to jest całkiem fajna zabawa. No ale cóż, skoro tak zadecydowała no to my musimy się z tym pogodzić. Zaraz po opuszczeniu toalety, poszedłem prosto do łózka. '
Kiedy obudziłem się rano i podniosłem z łóżka, w jednej chwili uderzyła mnie fala zimna. Gdy tylko poczułem chłód przenikający przez moje ciało myślałem że zamarznę. W błyskawicznym tempie, wyciągnąłem z szafy białe rurki, szarą koszulkę i czarną bluzę z napisem "#YOLO". Wtedy było mi już o wiele cieplej. Gdy układanie włosów i doprowadzanie siebie do porządku miałem już za sobą, zabrałem z pokoju plecak i zszedłem na dół. Wstałem dzisiaj dosyć wcześnie dlatego wiem że się nie spóźnię. Mam jeszcze w planach zajście do sklepu po mały prezencik dla Sary. To że u nas w klasie nie obchodzimy mikołajek to nie oznacza że ja nie mogę sprawić czegoś, swojej dziewczynie. Po zakończeniu śniadania wyszedłem, przed tym oczywiście założyłem kurtkę bo było naprawdę zimno. Nie minęło całe 15 minut a ja już byłem w szkole, gdy tylko się tam znalazłem od razu poszedłem pod klasę. Tam zobaczyłem Sarę, opartą o parapet i przeglądającą coś w telefonie.  
- Dzień dobry kotku. - powiedziałem całując ją w policzek. Po tym czego się wczoraj dowiedzieliśmy, nie musiałem pytać jak się czuje, bo doskonale wiedziałem. Uśmiechnęła się do mnie i po chwili przytuliła co było lekko niespodziewane ale przyjemne. - Mam tu coś dla ciebie. - po tych słowach podarowałem jej kolorową torbę w której był średnich rozmiarów miś i przyczepiony do niego lizak w kształcie serca.
- Ojej... jakie to urocze, ale nie musiałeś. - powiedziała po chwili śmiejąc się, nie odpowiedziałem jej tylko zamiast tego cmoknąłem ją w usta. - A ja też coś mam. - chwilę później ujrzałem w jej dłoniach rogi renifera, które zaraz potem założyła mi na głowę. Zaśmiałem się i tym razem to ja przytuliłem ją. W pewnej chwili jednak musiałem to przerwać bo zobaczyłem nieopodal Kornelię, musiałem z nią porozmawiać, nie mogłem tak tego zostawić.  
- Poczekaj misiu, zaraz wracam. - odszedłem do niej i podszedłem do Korneli która najwyraźniej chciała uniknąć tego spotkania. - Zaczekaj, porozmawiajmy...  
- Nie mamy o czym. Ja naprawdę cię przepraszam... nie wiem co sobie myślałam... to wszystko przez ten stres związany z tą operacją, ja nie wiem... wybacz mi. - Nie potrafiłem się na nią gniewać czy coś w tym stylu bo wiem jak stres działa na ludzi. Może wyda wam się to głupie że praktycznie nic sobie nie robię z tego że wczoraj mnie pocałowała ale, jakoś nie mogę. Westchnąłem cicho i popatrzyłem na nią.  
- No dobrze... już dobrze. A powiedz mi, kiedy masz tą operację?
