Federico cz.18

Federico cz.18Kiedo się od niej odsunąłem ona spojrzała na mnie. Po pięciu minutach patrzenia sobie w oczy wypuściłem ją z moich objęć i powiedziałem
- Pa… - po tym odszedłem od niej. Było mi smutno, nie chciałem tego ale nie będę na nią naciskał bo jeszcze wszystko się pogorszy. Kiedy wróciłem do domu od razu zacząłem się szykować. Jest godzina 15 a na 16 jest pogrzeb. Znowu złapałem jakiegoś cholernego doła, no ale to raczej nie jest dziwne.Przebrałem się w czarne rurki i niebieską dżinsową koszulę. Kiedy wszyscy byliśmy już gotowi do wyjścia, opuściliśmy mieszkanie.  
***  
Kiedy patrzyłem na to jak powoli spuszczali trumnę do grobu, stałem jak wryty. Choć już wcześniej dotarło do mnie to że straciłem mamę to teraz znowu nie mogę w to uwierzyć. Jakoś dawałem radę powstrzymywać się od płaczu, do tego momentu. W końcu już nie wytrzymałem, zacisnąłem usta w cienką linię, zaraz potem oczy. Nie minęła chwila a już byłem cały we łzach. Amelka podeszła do mnie i mocno mnie do siebie przytuliła. Potem kiedy wszyscy opuścili cmentarz ja razem z tatą i Amelką zostaliśmy jeszcze na chwilę. W pewnej chwili poczułem jak kropla deszczu spada na moją twarz.  
- Chodźcie. – powiedział tata. Kiedy wróciliśmy do domu znowu siedziałem w pokoju i myślałem nad sensem życia, zawsze tak jest kiedy jestem smutny. Potem zszedłem do kuchni na kolację. O godzinie 21 poszedłem do łazienki w celu wykąpania się.  
***
Siedziałem na łóżku, w pewnej chwili do pokoju wszedł tata.  
- Hej młody. – powiedział i usiadł na krześle przy biurku.  
- Hej.  
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku?  
- Tak… jest dobrze. – powiedziałem
- No to fajnie… a powiedz mi co tam u ciebie? Ostatnio w ogóle nie rozmawiamy nie wiem co się dzieje… Jak sobie radzisz z Sarą?- zapytał a ja tak szczerze nie za bardzo miałem ochotę o tym rozmawiać bo jeszcze skończy się to tak że znowu się rozpłacze.  
- Jest dobrze. – tata od razu zorientował się że kłamię. Uniósł delikatnie brwi do góry patrząc na mnie. – No dobrze nie jest dobrze tak? Ona chce ona mnie zapomnieć. Nienawidzi mnie. To już koniec, ja powiedziałem że szanuję jej decyzję ale to była chyba najgorsza rzecz jaką mogłem zrobić. Nigdy się z tym nie pogodzę. Ale dla niej to już jest skończony temat, a ja? Ja nie mam tu nic do gadania. - powiedziałem lekko zdenerwowany tą całą sytuacją.
- Nie Federico to nie prawda. Ja wiem że jest ci teraz bardzo źle i myślisz że nie da się już nic z tym zrobić. U nas w kraju jest takie jedno przysłowie, Embers del vero amore non svanisce. (Tłum. Żar prawdziwej miłości nigdy nie gaśnie). Chodzi mi teraz o to że to nie możliwe że Sara przestała cię kochać bo tak jak ona dla ciebie tak ty dla niej jesteś prawdziwą miłością. Posłuchaj… jeśli tobie naprawdę zależy to nie odpuszczaj. Pokaż jej że jest dla ciebie wszystkim, że naprawdę ją kochasz, a na pewno ci uwierzy. – mówił.  
- Ale co mam zrobić? – pytałem.  
- Ja ci tego nie powiem, sam musisz to zrobić. – powiedział i wyszedł. Od momentu zanim nie zasnąłem zastanawiałem się nad tym o powiedział. "Jeśli tobie naprawdę zależy, to nie odpuszczaj.”  
***
*Kamil*
