Federico cz.16

Federico cz.16Nie mogłem uwierzyć w to co powiedział.  
- Ale jak to nie żyje? – mówiłem a mój głos strasznie się trząsł. Tata już dalej nic nie powiedział tylko płakał a ja zaraz po nim. Nie mogłem się opanować, łzy spływały strumieniami po moich policzkach. Byłem wtedy taki smutny, zły…. sam nie wiem. Wstałem i od razu poszedłem do pokoju. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Wszystko zaczęło się walić. Położyłem się na łóżku i płakałem. Nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem.  
*W tym samym czasie*  
*Kamil*
Ona patrzyła na mnie, zaraz potem lekko zmarszczyła brwi. Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało. Dopiero po chwili ona powiedziała patrząc na mnie.  
- Ale… ale jak to… ty, ty się we mnie zakochałeś? – pokiwałem lekko głową po chwili odpowiadając  
- T-tak… ja wiem że to nie powinno tak być ale, tak wyszło. Przepraszam. Emi ja wiem że ty jesteś z Karolem ale ja widzę że ty nie jesteś z nim szczęśliwa, że się go boisz… proszę cię. Daj mi szansę, żebym mógł pokazać ci ile dla mnie znaczysz… że jesteś najważniejszą dziewczyną w moim życiu. – mówiłem. Po chwili podszedłem do niej bliżej, położyłem jej dłonie na biodrach i lekko się nachyliłem, chciałem ją pocałować ale się odsunęła.  
- Nie… nie Kamil. Ja szanuję twoje uczucia ale nie dam rady przepraszam. – powiedziała i odeszła. Nie no ja wiedziałem że tak będzie. No i co ja teraz zrobię? Teraz kiedy wie co do niej czuje, na pewno nie będzie już tak samo jak kiedyś. Wszystko się zmieni.  
***
*Federico*
Obudziłem się, za oknem było już ciemno. Sprawdziłem godzinę, była 0.23. W pewnej chwili zauważyłem że nie mam już na sobie butów ani spodni. Leżałem tylko w koszulce i w bokserkach przykryty kocem. Pewnie to tata, nie chciał żebym spał w ubraniach. Poleżałem przez chwilę i myślałem patrząc w okno. Dlaczego akurat ona? Już chyba wolałbym żebym to ja zachorował na tego pieprzonego raka a nie ona. Wiecie jak to jest stracić mamę? W wieku 16 lat… znowu chciało mi się płakać. Ale powstrzymałem się i ponownie starałem się zasnąć.  
*Leon*
Była godzina 2.34 zasnąłem dopiero godzinę temu bo było mi trudno po tym wszystkim. W pewnej chwili usłyszałem płacz Josha. Zszedłem na dół, leżał w łóżeczku i cały czas nerwowo wymachiwał rączkami i nóżkami.  
- Już spokojnie kochanie… tatuś już jest przy tobie nie płacz. – mówiłem jednocześnie biorąc go na ręce. Przytuliłem go i po chwili poszedłem do kuchni po butelkę z mlekiem. Dałem mu jeść ale nadal płakał… w końcu zorientowałem się o co chodzi, tęskni za mamą. No i co ja mam teraz zrobić? Będzie tak płakał co noc. Zacząłem go lekko kołysać, w końcu udało mi się, przestał płakać. Nie miałem innego wyjścia niż iść z nim na górę. Kiedy wszedłem z nim do pokoju powiedziałem cicho. – Dzisiaj skarbie… będziesz spał z tatusiem. – powiedziałem i bardzo delikatnie położyłem go na łóżku. Zaraz potem zrobiłem to samo. Kiedy już się upewniłem że nie będzie mu zimno i że wszystko jest w porządku, poczekałem aż zaśnie. Kiedy tylko to się stało, przytuliłem go i zasnąłem.  