- Jestem zwolniona z dwóch ostatnich lekcji... na pewno, będzie dobrze. - Patrzyła w podłogę, wiem że stara się myśleć pozytywnie ale jakoś nie idzie jej to najlepiej, od razu widzę że jest roztrzęsiona na samą myśl o tym. - Nie ja nie dam rady boże... - bez zastanowienia przytuliłem ją do siebie, trochę się uspokoiła. Wnioskuję to po tym że przestała się trząść. Nie wiedziałem o tym że Sara się nam przyglądała, no pięknie. Jeszcze tylko tego mi brakowało, kolejna kłótnia. Odsunąłem się od niej i powiedziałem: " Nie bój się, będzie dobrze". Zaraz po tych słowach zadzwonił dzwonek, odeszła ode mnie a ja poszedłem do Sary. Patrzyła na mnie, a ja nie wiedziałem co powiedzieć.  
- Czemu się tak na mnie patrzysz?  
- Czekam na wyjaśnienia. Możesz mi wytłumaczyć o co chodziło? O czym z nią rozmawiałeś? - Westchnąłem zdenerwowany, nie wiem co mam zrobić że w końcu przestała się tak czepiać. Co z tego że rozmawiam z inną dziewczyną, co z tego że ją przytulam, to chyba nie oznacza że od razu ją zdradzam!  
- Czy ty musisz mnie tak o wszystko wypytywać? Ty mi wszystkiego nie mówisz, więc ja też nie muszę. Nie chcę się znowu kłócić więc proszę cię, zapomnij o tym i zakończmy ten temat. - powiedziałem, nie spuściła ze mnie wzroku nawet na chwilę.  
- No dobrze. Jak chcesz. - powiedział i poszła do klasy. Wiedziałem że jest na mnie zła za to co powiedziałem. Eh... ja się tak bardzo staram żeby ona mi ponownie zaufała. To trudniejsze niż mi się zdawało, ale mam nadzieję że sobie poradzę. ta lekcja minęła dosyć szybko innym, na rozwiązywaniu zadań a mi na myśleniu co mógłbym zrobić żeby pokazać Sarze że ja kocham i że bardzo mi zależy. W końcu mi się udało. Podczas oczekiwania na kolejną lekcję, zabrałem ją na chwile od koleżanek i odprowadziłem na bok zaraz potem mówiąc.  
- Wiem że jesteś zła dlatego, mam pomysł. Dzisiaj po szkole, pójdziemy na randkę, pokaże ci że w moim życiu liczysz się tylko ty... tylko ty i ja. Zgadzasz się? - Widziałem po jej wyrazie twarzy że się waha, jednak po chwili usłyszałem słowa które świadczyły o tym że chcę. Byłem zadowolony, chcę jej udowodnić że wiele dla mnie znaczy i że bardzo ją kocham. Z niecierpliwością czekałem na koniec wszystkich lekcji które dzisiaj mięliśmy, w końcu się odczekałem. Poinformowałem Sarę że przyjdę po nią za godzinę, nie miała temu nic przeciwko i kiedy tylko dałem jaj buziaka w policzek rozeszliśmy się. Musiałem się trochę przyszykować bo zależy mi na tym aby ta randka była inna, wyjątkowa. Przebrałem się w jasno niebieską koszulę, czarne rurki i białe vansy. Dla pewności jeszcze raz przejrzałem się w lustrze i byłem gotowy, nawet nie zorientowałem się że minęła godzina. W drodze do domu Sary zaszedłem do kwiaciarni po bukiet róż.Chwilę później stałem pod drzwiami jej mieszkania, zapukałem. Po tym jak drzwi się otworzyły moim oczom ukazała się Sara, wyglądała po prostu przecudownie. Na jej widok, od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.  
