Czy oby napewno?

Chwyciłam torbę i pobiegłam w stronę drzwi.  
Byłam umówiona z Arkiem.
Chodzę z nim do jednej klasy, jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej, ja on i Karolina.
- Hej Karo. - krzyknęłam machając ręką.
- Cześć. - objęłyśmy się.
Razem powędrowaliśmy ścieżką w parku, w stronę domu Arka.
U celu, przywitałyśmy się. Karolina była od nas starsza o rok, miała 18 lat, tak jak Maciej, brat Arka. Poprosiłam ją razem z Karolem o poduczenie tego i owego.
- Nie ma nikogo w domu? - rozejrzałam się.
- Tylko Maciej. - wzruszył ramionami.
- Taa... - westchnęłam.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, u niego zawsze mogłam się czuć jak u siebie.
Po chwili zapytał się czy jesteśmy głodne, zapytał? nie, raczej krzyczał na całą ulicę. Odpowiedziałyśmy mu, że tak, było coś po szesnastej, obiad wprawdzie miałam niedawno, ale nienawidze domowych "przysmaków" a później mama - "Dlaczego ty tak mało jesz?!". Bezcenne.
- Może mały spacer? - zapytał wskakując do salonu. Karolina przytaknęła.
- Jestem chora, stary... - spojrzałam na Karolinę.
- Karo, idziemy we dwóch? O! Mam pomysł, wskoczymy, i weźmiemy pizze na wynos! - bez odpowiedzi zaczął się ubierać. Ona też.
- Ja zaczekam. - uśmiechnęłam się.
Wyszli.
Ale mina mi zszedła, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, to Maciej, to na pewno on.
Ręce zaczęły mi się trząść, ale nie chciałam dać po sobie poznać zżerającego mnie stresu.
- Emilia? Sama? - Podszedł i usiadł, prawie na mnie, tak cholernie blisko.
- Duszno mi. - odepchnęłam go.
Nienawidze go, tych jego perfum, tego charakterystycznego zapachu niezmienionego od lat.
Przysunął się jeszcze bardziej. Próbowałam wstać, ale nie chciał mnie wypuścić.
Nie miałam bladego pojęcia co zrobić.
Siedziałam jak wryta.
- O-oni zaraz wrócą, zboczeńcu... - wydukałam.
- Doprawdy? - zapytał, wyrwał mi z ręki telefon i wykręcił Arka. Po czym zatkał mi usta i zaczął mówić.
- Halo? Arek? Emila zostawiła telefon, ale musiała iść do domu, bo ktoś im krewny w rodzinie zmarł.
- I co? Po co dzwonisz?
- Żebyś nie wracał zbyt szybko, bo dziewczyna przyszła.
- Ymm... dobra zjemy na miejscu, nara.