*Federico*
Tata zgodził się żebym został w domu. Bardzo mnie to cieszy bo ja nie dałbym rady nic teraz zrobić, jestem tak załamany że wszystko jest dla mnie ciężkie. Zszedłem na dół do kuchni. Tata tam był, miał oczy zaczerwienione od płaczu. Ze mną z resztą nie było lepiej i jeszcze na dodatek mam iść dziś do wytwórni. Ja teraz nie wyrabiam psychicznie, ale pójdę. Podobno ma mi kogoś przedstawić, no ciekawe. Siedziałam przy stole po woli jedząc śniadanie. W pewnej chwili zapytałem się.  
- Tato… a kiedy będzie pogrzeb? – mówiąc to ledwo co powstrzymałem się od tego żeby się nie rozpłakać.  
- To jeszcze nie jest ustalone, ale… Federico ja muszę ci coś powiedzieć. – oznajmił i zaraz potem usiadł naprzeciwko mnie. – Bo… bo ja ci czegoś nie powiedziałem. – mówił. – Chodzi o to że… mama… dwa dni przed śmiercią. Powiedziała mi że… - i wtedy zaczął płakać.  
- Tato, spokojnie. Co ci powiedziała? – pytałem.  
- Ona była w ciąży… - powiedział i jeszcze bardziej się rozpłakał.  
- Co…? Jak to w ciąży? – oczy momentalnie zalały mi się łzami. Schowałem twarz w dłoniach, oddychałem głęboko próbując się uspokoić ale nie dałem rady i już po chwili płakałem jak dziecko. Czy coś jeszcze może się spierdolić?! No chyba nie, gorzej nie może być! Nie wiedziałem ile tak płakałem ale od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. W końcu udało mi się jakoś dojść do ładu. Wziąłem witaminy, przemyłem twarz żeby nie było tak bardzo że płakałem i wyszedłem. W drodze do wytwórni starałem się jakoś pocieszyć. Myślałem nad wszystkim co jest dobre, ale to nie pomagało. Kiedy się już tam znalazłem wszedłem do studia nagraniowego. Przywitałem się i Ianem.  
- Federico, tak jak mówiłem chciałem ci kogoś przedstawić. To jest Rachel Davies. Kojarzysz ją? – zapytał. Rachel ma tyle lat co ja, ona tak samo jest piosenkarką, tylko że pochodzi z Wielkiej Brytanii.  
- Tak. Nice to meet you. – powiedziałem zaraz potem podając jej rękę.  
- No więc, Rachel przyjechała tutaj po to by kręcić teledysk. Jest tu dlatego że słyszała o tobie i chciałaby nagrać piosenkę razem z tobą na jej płytę. – No przynajmniej coś dobrego się dzisiaj wydarzyło.  
- To super. – powiedziałem do niego. Zaraz potem oznajmił że będziemy śpiewać jej nową piosenkę pt. "Wouldn’t change a thing”.
- I am very happy that I can sing with you. According to me, you're great. – mówiła z uśmiechem na twarzy.  
- Thank you too are great – po zamianie tych kilku zdań zaczęliśmy nagrywać. Mam nadzieje że nie będzie żadnych komplikacji że nie będzie trzeba tego milion razy powtarzać. Zapytała się mnie czy jestem gotowy, powiedziałem że tak w końcu zaczęliśmy.  

