"Dawny przyjaciel z piaskownicy cz. 2"

Obudziłam się z dosyć dobrym humorem. Szybko się umyłam, ubrałam się w dresy, ponieważ od razu po posiłku idę biegać. Śniadanie było pyszne i syte. Wolno wyszłam z mieszkanka rozglądając się czy przypadkiem nikt nie wychodzi z drzwi obok. Niestety mogłam tylko pomarzyć. Zbiegłam po schodach i po chwili znalazłam się w parku. Zaczęłam się porządnie rozciągać i biegać po okolicy. Był to bardzo ciepły i słoneczny dzień, więc według mnie gorzej się biegało. Po dłuższym czasie postanowiłam wróciłam do domu. Wzięłam prysznic, przebrałam się w nową, niebieską sukienkę i lekko się pomalowałam. Zapytałam babcię o nasz dzisiejszy plan zajęć.

-jak dobrze, że pytasz, gdyż dzisiaj odwiedzimy moją sąsiadkę mieszkającą zaraz obok naszych drzwi –wyjaśniła babcia.
-tam też mieszka Kacper prawda? –zapytałam.
-widzę, że dzisiejszy plan bardzo ci się podoba. Tak tam mieszka Kacper, ale nie jestem pewna czy to dobry chłopak dla ciebie…
- dlaczego?
-nie wiem takie przeczucie- powiedziała babcia.

Babcia jak zwykle się wystroiła i mogłyśmy iść (Adrian nie chciał pójść z nami).Kiedy zapukałam otworzyła mi starsza, siwa pani w okularach. Zaprosiła nas do środka.

-Madzia, ale ty urosłaś. Kiedyś byłaś taka słodziutka, a teraz wydoroślałaś i wypiękniałaś. Proszę usiądźcie. Kacperek popatrz ciocia z twoją przyjaciółką przyszła-powiedziała uradowana starsza pani.
-dzień dobry-przywitał moją babcie-Cześć –podał mi rękę.  
Widać było jego zaskoczenie choć starał się to ukryć pod uroczym uśmiechem.
- no to opowiadajcie jak tam u was kochane. Madziu pamiętasz mnie jak się z tobą bawiłam w sklep, albo jak z Kacprem lepiliście babki z piasku?
-panią pamiętam bardzo dobrze zwłaszcza po tych pysznych cukierkach, a Kacpra słabo, chociaż  
przypominają mi się urywki z piaskownicy. –odpowiedziałam na pytanie.
- wnuczku zabierz Madzie na te najlepsze gofry w naszym mieście, jeżeli babcia pozwoli jej iść-zaproponowała staruszka.
-ależ oczywiście no tylko przyjdź o piętnastej, bo będzie obiad-powiedziała babcia.
- dobrze będę pamiętać.

Zaczęliśmy ubierać buty. Nie mogłam przestać się na niego patrzeć wyglądał bosko w lekko niebieskiej koszuli. Wyszliśmy na dwór.

- nie mogę uwierzyć, że to ty. Pamiętam doskonale tą mała Madzie, ale bardzo się zmieniłaś i wtedy na schodach kompletnie się nie domyśliłem.
- ja też cię nie poznałam, ale od razu po tym zdarzeniu zapytałam się babci kim jesteś, a ta rozwiała wszystkie moje wątpliwości.

Szliśmy i wspominaliśmy jak dobrymi przyjaciółmi byliśmy aż trafiliśmy do miejsca gdzie znajdowały się najlepsze gofry.

-dobrze, z czym byś chciała gofra, bo ja uwielbiam z polewą i owocami.  
-daj spokój sama zapłacę i kupię sobie z bit ą śmietaną- oznajmiłam.
- za te wczorajsze jabłka jestem ci coś winien. Idź zajmij stolik, dobra? -zapytał uśmiechając się.
-oczywiście-odwzajemniłam uśmiech i popędziłam znaleźć najlepsze miejsce. Wybrałam te blisko okna przez które wpadał ciepły, przyjemny wietrzyk.
-wybrałaś idealne miejsce. Jakie masz teraz zainteresowania?
-bardzo lubię pływać, a moje hobby to fotografia. A twoje? -zapytałam gryząc gofra na którym znajdowało się pełno bitej śmietany.
-o mamy jedno wspólne zainteresowanie a mianowicie fotografia- uśmiechnął się-masz tu trochę bitej śmietany- wziął chusteczkę, zbliżył się i lekkim ruchem musnął kącik moich ust. Wpatrywał się jeszcze przez chwilę po czym wrócił do rozmowy.

Skończyliśmy gofry i powoli zaczęliśmy wracać rozmawiając o tym ile jeszcze spędzimy czasu w tym mieście. Kacper mieszkał nie daleko mojego prawdziwego domu z czego bardzo się ucieszyłam. Dowiedziałam się też, że zamierza spędzić tu jeszcze twa tygodnie. Czyli nie będę się nudzić.

- słuchaj Magda bo jest taki mały problem. Po jutrze jadę na ślub mojej starszej siostry i potrzebuje garnitur. Czy miałabyś jutro czas pojechać ze mną do centrum i pomóc mi go wybrać ?-zapytał z nadzieją w oczach.
-z wielką chęcią- no już chyba lepiej być nie może.  

Doszliśmy na piąte piętro gdzie      pocałował mnie w policzek. Chyba się zarumieniłam, bo lekko się zaśmiał. Weszłam do mieszkanka z wielkim bananem na twarzy. Od razu po obiedzie weszłam na Internet i przeglądam strony z najmodniejszymi garniturami na ślub. Dzień drugi zaliczam do udanych i z niecierpliwością czekam na dzień trzeci.

usmiech

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 800 słów i 4560 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik mada

    Ja rowniez czekam na trzeci dzien :p

    22 sie 2013

  • Użytkownik Matelo4

    Zgadzam się z przedmówcami.Bardzo zaciekawiła mnie fabuła tego opowiadania.Kontynuuj jak najszybciej.Powodzenia! :)

    21 sie 2013

  • Użytkownik Harry

    Za*******

    21 sie 2013