- Moja piękna... proszę bardzo to dla ciebie. - podarowałem jej bukiet na który zareagowała uśmiechem. Wziąłem ją delikatnie za rękę, splotłem nasze palce i poszliśmy. Miałem w planach zabrać ją w bardzo wyjątkowe miejsce, piękne i zjawiskowe tak jak ona. Gdy już byliśmy blisko powiedziałem jej żeby zamknęła oczy, tak zrobiła. - Teraz możesz otworzyć. - oznajmiłem kiedy znajdowaliśmy się już w wyznaczonym przeze mnie miejscu. Otworzyła je, wyraźnie widziałem że ten widok który miała przed sobą bardzo ją zachwycił. - Podoba ci się? - zapytałem zaraz potem podchodząc do niej bliżej i oplatając ręce okół jej brzucha. W odpowiedzi pokiwała głową twierdząco.  
- To... to jest chyba najpiękniejsze miejsce jakie kiedykolwiek widziałam. - mówiła w dalszym ciągu pełna zachwytu. Chwyciłem ją za dłoń i zaprowadziłem na ławkę która stała nie daleko. Stamtąd mieliśmy bardzo dobry widok na księżyc w pełni który górował na niebie wśród milionów błyszczących gwiazd. Sara położyła głowę na moim ramieniu a ja objąłem ją ręką. Siedzieliśmy tak przed dłuższy czas w ciszy, dopiero po chwili postanowiłem się odezwać.  
- Sara, kochanie... chcę żebyś wiedziała że, żadna inna dziewczyna nigdy nie zajmie twojego miejsca. W moim sercu jest miejsce tylko dla jednej, pięknej i wyjątkowej dziewczyny, jesteś nią ty. Chcę żeby w końcu zdała sobie z tego sprawę bo ja naprawdę cię kocham... Nie chcę być z nikim innym, tylko z tobą. To ty sprawiasz że moje życie jest piękniejsze, to ty jesteś miłością mojego życia... pamiętaj o tym. - mówiłem patrząc na cudowny krajobraz który miałem przed oczami.  
- Ja wiem. Wiem że mnie kochasz, wiem że się starasz. Ja po prostu... ja po prostu się boje że kiedyś pokochasz inną i mnie zostawisz. Wiesz że jesteś dla mnie bardzo ważny, kiedy cię poznałam od razu wiedziałam że to ty będziesz tym którego chcę mieć przy sobie już na zawsze. Wybacz mi te ciągłe kłótnie... nie chcę tego naprawdę, przepraszam. -byłem tak poruszony tymi słowami, to było piękne.Uśmiechnąłem się do siebie i zaraz potem ponownie zabrałem głos.  
- Pamiętasz naszą pierwszą rocznicę? - zapytałem.  
- Oczywiście że tak... kilka dni przed, powiedziałam ci że kocham konie a ty, tamtego dnia zabrałeś mnie do stadniny. - po raz kolejny się uśmiechnąłem.
- Tak... i ja pamiętam jeszcze, że wtedy też była pełnia... i to jak całowaliśmy się w blasku księżyca... - ona podniosła głowę, chyba zrozumiała to co chciałem przekazać mówiąc to. Spojrzałem na nią, po chwili zbliżyłem się i nasze usta złączyły się w bardzo namiętnym i czułym pocałunku. Trwało to dosyć długo, było tak miło... chciałem by ta chwila trwała w nieskończoność.  