- Widzisz. - przeczesywał rękoma moje włosy.
Nieruchomo patrzałam się na telewizor.
- Wyrosłaś, wyrosłaś... pamiętasz te czasy gdy byłaś mała, głupia, bez ciałka? Ja tak, podstawówka? Jak chodziliśmy ze sobą. Ojj... wciąż jesteś mała, drobna, wciąż głupia i naiwna, ale coś się w tobie zmieniło... - wędrował rękoma po moim ciele. Nie wytrzymałam, zaczęłam krzyczeć, co prawda nie mieszkał w bloku, ale okno było otwarte.
Chwycił jakąś bluzę i wepchnął mi do gardła. Szarpałam się, ale na marne.
Uspokoiłam się trochę, bo się zmęczyłam, on w tym czasie kontynuował to, co zaczął.
Gdy byłam już prawie naga uderzyłam go z pięści w nos, zaczęła lać się krew. - Cholera - warknął.
Wstał po chusteczki, a ja wbiegłam do jego pokoju, nie było tam klucza, nie musiał długo się wysilać, był silniejszy, bez problemu otworzył drzwi. Wszedł, wyjął kluczyk z szafki i zakluczył drzwi.
Wiedziałam, że nie mam wyjścia, skoczyć z okna? Za wysoko, poza tym, jestem na pół naga, co by pomyśleli ludzie.
- Mam pomysł, może, ty mi dasz spokój, a ja wyświadczę ci pewną przysługę, dobra? - chciałam go namówić.
- Już wyświadczasz. - rzucił mnie na łóżko.
Wtedy dzwonek zaczął grać do drzwi. Poczułam ogromną ulgę. Maciej wyszedł z pokoju przekluczając drzwi. A ja usiadłam na krześle.
Po chwili wszedł, nie sam, z moim bratem Arturem, jest w jego wieku. Ucieszyłam się, krzyknęłam jego imię, i powiedziałam co on chciał mi zrobić. Ale oni równocześnie wybuchli śmiechem.
Nie rozumiałam nic.
- Przyłączysz się do nas? - zapytał Maciej chwytając mnie w talii.
- Chciałbym, ale stara chciała, żebym przyszedł do domu. - patrzał się uważnie na mnie, od góry do dołu.
- Weź mnie od niego! Artur! - Próbowałam się nieskutecznie wyrwać patrząc na Artura.
On się tylko uśmiechał. Wyszedł, tak po prostu. Bez żadnego "zostaw ją, ok?"  
Wydawał się zawsze fajny, lubiłam go.  
- Twój braciszek nie mógł dołączyć, a szkoda. - rzucił mnie na łóżko.
Czy Artur powiedział "chciałbym"? Serce zaczęło mi walić, ja myślałam, że on jest inny...      Ale, czy to istotne, tu się do mnie dobiera, a ja o niebieskich migdałach myślę.
Zaczęłam biegać po pokoju, aby mu uciec. Złapał mnie, oparł o ścianę i ręką mnie przyduszał.
- Będziesz spokojna? - nasilał.
- T-tak - ledwo powiedziałam, kaszląc.
Znów rzucił mnie na łóżko jak psa, uderzyłam się, o metalową ramę łóżka, zakręciło mi się w głowie.
On już nie czekał długo, nie zdjął nawet spodni, odpiął rozporek.
Zrobił to, szorował o mnie swoimi jeansami, które miały drobne ozdobne kolce, krzyczałam.
To trwało wieczność. Nie słuchał mnie, ciągnął za włosy.
Skończył, w końcu. Leżałam ciągle nie mogąc się pozbierać.
Odetchnęłam, wtedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi i rozmowę, to Karo i Arek.
Ubrałam się, już chciałam wychodzić, gdy Maciej chwycił mnie za policzki. - Słuchaj, jeśli piśniesz choć słowo, to cię wypatroszę, rozumiesz?
Przytaknęłam.
Wypatroszę?! Co to ma w ogóle znaczyć?!
Co on sobie myśli.
Wyszłam, od razu zauważyłam dwie pary oczu wpatrujące się we mnie.
- Hej? Zzzznowu? - uśmiechnęłam się.
Wtedy poczułam czyjeś ręce, nie musiałam się długo zastanawiać, objął mnie, i pocałował.
Nie mogłam niz innego zrobić, jak odwzajemnić pocałunek. Inaczej skończyło by się to dla mnie źle.
- Pa Emi! - powiedział i machnął ręką.
- Pa... - szepnęłam, chwyciłam torbę i bez słowa wyszłam.
Co oni myśleli, nie wiem.
Dolną partię ciała miałam całą obszorowaną, więc na pewno chodziłam jak pokraka.
Postanowiłam, że w domu, przy kolacji, powiem o tym zajściu, o tym co mówił Artur, mam nadzieję, że będzie miał przechlapane.

Rain

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1145 słów i 6114 znaków.

2 komentarze

 
  • Rain

    Początkująca :D
    Dzięki takim komentarzom wiem, co poprawić, dzięki. :)

    3 lis 2014

  • xnobodyperfectx

    Nie wiem czy tylko ja mam takie odczucia, ale opowiadanie jest zagmatwane. Nie mogę się już z początku zorientować w osobach. Akcja nie jest dobrze opisana i wydaje mi się, taka odległa. Przewijając tekst w oczy mi się rzuciło takie oto zdanie: "- Karo, idziemy we dwóch? ..." Powinno być dwoje. ;)

    2 lis 2014