Następnego dnia był czwartek, całe szczęście bo mam już dość tego tygodnia. Z racji że mamy dziś na 10 wykorzystałem ten czas i poszedłem do Emi. Pamiętacie tą akcję z Karolem? Potem jak Federico zostawił nas samych, wyjaśniliśmy sobie to i owo. Ona chcę żebyśmy byli przyjaciółmi, ciekawe ile tak wytrzymam. Ja ją naprawdę kocham ale nie chcę aby czuła się skrępowana przez to wszystko, dlatego na razie dam jej spokój. Kiedy już znalazłem się pod jej mieszkaniem, zapukałem ale nikt nie otworzył. Jak się okazało drzwi były otwarte. Jej tata leżał na kanapie, a obok było pełno butelek po piwie. Znowu pił, boże jak ja jej tego współczuje. Cały czas staram się namówić ją do tego żeby zadzwoniła na policję i powiedziała że się nad nią znęca ale ona się za bardzo boi. Jeśli tak dalej będzie to ja sam to zrobię. Poszedłem do jej pokoju na górze. Siedziała przy biurku i pisała coś w swoim pamiętniku. Zawsze ciekawiło mnie to co tam pisze ale nawet to że jesteśmy przyjaciółmi nie daje mi prawa do czytania tego. To są jej prywatne sprawy.  
- Hej. – powiedziałem cicho a ona drygnęła przestraszona. – Przepraszam nie chciałem. Powiedziałem widząc jej reakcję.  
- Hej… co ty tu robisz? – zapytała.  
- Przyszedłem, chciałem zapytać jak się czujesz. I jak dalej będzie z Karolem, po tej akcji chyba już… dasz sobie z nim spokój? Emi proszę cię… on ci niedługo zrobi coś bardzo złego.  
- Kamil, poradzę sobie spokojnie. – wtedy usłyszałem jak burczy jej w brzuchu. Przez chwilę mnie to zastanowiło, bo zauważyłem że jest strasznie blada.  
- Emi… powiedz mi kiedy ty ostatnio coś jadłaś? – zapytałem. Ona milczała przez chwilę, chyba zastanawiała się nad tym czy powiedzieć mi prawdę, czy skłamać. W końcu westchnęła i powiedziała cicho.  
- Wczoraj rano… - kiedy to usłyszałem, byłem w szoku. No co do tej sprawy to nie mogę tego tak zostawić.  
- Ale… dlaczego?  
- Kamil, nie chcę o tym mówić. – powiedziała a w jej oczach dostrzegłem smutek, strach i łzy. Patrzyłem na nią wzrokiem mówiącym "Zaufaj mi.” Myślałem że to nic nie da ale jednak po krótkiej chwili się przełamała. – Tydzień temu… o-okazało się że… mojemu tacie, zablokowali konto w banku… i teraz po prostu, on wszystko wydaje na piwo i… - nie dokończyła bo się rozpłakała. Od razu ją przytuliłem.  
- Boże Emi… czemu mi o tym nie powiedziałaś? Wiesz że ja zawsze jestem i będę przy tobie żeby ci pomóc. – mówiłem głaszcząc ją po głowie. – Teraz jeszcze zanim zaczną się lekcje pójdziemy coś zjeść a dzisiaj przyjdziesz do nas na obiad okey? – powiedziałem odsuwając ją od siebie i spoglądając w oczy.  
- Nie, ja nie mogę się na to zgodzić. Daj spokój, jakoś sobie poradzę. – mówiła pociągając nosem. Ale ja byłem nie ugięty, nie ma takiej opcji żebym ją zostawił samą w takiej sytuacji. W końcu udało mi się ją namówić.  
*W tym samym czasie*
*Federico*
Ian chciał się ze mną spotkać żeby omówić termin kręcenia teledysku do mojej nowej piosenki. Po tym jak się z nim przywitałem usiadłem na krześle po drugiej stronie biurka.  
- No więc, prawdopodobnie zaczniemy się tym zajmować za parę dni a kręcić teledysk będziemy za tydzień. Mam nadzieje że ci pasuje bo to jest jedyny termin, no chyba że udałoby się znaleźć czas kiedy indziej ale to byłoby bardzo trudne, zważając jeszcze na to że niedługo odbędzie się spotkanie w galerii gdzie będziesz podpisywał płyty. – mówił.  
- Nie no mi to pasuje nie mam z tym żadnego problemu. – powiedziałem zadowolony.  
- No to świetnie. No to jeszcze chcę omówić sprawę drugiej płyty. Potrzeba jest jeszcze jedna piosenka i mam nadzieje że niedługo ją od ciebie dostanę. – powiedział patrząc na mnie z lekko uniesionymi brwiami. Pokiwałem głową a on zaraz potem kontynuował. – I niedługo też odbędzie się sesja zdjęciowa na okładkę. – Tyle wiadomości jak na jedno spotkanie, mam nadzieje że mój jak już wspominałem, mały móżdżek da radę to ogarnąć. – I ostatni temat na teraz to, to. – powiedział i podał mi kopertę.  
- Co to jest? – zapytałem.  