https://www.youtube.com/watch?v=d7O2jXGqMvc

(Brzmiało to mniej więcej tak)  
To bardzo poprawiło mi humor. Po skończeniu piosenki uśmiechnąłem się do niej i zaraz potem ona przytuliła się do mnie. Kiedy opuściłem wytwórnię, wróciłem do domu. Znowu złapałem jakiegoś cholernego doła. W końcu pomyślałem że muszę znowu to zrobić. Zacząłem przeszukiwać szafki z nadzieją że znajdę papierosy ale nic z tego. Kiedy otworzyłem szufladę w której miałem jakieś starocie natknąłem się na pluszowego misia. Popatrzyłem chwilę na niego, potem przypomniało mi się że to jest ten miś którego dostałem od mamy na szóste urodziny. Wziąłem go do rąk, usiadłem na łóżku opierając się o poduszkę. Patrzyłem mu w oczy głaszcząc lekko jego miękkie sztuczne futerko. Po chwili poczułem jak łza spływa mi po policzku. Wtedy do pokoju wszedł tata, kiedy zobaczył że płaczę, bez słowa usiadł obok mnie i mocno mnie do siebie przytulił. Po chwili zacząłem mówić przez łzy.  
- Tato… choć to stało się tak niedawno ja… ja już tak bardzo za nią tęsknię. – tata lekko głaskał mnie po głowie po chwili mówiąc.  
- Spokojnie… wszystko się ułoży. Kiedyś na pewno. – powiedział. Potem żeby się trochę od stresować wyszedłem na spacer. Szedłem chodnikiem, w pewnej chwili zauważyłem Sarę. Szła rozglądając się po parku, nie mogłem przegapiać tej okazji. Od razu do nie j podszedłem.  
-Sara. Możemy porozmawiać? Proszę. – ona westchnęła i po chwili spojrzała na mnie mówiąc.  
- Dobra tylko szybko, nie mam zamiaru tracić na ciebie czasu.
- Posłuchaj mnie… wiesz że ja cię kocham tak? Całym sercem, to co widziałaś… to, no tak pocałowałem ją ale to naprawdę nic dla mnie nie znaczyło. Może i coś do niej czuje ale to ty jesteś dla mnie najważniejsza. Rozumiesz? Nie wytrzymam dłużej bez ciebie, nie chcę się od ciebie oddalić. Kocham cię. I wiem że ty mimo tego co się wydarzyło też. Proszę cię daj mi drugą szansę, obiecuję że już wszystko będzie dobrze… - mówiłem.  
- Nie Federico. Zdradziłeś mnie, ja nie jestem w stanie ci tego wybaczyć rozumiesz? Myślałam że tobie mogę ufać, że jesteś inny. – mówiła.  
- Bo jestem. Kotku błagam cię, ja bez ciebie jestem nikim. Nie dość że wczoraj zmarła moja mama to teraz jeszcze ty się ode mnie odsuwasz. Proszę cię… Sara ty jesteś miłością mojego życia. Teraz jeszcze… przypomnij sobie to co się między nami wydarzyło. – powiedziała.  
- Ale o czym ty mówisz?  
- O tamtą noc, pamiętasz? Wtedy mówiła że to najpiękniejsza chwila w twoim życiu. Zbliżyliśmy się do siebie, było nam wtedy tak dobrze…
- Może i wcześniej tak myślałam a teraz jest mi po prostu nie dobrze jak na ciebie patrzę. Nie mogę uwierzyć jak mogłam być tak głupia i dać ci się na to namówić, zniszczyłeś mi życie rozumiesz? Brzydzę się tobą, nienawidzę cię. Nie chcę cię znać. – powiedziała i ze łzami w oczach odeszła. Kurwa. Wszystko jest do dupy, nic nie ma sensu. Jestem kompletnym debilem.  
*W tym samym czasie*
*Leon*
Poszedłem na chwilę do pokoju Federico żeby zobaczyć czy posprzątał. Ale oczywiście nie, on się chyba nigdy nie nauczy. Zacząłem po woli ogarniać. Cały czas czułem że zaraz się rozpłaczę. Stało się to czego się najbardziej obawiałem. Odeszła ode mnie, już na zawsze. Czułem jak palące łzy zbierają mi się w kącikach oczu, ale powstrzymałem się od płaczu. W pewnej chwili kiedy chciałem zamknąć szufladę od komody którą miał przy łóżku, zobaczyłem coś co mnie zaniepokoiło. Mianowicie była to paczka papierosów. W głowie miałem same czarne scenariusze, mój syn pali? Przecież nawet ja tego nie robię! A on na dodatek ma 16 lat. Nie no będę musiał z nim poważnie porozmawiać. Ale teraz chyba gdzieś wyszedł i nie wziął telefonu. Poszedłem do Amelki żeby zapytać się gdzie on jest. Ale raczej to nie był dobry pomysł. Kiedy tam wszedłem zobaczyłem jak ona i jej chłopak uprawiają seks. Ona zakryła się kołdrą i krzyknęła.  
