Chwila/ cz. 4

Chwila/ cz. 4Rozdział 4



Wczoraj wróciłam do domu z mętlikiem w głowie. Dlaczego oni wydają się znajomi?  
Postanowiłam, że dziś nie pójdę do szkoły, nie wyspałam się i w dodatku boli mnie głowa. Poleżę sobie jeszcze z godzinkę.  
Leżę na plecach, wzrok wbijam w sufit. Ktoś wyrywa mnie z transu pukaniem do drzwi.  
-Proszę- powiedziałam.
Do pokoju weszła Jadźka, co mnie bardzo dziwi raczej nie zagląda tu często.  
-Hej, czemu nie poszłaś do szkoły? Coś ci jest?- zapytała z troską w głosie.
-Głowa mnie boli- poinformowałam ją.- To nic wielkiego.
-Zaraz przyniosę ci coś przeciwbólowego.  
-Ok.
Właśnie szła w stronę drzwi, gdy naglę się zatrzymała.  
-Zapomniałabym. Przed domem stoi dziewczyna z chłopakiem, gdybyś mogła rzuć na nich okiem, może ich kojarzysz- rzekła nie ukrywając rozbawienia.  
Od razu rzuciłam się do okna, widzę kłócące się rodzeństwo, teraz już wiem co tak rozśmieszyło moją opiekunkę. Bliźnięta wyglądały bardzo zabawnie. Zapukałam mocno w okno, usłyszeli mnie i przestali na siebie krzyczeć. Zbiegłam po schodach i rzuciłam się na drzwi.  
-Co wy tu robicie?- zapytałam- Dlaczego nie jesteście w szkole?
Oboje wybuchli śmiechem.  
-Byliśmy, ale ciebie nie było więc zwialiśmy.- Odpowiedzieli zgodnie.-Bez ciebie jest nudno.- Jak oni to robią, jak tak świetnie potrafią zgrać swoje wypowiedzi?!  
Śmialiśmy się jeszcze przez chwilę, ale przerwał nam Patryk:
-Wesz co Gabrysiu, jak zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje, Oskar i te jego chłopacki trochę się zmartwili.
Przestałam się śmieć, siadam gwałtownie na łóżko.
-Zdawało ci się, - zapewniam go.- Na pewno ci się zdawało.
-Jeżeli mu się zdawało to w takim razie jesteśmy magicznie połączeni jakąś energią, bo mi też się tak zdaje.- Szybko powiedziała Patrycja.
-Głowa mnie boli, muszę się położyć.- Skłamałam.- Przepraszam.  
Pożegnali się ze mną i wyszli.
Głowa rozbolała mnie dopiero wieczorem, nie mogłam wytrzymać. Przez cały czas dręczyły mnie słowa Bliźniąt.
Nadeszła pora spania, położyłam się i szybko zasnęłam. Sen ten sam, znowu musiałam wyjść. Postanowiłam, że pobiegnę jeszcze dalej niż zwykle, co z tego, że jest środek nocy, muszę odreagować.  
Przebiegałam 7 kilometrów w jedną stronę, zatrzymałam się, żeby odpocząć. Usłyszałam jakiś śmiechy, tupanie, ktoś biegnie w moją stronę, są coraz bliżej. Głosy wydają mi się znajome… ach tak, to zgrana paczuszka Oskara.
-Czy mi się zdaje czy ktoś tam stoi?- Zapytał jeden z nich.  
Ucichli, zatrzymali się, ale zaraz szli w moją stronę. Chciałam uciec, ale nogi kazały zostać, coś mi mówiło, że zaraz mogę się czegoś dowiedzieć, przecież chciałam poznać prawdę.  
Na szczęście na głowie mam kaptur może niczego we mnie nie poznają. Myliłam się jednak. Podszedł do mnie chłopak, którego w szkole jeszcze nie wiedziałam. Księżyc oświetlał jego przystojna twarz. Patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Angela?- Zapytał.- To naprawdę ty?- W jego głosie słychać było nutę radości ale i strachu.