- To są pieniądze ze sprzedaży twojej płyty. Chcę ci powiedzieć że jestem z ciebie dumny, ta płyta odniosła wielki sukces, miejmy nadzieje że z druga będzie tak samo. – Nie mogłem w to uwierzyć. To jest po prostu jak jakiś sen.  
- I te… te pieniądze są dla mnie? – pytałem zszokowany.  
- No raczej a dla kogo? – powiedział i zaraz potem się zaśmiał. – Przecież w kontrakcie masz wyraźnie napisane że dostajesz 30 % z tego co zarobimy na sprzedaży twoich produktów.  
- Boże nawet nie wiem jak ci za to wszystko podziękować. Dzięki tobie spełnia się moje marzenie. – powiedziałem podekscytowany. Wyszedłem stamtąd cały w skowronkach. Naprawdę, nie posiadałem się ze szczęścia. Chyba nic już nie popsuje mi tego dnia. Godzinę później poszedłem do szkoły. Jako pierwszy jest w-f. Myślałem nad tym co powiedział mi tata i już wiem co zrobię. Mam nadzieje że wszystko pójdzie zgodnie z planem, bo jak nie to chyba już naprawdę stracę nadzieje. Przywitałem się z chłopakami z klasy, kiedy miałem Sarę w drodze do szatni nawet na mnie nie spojrzała. Nie myśląc o tym dłużej zamknąłem drzwi od szatni.  
*Sara*  
Kiedy on przeszedł obok mnie poczułam ten boski zapach jego perfum. Kiedy poszedł do szatni odwróciłam się w tamtą stronę. On jest taki słodki, uroczy, przystojny… NIE. Co ja mówię! Przecież ja chcę o nim zapomnieć. "Sara ogarnij się! Nie pamiętasz już co on ci zrobił?!” – krzyczała moja podświadomość. Ma rację, on mnie zranił, nie mogę o tym zapomnieć i znowu mu ulec. Żeby nie myśleć już o tym postanowiłam się przejść.  
*Federico*  
Na jednej z lekcji nauczyciel gdzieś wyszedł, Kamil poszedł do Emilii więc siedziałem sam. W pewnej chwili podeszła do mnie taka jedna dziewczyna, Kornelia. Jest bardzo miła, lubię ją. I zauważyłem że… chyba jej się podobam. Bo już nie raz widziałem jak na mnie patrzy na przerwie czy na lekcji.  
- Hej Fede… - powiedziała cicho. Jej wadą jest to że jest lekko nieśmiała. Pewnie musiała się długo namyślać zanim do mnie podeszła. Tak naprawdę to rozmawiamy ze sobą dopiero drugi raz, a zwróćcie uwagę na to że chodzę do tej szkoły już dwa lata. Pierwszy raz kiedy się do mnie odezwała to było wtedy kiedy zapytała się mnie na jednej z lekcji czy mógłbym pożyczyć jej ołówek bo zapomniała wziąć z domu, ale myślę że to był tylko pretekst do tego żeby do mnie zagadać.  
- Hej. Co tam? – zapytałem. Ona przez chwilę się nie odzywała, zobaczyłem jak policzki jej się rumienią. – Ej… spokojnie. Nie musisz się mnie wstydzić. – powiedziałem z uśmiechem na twarzy.  
- Prze- przepraszam. – powiedziała. – Podeszłam tu… bo chciałam się ciebie o coś za-zapytać…  
- No dobrze a o co?  
- Em… bo…. bo chodzi o to że ja… bo wiem że ty, że ty i Sara… już nie jesteście razem i chciałam się zapytać… czy, czy może nie chciałbyś gdzieś ze- ze mną iść? – Jeśli się nie mylę to ona właśnie zaprasza mnie na randkę, nieśmiała a jednak odważna. Bo ja jeszcze nigdy nie potkałem się z przypadkiem dziewczyny która zaprasza chłopaka na randkę, przeważnie działa to odwrotnie.
- Hm… masz na myśli randkę? – zapytałem patrząc na nią z lekkim podejrzliwym uśmieszkiem. Ona od razu się strasznie zmieszała.  
- N-nie… znaczy… no, no tak ale… nie dobra zapomnij o tym, przepraszam. – powiedziała, już chciała odejść ale ją zatrzymałem.  
- Zaczekaj, nie powiedziałem że nie. Ale wiesz… no ja raczej teraz nie mam ochoty się z nikim umawiać… ale jeśli chcesz możemy gdzieś razem wyjść jako koledzy co ty na to? – zapytałem.  
- No, dobrze. – powiedziała i zaraz potem na jej twarzy zawitał lekki uśmiech. I wtedy do sali wszedł nauczyciel więc wszyscy którzy opuścili swoje ławki momentalnie do nich wrócili.  
*Po lekcjach*