- Tato! Mogłeś chociaż zapukać! – wtedy bez słowa zamknąłem drzwi. Wiecie co mi w tym nie pasuje? Że wczoraj, Vanessa zmarła a ona teraz… mogę się założyć że to on ją do tego namówił żeby "poprawić jej humor” muszę z nim sobie porozmawiać ale to potem najpierw zajmę się Federico.  
*Federico*
Po dwu godzinnym bez celowym spacerze wróciłem do domu. Tata siedział na kanapie, kiedy tlyko przekroczyłem próg domu spojrzał na mnie.  
- Federico. Musimy poważnie porozmawiać. – powiedział, jego mina była bardzo poważna, zacząłem się bać.  
- Dobra… a o co chodzi? – zapytałem.
- Od kiedy ty palisz? – zapytał. Ja od razu strasznie się zmieszałem. Amelka mu o tym powiedziała? Kurwa.  
- N-nie… skąd ci przyszedł do głowy ten pomysł?  
- Czyli że nie tak? Więc co w takim razie robiło u ciebie to? – powiedział i wyjął z kieszeni spodni paczkę papierosów i rzucił na niską szklaną ławę.  
- A… ja… ja nie wiem. To nie moje. – mówiłem z nadzieją że uwierzy.  
- Federico czy ty myślisz że jestem głupi? Masz mi w tej chwili powiedzieć prawdę albo nie skończy się to dobrze. – zaczął podnosić głos.
- No Jezu… dobra tak to moje. To się zaczęło jakieś parę miesięcy temu. Zacząłem a potem już nie dawałem rady przestać. Wiem że nie powinienem ale teraz jest już za późno. A po resztą zrozum, to pomaga mi się od stresować.  
- Ale Federico ty sobie przez to niszczysz życie! Tak nie może być, ja nie wiem kto cię do tego namówił ale nie masz prawa już więcej tego tknąć rozumiesz?! – krzyczał.  
- A co?! Chcesz żebym znowu sięgnął po żyletkę?! Proszę bardzo! Najlepiej podetnę sobie żyły i tyle, będziesz miał święty spokój! – krzyknąłem i poszedłem do pokoju.  
*Wieczór*
*Leon*
Leżę i myślę nad tym wszystkim. Co się dzieje… dlaczego on zaczął to robić? Nie rozumiem. To wszystko jest takie trudne. Tęsknie za Vanessą, jest mi bez niej tak źle. Kochałem ją ponad życie, była do mnie wszystkim. A teraz co? Nie ma jej już przy mnie i już nigdy jej nie będzie. Kiedy tak nad tym myślałem przypomniał mi się ten dzień kiedy mi to powiedziała…  
***
- Kochanie… muszę ci coś powiedzieć. – mówiła patrząc mi w oczy.  
- No dobrze, a co takiego skarbie? – Zapytałem.  
- Ja… ja jestem w ciąży.  
***
Kiedy usłyszałem te słowa byłem takie szczęśliwy. Ale kiedy powiedzieli mi że ona nie żyje… pomyślałem od razu też o dziecku. Nie dałem rady, znowu się rozpłakałem…  
- Nigdy o tobie nie zapomnę, kocham cię… - wyszeptałem patrząc w niebo przyozdobione przez piękne gwiazdy.




Hej. Nie wiem jak dla was ale dla mnie ta część nie miała zbytniego sensu.  
Wszystko mi się jakoś poplątało, przepraszam. Obiecuję że następna cześć będzie lepsza :) Przynajmniej mam nadzieje :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2470 słów i 13111 znaków, zaktualizowała 14 lip 2015.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Miki

    Kiedy next?

    16 lip 2015

  • Użytkownik mysza

    Tak to wzruszające. Rozumiem Sarę ale ona go jeszcze kocha...:( Wspólczuje mu straty mamy, wiem jak to jest bo moja mama zmarła gdy miałam 10 lat

    14 lip 2015

  • Użytkownik Wiki1212

    @mysza współczuje...

    16 lip 2015

  • Użytkownik Miki

    Super czekam na next

    14 lip 2015

  • Użytkownik kamila12535

    Super jak czytałam to się popłakałam ;) extra

    14 lip 2015

  • Użytkownik Wiki1212

    @kamila12535 Naprawdę? :D A przy której scenie?? :)

    14 lip 2015

  • Użytkownik kamila12535

    @Wiki1212 tam jak opisujesz ze jego mam umiera później Sara mówi ze go nienawidzi a później okazuje się że jego matka była w ciąży

    14 lip 2015