http://2.bp.blogspot.com/-OYaUfTI19RM/VgcDTVkbawI/AAAAAAAABTw/SNhHyT63vQw/s1600/52e.gif

Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, spojrzałem jej głęboko w oczy. Przygryzła delikatnie dolną wargę, ona wie że to mi się cholernie podoba.  
- Kocham cię. - powiedziałem.  
- Ja ciebie też. - Nie minęła chwila a siedzieliśmy na tej ławce z powrotem wtuleni w siebie i oboje patrzeliśmy na księżyc.  
~~~
Minęło już kilka tygodni, w tym czasie wydarzyło się wiele rzeczy które mogę śmiało opisać jako zajebiste. Wiecie jak to się mówi: "Święta, święta i po świętach" dokładnie. W tym roku mięliśmy naprawdę wspaniałą wigilię, było wręcz magicznie. Jedyne czego najbardziej jest mi żal to tego że nie pojechaliśmy na te święta do Włoch, chciałem spotkać się z rodziną, z dawnymi przyjaciółmi ale tata powiedział że to nie możliwe do Ellie nie może. Pogodziłem się z tym choć było ciężko. No ale, to już nie ważne pojedziemy w wakacje, a tym czasem powiem że, wczoraj wróciliśmy z wycieczki. Nie wiem jak mam opisać to jak się tam czułem. Ja wiedziałem o tym że Polska to piękny kraj ale kiedy zobaczyłem wszystko na żywo... byłem pod ogromnym wrażeniem. A co był w tym wszystkim najlepsze? Jak się okazało w Polsce też mam mnóstwo fanek! Tego się naprawdę nie spodziewałem, gdy byliśmy gdzieś na spacerze, zagadywały mnie prosiły o autografy. To było serio, coś czego chyba do końca życia nie zapomnę. Powodem do radości było też to że już jutro mój wielki dzień. Już jutro zagram swój pierwszy koncert!  
Emocje są po prostu nie do ogarnięcia. Czuję się po prostu super! Jeszcze nigdy nie byłem tak nakręcony. Siedziałem właśnie przy komputerze, w pewnej chwili w pokoju pojawiła się Sara.  
- A kogo ja tu widzę, cześć słońce. - powiedziałem i zaraz potem dostałem buziaka w policzek. Pokazałem jej dłonią aby usiadła na moich kolanach. Patrzyła na mnie z iskierkami w oczach, tak samo jak ja była szczęśliwa, wiem że cieszy ją moje szczęście.  
- Jestem z ciebie dumna... - usłyszałem po chwili. - Co prawda, trochę zazdrosna o twoje fanki ale... po większości dumna. - po tych słowach z jej ust dobiegł cichy i przeuroczy śmiech.
- Dziękuje maleńka. - lekko objęła moją twarz dłońmi i czule mnie pocałowała.  
~~~
Cały czas nie mogę uwierzyć w to że to się dzieje naprawdę. To wygląda jak jakiś sen. Stałem właśnie przy stole na którym były różne napoje, byłem zestresowany. To ma być w końcu mój pierwszy koncert. Podszedłem trochę bliżej i odsunąłem czarną kotarę z boku sceny, kiedy tylko ujrzałem tych wszystkich ludzi, zrobiło mi się gorąco. Cały plac był wypełniony ludźmi! Zacząłem oddychać głęboko aby się uspokoić, w pewnej chwili ktoś zakrył mi oczy ręką.  
- Zgadnij kto to. - Sara. Bardzo się cieszyłem z tego że przyszła, tak bardzo mi teraz potrzeba jej obecności. Tylko ona potrafi mnie uspokoić w stresujących sytuacjach. Przytuliłem się do niej i zaraz potem usłyszałem. - Kochanie, nie denerwuj się. Ja wiem że sobie poradzisz. Uwierz mi że wszystko będzie dobrze. - kiedy mówiła podszedł do nas jeden ze statystów i powiedział że mam już tylko pięć minut. Przełknąłem ślinę, to wszystko dzieje się tak szybko. Jestem zarazem cholernie szczęśliwy ale też się bałem. Wiecie, mam 16 lat a zaraz mam występować przed 10 tysiącami osób! Wtedy jak występowałem z Abrahamem to się tak nie bałem bo nie byłem sam ale teraz... NIE! Ja nie mogę tak myśleć! Dam radę, wszystko będzie dobrze. Jakoś udało mi się opanować nerwy, w końcu usłyszałem jak ludzie krzyczą moje imię. "No to chyba czas zaczynać... poradzę sobie. " To były ostatnie słowa jakie do siebie powiedziałem i zrobiłem to. Chwilę później znalazłem się na scenie krzycząc:
- Jak tam ludzie?! Jesteście gotowi?! - po tym od razu usłyszałem bardzo głośne piski i krzyki. Zacząłem śpiewać, a oni wszyscy, razem ze mną. Nie wiem jak mam to opisać, najlepsza chwila w życiu! Kiedy śpiewałem piosenkę "Te esperare" poprosiłem żeby wszyscy włączyli latarki w telefonie, a że dochodziła już 19 i było ciemno widok był po prostu obłędny.  