- Stary idziesz na boisko ? – zapytał się mnie jeden z chłopaków z naszej klasy.  
- Nie sorki ale muszę coś załatwić. – powiedziałem.  
- A no to kiedy indziej. Narka. – powiedział i odszedłem od nich. Chcecie wiedzieć co za niespodziankę wymyśliłem dla Sary? Otóż w miejscu w którym pierwszy raz ją pocałowałem, chcę zrobić taki romantyczny kącik. Reszty wam nie zdradzę, dowiecie się niebawem. Kiedy opuściłem teren szkoły od razu wziąłem wszystko co było mi potrzebne i udałem się tam. Gdy skończyłem to szykować sam nie mogłem uwierzyć w to że tak świetnie mi to wyszło. Teraz tylko musiałem namówić Sarę żeby się ze mną spotkała. Poszedłem do parku który jest nie daleko, zadzwoniłem do niej, na szczęście nie było z tym problemów. Kiedy już była ze mną zacząłem mówić.  
- Posłuchaj… ja wiem że nie jest między nami najlepiej ale jedna osoba wytłumaczyła mi coś i teraz wiem że ja nie mogę się poddać. I choć ty uważasz że to już koniec, ja nie odpuszczę. – mówiłem.  
- Ale o co ci chodzi? Proszę, możesz przejść do sedna, nie mam za bardzo czasu.
- No dobrze, musisz gdzieś ze mną pójść. – powiedziałem.  
- Coś ty znowu wymyślił…  
- Zamknij oczy. – na początku stanowczo mówiła nie ale potem ją przekonałem. Prowadziłem ją aż do tego miejsca.  
- Boże Federico daleko jeszcze?! Mam już tego dosyć. – mówiła już lekko zdenerwowana. Kiedy już odtarliśmy na miejsce powiedziałem.  
- Już jesteśmy możesz otworzyć. – powiedziałem. Patrzyła się na to co było przed nią, widziałem że była w szoku i pod wrażeniem ale i tak wiem że będzie udawać że to ją nie rusza.  
- Co… co to jest? – pytała. Bez słowa podprowadziłem ją trochę bliżej. Wyjaśniłem jej że zrobiłem to wszystko dla niej, żebyśmy mogli tutaj spędzić czas i porozmawiać. Powiedziałem jej też że napisałem dla niej kolejną piosenkę. Kazałem jej usiąść na kocu, tak zrobiła. Po tym wziąłem gitarę do ręki usiadłem przed nią na drewnianej skrzynce którą wyjąłem zza drzewa. Zacząłem grać i śpiewać. Ona wsłuchiwała się w każde słowo, patrzyła się na mnie, od czasu do czasu widziałem na jej pięknej twarzyczce lekki uśmiech. Kiedy na chwilę przestałem to robić wstałem i wyciągnąłem do niej rękę. Pomogłem jej wstać i ponownie zacząłem śpiewać. Gdy tylko zakończyłem piosenkę przybliżyłem się do niej. Od pocałunku dzieliły nas tylko chyba ze trzy milimetry. Lekko rozchyliłem wargi, wiem że ona też tego chce. Jednak w pewnej chwili zrobiła coś czego się nie spodziewałem, odsunęła się. Zmarszczyłem lekko brwi zdezorientowany.  
- Federico… ja nie mogę. Posłuchaj, to co tu przygotowałeś, i jeszcze ta piosenka, to wszystko jest piękne i widzę że naprawdę ci na mnie zależy ale… nie. To co zrobiłeś wtedy, bardzo mnie zraniło ja nie jestem w stanie ci tego wybaczyć. – popatrzyła się na mnie i odeszła. No co ja mam teraz zrobić? Jeśli to nie pomogło to już nie mam żadnych szans na to żeby ją odzyskać.  
Wróciłem do domu załamany. Jedyne o czym teraz marzyłem to pójść do pokoju położyć się na łóżku i schować twarz w poduszkę i płakać. W salonie siedział tata z Amelką, stanąłem na chwilę. Patrzyli się na mnie, ich miny były bardzo poważnie, zacząłem się bać.  
- Hej… a co wy tak tutaj siedzicie w ciszy? – powiedziałem.  
-Federico muszę… muszę ci coś powiedzieć. – mówił tata zaraz potem spoglądając na mnie.  
- No dobra, ale poczekaj chwilkę dobrze pójdę tylko… - kiedy chciałem już iść on mnie zatrzymał.  
- Nie zostań, chcę to już załatwić, nie chcę z tym zwlekać. To co ci teraz powiem nie jest dla mnie łatwe i chcę żebyś był spokojny kiedy ci to powiem. - No teraz to jestem przerażony.  
- O co chodzi…  
- Wracamy do Włoch…  