Patrzyłam na nich i zadawałam sobie kim jest Angelika.
-Maciek daj spokój, ona nie żyje.- Wtrącił się Dawid, wywnioskowałam to z podsłuchanej rozmowy w szkole, chłopak tak się właśnie nazywa.
-Możesz się odezwać, i powiedzieć jak masz na imię?- Nalegał Maciek.
Już otwierałam usta gdy usłyszałam ten wspaniały głos:
-To nie Ona, gdyby to była Ona poznałaby nas!- Warknął Oskar.
Dlaczego poczułam smutek, na myśl, że nie jestem ta osobą, którą we mnie widzą?  
-Ja już muszę wracać.- Powiedziałam trochę przestraszona.
Maciek wbił we mnie wzrok.
-Przecież to ten sam głos, do cholery!- Krzyknął.
Nagle zrobiło mi się słabo, Oskar to zauważył.
-Gabryśka dobrze się czujesz?- Zapytał zaniepokojony. Czyli widział mnie tamtej nocy i mnie zapamiętał.  
Pokiwałam głową na znak, że jest okej, wcale tak nie było. Strasznie kręciło mi się w głowie, było mi nie dobrze.
-Jaka Gabryśka, przecież to siostra Damiana, Angelika!- Krzyczał Maciek.
Dawid i jeszcze jeden chłopak odciągnęli go kawałek dalej.  
Krzyczeli na siebie usłyszałam jedynie:
-Maciek, też widzę w niej Angelę. Wiem, że jest ci ciężko bo wspomnienia wróciły. Myślisz, że my to spokojnie znosimy? Żebyś wiedział w jakim stanie był Oskar gdy tylko ja zobaczył. Myślał, że ma halucynacje, ale nie, my też ją zobaczyliśmy, też mieliśmy nadzieję, że to ona.- Przerwał na chwilę i popatrzył na chłopaka obok.- Michał zostań z nim, idę do Oskara i Mateusza.
-No idź.- Zgodził się.  
Po chwili Dawid był obok.
-Przepraszam cię za niego, bardzo jesteś podobna do naszej przyjaciółki, która nie żyje.- Rzekł.  
Oskar gdy tylko to usłyszał popatrzył w niebo, tak jakby wierzył, że to nieprawda, spuścił wzrok na ziemię i odszedł w stronę Michała i Maćka.  
-Przykro mi.- Powiedziałam
Chcę być jak najdalej od nich więc mówię:
-Przepraszam ale muszę już wracać.
Popatrzył na mnie ze zrozumieniem i powiedział:  
-Dobrze nie zatrzymuje cię.
Zauważyłam, że się uśmiecha, na sercu zrobiło mi się ciepło.  
Szybkim krokiem go ominęłam, zaraz potem znajdowałam się obok trzech rozmawiających chłopaków, gdy ich mijałam, przestali rozmawiać i popatrzyli na mnie, Maciek z nadzieją w oczach, Michał ze smutkiem, a Oskar nic. Lecz gdy znajdowałam się na tyle blisko niego, żebym mogła coś usłyszeć, jedynie szept, usłyszałam:
-Wiem, że to ty, przypomnij sobie, proszę.
-Obiecuje.- Powiedziałam, nie wiem dlaczego.

Hope3

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1026 słów i 5628 znaków.

3 komentarze

 
  • Nata208

    Jestem strasznie ciekawa dalszych wydarzeń :) kiedy kolejna część ? :D

    4 cze 2015

  • Hope3

    @Nata208 Może jutro :)

    5 cze 2015

  • Nata208

    @Hope3  nie moge się już doczekać :)

    5 cze 2015

  • Tessa

    Jestem bardzo ciekawa tego opowiadania, pisz dalej :)

    3 cze 2015

  • Paulaa

    Och bardzo mi się podoba i wzruszyło mnie to :)

    3 cze 2015

  • Hope3

    @Paulaa Och bardzo dziękuje ;)

    3 cze 2015