http://24.media.tumblr.com/3d77d58ea5892a4e6830cb8c4466b949/tumblr_n28agqbYAK1syzzdqo2_500.gif

Cały koncert przebiegła sprawnie, trwał dwie godziny. Było po prostu mega! Po ostatniej piosence wyszedłem jeszcze na chwilę na scenę i zacząłem:  
- Kochani... muszę wam coś powiedzieć. To co się teraz dzieje, wow... jest dla mnie po prostu wspaniałe. Nigdy nie myślałem że zajdę tak daleko. Zawsze jako dziecko marzyłem o tym żeby występować na scenie... a dzisiaj, to marzenie się spełniło. To wszystko dzięki wam, bez was, nie byłoby mnie tu, dziękuje! - po zakończeniu tej przemowy ponownie rozległy się bardzo głośnie piski, gdy już miałem schodzić ze sceny, wpadł mi do głowy szalony pomysł. Wróciłem się i ponownie zacząłem mówić: - Wiecie co? Mam taki mały pomysł... bo tutaj za kulisami jest ktoś, kto jest dla mnie bardzo ważny, pewna osoba, którą bardzo chciałbym tutaj zaprosić. Mianowicie jest to, moja dziewczyna. Darzę ją naprawdę ogromnym uczuciem dlatego chcę, żeby was poznała. Sara, skarbie, chodź do mnie. - powiedziałem patrząc w jej stronę. Była zaskoczona, kręciła przecząco głową że nie, była spanikowana, to normalne. Podszedłem do niej i wziąłem ją za rękę, zaczęła się śmiać a jej twarz oblał rumieniec. Wyszedłem z nią na sam środek sceny, wszystkie moje fanki zaczęły piszczeć a chłopaki gwizdać.  
- Federico... co ty wyprawiasz? - zapytała zawstydzona.  
- Chcę pokazać im kto jest najważniejszą częścią mojego życia, to ty. Dziękuje że ze mną jesteś, że zawsze mnie wspierasz. Nie wiem ile razy już ci to mówiłem ale powiem jeszcze raz. Kocham cię. - powiedziałem do mikrofonu a cisza która panowała podczas moich słów została przerwana przez krzyki tłumu. Wszyscy, dosłownie, zaczęli krzyczeć "Pocałuj ją!". Sara się zaśmiała, ja tak samo, położyłem jej dłonie na plecach od razu przysuwając do siebie i na oczach 10 tysięcy ludzi, połączyłem nasze usta w najpiękniejszym pocałunku...  

KONIEC
Tak wiem że zakończenie tak jak zawsze, pocałunek.  
No ale to jest u mnie taki standard, mam nadzieje że to niczego nie zepsuło.  
Jak wrażenia?  
Pewnie i tak zobaczę pod tą częścią tylko ze dwa albo trzy komentarze ale no, trudno.  
Mam nadzieję że nikt nie jest na mnie zły z tego powodu że zakończyłam to opowiadanie.  
W następnym tygodniu pojawi się pierwsza część nowego które też mam nadzieje przypadnie wam do gustu.  
No to chyba tyle z mojej strony, Pa!

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5112 słów i 26665 znaków.

6 komentarzy

 
  • Ksiezniczka25

    Przecudna część :)

    5 lut 2016

  • Julciaaaaaaaa

    Mam nadzieje że dodasz szybko kolejną część Mundo Misterioso

    20 lis 2015

  • Ewcia:D

    Hej :D piszę, aby Ci powiedzieć, że nie masz się czym martwić i opowiadanie było cudowne  ;) a tak na marginesie powiem, że się pomyliłaś i na razie, NA RAZIE są 4 komentarze, a na pewno będzie więcej :)

    14 lis 2015

  • roxi99

    Cudowne!!!

    14 lis 2015

  • Misiaa14

    Przepiękne  no idealneeee !!!  -*

    14 lis 2015

  • :)

    super :)

    14 lis 2015