I jak? Mam nadzieje że się podobało :)  
Napracowałam się nad tą częścią, mam nadzieje że zobaczę pod nią dużo komentarzy a nie tak jak zawsze, 3 lub 4. Proszę was to jest dla mnie bardzo ważne.  
No a teraz powiem wam jeszcze że tą część chcę komuś zadedykować, dedykuję ją osobą które czytają i komentują moje wypociny xD  
A teraz mam kilka pytań : Jak myślicie dlaczego tata Federico chcę wrócić do Włoch? Czy Kamil pomoże Emilii? Czy Sara i Federico będą jeszcze razem??  
Czekam na odpowiedzi :D  
Ps. Następna część tego opowiadania i Mundo Misterioso nie pojawią się zbyt szybko bo jadę na wakacje, mam nadzieje że nie jesteś na mnie za to źli.

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3028 słów i 16102 znaków, zaktualizowała 21 lip 2015.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik kamila12535

    Opowiadanie super :) a co do Sary to nie wiem czy powinni być razem :)

    22 lip 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudnee  ale  no po moim trupie  kur** wróci do włoch  
    XD

    22 lip 2015

  • Użytkownik nelka

    Nie lubię Fredericka nie powinna mu wybaczyć niech wraca do Włoch.

    21 lip 2015

  • Użytkownik Wiki1212

    @nelka dlaczego tak sądzisz? :D

    22 lip 2015

  • Użytkownik Miki

    Zgadzam się z Tralalala :) boskie :)

    21 lip 2015

  • Użytkownik Tralalala

    Mam nadzieje ze beda razem. Naprawde mam taka nadzieje prosze wez o pod uwage. I pewnie tata fede chce wrocic bo wszystko przypomina mu o zmarlej zonie. Pozdrawiam ❤

    21 lip 2015